wonderlife.pl - Zostań gwiazdą
Bhang Bizqvitt – PRETENTIOUS_ART_THANG
Czas 05 grudnia 2015 Kategoria Muzyka
Tagi TJ Palmer | Geneve | Alphonso | Bhang Bizqvitt | The RASCALS | Pretensjonalna Rzecz Artystyczna

PRETENTIOUS_ART_THANG to moje obiektywne spojrzenie z perspektywy lotu ptaka na światek show-biznesu. Widok miejscami może śmiało konkurować z brazylijskimi fawelami, nie czuję jak rymuję. Rasowe czarnuchy rodem z Niemiec, Beach wannabies, Beach wannabies w wydaniu australopitekowym, filozofowie używający na chybił trafił co trudniejszych słówek ze słownika, żeby wyjść na intelektualnych półbogów, dewianci seksualni z podejrzanymi fetyszami (nie mam nic do fetyszy ogółem, mnie na przykład kręci, jak Bananzino paraduje w moich podkolanówkach po sypialni), poplecznicy duetu Hutchcraft&Chancellor…
Tak bardzo zamknięci w ramach utartych schematów, niewolnicy wymogów, obyczajów, mody. Mam ochotę zaśmiać Wam się w twarz ze stosowną dozą rozczarowania za każdym razem, gdy ponownie pokazujecie, do jakiego stopnia daliście się temu przeżreć. Z drugiej strony, to smutne – wśród tego tłumu kopii trudno już znaleźć kogoś oryginalnego, odbiegającego od wypracowanych standardów – podołałam jednak temu zadaniu i zdołałam wyselekcjonować parę perełek, które będziecie mieli okazję usłyszeć po kliknięciu play. Nie wszystko stracone, poczujcie ten pozytywny przekaz!

KLIKNIJ NA OKŁADKĘ, ABY SKOMENTOWAĆ ALBUM




Poniżej spis wszystkich utworów z dołączonymi autorskimi opisami większości z nich. Nie, żeby pozostałe nie miały głębszego przekazu, po prostu pozostawiam je do Waszej wszechstronnej interpretacji.

Bitch Bettah Produce Me A Smash
To uczucie, gdy jesteś gotów zrobić wszystko, by zaliczyć tryumfalne szczytowanie na komercyjnej liście, której nazwy nie podam, bo to poniżej mego poczucia godności. Co się stało z pojęciem sztuki dla sztuki i czerpania z samego tworzenia szczerej satysfakcji?
Not Switzerland Anymoar
Trochę depresyjnie, trochę wojowniczo, w tle głos dobiegającej osiemdziesiątki Gośki Andrzejewicz. Zrzucamy ciążące nam okowy konwenansów i ruszamy na podbój stratosfery! Wyrywam murom zęby krat
Platinum Edition (co-producer TJ Palmer)
Tu nieco więcej o wspomnianych australopitekach (i jadzie kiełbasianym, który wstrzykują w swoje idealnie wydepilowane pośladki).
Lusus Naturae (feat. The RASCALS)
Musiałam nieźle się nagimnastykować, żeby wyciągnąć chłopaków z kicia, żeby mogli nagrać ze mną ten nowy hymn tumblera, w którym przybliżamy obraz niesprecyzowanego dziwu, zwanego powszechnie wybrykiem natury, tutaj metaforycznie ujętego odludka, który nie może znaleźć sobie miejsca przy stole. Szczerze mówiąc, chcieliśmy tylko dać niezrozumianym nastoletnim stworzeniom jakiś obiekt, z którym mogłyby się utożsamiać.
Absolutely Unique Cookbook For Aspiring 1st Class Scandalmakers (feat. Geneve)
Ja i Geneve od kuchni, czyli jedyna taka okazja – przedstawiamy unikatowy przepis na skandal, który wywinduje Was na pierwsze strony poodle-doodle.net! Chochla deprawacji, kilka znanych nazwisk, standardowo budyń Oetkera, szczypta seksu (albo nawet i dwie, no bo co sobie będziesz żałować), możesz to zaprawić dewiacją i voilà. Pochwal się, jak Ci wyszło, wysokiej rozdzielczości zdjęcia mile widziane.
Capital A Artist
Copykitten (2 Sweet 2 Report)
Pozycja numer siedem jest krótką rozprawą na temat plagi zjawiska znanego jako copycatyzm. Czy jest coś bardziej żałośnie smutnego, niż usilne kreowanie się na czyjąś kopię, a na dodatek zaprzeczanie temu? Już bez rzucania nazwiskami, ale i tak wszyscy domyślni powinni wiedzieć, które przypadki mam na myśli.
Another Outtakes From Harlem (feat. Alphonso)
Kolejny odrzut z Harlemu, czyli kolejni raperzy z ulicy nieznający swojego języka ojczystego, z niezwykłą pewnością siebie okrzykujący swoje ambitne albumy traktujące o prostytucji, złotych kiblach i szybkich samochodach debiutami roku na zasadzie bo dlaczego nie.
Husk Å Diett & Glemme Sjokolade
Laski, to naprawdę nie jest komfortowe, czuć na sobie Wasze na wpół oszalałe z głodu spojrzenia podczas posiłkowania się pożywną kanapką z dorszem i dżemem, więc może czas darować sobie diety oparte na wacie maczanej w occie jabłkowym i po prostu zacząć jeść, używając mózgu?
Jesus Left Me On The Road (2000 yo Conundrum)
Oto prawdziwa pieśń z historią, którą nagrałam w przypływie rozpaczy po tym, jak Jezus mnie opuścił. Jeżeli Jezus nigdy Was nie opuścił, nie wiecie jak to jest. A ja nawet nie jestem chrześcijanką.
WTH (Cannot Find My Hymen)
Explicit Depravation
Gdziekolwiek by człowiek nie wyszedł, czegokolwiek by nie zrobił, bombardowany jest nieprzyzwoitymi podtekstami w kontekście seksualnym, przemycanymi nawet do takiej reklamy sklepu budowlanego. Nic dziwnego, że mamy taki duży odsetek frustratów i dziwaków różnego pokroju. W gruncie rzeczy odnoszę wrażenie, że nasze społeczeństwo cofa się w rozwoju w zastraszającym tempie – i serio mi się dziwicie, że w świetle tego wszystkiego wolałam oddać dziecko w zaufane ręce Bogini?
i dont use shift and just make my alternative shit.mp3
(nie ma się z czego śmiać to prawdziwa epidemia szalejąca wśród wielkich artystów naszej oświeconej epoki)
666 Million Copies $old
Twój amerykański sen w skrócie zakłada osiągnięcie statusu gwiazdy – więc sprzedajesz swoje ciało, swoją duszę i wolność pierwszemu chętnemu rekinowi biznesu, który wyciska z Ciebie siódme poty, aż czujesz się jak zużyty kondom, i parę lat później znajdujesz na aukcjach internetowych swój autograf, cena wywoławcza jeden dolar. Dosyć przygnębiająca perspektywa, prawda?
R.I.P. Doppelgangers
Dedykacja dla armii klonów, która zaliczyła klęskę i zaginęła w akcji. Najważniejsze, że się staraliście. Na pewno ktoś docenił Wasze wysiłki i Was zapamiętał.
Some Utter Crap
Przypadek klasycznego zapychacza o wdzięcznym tytule i czasie trwania do dziewięciu minut, bo długość summa summarum siedemdziesiąt jeden wygląda po prostu nieestetycznie. Skróciłam Wam agonię wysłuchiwania tego miksu onomatopej niemal o połowę, dopiero z opóźnieniem dowiedziałam się, że to jedna z najwyżej ocenionych piosenek z całego albumu (cios w samo serce) i kazali mi to wydać na singlu. Przepraszam.

Po dwóch latach prac, kilku mniejszych bądź większych skandalach, w wyniku których między innymi wylądowała w norweskich lochach, Bhang Bizqvitt prezentuje nam swoje debiutanckie, długogrające wydawnictwo muzyczne, które z pewnością zachwyci wielbicieli jej wydatnych ust, posiadających własne konto na IG. Przedstawiająca się jako capital A Artystka, Anja zaserwowała na albumie prawdziwy kiermasz rozmaitości, oficjalnie stosując się przede wszystkim do brzmień rapu, popu, electro, a inspiracje czerpiąc ponadto z gatunków takich jak funk, punk-rock oraz rock&roll.

POST-PREMIEROWO


Anji postawiono oficjalne zarzuty, to jest beznadziejne zarozumialstwo, zniesławienie pewnego czarnego rapera z Niemiec po dwudziestu siedmiu operacjach plastycznych, promowanie rodu Beach z rozkazu ich naczelnej psychofanki oraz obranie "zbyt szczerego" tematu jak na swoje pierwsze dzieło. Dziewczyna początkowo zapierała się rękami i nogami, że sztuka powinna bronić się sama, ale szef jej wytwórni (taaak, połowa Towarzystwa Artystów Artystycznie Alternatywnych zapiła się na śmierć espresso bez dodatków, które w połączeniu z własnoręcznie skręcanymi papierosami i pustym żołądkiem nie wpłynęło zbyt dobrze na ich zdrowie) rozkazał jej wyprostować sprawy, także podirytowana Bhang udzieliła oficjalnego wywiadu, który został wyemitowany na jej stronie i wszystkich portalach służących do komunikacji z admiratorami.

Ogółem podchodzicie do wszystkiego zbyt poważnie, to przykre. Jeśli ktoś po poluzowaniu gumki w stringach wciąż nie pojmuje misji, którą zrealizowałam drogą tej jakże PRETENSJONALNEJ Rzeczy Artystycznej, to jest albo kretynem, albo ja – w ostateczności – poległam i moje jakże subtelne podteksty nie trafiły do wszystkich, ale Kovh przed zgonem wyjaśnił mi, że taka dola artystów niezrozumianych. Chcę tworzyć alternatywną popkulturę, ubarwiać monotonne życie odbiorców – znowu schabowe z ziemniakami na obiad? – a w wolnym czasie uświadamiać w wersji light. Pokazać, że o takich fajnych rzeczach, jak seks, dragi i budyń można śpiewać z sensem.

Po tych słowach, przesłała widzom nagrania buziaczka i poszła sobie, w ramach odstresowania po ciężkim dniu, zaimprowizować na banjo marsz pogrzebowy. Co do jej planów na najbliższą przyszłość, nie ma jeszcze potwierdzonych informacji, ale podobno drugi album już się nagrywa, niestety nie sam z siebie, na dodatek przy wsparciu kolejnego sortu pomylonych gwiazd i gwiazdeczek, a światło dzienne ujrzeć powinien przed upłynięciem ćwierć wieku.


 
avatar
 
Witaj Biszkopciku, kochanie moje, ah ;( <3 Zacznę może od oznaczenia tu takiej osobowości jak Anders Kovh, który lubi ze mną rywalizować w komciach, więc zapraszam Cię, przyjacielu, kochanku, ojcze tego czegoś, co rośnie w moim brzuchu od wczoraj, okaż się pożyteczny dla Bang Bang i całego społeczeństwa i skomentuj owe dzieło, bo widzę, że Twej opinii także tu brak. Byś przypadkiem nie pominęła tych wypocinek, to narobię Ci spamu Bhang Bizqvitt (dezaktywowana), no. To już, po płaczu. Przechodząc jednak do konkretów - przede wszystkim może zacznę od tego, że graficznie jest artystycznie b, ale czego mogliśmy się po Tobie spodziewać, ech, nie zaskoczyłaś mnie pod tym względem, Ciastko. Właściwie to zrobiło mi się przykro, gdy tak okrutnie pozostawiłaś jedynie 2 tytuły bez swojej interpretacji, domyśliłam się jednak, że były po prostu gorszego sortu, a Ty na wymówkę użyłaś "zinterpretujcie sobie", sprytnie. W tym momencie jednak nadchodzi ten czas, w którym rozpocznę długą wędrówkę po całej playliście, więc tak: ja także nie rozumiem tych bitch (jak ta Miami ze ślubu Elviski), które płacą dużo $$ tylko po to, by wydać songa, który prawdopodobnie został wyprodukowany przez 60 osób i zupełnie mija się z wizją artystyczną wykonawcy, o ile takową w ogóle jeszcze posiada, taka strata. Druga piosenka to chyba moja ulubiona, ale to tylko dlatego, że głosu udzieliła w nim jedna z tych artystek, które niewątpliwie posiadały pomysł na siebie. Swoją drogą przeraża mnie ilość wyjątkowo inteligentnie brzmiących słów w tym koncepcie, ale to tak na marginesie oczywiście. Chociaż fajnie, że używasz ich tak pięknie, gdy chwilę wcześniej zdissowałaś ludzi, którzy rzucają nimi na prawo i lewo, byleby zabrzmieć nieco mądrzej niż wyglądają. Okropna szkoda, że to nigdy nie działa. Btw. depilowanie pośladków, fuj ble. Następna piosenka również b fajna, seksowny wokalista, posiadający równie SEKSOWNE OCZY, ekhem. Miło z Waszej strony, że nagraliście taką piosenkę, pewnie tumblr tonął w cytatach z niej jeszcze jakoś 3 miesiące po premierze, ale chyba mnie to ominęło, hihi. Przesłuchując utworu z Geneve byłam nieco confused, bo uświadomiłam sobie, że jakoś mało skandaliczna jesteś ostatnio, to przez tamtą od porcelan i róż pewnie, musimy to zmienić (a, i wysłałam fotki). Następną piosenkę pominę tak samo bezczelnie jak Ty, phi. Ja jestem copycat, ale bardziej cat niż copy, tak myślę. Omg song z Alphonso jest przepiękny, zgadzam się totalnie, gurl, kiedy wydasz jakiś kolejny krążek z takimi mądrościami?! Ja jem dużo pizzy i popijam denaturatem, bo tak mi polecał Anders i wyglądam kwitnąco, również polecam. W tym momencie dotarło do mnie, że ta fabuła naprawdę ciągnie się jak tasiemiec, ale jestem twarda, idę dalej. Też nie wiem, jakie tu uczucie, więc nie feelinguję tej piosenki, zostanę przy pastafarianiźmie. Ja się wcale nie dziwię, Ciastko, mogłaś je oddać też mi, wychowałabym je na super człowieka. A właśnie, o co chodzi z tymi małymi literkami, serio, bo zawsze się dziwiłam, jak widziałam takie tytuły, jestem confused. :( Mnie nikt nie prosi o autografy, więc żadnego też nie uda się sprzedać, szach mat. Też lubię gwiezdne mecze i atak klonów, obejrzymy kiedyś razem. Ja kc takie długie piosenki najczęściej, bo dużo tam instrumentów, więc fajnie, spoko. Dalej nie chce mi się pisać nic o tym zakończeniu, bo moja głowa boli od natłoku myśli i informacji. Swoją drogą, bardzo ładnie nagrałaś jeden album, w którym poruszyłaś tyle wątków, że tutaj ten komentarz też zrobił się tasiemcem, przepraszam, ech. :( Kc, Ciasteczko <3

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Bitch, ktoś wyprodukował Ci tego smasha! Wszystko ładnie i fajnie tylko kto wymienia nazwisko tego nażelowanego loosera na H. …. Chciałem pozytywnie ocenić ten album no ale ten tego no chyba wszystko zrujnowało to nazwisko. Ale poczekaj, biorę dwa albo trzy oddechy i postaram się to wszystko rozpatrzyć jeszcze raz, na neutralnym gruncie. Ok. Zaczynamy. Slejnął mnie utwór z Genevką! Może skorzystam kiedyś z waszego przepisu. Ale jak wyjdzie zakalec to wszystko zrzucę na Ciebie!!!! Cała premiera prezentuje się bardzo fajnie, od tych jasnych kolorów bolą trochę oczy albo może to już czas wybrać się do okulisty? Moją popkulturę ubarwiłaś bardzo i mam nadzieję, że będziesz to robiła jeszcze bardzo długo. PISS JOŁ

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Let's talk about it. Zrzuciłaś mnie ostatnio z pierwszego miejsca, ale nie mam ci tego za złe, bo album jest naprawdę w porządku. Poruszasz bardzo ważne tematy. "Skandale" wytarte bardziej niż pochwa Electry, kolejne niesamowite artful debiuty, które są tylko jakimś smutnym pipczeniem o jakichś słownikowych odmętach i ten nieszczęsny seks, sprowadzony do żałosnego poziomu. Mam nadzieję, że po tym albumie nikt nie odważy się już skopiować Evelyn Harris tylko dlatego, że głupota się klika. Bo srsly, ile można. Ech, moja opinia przerodziła się trochę w rant, ALE AŻ TAK MNIE PORUSZYŁAŚ, TO CHYBA DOBRZE.

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Genialna płytka, piękna oprawa graficzna. Twoja muzyka jest naprawdę fantastyczna <3



avatar
 
Z tym tłumem kopii to masz rację, większość powiela te same schematy, te same tematy, chociaż z drugiej strony jeśli się ma taki konkretnie pomysł, chce się zaśpiewać akurat o tym, bo się to czuje, ciężko na siłę wymyślać coś innego, byleby bylo oryginale. Chodzi o to, żeby przedstawić coś tak banalnego i powtarzalnego w swojej niebanalnej formie. Ale widzę, że się rozumiemy idealnie. Nie powiem, bo bycie na 1. miejscu wiadomej listy przebojów cieszy i glaszcze ego, ale w końcu nie po to się tworzy muzykę, żeby tam koniecznie wylądować. Muzykę powinno się tworzyć dla samej radości tworzenia, chęci przekazania innym swoich odczuć. Największą frajdą jest to, jeśli innym się podoba co robimy, jeśli dzięki naszej muzyce poprawia im sie humor, mają lepszy dzień, po to się wydaje swoje utwory. Przynajmniej w moim odczuciu. Chociaż jak widać, Tobie śpiewanie o tym wyszło tak, że zapewne to 1. miejsce na wiadomej liście zaliczysz, to się nazywa talent! Tak się zaczęłam zastanawiać która piosenka podoba mi się najbardziej, ale nie wiem. Każda jest taka… hm, jakiego tu słowa użyć? Zakręcona? Nie. W pewnym sensie szalona? Nieee. No nie wiem. Na pewno są szczere. To mi się podoba. A co do tej ulubionej piosenki to chyba duet z Geneve! Chociaż nie wydaje mi się, żebym się umiała zastosować do waszych porad, to i tak mi się zdecydowanie podoba. Reasumując, bo mogłabym znów odpłynąć w odmęty moich dygresji, myślę, że to jeden z najlepszych debiutów ostatnich lat! Życzę ci duzo sukcesów i mam nadzieję, że kolejne albumy będą tak samo udane jak ten!

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Na wstępie mego przemówienia odsyłam buziaczka, bo jesteśmy bff najlepsze. Ten pierwszy song mnie tak zachwycił, że musiałam umrzeć i ożyć. Bo wiesz, umarłam, bo było takie piękne, a potem uświadomiłam sobie, że przecież muszę ożyć, żeby posłuchać reszty. Ożyłam i nie żałuję! Ojoj to trochę brzmi jak z reklamy niebieskich tabletek dla starszych panów hehe. No ok, wrócę do płyty. Pewnie niejednemu starszemu panu ożyje, jak będzie na Ciebie patrzeć hehe, takie żarty żarciki. Nie no, ja jestem przygnieciona zachwytem i mi cycki zmalały, chociaż zawsze miałam małe, to teraz mi jeszcze zmalały. Jestem wklęsła. Za hajs z tej płytki zafundujesz mi cycki :3 Kończę i przesyłam jeszcze raz buziaczka. Album jest przecudowny, przepiękne, przefajny, ale nie ma sensu przepisywać słownika synonimów, kiedy jeszcze źle to robię, bo przecież nie istnieje takie słowo, jak przefajny. No ale co mam zrobić, skoro ten album jest prze co innego, ale zło czai się za rogiem, nie chcę trafić za kraty, ech. KC Biszkopt : *

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
To już wiem o czym kiedyś śpiewała króliczek-zachód, żeby Bhang Bhang all over you i w ogóle, no widzę piękną inspirację królową alternatywy Sarah V., nawet na okładce podobnaś do niej! Jest bardzo romantycznie lirycznie melancholijnie i artystycznie, zupełnie jakbym teraz opisywała siebie więc nawet mi łatwiej trochu. Podoba mi się, że zainspirowałaś się funkiem, to jeden z tych gatunków do których żywię szczególne uczucia hehe Piękne dzieło od ciebie, bardzo króciutki komentarz ode mnie, wszystko się zgadza, wszystko jest na miejscu, kc mam nadzieję że pomodlisz się za moją śpiącą duszę i poimprezujesz z moją siostrą którą aktualnie promuję poprzez stan uśpienia hihi pozdrówka i w ogóle twórz dalej takie twórczości jak tworzysz <3

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Bhang, Ty wiesz, że ja bym Cię bardzo chętnie nie tylko bhang. Nie ma co kryć, że to ja jestem najbardziej alternatywnym artystą na tej ziemi, ponieważ moja sztuka jest tak bardzo alternatywna, że nie da się tego określić, czy pokazać, więc pochwała od mojej skromnej osoby to jest na prawdę coś. Moje życie nie jest monotonne, ale nie miałbym nic przeciwko temu, żebyś je ubarwiła paradując po moim domu w podkolanówkach. Pociąga mnie twoje poczucie humoru. Serio, Bitch Bettah Produce Me A Smash to majstersztyk, jakiego nie powstydziłby się Zeberdee. W sumie to stanowisz dla dziada sporą konkurencję, już nie ma monopolu na plucie ironią i utykaniem aluzji gdzie popadnie. To by było tyle ode mnie, jeżeli chcesz wiedzieć więcej, to rozważ moją propozycję.

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!
avatar
Bhang Bizqvitt (dezaktywowana) : Tajson i tak jest najlepszy w tym biznesie, wszyscy to wiemy i nie zmieni tego żadna ilość hitów. Ok, lecę poszukać podkolanówek zatem. 06 grudnia 2015
avatar
Lionel Shakespeare (dezaktywowana) : ja nie wiem, poza tym masz przewagę, Tajs głupio by wyglądał w podkolanówkach 07 grudnia 2015


avatar
 
Genialny album! Podoba mi się, że każda piosenka jest opisana! W ogóle szybko wpadają w ucho! :3



avatar
 
wspaniały album, no i Bitch Bettah Produce Me A Smash *nuci*



avatar
 
Bitch Bettah Produce Me A Smash to prawdziwy smash, jak bedzie ruszać w trasę to chętnie Ci posupportuje ;p ;3



avatar
 
Już Cię lubię młoda, ale nic więcej nie powiem, bo w tej dziczy, do której mnie żonka zabrała net działa słabo