czwartek, 14 sierpnia 2014

Poczuj to (fragment 7)


Następne miesiące mijały bez większych przeszkód. W tygodniu chodziłam do szkoły i nawet czasami się uczyłam. Dobra ,przyznam szczerze nauka szła mi całkiem nieźle. Jakby nie patrzeć  to głupia nie jestem. W szkole panował taki sam system oceniania i poziom jak w innych liceach. Gdy mój tata rozmawiał z nauczycielką przez telefon to tak  się ucieszył, że kupił mi prześliczny złoty łańcuszek od Prady. Weekendy  spędzałam na ostrym imprezowaniu, czego ojciec raczej nie pochwalał, ale nic nie mówił na ten temat. W niedzielę zazwyczaj miałam kaca więc albo siedziałam w pokoju i słuchałam muzyki, albo spacerowałam po plaży. W sobotnie popołudnie zazwyczaj szykowałam się na imprezę, ale dzisiaj nie miałam na to ochoty. Jeśli nie masz przyjaciół z którymi dobrze się bawisz to prędzej czy później znudzą ci się samotne imprezy, na których poznaję się ludzi tylko na jedną noc.




Całe popołudnie przesiedziałam buszując po Internecie,  szukałam jakiś fajnych sukienek. Jednak około dziewiątej poczułam nagłą chęć wyjścia na spacer. Ubrałam się i poszłam na plażę Było już całkiem ciemno. Kiedy usłyszałam szum morza od razu poczułam się lepiej. Szlam przed siebie wdychając świeże powietrze. Wiatr lekko , ale przyjemnie wiał mi w twarz. Chyba nikogo tutaj nie było, bo nie słyszałam żadnych odgłosów. Kochałam to miasto. Ludzie, wydawali  sporo kasy żeby przyjechać tu na wakacje, a ja miała to wszystko na co dzień. Czemu ja narzekam? We wrześniu często spotykałam tu staruszków przechadzających się powoli po plaży. Pewnego wieczora spotkałam tu starsza parę wtuloną w siebie. Patrzyli na zachód słońca, uśmiechając się do siebie. Nie widzieli świata poza sobą. A może jednak prawdziwa miłość istnieje? Moje stopy dotknęły wody, była chłodna, ale przyjemna. Wchodziłam głębiej i głębiej i głębiej nie zważając na to że robi mi się coraz  chłodniej. Byłam już zamoczona do pasa kiedy przyszła mi do głowy  pewna myśl. Chciałam sobie popływać. Już zatykałam nos aby się zanurzyć kiedy ktoś prysnął mi wodą w plecy. Wystraszyłam się na tyle że do reszty wpadłam do wody, a właściwie do połowy, bo ten ktoś mnie złapał.
-Aż taka z ciebie gorąca dziewczyna, że musisz ochładzać się w tak lodowatym morzu.
Adam przytrzymywał mnie w tali. Jego dotyk bardzo mnie rozgrzał.
-A co ty wymiękasz? – spytałam zalotnie i spojrzałam mu prosto w oczy.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu
-Chciałbyś księżniczko.
Puścił mnie a ja momentalnie zadrżałam z zimna, Nigdy nie czułam takiego chłodu.
-Marzniesz – spojrzał na mnie, szukał czegoś w moich oczach.
-No cóż sama jestem sobie winna.
-Mogę ci jakoś pomóc?- zapytał jego oczy się iskrzyły
-A potrafiłbyś mnie rozgrzać?- zaraz pożałowałam tych słów. Lepszej zachęty nie mogłam mu dać. Targały mną sprzeczne uczucia. Z jednej strony chciałam uderzyć go prosto w twarz i powiedzieć mu, że jest dupkiem. Ale znowu z drugiej strony chciałam paść mu w ramiona. Adam zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Zapomniałam o tym, że stoję w połowie jesieni w lodowatym morzu. Jego spojrzenie rozgrzewało całe moje ciało.
-Mogę spróbować- wtedy delikatnie ujął moją twarz. Jego dotyk sprawiał mi nieopisaną rozkosz. Przez chwilę patrzył mi głęboko w oczy jakby szukając mojego zaproszenia. Nie sprzeciwiłam się temu co robił. Topniałam pod jego dotykiem. Nie mogłam tego dłużej znieść więc przybliżyłam się jeszcze bliżej. Teraz  nasze nosy delikatnie się dotykały. Usta zwarły się w delikatnym pocałunku. Nie da się opisać uczuć jakie wtedy czułam w brzuchu latało mi stado motyli, kolana były jak z waty. Moje ciało ogarnęło pożądanie. Z sekundy na sekundę nasz pocałunek stawał się coraz bardzie namiętny. Jego język wędrował po moim podniebieniu. Owinęłam swoje ręce wokół jego szyi. Dzięki temu nasze ciała całe się ze sobą stykały. Połączyliśmy się w jedno. Jego ręce wodziły po moich plecach. Nie chciałam tego przerywać. Było mi tak dobrze .czułam szczęście, poczucie bezpieczeństwa i miłość. Adam delikatnie odsunął się ode mnie, oboje nie mogliśmy złapać oddechu.
Wiedziałam , że nie powinnam tego robić, chciałam go wyzwać. Jakim prawem on traktuje  mnie jak powietrze przez dwa miesiące, a nagle udaje jakby nigdy nic się nie stało.
- Co ty robisz?- chciałam żeby to zabrzmiało ostro, ale niestety mój głos zadrżał.
-Całuje cię-wyszeptał mi do ucha i zaczął dobierać się do mojej szyi. Zamknęłam oczy oddając się rozkoszy jaką mi ofiarowywał.
-Daj mi coś powiedzieć-wyszeptałam lekko.
-Możesz mówić. Ja ciebie słucham-nie odrywał się od mojej szyi. Nie umiałam trzeźwo myśleć w takich warunkach.
-Przestań. Musimy porozmawiać-powiedziałam- Daj mi się skupić-zerknął na mnie i delikatnie się odsunął.
-Ale teraz to ty mnie trzymasz- uśmiechnął się ,a po moim ciele znów przeszedł  delikatny, przyjemny dreszcz. Spojrzałam na swoje ręce, które były splecione wokół szyj Adama. Szybko je wzięłam.
-No więc?
-Co? –spytałam zdziwiona.
-Chciałaś porozmawiać- patrzył na mnie wyraźnie rozbawiony
-Aha. No tak.-nie wiem na co czekałam. Spojrzałam na Adama, a właściwie na jego usta, które dały mi tyle przyjemności. Przeniosłam wzrok na dłonie chłopaka i zapragnęłam żeby znów mnie dotknęły.
-Magda? O co chodzi? -Spytał teraz już poważnie.
-No bo..  chodzi o to że…ty…yyy no wiesz. Co ty tu tutaj robisz?
- Już ci odpowiedziałem na to pytanie- uśmiechnął się do mnie.
-Ja na poważnie. Czemu przyszedłeś tu za mną?
-Właściwie to byłem tu długo przed tobą.
-Nudna impreza?- spytała z nutką ironii w głosie. Nie zamierzałam być nie miła do niego.
-Tak. Coś w tym stylu.
-No, ale dlaczego wszedłeś za mną do wody?
-Wyglądałaś jakbyś była pijana i chciała się utopić.- zaśmiał się przyjaźnie
-Mogłeś mnie po prostu zawołać – odparłam - No chyba, że zapomniałeś jak mam na imię.
-Nigdy nie zapomnę jak masz na imię- spojrzał na mnie z błyskiem w oku- i wolałem ciebie po prostu obserwować.
-Jesteś…-szukałam odpowiednich słów
-Jaki? -spytał zaciekawiony
-Co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że jak po prostu do mnie podejdziesz i mnie pocałujesz to ja zapomnę o tym jaki byłeś w stosunku do mnie.-przez dłuższą chwilę wpatrywał się we mnie, ale  w końcu powiedział:
-Przepraszam- wypowiedział jedno słowo, a moja złość momentalnie znikła- Musiałem sobie wszystko przemyśleć. Zachowałem się jak totalny dureń - był naprawdę smutny, wiedziałam, że jego żal jest prawdziwy- jesteś wyjątkową dziewczyną i może gdybyś miała czas to…- zamilkł- Nieważne- odwrócił wzrok. Nigdy nie widziałam go tak przygnębionego.
-Powiedz- dobrze wiedziałam, co chciał powiedzieć.
-Chciałabyś się ze mną gdzieś wybrać w przyszłą sobotę? -spojrzał na mnie tymi swoimi głębokimi zielonymi oczyma-  oczywiście jeśli tylko chcesz, nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać.
Moje serce biło tak mocno, że przez dłuższą chwilę nie mogłam nic powiedzieć. Nie potrafiłam mu się oprzeć kiedy był taki miły i słodki.
-Czy to oznacza, że zapraszasz mnie na randkę?- spojrzałam na  niego zalotnie
-Nie, zapraszam cię do malowania ścian w moim pokoju- uśmiechnął się łobuzersko. Zaczęłam się śmiać, a po chwili Adam mi zawtórował. –To jak zgadzasz się?
-Na malowanie ścian w twoim pokoju? W życiu, nie ma mowy- udałam urażona minę, ale nadal byłam rozbawiona.
-Na randkę- powiedział to takim  tonem, że od razu spoważniałam .
-Jasne, że tak- rzekłam na co on od razu się rozpromienił
-dziękuje- wtedy zapadła cisza, żadne z nas nie miało nic do powiedzenia. Patrzeliśmy sobie prosto w oczy. Wtedy Adam delikatnie się do mnie przybliżył. Moje serce strasznie waliło, ale miałam nadzieję, że mój towarzysz tego nie słyszy. Pogłaskał mnie czule po policzku i widząc, że nie protestuje tylko się uśmiecham, pocałował mnie tym razem wolniej i spokojniej. Jednak moje ciało zareagowało tak samo jak wcześniej. Nigdy nie czułam się lepiej, żaden facet nie doprowadził mnie do takiego stanu. Wsunęłam mu ręce  we włosy, a on delikatnie jeździł dłonią po moich plecach.
-Powinniśmy już wyjść z wody, jesteś strasznie chłodna. Wcale nie było mi zimno, wręcz przeciwnie, ale grzecznie go posłuchałam. Gdy byliśmy już na lądzie Adam powiedział:
-Odprowadzę cię do domu.
Szliśmy rozmawiając i śmiejąc się. Chłopak otulał mnie ramieniem, przez co czułam się bezpieczniej.
Adam opowiedział mi trochę o sobie. Jego
rodzice zupełnie jak moi zupełnie nie interesowali się losem swojego dziecka. Nic dziwnego, że prowadził takie życie.
-Opuszczałem lekcje olewałem naukę i w końcu mnie wyrzucili-opowiadał- Rodzice za bardzo się tym nie przejęli, załatwili mi inną szkołę z której wyrzucili mnie po miesiącu. W sumie chodziłem do czterech szkół aż trafiłem do tego chorego liceum.
-Jak długo chodzisz tutaj?
-Zacząłem w drugim semestrze tamtego roku szkolnego. Przez pierwszy miesiąc myślałem, że trafię do psychiatryka.-zaśmiał się- Teraz twoja kolej. Jak ty się tu znalazłaś? Słyszałem, że byłaś zamieszana w jakieś narkotykowe przekręty.
Zaczęłam mu opowiadać całą historię nie pomijając żadnego szczegółu. Słuchał mnie uważnie co jakiś czas dopytując o coś. Gdy skończyłam zorientowałam się że jesteśmy koło mojego domu. Stanęliśmy przed bramą. Nie bardzo wiedziałam co powiedzieć, on zresztą też. Po chwili Adam podszedł bardzo blisko mnie. Poczułam jego zapach. Pachniał wspaniale, tak męsko!  Spojrzał mi prosto w oczy i powiedział: dziękuje. Tak, dziękuje. Nie wiedziałam dokładnie za co, ale to było po prostu przesłodkie. Porem pocałował mnie delikatnie w policzek-Do zobaczenia- wyszeptał mi w ucho na pożegnanie.
-Pa.-powiedziałam i weszłam do domu.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Poczuj to (fragmen 6)


Obudziłam się z silnym bólem głowy.
Usłyszałam pukanie do drzwi
. Ten dźwięk był nie do zniesienia. Tak jakby ktoś drapał paznokciami o szybę w mojej głowie.
-Proszę-zawołałam słabym głosem. Do pokoju wszedł mój ojciec ubrany w fioletową koszule i czarne dżinsy.
-Ooo obudziła się moja królewna, a już myślałem, że nigdy nie wstaniesz. ubieraj się i schodź na dół to pogadamy. Mam nadzieję,że nie masz na dziś żadnych planów.-Właściwie to miałam zamiar przeleżeć cały dzień i wziąć kilka Ibupromów. Zwlokłam się z łóżka i zorientowałam się, że jestem w sukience od wczoraj. Na dole czekał już na mnie rozpromieniony tata,który kazał mi zjeść śniadanie. Byłam świeżo umyta i ubrana w czarną skórzaną mini spódniczkę, czarno białą bluzkę w paski oraz czerwone buty na koturnach. Włosy rozpuściłam, a usta pomalowałam czerwoną szminką. Na wszelki wypadek wzięłam ze sobą okulary przeciwsłoneczne, żeby nie było widać moich podkrążonych oczu. Jadłam powoli płatki z mlekiem słuchając gadaniny ojca.
-Musimy ci kupić kilka dodatków do twojego pokoju-Ostatnio zbyt często zastanawiam się czy mój ojciec jest normalny.Zdarza mu się być nieźle pokręconym, ale w życiu codziennym jest poukładany. Ale cieszę się że skoro nie ma przy mnie matki to on mimo wszystko troszczy się o takie mój pokój-No a później pójdziemy do opery na trzy godzinny spektakl
- Że co?-zakrztusiłam się płatkami.
Żartowałem -zaśmiał się przyjaźnie-sprawdzałem tylko czy mnie jeszcze słuchasz
Cóż może mam jeszcze jakąś osobę na tym świecie, która mnie kocha.


-Posłuchaj, spytam prosto z mostu czemu to zrobiłaś?
Dobre pytanie, sama chciałabym umieć na nie odpowiedzieć.Gdyby to było takie proste. Czemu życie musi być tak cholernie trudne? Ojciec nigdy nie rozmawiał ze mną tak na poważnie, a teraz nie wiadomo skąd wynajduje takie pytanie? Co ja mam mu powiedzieć?
-Sama nie wiem myślałam, że jak będę robić takie rzeczy to stanę się.. no wiesz taka super fajna
-Pragnęłaś akceptacji otoczenia?-spytał
-Nie!Zanim to wszystko się zaczęło miałam koleżanki, kolegów i przyjaciół. Byłam lubiana. Nie wiem co tak nagle się zmieniło, tamte życie było dla mnie zbyt nudne, pragnęłam czegoś więcej.
- I dlatego zaczęłaś ćpać, palić , pić i zadawać się ze starszymi chłopcami.-prawie krzyczał. Ludzie w kawiarni zaczęli się nam przyglądać. To co powiedział zabolało, nawet bardzo. Jednak wszystko było prawdą.
-Mama chciała ci pomóc, wysyłała cię do psychologa, ale ty za każdym razem ją odtrącałaś. Dawała ci szlabany, a ty za każdym razem patrząc jej prosto w oczy mówiłaś, że to się już więcej nie powtórzy. Zamiast chodzić do szkoły spędzałaś czas nie wiadomo gdzie i z kim.  I po co to wszystko? Życie było dla ciebie zbyt nudne to teraz za to płać.
Miałam już łzy w oczach wiedziałam, że się nie powstrzymam więc wydusiłam z siebie słabe przepraszam i odeszłam od stolika.Pobiegłam do toalety. Tam spokojnie mogłam się wypłakać. Ile razy przychodzi chwila słabości kiedy człowiek ma ochotę popełnić samobójstwo. Kiedy wszystko i wszyscy obracają się przeciwko nam. Kiedy już mi przeszło, po jakiś piętnastu minutach szlochania, przetarłam oczy chusteczką higieniczną założyłam okulary i wyszłam. Tata siedział jakby nigdy nic i pił kawę. Przeszłam obojętnie obok jego stolika, jednak w ostatniej chwili coś mnie tchnęło . Obróciłam się i patrząc mu prosto w oczy powiedziałam:
-Na prawdę bardzo mi przykro, że masz tak beznadziejną córkę. Zepsułam ci wszystko, całe twoje życie. Gdybym się nie urodziła to byłbyś teraz szczęśliwy. Nie zdołałam już nic więcej powiedzieć, łzy pociekły mi po policzkach. Chciałam teraz zostać sama, musiałam się z tym jakoś uporać. Już szłam w stronę wyjścia, kiedy ktoś złapał mnie za ramię.
-To co powiedziałaś było nie prawdą , kocham cię. Uwierz mi jedyne czego pragnę to żebyś ty była szczęśliwa. chce dla Ciebie jak najlepiej, dlatego powiedziałem to wszystko.Każdy popełnia błędy. Jesteś jeszcze bardzo młoda, czasami warto posłuchać staruszka.-uśmiechnął się blado-Myślę, że powoli zaczynasz rozumieć ,  że tamto życie było złe. Dlatego poprosiłem o pomoc Violettę. Ona zna chłopaka, który jest po prostu dla ciebie idealny. Wiem, że nie powinienem ci wybierać chłopaków, ale przynajmniej raz się z nim spotkaj. Sam na sam.- na samą myśl o tym miałam mdłości, a,le z drugiej strony ten Łukasz był całkiem przystojny. Tata da mi na jakiś czas spokój, a ja się przynajmniej jakoś rozerwę.
Mogę spróbować-usiadłam na krześle obok niego . Kawiarnia była bardzo duża . Teraz znajdowało się tu mało osób, ale wieczorem zawsze były tu tłumy. Za oknem było widać morze. Właśnie zachodziło słońce. Taki obraz aż zapierał dech w piersiach. Westchnęłam.
-Wracajmy już do domu jestem zmęczona
Ojciec przywołał kelnera, któremu zapłacił dając mu przy okazji niezły napiwek
-Dziękujemy i zapraszamy ponownie rzekł wyraźnie uszczęśliwiony




-Lubisz szybkie numerki nie?
Podniosłam głowę. Dzisiaj rano byłam z siebie dumna, że w ogóle wstałam z łóżka. Przez pół nocy nie mogłam zasnąć , bo cały czas myślałam o rozmowie z ojcem. Moje oczy zobaczyły chłopaka ubranego w  niebieską rozpiętą koszule, a pod nią białą koszulkę  w czarne paski i granatowe spodnie. Uroku dodawały różowe trampki. Ten facet to ma styl pomyślałam. Zamrugałam kilkakrotnie. No tak, to był Adam. Wtedy przypomniałam sobie , że zadał jakieś pytanie. Powoli mój mózg zaczął  rozumieć sens jego słów. Ale o co mu chodziło, jakie szybkie numerki?
-Co?-nie zważałam na to , że w klasie panuje grobowa cisza, nauczycielki jeszcze nie było.
-Chyba już rozumiem, nie pieprzysz się z ludźmi, których znasz na co dzień, ale jak spotkasz nieznanego kolesia na imprezie to co innego.
-Aż tak cię boli, że wskoczyłam ci do łóżka-wszyscy się na nas patrzyli, dla nich taka rozmowa była sensacją.
-Cóż mi mówisz ,że nie jesteś dziwką, a pięć minut później wychodzisz gdzieś upita z jakimś kolesiem-Adam miał przyjemny ton głosu, nawet jak prawie krzyczał. Mógłby być całkiem fajny, gdyby nie był takim zarozumiałym dupkiem.
-Jeśli to coś zmieni to między nami do niczego nie doszło. Może nie jestem taka..
-Nie...-jednak nie zdążył dokończyć to co chciał powiedzieć, bo przerwała mu nauczycielka.
-Sobócki-warknęła na niego-Siadaj mi w tej chwili.-Adam, który cały czas podczas naszej "kulturalnej wymiany zdań", pochylał się nad moją ławką, przewrócił oczami spojrzał ulotnie na nauczycielkę i usiadł na miejscu obok mnie.
-Dobrze więc zaczniemy od sprawdzania obecności-po długim i monotonnym czytaniu imion i nazwisk pani Mądrzawska wstała. Byłą pulchną krótkowłosą blondynką z dużym nosem.
-Na dziś mieliście przeczytać dramat  Williama Szekspira "Romeo i Julia". Wiem, ze pewnie omawialiście już tą lekturę w gimnazjum, ale pojawia się ona bardzo często na maturach. Kto chce zacząć, może Magdalena Matusiak -znałam tą lekturę chyba nawet ją przeczytałam. Zresztą każdy głupi wiedział o czym to jest.-No słucham co Szekspir chciał nam powiedzieć pisząc ten wspaniały dramat.
-Co chciał powiedzieć to nie wiem, trzeba było samego go o to zapytać-Jednak widząc srogą minę polonistki dodałam- Chyba chciał pokazać , że prawdziwa miłość istnieje.
-  A istnieje?
-Chciałabym żeby tak było, ale życie nie jest aż takie piękne. W filmach i książkach istnieje, ale pełno razy słyszałam o tym że ktoś spotkał tego jedynego, a po jakimś czasie okazuje się zupełnie co innego.
-W młodym wieku często myli się miłość ze zwykłym zauroczeniem
-Po pięciu latach związku
-Hmm-nauczycielka zamyśliła się przez dłuższą chwilę nie wiedziała co powiedzieć
-Zdarzają się różne przypadki, ale myślę , że prawdziwi miłość istnieje
Może w czasie renesansu istniała, ale teraz ludzie są inni. Kiedyś brało się ślub w młodym wieku, może nie zawsze z miłości, ale..
-Magdo, patrz na to obiektywnie. Nie można powiedzieć że jeśli się czegoś lub kogoś nigdy nie zobaczyło albo nie doznało, to że dana rzecz nie istniej. Co by zrobili wtedy chrześcijanie przecież oni nigdy nie widzieli Boga.
-Ja nie wierzę w Boga- wzruszyłam ramionami
-Może ty nie, ale miliony osób na całym świecie wierzą, mdlą się do niego codziennie i poświęcają mu swoje życie, chociaż nigdy go nie widzieli. Czy to oznacza,  że ich wiara jest bezsensowna? To w co wierzyli przez tysiące lat nie istnieje.
-Szczerze? Nie wiem i nie obchodzi mnie to, na pewno mają jakiś dowód , że Bóg istnieje, ale to ich sprawa. A co tej prawdziwej miłości to nie uwierzę jak nie zobacz e
-Lub sama ją  doznasz
-Wątpię- powiedziałam powoli
-Nigdy w swoim życiu nie miałaś uczucia, że to jest właśnie to, prawdziwa miłość. Na pewno miałaś jakiegoś chłopaka. Jesteś przecież bardzo atrakcyjna dziewczyną. Nawet tu w klasie wielu chłopaków ślini się na twój widok-usłyszałam śmiech Adama. U reszty klasy te słowa też wywołały poruszenie, parę chłopaków zrobiło się czerwonych na twarzy. Spojrzałam na Adama, a ten uśmiechał się do mnie łobuzersko.
Miałam wielu chłopaków, ale żadnego na poważnie. Tak na prawdę chyba w ogóle nie wiem co to miłość. Nikt mnie nie kocha. Na ułamek sekundy w moich oczach pojawiły się łzy. Nauczycielka niestety to zauważyła.
-Wszystko w porządku-spytała- nie, nic nie jest w porządku mam strasznie popieprzone życie, z którego nie mam nic.Wszyscy maja mnie gdzieś i to co robię jest im obojętne, ale jeśli coś narozrabiam to matka się mnie wypiera i wysyła do popieprzonego ojca, który ją zdradził z sąsiadką. Gdy się o tym dowiedziała to wywaliła go z domu i zażądała rozwodu. Potem płakała po nocach przez jakieś pół roku , a ja nie umiałam jej pomóc.  A wszystko byłoby super i wspaniale gdybym nie przyszła na świat. Wtedy moi rodzice po kilku spędzonych ze sobą nocach rozeszliby się  i może teraz mieliby szczęśliwe życie. Ale los okazał się pechowy i na świat przyszłam ja.Potem było już coraz gorzej. Jedno z moich pierwszych wspomnień to wielka kłótnia rodziców. Tata darł się na mamę , a ona płakała. Chciałam to wszystko z siebie wydusić, ale po prostu nie umiałam. Zamiast tego zdołałam wykrztusić
-Tak-wyjrzałam przez okno. Po drodze cały czas przejeżdżały samochody.Wszyscy się gdzieś spieszyli. Kobiety z wielkimi siatkami zakupów przechodziły obok siebie bez słowa. Skoro wszyscy są tak zabiegani, każdy ma swoje sprawy na głowie, to gdzie w tym wszystkim czas na miłość. W tej chwili zadzwonił dzwonek. Wszyscy wstali i wyszli z sali. Ja dopiero po chwili zorientowałam się , że trzeba iść na kolejną lekcję.









Po długiej i całe szczęście ostatniej lekcji nadszedł upragniony dzwonek. Chociaż był dopiero poniedziałek, chyba najgorszy dzień tygodnia, to myśl o wolnym popołudniu poprawiała mi humor. Wyszłam ze szkoły. Chłodny, ale miły wiatr rozwiewał moje włosy.Czułam się  wolna i .. szczęśliwa? Tak, od dawna czegoś takiego nie czułam.To jest coś niesamowitego. Nie liczy się nic, nie myśli o niczym. Tylko wolność.
-Cześć-kto bezczelnie próbuje wyrwać mnie z moich rozmyślań. Obróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z jakimś chłopakiem. Spojrzałam na niego jak na głupka, pierwszy raz widziałam kolesia na oczy.- Jestem Arek-rzekł. Był brzydki miał krótkie czarne włosy szare oczy i obrzydliwy uśmiech. Nawet ton jego głosu był niemiły.Nie mam pojęcia co ten człowiek może ode mnie chcieć. Wpatrywałam się w niego czekając aż wreszcie coś powie. Jednak on był nieśmiały i chyba nie mógł wykrztusić z siebie nic więcej.
-Dobra o co chodzi-spytałam dość niegrzecznie
-Bo...-zrobił dłuższa przerwę- bo ty.. mi się podobasz- Powiedział to tak cicho, że ledwo zrozumiałam. Ktoś z tyłu się głośno zaśmiał
- No co ty koleś ta dziewczyna raczej nie jest dla ciebie- no tak kto inny mógłby to powiedzieć jak nie sam Adam, co za bezczelny drań, po co się wtrąca w nie swoje sprawy. Ale z drugiej strony niezłe z niego ciacho.Nie!Nie!nie!!!! to niemożliwe, że o tym pomyślałam
-Możesz zająć się własnymi sprawami- warknęłam na niego- A tak w ogóle to co ty możesz wiedzieć?
- A umówiłabyś się z nim?
Nie odpowiedziałam. Na prawdę nie chciałam urażać tego chłopaka on był tu niczemu niewinien.
-To nie twoja sprawa-on roześmiał się na to czym doprowadził mnie do szału. Miałam wielką ochotę walnąć go z całej siły w twarz. Na serio nie wiem co mnie powstrzymywało. Może to , że był taki przystojny? Dość tego, ten facet to wcielenie zła. A jeśli chciałabym chłopaka na jedną noc to mogłabym iść do każdego. Nie wiem czemu aż tak mu zależy by się ze mną przespać. Przecież jego lista jest już wystarczająco długa. Jedna dziewczyna więcej nie zrobi większej różnicy. A wątpię, że chce ode mnie czegoś innego.
-Przecież umawiasz się tylko z facetami na poziomie, jeśli w ogóle się z kimś umawiasz.
-Chodziłam na randki z wieloma mężczyznami-powiedziałam
-Taa, facet na jedna noc
-I kto to mówi? To nie ja przespałam się z wszystkimi dziwkami w tym mieście.W sumie musiało cię to nieźle kosztować. Twoi rodzice nie dziwią się na co wydajesz tyle kasy?
Roześmiał się na te słowa.Jego oczy zaiskrzyły się. Przez dłuższą chwile nic nie mówił,tylko patrzył na mnie z tym swoim śmiałym uśmiechem na twarzy. Dookoła wszyscy się już rozeszli, nawet Arek zniknął nie wiadomo gdzie i kiedy. Na placu przed szkołą zostaliśmy tylko my dwoje. W końcu mój przystojny, ale wredny i niemiły rozmówca odezwał się poważnym, pewnym siebie głosem
-Nie muszę płacić dziewczyna żeby się ze mną przespały, same wskakują mi do łóżka.
Spojrzałam na niego  z szeroko otwartymi oczyma i przybliżyłam swoja twarz do jego mówiąc
-Widocznie nie wszystkie- obróciłam się na pięcie i powolnym krokiem szłam w stronę uliczki. Nie wiem dlaczego, ale miałam nadzieje , że mnie zatrzyma i powie coś, Jednak nie zrobił tego. Nie wiem czy szedł za mną, a może upokorzyłam go na tyle, że nadal stał przed szkołą z szeroko otwartą buzią. pewnie nigdy się tego nie dowiem. Byłam już bardzo blisko domu. Myślałam o tym jakby było fajnie wykąpać się teraz nad morzem Zbliżał się początek jesieni i zaczynało robić się chłodno, ale mnie i tak to nie przeszkadzało. Zawsze dostawałam to co chciałam. Nie obchodziły mnie skutki. Wiem , że czasami zachowywałam się jak rozpieszczona królewna, ale co ja na to poradzę? Tak zostałam wychowana przez niepoukładaną i histeryczną matkę oraz nieinteresującego się moim losem jeszcze bardziej porąbanego ojca. Zakupoholika. W stu procentach rozumiem że można kochać zakupy. Sama przecież bardzo często je robię, ale facet. I to jeszcze po czterdziestce.Aż chciało by się rzec lekko dziwne. I co ja mam biedna zrobić w tej psychicznej rodzinie.Przyznaję sama do normalnych nie należę, ale kto w dzisiejszych czasach zasługuje na takie miano. Każdy ma jakieś swoje odloty.
-Magda zaczekaj-myślałam, że mam halucynacje jak go zobaczyłam Co on tu do cholery robi? Dobra może teraz spróbuje być dla niego milsza. Ale jeśli powie coś głupiego to nie żyje
-Zgubiłaś coś wziął moją rękę, a jego dotyk sprawił mi niesamowitą rozkosz.  Zapiął mi moja ulubiona złotą bransoletkę z przywieszonymi inicjałami..Nie zauważyłam kiedy ja zgubiłam.. Ona była dla mnie jak mój talizman dostałam ją od babci gdy szłam do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Bardzo ją kochałam  i dlatego załamałam się jak zmarła dwa lata później.
-Jeju dziękuję ci nawet nie wiesz ile ona dla mnie znaczy.
-Cóż jest piękna-uśmiechnęłam się do niego.-Ale nie aż tak jak jej właścicielka. Poczułam że się czerwienie,a to prawie nigdy mi się nie zdarzało. Przez dłuższą chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy, a moje serce szalało
-Przepraszam, że byłem taki nie miły-powiedział, miał taki miły ton głosu chciałam żeby do mnie mówił więcej i więcej..
Zapomniałam o całym bożym świecie gdy tak na mnie patrzył tymi swoim głębokimi zielonymi oczyma.
-Mieszkasz gdzieś tu niedaleko?- w tej chwili wrócił normalny świat, magiczna chwila się skończyła
-Tak tuż za zakrętem
-Serio? Nie wiedziałem że mieszkamy tak blisko siebie-uśmiechnął się do mnie przyjaźnie
-Słuchaj do naszej szkoły chodzi wielu psychopatów-powiedział poważnie-więc dla twojego bezpieczeństwa lepiej nie umawiaj się z Arkiem
Dla mojego bezpieczeństwa, jakie to słodkie
-Spokojnie nie miałam zamiaru
-Wiesz do tej szkoły nie trafiają normalni ludzie. No może jest jeden mały wyjątek-puścił do mnie oko. Czy mówiłam już, że ten człowiek jest po prostu przesłodki?
Nawet nie zorientowałam się że szliśmy, więc bardzo się zdziwiłam kiedy zobaczyłam swój dom.Adam domyślił się, że jesteśmy na miejscu
-Jeszcze raz bardzo ci dziękuje-podniosłam rękę do góry i potrząsnęłam bransoletką
I wtedy nie wiem co we mnie wstąpiło tak po prostu do niego podeszłam i  pocałowałam  go w policzek.Poczułam ciepło jego skóry. Kiedy odsunęłam się od niego moje usta zadrżały, poczułam delikatny przypływ podniecenia. Moje serce waliło a policzki robiły się coraz bardziej czerwone. On całe szczęście nie domagał się niczego więcej. Nie złapał mnie w tali tak jak miał w zwyczaju to robić. Po protu się uśmiechnął w taki sposób, że zapomniałam jak mam na imię.






Myślałam , że on się zmieni i będzie tak miło jak wczoraj. Jednak grubo się myliłam. Nawet nie odpowiedział mi cześć. Ani razu się nie spojrzał w moja stronę, a o uśmiechu mogłam   tylko pomarzyć.Jakie to dziwne jednego dnia osoba robi z ciebie najszczęśliwsza na świecie, a drugiego doprowadza do szału. O ile szałem można nazwać płakanie w poduszkę. Nie użalałam się nad sobą tylko ze względu na niego. Po protu miałam okropne życie i jakiś facet jedna rozmowa nie mógł tego zmienić. Jaka ja jestem naiwna. Przecież nigdy w taki sposób nie reagowałam na żadnego z chłopców.Dość często słuchałam komplementów od różnych  facetów. Czasem grałam z nimi w te ich śmieszne gierki. Ale nikt nie doprowadził mnie do takiego stanu jak Adam. Bałam się tego, nie umiałam z tym walczyć. jego jedne spojrzenie uśmiech dotyk... Musiałam wziąć się w garść. Jestem silna. żaden facet nie jest w stanie złamać mi serca. Nie mi!  

piątek, 19 lipca 2013

Poczuj to (fragment 5)

Nowy dzień, nowa przygoda.Najlepiej zmienić swoje życie z nadejściem pierwszych promieni słońca.Wstać, spojrzeć w lustro i pomyśleć:Nie chcę już być tym człowiekiem, co wczoraj.Początki są trudne.Wiadomo,ale jeśli się porządnie nad sobą pracuję, to po jakimś czasie widać rezultat.Dużo ludzi się poddaje. Mówią sobie zacznę od jutra.Mogą mijać kolejne dni, a nasze zmiany stoją w miejscu tak jak ludzie czekający na autograf swojego idola.Jednak oni w końcu rusza do przodu, dostaną to czego tak bardzo pragną, a my?
Przewróciłam się na drugi bok.Leżałam jeszcze w takiej pozycji przez chwilę po czym otworzyłam oczy. Nienastawiony budzik na szafce wskazywał godzinę ósmą czterdzieści. Dzisiaj sobota, mam bardzo pracowity dzień. Muszę iść na zakupy, do fryzjera podciąć końcówki i do kosmetyczki.Wstałam i nie zważając na to, że jestem ubrana w krótka koszulę nocną zeszłam na dół.
-Cześć Dorota, zrób mi śniadanie
-Śniadanie już czeka, twój ojciec zresztą też-odpowiedziała-Ma gościa więc lepiej się ubierz.-Spojrzała na moją błękitną jedwabną koszulę, która sięgała mi do połowy uda.
Nie przejęłam się jej uwagą i weszłam do salonu. Kiedy zobaczyłam kto jest w środku przez chwilę pożałowałam swojego stroju. Na kanapie siedziała oczywiście Violetta. Dzisiaj był z nią blondyn z ładnymi niebieskimi oczami.
-Część wszystkim-powiedziałam na luzie. Wzięłam kawałek pieczywa, a drugą wolną ręką nalałam sobie soku do szklanki-Sorry, ale dzisiaj też nie zaszczycę was swoja obecnością.Muszę iść na zakupy, mam strasznie zawalony dzień.
-Magdaleno poczekaj chwilę-ojciec był chyba trochę wściekły-Poznaj Łukasza
Spojrzałam na chłopaka,który uśmiechał się na mój widok. Bezczelnie się na mnie gapił i chyba mu się podobałam
-Hej, jestem Magda
-Witaj, bardzo mi miło ciebie poznać-no nie kolejny dobrze wychowany wariat
-Łukasz jest z bardzo dobrej rodziny moich starych przyjaciół. Uczy się w najlepszym liceum w pobliżu. Na dodatek jest strasznie miły i przystojny.
-A ty jesteś głupia i upierdliwa, a na dodatek za stara dla niego. I co ma mnie to wszystko obchodzić?
-Magda proszę cię-tata był wściekły
-Jest świetnym kandydatem na męża...
-Super-zwróciłam się do Łukasza- Życzę ci żebyś miał wspaniałą żonę i słodkie dzieci. Oczywiście nie z tą jędzą
-Dla Ciebie-dokończyła Violetta puszczając mój komentarz mimo uszu.
Spojrzałam na nią jak na idiotkę, potem przeniosłam swój wzrok na ojca. On jednak pił spokojnie wódkę z sokiem, spoglądając na piękny ogród przez okno.Wiedziałam, że za czasów moich dziadków albo raczej pradziadków były tak zwane swatki. Rodzice znajdywali odpowiedniego kandydata swojej córce. Ale wtedy chodziło o ziemię , a nie o miłość. Dziewczyna nie miała nic do powiedzenia w sprawie swojego życia.Musiała tylko powiedzieć "tak" przed ślubnym ołtarzem. Ludzie którzy prawie w ogóle siebie nie znali musieli mieć ze sobą dzieci. Niektórzy mówią, że seks powinno się uprawiać z miłości, ale czy te dzieci były z miłości? I ja też nie ma mieć prawa wyboru? Potrząsnęłam głową. Możliwe, że mój ojciec chciał dla mnie jak najlepiej, ale coraz bardziej przeginał.
-Przykro mi, ale ja..-zaśmiałam się, bo niby co miałam powiedzieć , że kogoś mam? Przecież to byłoby kłamstwo. Może powiem, że chcę wstąpić do zakonu. Nie to jeszcze głupszy pomysł jaki idiota przyjąłby mnie do zakonu? Zawsze zostaje możliwość zostania na pięć minut lesbijką-Ja nie chcę żebyście mi wybierali chłopaków. Potrafię sama sobie świetnie poradzić.Nie mówiąc nic więcej wyszłam z salonu. Po zakupach weszłam do swojego pokoju wzięłam długą kąpiel. Ubrałam ciemno zieloną sukienkę mini w panterkę i beżowe szpilki. Na rękę nałożyłam zestaw bransoletek. Na oczy nałożyłam biały połyskujący cień, a na niego czarny. Narysowałam czarą grubą linie na górnych powiekach. Do tego użyłam tuszu do rzęs Go&Big Manhattan i lekko różową szminkę. Spojrzałam w lustro obróciłam się kilka razy, poprawiłam sukienkę i mogłam wychodzić.


Kiedy dotarłam na miejsce impreza się już zaczęła. Bez najmniejszego problemu zostałam wpuszczona do klubu. ochroniarz, który stał przy wejściu tylko przeleciał mnie wzrokiem i z uśmiechem wpuścił do środka.Klub był średniej wielkości, bywałam już w o wiele większych. Na samym końcu znajdowała się scena, na której by didżej, z lewej strony znajdowały się schody. Na górze można było zamówić coś lub usiąźć i pogadać na tyle ile było to możliwe w takim hałasie.
-Cześć kotku, a więc jednak przyszłaś-obróciłam się i zobaczyłam Adama. Miał na sobie dżinsy i czarną koszulkę- Byłem pewny, że ulegniesz. No bo przecież czy można się mnie nie oprzeć?
-Daruj sobie. Przyszłam tu tylko dlatego, że nie miałam innych planów na ten wieczór, a twoja propozycja wydała się mi.. interesująca.
On wziął mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić.Weszliśmy po schodach i zatrzymaliśmy się przy stoliku przy którym siedziało trzech chłopaków
-To jest Mariusz-Adam wskazał na przystojnego blondyna o zabijającym spojrzeniu-To Wojtek- Ten wyglądał na inteligentnego czarne włosy miał starannie ułożone na żel.Na twarzy miał ogromny uśmiech-i Robert-chłopak z bujna czupryną był mega wyluzowany. Dopiero po chwil zauważyłam, że siedzi koło niego drobna brunetka o bladej cerze. Jednak nikt mi jej nie chciał przedstawić więc siedziałam cicho.
-Chłopaki to jest Magda-oznajmił Adam.
-Niezła dupa-skomentował Robert
Dziewczyna, która koło niego siedziała spojrzała na niego z urazą. On nie zwrócił na nią jednak najmniejszej uwagi. Adam uśmiechał się dziwnie i przybił piątkę z Mariuszem
-A nie mówiłem-powiedział do niego
Czyżby oni coś kombinowali?
Postanowiłam nie zawracać sobie nimi głowy. Wzięłam do ręki jedno z piw, które stały na stole i bez niczyjej zgody je otworzyłam.Byłam przyzwyczajona do picia alkoholu. Nie raz przychodziłam całkiem pijana do domu. Parę razy urwał mi się nawet film.Dzisiaj też chciałam się upić żeby zapomnieć o swoim cholernym życiu. Usiadłam koło Adama, który objął mnie w pasie.
-To co robimy kotku?-szepnął mi do ucha. Zauważyłam , że jego znajomi patrzą się na mnie.
-Jeśli chodzi o mnie to zamierzam się upić i tańczyć do rana-uśmiechnął się na te słowa-Ale bez Ciebie. Nie licz na seks ze mną dzisiaj ani nigdy. Przykro mi ,znajdź sobie inną laskę.Chłopcy nie mogli powstrzymać się od śmiechu. Za to Adam był bardzo zdziwiony. Ja tymczasem wstałam i z piwem w ręce poszłam tańczyć. Po chwili podszedł do mnie jakiś chłopak niewiele starszy ode mnie i wyciągnął rękę w moja stronę. Zrozumiałam, że chodzi mu o taniec. Zgodziłam się na to, bo nie miałam co innego robić. Ocieraliśmy się o siebie w rytm muzyki. Po jakimś czasie zaproponował żebyśmy usiedli i napili się czegoś. Zamówił dwa drinki, usiedliśmy koło baru. Miał na imię Bartek, nie był zbyt przystojny chociaż wydawał się być normalny. Jak się okazało był dwa lata starszy.
-Od dawna tu mieszkasz? spytał
-Prawie dwa tygodnie
-I jak ci się tu podoba?
-Miasto jak miasto, tylko blisko morza-wzruszyłam ramionami
-Często się przeprowadzasz
-Nie to pierwszy raz
-Niech zgadnę któreś z twoich rodziców zmieniło pracę?-wypił do reszty drinka i zamówi dwa następne. Pokręciłam głową
-Moi rodzice się rozwiedli ja mieszkałam z mamą. Ale stwarzałam jej zbyt dużo kłopotów. Pewnego dnia imprezowałam ze znajomymi.Byłam zmęczona, upita, zajarana. Nie wiedziałam co się ze mną dokładnie dzieje.Późną nocą wracałam sama do domu. Musiał urwać mi się film, bo nie pamiętam co się dalej wydarzyło. Miałam przy sobie narkotyki. Okazało się , że znalazła mnie policja. Groził mi poprawczak. Moja mama wstydziła się mnie, bała się do mnie przyznawać. Jednak obyło się bez rozprawy sądowej-westchnęłam przypominając sobie te okropne dni. Nikt się do mnie nie odzywał. Wszyscy byli przeciwko mnie. Nawet znajomi się mnie wyparli. Gdybym nie wzięła tej działki od Dawida to wszystko potoczyłoby się inaczej. No, ale tak czy siak miałam już problemy w szkole do której chodziłam. Cóż bywałam tam rzadziej niż na imprezach.Nic się wtedy dla mnie nie liczyło. Hmm, a teraz się coś dla mnie liczy?. Uświadomiłam sobie, że piję już czwartego drinka odkąd zaczęłam opowiadać swój życiorys.
-Mama wysłała mnie do ojca, bo na mój widok robiło jej się niedobrze. Tutaj chodzę do prywatnej szkoły, w której mam się nauczyć dobrych manier.-skończyłam swoją opowieść i spojrzałam na Bartka. Cały czas słuchał mnie uważnie. Wtedy uświadomiłam sobie, że zwierzyłam się zupełnie obcej osobie. To było mi potrzebne. W moim życiu dawno się nikomu nie zwierzałam. Wcześniej miałam najlepszą przyjaciółkę, jednak ona okazała się porządna. Kiedy zaczęłam prowadzić imprezowy tryb życia nie chciałam z nią mieć nic do czynienia. Wydawał mi się wtedy taka beznadziejna, nudna,poukładana. Była jeszcze mama, która chyba na prawdę mnie kochała. Próbowała mi jakoś w pewnym sensie pomóc i odciągnąć od tego towarzystwa, ale ja tylko na nią krzyczałam. Bartek powiedział coś że mu bardzo przykro. Zmieniliśmy temat rozmowy.Oboje byliśmy już nieźle pijani. Nagle Bartek wziął mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić.Szliśmy jakimś korytarzem. Potem weszliśmy do ciemnego pomieszczenia.






Chciało mi się płakać. Czy wszyscy faceci na świecie są tacy sami? Każdemu chodzi o seks? Nie byłam w stanie dojść o własnych silach do domu więc zamówiłam taksówkę. O dziwo Jeszce o tej porze jakieś jeździły. Oparłam się o skórzane siedzenie auta i zamknęłam oczy. Cały czas nie mogłam wyrzucić obrazu ze swoje głowy kiedy ten porządny Bartek podszedł do mnie zaczął mnie całować. Jego pocałunek był miękki a usta smakowały wódką. Nie byłam do końca świadoma tego co robię, nie odtrąciłam go od razu. Chyba przyjął to jako zachętę, bo po chwili jego ręka spoczywała już na moim pośladku. Zaczął rozpinać moja sukienkę. I wtedy uderzyłam go w twarz. Miał szeroko otwarte oczy ze zdziwienia.Wybiegłam z pokoju. Byłam cała roztrzęsiona, jacyś ludzie pytali mnie czy wszystko w porządku. Nie zastanawiając się dłużej wyszłam z klubu.A więc ten koleś wysłuchał mnie, podstawiał pod nos alkohol po czym zaprowadził do jakiego ciemnego, ciasnego pomieszczenia z myślą, że będziemy uprawiać seks? I chociaż mam olbrzymie doświadczenie w tych sprawach dałam się wrobić?Po policzkach popłynęły mi łzy.
-Wszystko dobrze?-zatroszczył się brodaty taksówkarz
-Tak - odparłam po chwili wahania
-Facet?- spytał.Pokiwałam głową, bo nie chciałam wdawać się w dalsze relację z tym mężczyzną.Miałam już dość znajomości jak na jeden dzień.Dojechaliśmy na miejsce, zapłaciłam za podróż.Weszłam po cichu do mieszkania.Ojciec musiał już dawno zasnąć.Zdjęłam szpilki i weszłam na palcach do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zapadłam w głęboki sen.

czwartek, 11 lipca 2013

Poczuj to (fragmen 4)

Wróciłam do domu strasznie wkurzona. Pójdę na tą imprezę i pokaże mu na co mnie stać. Zobaczymy kto się będzie śmiać.Jutro będę musiała kupić sobie jakąś sukienkę, o butach nawet nie wspominam.Pragnęłam iść teraz na górę do swojego pokoju i wszystko sobie przemyśleć.
-Dzień dobry Ojciec czeka na Ciebie w salonie-powiedziała Dorota. Magda westchnęła. Kiedy tu przyjechała nie był go przy niej prze tydzień. Nagle pojawił się nie wiadomo skąd i teraz bez potrzeby zawraca mi tyłek.
-cześć tato, o co chodzi?-wpadła do pokoju i usiadła na fotelu. Dopiero po chwili zorientowała się że nie był tam sam.Obok niego siedziała na kanapie pani w kasztanowych włosach. Miała na sobie masę podkładu, była w wieku mojego taty. Obok mnie na fotelu siedziała chuda dziewczyna w moim wieku może trochę młodsza, w blond włosach.Miała na sobie zieloną sukienkę letnią za kolana.
-Cieszę się że już wróciłaś- powiedział ojciec- To jest Violetta moja dobra znajoma-wskazał ręką na kobietę- Anie powinnaś już chyba znać.
Spojrzałam jeszcze raz na dziewczynę. Widziałam ja pierwszy raz na oczy.
-Nie znam jej- powiedziałam i nalałam sobie do szklanki soku, wypiłam spory łyk- aniby gdzie miałybyśmy się poznać
-W szkole-powiedział lekko zdenerwowana Violetta.
-Ooo chodzimy razem do szkoły. Dobrze wiedzieć. Dobra tato powiedz w skrócie o co chodzi, bo nie mam za bardzo czasu. Kobieta siedząca obok niego pokręciła głową.
-Magda zachowuj się proszę.
-Anna to moja córka. Zawsze była bardzo dobrze wychowaną dziewczyną-zaczęła Violetta. Nigdy nie sprawiała żadnych kłopotów. Chcemy z twoim ojcem żebyś wzięła z niej przykład.Spędzicie z Anią weekend i zobaczymy co z tego wyniknie. Mam nadzieję, że już niedługo będziecie chodzić razem na tenisa. Tego już za wiele najpierw porzuca mamę dla jakiejś laski, potem prawie w ogóle się nie odzywa, a teraz chce i uczyć dobrych manier. Na dodatek nasyłając na nią jakąś głupią babę z dobrze wychowaną córeczka na cały weekend. Czy oni myślą, że ja nie mam nic ciekawszego do roboty tylko uganiać się za jakimś kujonem. Nie mam mowy ja się nie da,m wrobić
-Ale ja już mam plany na weekend
- na pewno obie rzeczy da się jakoś połączyć- powiedziała Violetta
-Wątpię-wycedziłam przez zęby, widząc to mój ojciec powiedział
-Jakie plany?
-Idę na imprezę.
-Gdzie?
-Do klubu Blue Note.
-Tadeusz, tam chodzą sami najgorsi nastolatkowie. Między innymi w tym klubie najwięcej pija i ćpają. Wątpię żeby to było odpowiednie miejsce dla twojej córki-pokręciła głową- A już tym bardziej dla mojej.
W środku wszystko mi się gotowało, co do cholery to wszystko ma znaczyć. Od kiedy to jej ojciec interesuję się gdzie ja chodzę. Moją matkę Natalię interesowało to co robię.Co prawda bardzo dużo pracowała,ale czasami rozmawiały rzadko, ale rozmawiały.Kochała swoją matkę, tylko chyba za późno to zauważyła. W Toruniu chociaż wiodła bez sensowne życie to miała tam znajomych szkołę, dom. Wzięła wdech i powiedziała
-Proszę pani bardzo dziękuję za treskę, ale zapewniam, że sobie poradzę. Tata zawsze dawali mi wolną rękę i jakoś przeżyłam. Cóż może pani córka jest dobrze wychowana, ale wątpię żeby była szczęśliwa. Nie mówię, że ja jestem w pełni szczęśliwa, ale raczej nie przeszkadza mi moje życie. Cieszę się życiem i chcę żeby tak zostało. Więc jutro pójdę na tą imprezę.-urwała. Spojrzałam na zaskoczonego ojca, miał otwarta buzię, uśmiechnęłam się-A pani nic do tego. a teraz przepraszam, ale muszę już iść. Żegnam panią. Wyszłam z salonu. Zaburczało mi w brzuchu, przez to wszystko zapomniałam, że jestem strasznie głodna. Weszłam do kuchni, gdzie Dorota ,myła naczynia. Dziwne,że mój ojciec jest taki bogaty i nie może zainwestować w zmywarkę. Usiadłam na krześle i westchnęłam
-Na co ma pani ochotę-sypała gosposia
Pani? Przecież mam dopiero siedemnaście lat.
-Mów mi Magda. Może jestem rozpieszczona, ale wolę jak ludzie zwracają się do mnie po imieniu.
-To w takim razie ja jestem Dorota.
-Nie mogę mówić pani po imieniu to byłoby niestosowne.-Od kiedy ja w ogóle używam takich słów.
-Dobra niech już będzie-powiedziałam- Możesz zrobić mi kanapki i przynieść do mojego pokoju. Dzięki wielkie.Idę odpocząć jestem strasznie zmęczona.Pa-Dorota nawet n ie zdążyła się odezwać.Magda weszła do swojego pokoju, chciało mi się płakać. Tak na prawdę nie miałam nic. Małe łzy popłynęły mi o policzku. Nigdy nie płakałam, tym razem też nie będę. Otarłam łzy i poszłam się przebrać

środa, 10 lipca 2013

Poczuj to (fragment 3)

Reszta zajęć mijała bez większych przeszkód. Wiedziałam już , że nienawidzę swojej klasy. Wszyscy byli takim tacy... grzeczni. Tą szkołę można określić jednym słowem: Nienormalna. Każdy z nauczycieli wypytywał mnie o życie. Jakby to na prawdę było im potrzebne do nauczania. Ale ja odpowiadałam grzecznie, nie chciałam już pierwszego dnia narażać się wszystkim nauczycielom. Wszystko w swoim czasie. Szłam powoli korytarzem. Na dworze było ciepło. Nie musiałam iść do szatni, bo nie miałam kurtki. Zresztą to dobrze nie zniosłabym kolejnego spotkania z tymi bałwanami z mojej klasy. Wszyscy nosili tam tandetne mundurki składające się dla chłopców z białej koszuli, szarego sweterka i czarnych spodni, a dla dziewczyn z białej bluzki i szarej spódniczki za kolana. wyszłam ze szkoły nie mówiąc nawet ''do widzenia" sprzątaczka siedzącym w dyżurce i oglądającym głupia brazylijską telenowele. Hallo przecież one tutaj pracują. Nic dziwnego, że mają takie wielkie tyłki.Przed budynkiem prawie nikogo nie było. Kątem oka zauważyłam tylko Adama z jakąś blondynką inną niż rano. Jezu czy ten facet zmienia dziewczyny co parę godzin? Co za dupek. przeszłam obok nich obojętnie i spojrzałam na zegarek w telefonie 14:35.Może tata będzie w domu i zobaczy go pierwszy raz od paru miesięcy? Moja droga ze szkoły do domu była krótka. Spokojnie można było dojść w dziesięć minut. Dotarłam do domu. Nacisnęłam przycisk przy domofonie, odezwała się Dorota. Po chwili otworzyła uliczkę. Denerwowało mnie to że nie ma jeszcze własnych kluczy, ale co robić? W środku czekała na mnie miła niespodzianka
-Tata-rzuciłam mu się na szyję
-Madziu moja córeczko tak się stęskniłem-Usiądź musimy porozmawiać.-wcale się nie zmienił. Miał krótkie czarne włosy i zielone oczy. Był szczupły, ale dobrze zbudowany. Przez ciągłe wakacje w ciepłych krajach miał idealną opaleniznę.Był przystojny, ale dla mnie ojciec zawsze miał za dużo włosów szczególnie w okolicy klatki piersiowej. I ciągle robił zakupy, co u mężczyzn po czterdziestce można uznać za lekko dziwne.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że będziemy razem mieszkać-. Wiem, że przez moją ciągła prace miałem dla ciebie mało czasu-westchnął- Pomyślisz ,że to głupie ,ale ..-w tej chwili przyszła Dorota
-Zrobić herbaty-zapytała
-Nie dziękuję jakoś nie mam ochoty
-Cóż więc-zawahał się-chcę spędzać z tobą więcej czasu. Co powiesz na wakacje w Hiszpanii
-Hmm... to świetny pomysł-poprawiła się w skórzanym fotelu, ale nie wiem czy dam radę
-jeśli chcesz możesz ze sobą zabrać znajomych, to żaden problem.
-nie o to chodzi tylko wiesz nowa szkoła, nauka jestem tu nowa więc...
-Dobrze dobrze rozumiem. Wakacje ze staruszkiem w twoim wieku to obciach-zażartował
-Tato!-powiedziałam dosadnie, ale po chwili zaczęłam się śmiać-Przemyślę to jeszcze-Wstałam i przeszłam po czarno beżowych płytkach. Salon był bogato ozdobiony. Na suficie wisiał brylantowy żyrandol. Ściany miały czerwony kolor. w centrum stał ogromny telewizor plazmowy. Na końcu stały dwa fotele ze stolikiem.
-muszę lecieć. Pa-przesłałam mu buziaka i przeszłam do swojego pokoju. Położyłam się na wielkim wygodnym łóżku i włączyłam telewizor. przełączała kanały, same wiadomości i seriale.Nuda. Zaczęłam chodzić w koło po pokoju. nudziło mi się chyba po raz pierwszy w życiu. Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł, przecież mieszkam nad morzem.




Było późne popołudnie. Na plaży biegali sportowcy lub starsze panie wdychały świeże morskie powietrze. Gdzieniegdzie można było zobaczyć spacerujące pary. W sumie było tu mało osób. Wiał chłodny i przyjemny wiatr. Na morzu unosiły się niewielkie fale. Przystojny ratownik siedział na wierzy i obserwował bacznie kąpiących się, których można było policzyć na palcach jednej ręki.No bo kto kąpie się w taką pogodę?zdjęłam swoje czarne baletki. Moje stopy dotknęły piasku. Wzięłam głęboki wdech i uśmiechnęłam się. Tak morze, plaża, śliczni opaleni chłopcy. chociaż dużymi krokami zbliżała się jesień, a wraz z nią zimno i chłód to wcale nie psuło to mi humoru. Rzadko myślałam o przyszłości. Zawsze żyłam tym co było teraz, w danej chwili. Wszystko było takie spontaniczne. Często dowiadywałam się, że idę na imprezę pięć minut przed wyjściem. I wtedy do mnie coś dotarło.Moje życie to nieustanne imprezowanie, picie, chodzenie na zakupy i zaczepianie facetów, z którymi spędzałam noc. o dziwo nadal była dziewicą. Miała pełno okazji żeby to zrobić, ale wolałam czekać. Może kiedyś znajdę odpowiedniego chłopaka. Ale skoro moje życie nie miało sensu, to czy nie pora to zmienić. Przecież do cholery jestem w nowej szkole. Mogę być kim tylko chce. Szłam powoli do wody.Fale delikatnie łaskotały moje stopy. Zamknęłam oczy i zamyśliłam się. Chciała czuć się tak zawsze. Słyszeć szum fal, czuć piasek pod stopami i fale, które delikatnie obmywały moje nogi.
-Cześć-czyiś głos wyrwał mnie z marzeń. Gwałtownie podskoczyłam i prawie przewróciłam się na ziemię. Złapał ją, na jego twarzy malował się piękny uśmiech-przepraszam nie wiedziałem, że jesteś w transie. Pamiętasz mnie jeszcze?- No tak Adam, chyba jedyny niegrzeczny chłopak w tej szkole.
-Jak mogłabym zapomnieć-odpowiedziałam złośliwie się uśmiechając. spojrzałam mu prosto w oczy. Staliśmy twarzą w w twarz. O n chyba to źle zrozumiał, bo objął mnie w pasie. Ja zamiast go od razu odepchnąć, przybliżyłam swoja twarz jeszcze bliżej. wiedziałam, że on jest totalnym dupkiem, ale moje serce nie mogło się uspokoić.Nasze twarze dzieliły tylko centymetry. Już prawie mnie pocałował, kiedy powiedziałam:
- Nie mam zamiaru być jedna z twoich lasek na jedną noc więc lepiej sobie odpuść- wyrwałam się z jego objęć i zaczęłam iść przed siebie
-ej poczekaj-zawołał za mną. Jutro jest impreza w klubie Blue Note o 19 jeśli chcesz to wpadnij. Przewróciłam oczami i wzruszyłam ramionami
-Zobaczę czy będę miała czas
-No to do zobaczenia jutro
-Przecież nie powiedziałam, że przyjdę
-Oh, kotku wiem, że mi się nie oprzesz i przyjdziesz.
-Palant- powiedziałam do niego i bez obracania się za siebie ruszyłam w stronę domu. Może chociaż tam zaznam trochę spokoju.

wtorek, 9 lipca 2013

Poczuj to (fragment 2)

Czwartek nadszedł zbyt szybko. W szkole początek roku trwał zaledwie 15 minut. Właściwie to pół godziny, ale spóźniłam się trochę , czego i tak nikt nie zauważył. W sobotę poszłam do klubu i trochę za dużo wypiłam. Wróciłam do domu w niedzielę nad ranem z ogromnym kacem. Resztę dna przespałam w swoim pokoju.Ojca nawet nie widziałam na oczy. Rozmawiałam z nim tylko przez telefon. Mówił , że strasznie się cieszy iż jestem już na miejscu i podobne brednie. jasne, gdyby się cieszył to chociażby się przywitał. Osobiście. Pani dyrektor pozwoliła iść każdemu do domu. Wcześniej każdy z wychowawców klas rozdał plany lekcji. Nawet nie patrzyłam na uczniów. Wiedziałam jacy oni są i czego się można po nich spodziewać.Poszłam do sekretariatu, który znajdował się na górze po jakieś papiery i legitymację szkolną. Sekretarka życzyła jej miłego dnia. Wyszłam ze szkoły.Co miała robić? Czułam się okropnie, chciało mi się wymiotować. Już odechciało mi się chodzić do szkoły, a nawet nie miałam ani jednej lekcji. Na imprezę było za wcześniej, a poza tym i tak miałam już porządnego kaca. Postanowiłam iść na zakupy, bo nic tak nie poprawia humoru jak kilka nowych ciuszków.




Przecież musiał nadejść ten dzień. Dla każdego pierwszy dzień w szkole byłby fajny. No ale ja nie jestem każdym, a moja szkoła do fajnych nie należała. Była za pięć ósma. Wszyscy stali przed salami i bardzo cicho rozmawiali. Nikt nie krzyczał, niektórzy mówili nawet szeptem. Wszyscy patrzyli się na mnie, rozmawiali o mnie. A może mi się tylko wydawało. Szłam przed siebie nie zważając na to. Na zielonych ścianach wisiały fotografie, dyplomy za różne konkursy i inne wyróżnienia. Zadzwonił dzwonek. Weszłam do toalety. Miałam spóźnić się na pierwszą lekcję?
Często się spóźniałam, ale jej mama zagroziła mi, że jeśli wywalą mnie z tej szkoły to wyśle mnie do poprawczaka. Było mi wszystko obojętne. Minęło pierwsze 10 minut lekcji. Weź się w garść pomyślałam. Poprawiłam krótką dżinsową spódniczkę i obejrzałam się w lustrze. Wszystko było idealnie. Jasne, proste włosy opadały na ramiona. Oczy pomalowane beżowym cieniem iskrzyły się, a długie czarne rzęsy dodawały uroku.Za to usta aż prosiły się o pocałunek. Dobry błyszczyk zawsze zdziała cuda. Wyciągnęła z niebieskiej torby Adidasa plan zajęć. Pierwszy był język Polski w sali numer 14. Ruszyłam korytarzem, dotarłam do końca czyli sali numer 6. Czyli muszę iść na górę. Dotarłam do sali i już chciałam wejść, ale nie dałam rady, coś mnie powstrzymało. Usiadłam na ławce obok, oparłam łokcie o kolana i spuściłam głowę. Nie wiedziałam ile czasu minęło, wróciłam na ziemię gdy usłyszałam damski głos.
-Oh ,było wspaniale. Jesteś taki świetny. Zobaczymy się jeszcze- urwała na chwilę- kochanie?
Odpowiedział jej ładny chłopięcy głos
-Zadzwonię do Ciebie
-Super- szczupła wysoka blondynka pocałowała go, ale on po chwili ją odepchnął.Pokiwała mu na pożegnanie i sobie poszła.On był strasznie przystojny. Miał ciemnobrązowe półdługie włosy, zakrywające uszy. grzywka opadała mu na czoło. Jego zielone oczy spojrzały na mnie. uśmiechnął się i podszedł do mnie
- Cześć kotku, czekasz na mnie? Jak masz na imię, bo jakoś Ciebie nie pamiętam- spytał
- Niby po co miałaby, czekać na ciebie- odpowiedziałam ze złością
- No wiesz taka ładna dziewczyna w takiej szkole, myślałem, że jesteś jedną z moich lasek- spojrzałam na niego wrogo, co za palant?
- Nie na pewno nie jestem twoją laską.
-Czyli jesteś nową uczennicą.
-Tak, a tobie nic do tego- teraz już prawie krzyczałam
- Nie tak ostro dziewczyno, mój wuja jest dyrektorem tej szkoły, więc w każdej chwili może cię wyrzucić.
-To super! Już mnie wywalił mogę sobie iść?
-Czemu cię nie ma na lekcji-spytał jakby nigdy nic.
A czemu ciebie tam nie ma? Nie przejmuj się mną nie jesteś moim ojcem.
- Już ci mówiłem mój wuja nie może mnie wywalić, a ja to po prostu wykorzystuję.Jestem Adam- wyciągnął rękę. Zaśmiałam się na to, wstałam i bez zastanowienie weszłam do klasy.
-Dzień dobry- powiedziała gruba pani w obcisłym szarym swetrze i jasnych dżinsach -Ty jesteś nową uczennicą? Rozumiem, że się zgubiłaś.
W tej chwili do klasy wszedł Adam z uśmiechem na twarzy- Albo ktoś cię zatrzymał. Oh Adamie. Nie wolno podrywać nowych uczennic i sprowadzać je na złą drogę. Magda tak? Opowiedz nam skąd jesteś? Czy się przeprowadziłaś, a jeśli tak to dlaczego- czy ta baba nie jest zbyt wścibska.
-Jestem z Torunia-zaczęłam
-Przeprowadziłaś się z rodzicami?
-Nie przyjechałam do ojca. Rodzice rozwiedli się dawno temu.
-A dlaczego przyjechałaś do ojca?- westchnęłam. Czy to ma jakiekolwiek znaczenie. Czy ta kobieta musi wszystko o wszystkich wiedzieć.
-Czy to na prawdę panią interesuję-nauczycielka chyba trochę się zdenerwowała, ale mówiła dalej spokojnym głosem.
-Tak w tej szkole dużo rozmawiamy o życiu i problemach przyzwyczaj się do tej zasady.
-Dobrze już dobrze opowiem wszystkim mój życiorys. Wyrzucili mnie ze szkoły.
-Za co?
W tej chwili przyszedł mi do głowy pewien plan.
-Przyłapali mnie jak uprawiałam seks w szatni.
Nauczycielka milczała, wszyscy milczeli tylko Adam się zaśmiał.
-To... to..
-No co ty przecież żartowałam kto uprawia seks w szatni? W tych czasach są do tego dużo wygodniejsze miejsca. A tak na marginesie to wyrzucili mnie za palenie trawki, a wcześniej jeszcze trochę narozrabiałam. Wie pani nie chodziłam do szkoły, wagarowałam takie sprawy. Moja mama nie mogła sobie ze mną poradzić i wysłała mnie do tej durnej szkoły.
-Licz się ze słowami
-Przecież kazała mi pani opowiadać o swoim życiu mówię tylko prawdę.
W klasie panowała cisza
-jeszcze palisz?
- Czasami, ale niech się pani o mnie nie martwi poradzę sobie.
-Widzę, że będzie ciężko. Jesteś nowa więc dzisiaj przymknę na to oko , ale od jutra masz nosić mundurek.
-Wątpię że założę coś tak beznadziejnego
-Coś ty powiedziała.
-Przepraszam , ale uważam że nikt nie ma prawa mówić jak mamy się ubierać. każdy ma swój własny styl i tego powinniśmy się trzymać. To tak jakby pani kazała mi słuchać disco polo to się nazywa narzucanie poglądów. Rozumiem są jakieś granicę trzeba się ubierać przyzwoicie no ale mundurki? kto to wymyślił?
-To idź z tym do dyrektora, a teraz siadaj i siedź cicho. Ławki były pojedyncze ustawione w czterech rzędach jeden pod ścianą dwa na środku i jeden pod oknami. Usiadam w pierwszej lepszej jak się okazało koło Adama
-niezła jesteś-powiedział, każdy to oczywiście usłyszał włącznie z panią- Madziu musimy się umówić.
-Spadaj dupku -odpowiedziałam ostro. W swoim życiu miałam wielu facetów. Znałam się na rzeczy umiałam flirtować i dobrze całować.
Ale nie chciałam umawiać się z takim głupkiem. Pragnęła czegoś więcej, tylko tak na prawdę nie wiedziała czego. Może miłości?
-powiedziałam, że masz być cicho warknęła nauczycielka. No cóż nie ma co szkoła zapowiada się super. Może zaprzyjaźnię się z jakąś kujonkom, zacznę ubierać poważnie. Zamiast imprezować będę się uczyć. A chłopcy to będą dla mnie partnerzy do zadań na chemii. No jasne, bo wszyscy potrafią się tak szybko zmieniać.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Poczuj to

Zmiana szkoły zawsze jest podniecająca. Nowi znajomi, nauczyciele. Wszystko można zacząć od początku. Można zmienić całkowicie swoje życie i z nielubianej osoby stać się najfajniejszą w szkole. Dużo jednak zależy od uczniów. W jednej szkole najfajniejsi będą sportowcy, w drugiej bogaci, a w jeszcze innej menele, którzy piją i palą. Jednak ta szkoła do której miała chodzić Magda była inna. Chodziły do niej wszystkie wyrzutki,kujony, i dobrze wychowane dzieciaki. Magda w wieku czternastu lat zaczęła palić, pić i zadawać się z chłopakami. Była bardzo ładna miała długie blond włosy jasną nieskazitelną cerę i niebieskie oczy. Jej figury modelki zazdrościło jej wiele dziewcząt. Zawsze ubierała się wyzywająco czym doprowadzała do szału swoją matkę, w końcu po aferze z narkotykami odesłała ją do ojca, który pracował jako biznesmen. jej rodzice rozwiedli się gdy miała dziesięć lat, ponieważ tata zdradzał mamę z sąsiadką. Gdy wyszło to na jaw mama wyrzuciła ojca z domu. On przeprowadził się do Kołobrzegu, gdzie ja teraz też miałam mieszkać.
Magda nie cieszyła się z przeprowadzki. chociaż w nowej szkole z pewnością będzie najfajniejsza, to wątpiła czy znajdzie tam sobie jakiś przyjaciół. Pociąg, którym jechała zatrzymał się. dziewczyna wysiadła wzięła swoją małą torbę i rozejrzała się. Na peronie stali ludzie raczej miejscowi. Po prawej stronie szły dwie dziewczyny w letnich sukienkach, śmiejąc się głośno. Magda westchnęła. Przypomniała jej się dawna paczka z którą imprezował:
Dawid,Marek,Kasia i Natalia. Znali się zaledwie pół roku, ale bawili się razem świetnie. To przez nich zaczęła ćpać, przez nich tutaj teraz była.
Tak, jasne, bo ona sama nie ma rozumu. Rozejrzałam się za swoim tatą. Przecież wie, że ma mnie odebrać, musi gdzieś tu być. Wysoki mężczyzna około trzydziestki pokiwał mi
- cześć jestem Jan Kowalski współpracownik twojego ojca, mam cię odebrać i zawieść do mieszkania szefa- wyciągnął rękę na przywitanie. Zignorowałam to, boże ten koleś nazywa się Jan kowalski jak z reklamy jakiegoś banku.
- Weź walizkę- powiedziałam znudzonym głosem rozpieszczonego bachora- Gdzie jest samochód?
Jego wielki obrzydliwy uśmiech natychmiast zniknął z piegowatej twarzy.
zaprowadził mnie do auta. Wsiadłam na przednie siedzenie i czekałam aż odpali silnik.
- Więc do której klasy teraz pójdziesz?- spytał piskliwym głosem
-Do pierwszej liceum.
-Czyli w tym roku stuknie ci siedemnastka- powiedział rozbawiony i włączył radio. Z głośników poleciała muzyka klasyczna. Nie znałam kompozytora, ale wiedziałam, że mnie to nie interesuje. Przełączyłam na inny kanał, gdzie puszczali Ai se tu pego.
- Nie lubisz klasyki. cóż można się było tego po tobie spodziewać.
- Niech pan sobie daruje nawiązanie ze mną jakiegokolwiek kontaktu, bo z góry mówię, że to panu nie wyjdzie.
Jan nie odezwał się już więcej. Po dłuższej chwili dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z auta. Dom był rzeczywiście zaskakująco piękny. Przed nim był wspaniały, wielki ogród. samo mieszkanie miał jasno zółty kolor. przy wejściu stały dwie ogromne kolumny. Weszłam po schodach i otworzyłam drzwi. W progu powitała mnie pani po czterdziestce z wielkim kokiem.
-dzień dobry jestem Dorota gosposia twojego taty- przynajmniej miałam pewność, że z nią nie sypia jej ojciec.
Skinęłam głową Agacie czy jak jej tam było poszłam się rozejrzeć. Mieszkanie było dwupiętrowe. Wchodząc przez główne wejście szło się korytarzem, który prowadził do wielkiego holu. tam na ścianach wisiało dużo obrazów i zdjęć. Z lewej strony były schody, a z prawej wejście do wielkiego salonu, a dalej korytarz.
-Twój pokój jest na górze- usłyszałam głos za sobą.
Bez zastanowienia weszłam schodami i otworzyłam pierwsze drzwi. Od razu wiedziała, ze trafiła dobrze. Ściany pokoju były pomalowane na ciemny fiolet. Na środku przy ścianie stało wielkie łóżko z czarną narzuta i białymi poduszkami. Po lewej stronie stało jasne biurko, regał z książkami wielki telewizor plazmowy i komoda. Znajdowały się też tam drzwi jak się okazało do wielkiej łazienki. Po lewej stronie stał stolik dwa fotele. Tu także były drzwi. otworzyłam je była to garderoba zapełniona moimi rzeczami i jak się okazało nie tylko. Na półkach leżało kilka nowych topów, spodni i sukienek. Obróciłam się i zobaczyłam świętość czyli buty. Moja garderoba miała wielkość pokoju czyli była ogromna. cóż może nie będzie aż tak źle. Tego przekonam się dopiero w czwartek, a co będzie robiła niegrzeczna dziewczyna w ostatnie dni wakacji?