Była gosposia Hutchcrafta przerywa milczenie!
21 lutego 2014
Skandale
porwanie | theo hutchcraft | wieńczysława tymoszenko | wieńczysława t | emily tennant

Tennant złożyła jakiś czas temu kilka pozwów przeciwko Hutchcraftowi. W Piątek odbyła się pierwsza rozprawa
Sprawa porwania Theo Hutchcrafta i jego małżonki Claire Reveiller odbiła się szerokim echem w mediach. Jak twierdzi policja, para przez kilka tygodni była przetrzymywana przez nieznanych porywaczy, na wolność wyszli dopiero po wpłaceniu okupu. Podobno skończyło się tylko nielicznymi zadrapaniami i paniką u Theo, który przyznał, że bał się wtedy tylko o stan swojej skóry i swoją śnieżnobiałą koszulę od Ducciego.
Główną podejrzaną stała się wtedy Wieńczysława Tymoszenko, była gosposia Hutchcrafta, która została zwolniona po tym, jak zaczęto podejrzewać ją o uprowadzenie pary.
Okazało się jednak, że Wieńczysława T. wcale nie jest, jak wszyscy twierdzili, starą, obłąkaną Ukrainką, ale… wynajętym szpiegiem.
Emily Tennant, bo tak naprawdę nazywa się 62-latka, jest emerytowaną policjantką pochodzącą z Wielkiej Brytanii. Zafascynowana postacią Jamesa Bonda postanowiła na stare lata zaszaleć i zostać agentką Jej Królewskiej Mości, do czego na razie skrupulatnie dąży.
Co ciekawe, jest babcią Gwyneth Anderson, znanej (no może już niezbyt znanej) pod pseudonimem Polly On Fire, która z dnia na dzień zakończyła swoją karierę.
Emily postanowiła opisać swoją historię i codzienne życie u boku Hutchcrafta, oraz jego ekscesy w swojej książce.
Na razie nie wiadomo, jak będzie brzmiał oficjalny tytuł publikacji, jednak już teraz mówi się, że wydawca naciska na "Moje życie u boku tego alkoholika, co na wokalu niby taki w garniaczku ąę, a tak naprawdę to popyla w dresach od rosyjskich kumpli, co to z nimi te młode dziewczyny przefajdował"
Tylko nam Tennant udostępniła kilka fragmentów swojej książki, które możecie przeczytać poniżej.
Było to jakieś pięć lat temu, niczego nieświadoma zostałam zaproszona na imprezę do niejakiego Dariusza S. Co jak co - mimo swojego podstarczego wieku potrafiłam zaszaleć. Dzisiaj nie odważyłabym się już na wciąganie okiem majeranku czy wstrzykiwanie sobie wybąblowanej oranżady. Pamiętam doskonale pierwsze spotkanie z Hutchcraftem. Dariusz (wtedy kojarzony bardziej jako Amanda Red, piszczał w jakimś anglo-afrykańskim girlsboysbandzie) przedstawił mi nieco już uprocentowanego mężczyznę[…] Dariusz napomknął coś, że Theo szuka gosposi i mentora życiowego. Hutchcraft zapytał mnie wtedy, czy nie byłabym zainteresowana. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, Dariusz wziął mnie na bok i prosił, aby przystać na propozycję. Dodał też, że mam mówić z ukraińskim akcentem. Gdy zapytałam o co tak właściwie chodzi, wytłumaczył mi wszystko. Chciał, abym dowiedziała się o Hutchcrafcie wszystkiego - co robi, o której idzie spać, z kim idzie spać (a tego było sporo). Nie wnikałam po co Dariuszowi to. Ważne, że sporo zapłacił.

Po lewej: Dariusz S. z Emily Tennant, po prawej: Theo Hutchcraft odprowadza Dariusza S. do domu (prawdopodobnie przedawkowali sok z gumijagód, na co wskazuje stan Dariusza S.) - Londyn, 08.07.2043
Życie z Hutchcraftem nie było złe. Traktował mnie o wiele lepiej, niż swoje kolejne "narzeczone"[…] Ja mu prasowałam koszulę, dosypywałam środków odurzających do alkoholu, a on mi potem wszystko ładnie o sobie opowiadał.
To ja chroniłam go przed niezaspokojonymi, żądnymi hutchcraftowego ciepełka psychofankami, które spały pod jego domem. Wypuszczałam na nie dzikie wiewiórki ze wścieklizną i zamykałam szczelnie drzwi[…] Było jak w horrorze, piski niemalże jak na koncertach Daggers, wiewiórki robiły swoje. Theo zawsze w takich sytuacjach zaczynał szlochać i krzyczeć "Wieńciu, one mnie kiedyś dopadną". Nawet było mi go szkoda, tyle chłopak wycierpiał.
Hutchcraft miał sporo wrogów, chociażby jego chirurg plastyczny. No cóż, nie zawdzięczał tej chłopięcej twarzyczki genom, ale sporej ilości botoksu i różnorakich wypełniaczy. Byłam z nim na jednej wizycie, chirurg odmówił przeprowadzenia zabiegu. Theo zaczął jak w jakimś amoku rozwalać mu cały gabinet. Musiałam podać mu ziółka i relanium, taki był rozdygotany.
W wywiadzie udzielonym niedawno, Tennant przyznała, że ma na Hutchcrafta kilka haczyków, za które może słono zapłacić i które ujawniła w książce.
Ujawniła również kulisy afery drzwiowej która postawiła jedną z byłych żon Hutchcrafta w złym świetle. Przypominamy: W ciągu trzech nocy mieszkańcy całej Moskwy zostali pozbawieni drzwi wejściowych do swoich mieszkań i domów. Ludzie byli zdruzgotani, nikt nie wiedział, co się tak naprawdę dzieje. Ja muszę to przemyśleć, ja nie wiem, jak teraz będziem żyć. Chyba zadzwonię po adwokata. - mówi Vladimira Bogdanow, kobieta bestialsko pozbawiona swych drzwi. Przełom w sprawie nastąpił gdy niejaka Liv Orthe chciała przekroczyć granicę rosyjsko-norweską z trzydziestoma sztukami drzwi na plecach, co wzbudziło podejrzenie straży granicznej. Po dogłębnym przeszukaniu, okazało się, że w drzwiach znajduje się… sok z gumijagód, silny narkotyk, który Orthe razem ze swoją partnerką od przestępstw wszelakich produkuje w opuszczonym kościele na południu Francji.
Czekam na odpowiedzi na te wszystkie pytania, bo sprawa idealnie nadaje się na film dokumentalny!
Książka na pewno będzie hitem
Może być ciekawa książka
Theoś, zapoznaj mnie z tymi kumplami od dresów
ej, też chce trochę tych gumijagód skoro one mają takie silne działanie! czekam na tą książkę, może być ciekawa!




Tennant złożyła jakiś czas temu kilka pozwów przeciwko Hutchcraftowi. W Piątek odbyła się pierwsza rozprawa
Sprawa porwania Theo Hutchcrafta i jego małżonki Claire Reveiller odbiła się szerokim echem w mediach. Jak twierdzi policja, para przez kilka tygodni była przetrzymywana przez nieznanych porywaczy, na wolność wyszli dopiero po wpłaceniu okupu. Podobno skończyło się tylko nielicznymi zadrapaniami i paniką u Theo, który przyznał, że bał się wtedy tylko o stan swojej skóry i swoją śnieżnobiałą koszulę od Ducciego.
Główną podejrzaną stała się wtedy Wieńczysława Tymoszenko, była gosposia Hutchcrafta, która została zwolniona po tym, jak zaczęto podejrzewać ją o uprowadzenie pary.
Okazało się jednak, że Wieńczysława T. wcale nie jest, jak wszyscy twierdzili, starą, obłąkaną Ukrainką, ale… wynajętym szpiegiem.
Emily Tennant, bo tak naprawdę nazywa się 62-latka, jest emerytowaną policjantką pochodzącą z Wielkiej Brytanii. Zafascynowana postacią Jamesa Bonda postanowiła na stare lata zaszaleć i zostać agentką Jej Królewskiej Mości, do czego na razie skrupulatnie dąży.
Co ciekawe, jest babcią Gwyneth Anderson, znanej (no może już niezbyt znanej) pod pseudonimem Polly On Fire, która z dnia na dzień zakończyła swoją karierę.
Emily postanowiła opisać swoją historię i codzienne życie u boku Hutchcrafta, oraz jego ekscesy w swojej książce.
Na razie nie wiadomo, jak będzie brzmiał oficjalny tytuł publikacji, jednak już teraz mówi się, że wydawca naciska na "Moje życie u boku tego alkoholika, co na wokalu niby taki w garniaczku ąę, a tak naprawdę to popyla w dresach od rosyjskich kumpli, co to z nimi te młode dziewczyny przefajdował"
Tylko nam Tennant udostępniła kilka fragmentów swojej książki, które możecie przeczytać poniżej.
Było to jakieś pięć lat temu, niczego nieświadoma zostałam zaproszona na imprezę do niejakiego Dariusza S. Co jak co - mimo swojego podstarczego wieku potrafiłam zaszaleć. Dzisiaj nie odważyłabym się już na wciąganie okiem majeranku czy wstrzykiwanie sobie wybąblowanej oranżady. Pamiętam doskonale pierwsze spotkanie z Hutchcraftem. Dariusz (wtedy kojarzony bardziej jako Amanda Red, piszczał w jakimś anglo-afrykańskim girlsboysbandzie) przedstawił mi nieco już uprocentowanego mężczyznę[…] Dariusz napomknął coś, że Theo szuka gosposi i mentora życiowego. Hutchcraft zapytał mnie wtedy, czy nie byłabym zainteresowana. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, Dariusz wziął mnie na bok i prosił, aby przystać na propozycję. Dodał też, że mam mówić z ukraińskim akcentem. Gdy zapytałam o co tak właściwie chodzi, wytłumaczył mi wszystko. Chciał, abym dowiedziała się o Hutchcrafcie wszystkiego - co robi, o której idzie spać, z kim idzie spać (a tego było sporo). Nie wnikałam po co Dariuszowi to. Ważne, że sporo zapłacił.

Po lewej: Dariusz S. z Emily Tennant, po prawej: Theo Hutchcraft odprowadza Dariusza S. do domu (prawdopodobnie przedawkowali sok z gumijagód, na co wskazuje stan Dariusza S.) - Londyn, 08.07.2043
Życie z Hutchcraftem nie było złe. Traktował mnie o wiele lepiej, niż swoje kolejne "narzeczone"[…] Ja mu prasowałam koszulę, dosypywałam środków odurzających do alkoholu, a on mi potem wszystko ładnie o sobie opowiadał.
To ja chroniłam go przed niezaspokojonymi, żądnymi hutchcraftowego ciepełka psychofankami, które spały pod jego domem. Wypuszczałam na nie dzikie wiewiórki ze wścieklizną i zamykałam szczelnie drzwi[…] Było jak w horrorze, piski niemalże jak na koncertach Daggers, wiewiórki robiły swoje. Theo zawsze w takich sytuacjach zaczynał szlochać i krzyczeć "Wieńciu, one mnie kiedyś dopadną". Nawet było mi go szkoda, tyle chłopak wycierpiał.
Hutchcraft miał sporo wrogów, chociażby jego chirurg plastyczny. No cóż, nie zawdzięczał tej chłopięcej twarzyczki genom, ale sporej ilości botoksu i różnorakich wypełniaczy. Byłam z nim na jednej wizycie, chirurg odmówił przeprowadzenia zabiegu. Theo zaczął jak w jakimś amoku rozwalać mu cały gabinet. Musiałam podać mu ziółka i relanium, taki był rozdygotany.
W wywiadzie udzielonym niedawno, Tennant przyznała, że ma na Hutchcrafta kilka haczyków, za które może słono zapłacić i które ujawniła w książce.
Ujawniła również kulisy afery drzwiowej która postawiła jedną z byłych żon Hutchcrafta w złym świetle. Przypominamy: W ciągu trzech nocy mieszkańcy całej Moskwy zostali pozbawieni drzwi wejściowych do swoich mieszkań i domów. Ludzie byli zdruzgotani, nikt nie wiedział, co się tak naprawdę dzieje. Ja muszę to przemyśleć, ja nie wiem, jak teraz będziem żyć. Chyba zadzwonię po adwokata. - mówi Vladimira Bogdanow, kobieta bestialsko pozbawiona swych drzwi. Przełom w sprawie nastąpił gdy niejaka Liv Orthe chciała przekroczyć granicę rosyjsko-norweską z trzydziestoma sztukami drzwi na plecach, co wzbudziło podejrzenie straży granicznej. Po dogłębnym przeszukaniu, okazało się, że w drzwiach znajduje się… sok z gumijagód, silny narkotyk, który Orthe razem ze swoją partnerką od przestępstw wszelakich produkuje w opuszczonym kościele na południu Francji.
Czy emerytowana policjantka chce dzięki temu wypromować swoją książkę? Czy może to pewnego rodzaju zemsta na Theo, albo pogoń za sławą? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi.










Daily Wonderlife
Artykuły
Artykuły