wonderlife.pl - Zostań gwiazdą
OLIVIA HYE STORY TEASER [8D CREATIVE]
Czas 28 stycznia 2021 Kategoria Ogłoszenia
Tagi 8d creative | olivia hye



Na początku był Chaos. Któż zdoła powiedzieć, co to był Chaos?
Niejedni widzieli w nim jakąś istotę boską, ale bez określonego kształtu.
Inni – a takich było najwięcej – mówili, że to wielka otchłań, pełna siły twórczej i boskich nasieni.
Jakby jedna Masa, nieuporządkowana, ciężka i ciemna.

Nie wiem dokładnie kiedy to wszystko się zaczęło, nie wiem też kiedy obecnie panujący porządek w Ogrodzie został ustalony. Pilnujący nas Strażnik, ucząca nas Nauczycielka, strzeżąca nas Brama – różne twory, ale jedna postać – mówiły nam, że zostałyśmy wybrane aby rezydować w ogrodzie, wolne od grzechu pierworodnego, wolne od ludzkich emocji i pożądań. Jakim cudem mogłybyśmy w takim razie twierdzić inaczej?




I.
„Wilk to największy gatunek z rodziny psowaty, jest także przodkiem psa domowego rezydującego na Ziemi. W szczególnych przypadkach, gdy wilki są do tego zmuszone z powodu braku naturalnej bazy pokarmowej, mogą atakować Ludzi. Jest to jednak mało prawdopodobne, bo jedyną sprzyjającą takiemu atakowi okolicznością jest poczucie zagrożenia i osaczenia, gdy wilk jest pozbawiony drogi ucieczki.”

Ciepły, ale donośny głos Nauczycielki prowadzącej lekcje przeszywał całą salę lekcyjną. Oprócz jej opisu różnych zwierząt wystepujących na Ziemi nie można było usłyszeć jakiegokolwiek innego dźwięku, tak jakby mówiła do ściany, mechanicznie i nie oczekując odpowiedzi ani reakcji. Kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt, jedno albo może kilkaset miejsc w klasie było jednak zajęte. Jednak żadna z Nich nie potrafiłaby jednak stworzyć jakiejkolwiek interakcji z treścią wykładu jak i samym wykładem. Zaciekawienie, przerażenie, zachwyt, obryzdzenie – ani jedna z tych emocji nie miała prawa żeby przedrzeć się na ich twarze. Zamiast tego obejmowało je znudzenie, tak jakby zaraz miały zasnąć. Bardziej brak istnienia, niż nieistnienie.

Poczułam ciepło na twarzy. Bałam się podnieść głowę, nie chciałam przyciągnąć niczyjej uwagi. Czułam się jak bezbronne zwierzę otoczona przez watahę drapieżników. Po paru chwilo-mileniach zebrałam jednak odwagę, by rozejrzeć się po sali. Miałam wrażenie, jakby w Klasie była ze mną setka dziewcząt, jednak po szybkim mrugnięciu zostało ich tylko trzy, cztery wraz ze mną. Nieznajome i anonimowe twarze nabrały kształtów, tak jakby zostały czymś wypełnione. Podniosłam wzrok na Nauczycielkę, która kontynuowała swój wykład, jakby nie do końca zarejestrowała, że jej Klasa momentalnie zmniejszyła się kilkanaście razy.

„W opowieści Apaczów Jonayaiyin, obrońca ludzkości, wybił kilka orłów i wyrwał im wszystkie pióra. Zdobyte opierzenie oddał nietoperzom, które, z wdzięczności, wydostały bohatera z orlego gniazda. Jednak były one okradane przez mniejsze ptactwo. Nietoperze systematycznie wracały do Jonayaiyina po nowe piórka. W końcu mężczyzna uznał, że skoro nie umieją o nie zadbać, to już nigdy nie będą ich miały. O dziwo, nietoperze zgodziły się z wyrokiem Jonayaiyina i już nigdy nie zyskały żadnych piór.”

Te dziewczyny które zostały były nadal umieszczone w zawieszeniu, jakby słyszały, ale nie potrafiły nic zrobić z tym natłokiem informacji które były im prezentowane. Oprócz jednej, która nadal wydawała z siebie ciepło, które przed chwilą wyrwało mnie z letargu. Skrzętnie notowała wszystko co wypływało strumieniem z ust Nauczycielki.

Usłyszałam głośny dźwięk wody.
Wiara. 믿음




II.
Od tamtego momentu zaczyna się moja prawdziwa świadomość. Wszystkie inne wspomnienia, wszystko to co było wcześniej, Dziesiątki, Setki, Tysiące dziewcząt wydawały być się dla mnie odległymi Górami we mgle – mogłam dostrzec jedynie niewyraźne kształty, przestały już rezydować na pierwszym planie. Można było odczuć pewnego rodzaju Zmianę, jakby do Ogrodu, Pałacu, Klasy, Salonu nagle zaczął wdzierać się jakiś niewidzialny gaz, który powoli zatruwał nas wszystkie. Zwykła codzienność nabrała innych barw, a Strażnik, Nauczycielka i Brama, wszystkie te byty stały się spięte, niepewne, gwałtowne. Były to jednak bardzo subtelne Zmiany - pewnego dnia Strażnik zgubił klucze od Klasy, Nauczycielka przejęzyczyła się w jednym słowie podczas jej wykładu o zbrodniach ludzkości, Brama samoistnie zaczęła rdzewieć. Kolory pozbawiły ich kontroli.

Strażnik powiedział nam, żebyśmy zaczekały w jadalni. Siedziałyśmy w ciszy, konsternacja wypełniała nasze twarze. Wszystkie cztery byłyśmy już świadome. Trudno było stwierdzić co dokładnie do tego doprowadziło, równie trudno było także osądzić do czego to będzie ostatecznie prowadziło. Nie miałyśmy ze sobą żadnego kontaktu, nie wiem nawet czy byłabym zdolna otworzyć usta i stworzyć Słowa, tak jak robiła to za każdym razem Nauczycielka. Jedna z dziewczyn, szatynka o długich włosach, najniższa z całej grupy, podniosła się. Chciałam rzucić jej spojrzenie, dać jej znać, żeby nie oddalała się, ale była odwrócona plecami. Poszła do kuchni. Może zgłodniała? Wszyscy wiedzieli, że jedzenie poza wyznaczonymi porami na obiad i kolacje jest zabronione. Spojrzałam na inne dziewczyny szukając w nich oparcia. Jedna z nich była podobnie przerażona jak ja, druga zaś zdawała się być z siebie zadowolona.

Usłyszałam dźwięk podskakujących kluczy. Szatynka jeszcze nie wróciła, Strażnik ją ubiegł. Zobaczyłam jego prawdziwą twarz – to był pierwszy raz kiedy udało mi się zobaczyć jak On wygląda. Jak słońce, w pełni swoich sił, zawieszone na niebie letnim popołudniem. Podniósł energicznie nogi i na jednym kroku wszedł do kuchni, zabrał dziewczynę i wrócił. Wszystko w przeciągu nano-roku.

„To twoje kolejne przewinienie! Dobrze wiesz, że nie wolno ci łamać ustalonych zasad, po coś one istnieją! Chcesz zostać wyrzucona za Bramę? Do lasu? Do Ludzi?”

Słońce oślepiło mnie swoim blaskiem. Jego głos rozniósł się po całym Ogrodzie. Myślałam, że umrę. On chyba też był zdziwiony tą sytuacją, bo po chwili zniknął. Znowu zostałyśmy same. Dziewczyna wróciła na swoje miejsce, usiadła przy stole. Wyglądała jakby zaraz miała się złamać, rozpaść na kawałki. Obok niej siedziało Źródło, z której twarzy zniknęło już zadowolenie. Jej twarz wypełniło zupełnie coś innego. Wyciągnęła swoją dłoń, położyła ją na stół, wszystko znowu na chwilę przypominało Góry. Nieśmiało podniosła rękę i przykryła swoją dłonią dłoń dziewczyny obok, tej, która właśnie przed chwilą została wyzwana. Uśmiechnęła się do niej. Zabolała mnie głowa.

Usłyszałam głośny dźwięk wody. Wody, która dopiero została wpuszczona do obiegu, jakby przedarła się przez blokującą ją tamę.
Miłość. 사랑




III.
Dostałyśmy pierwsze zadanie domowe. Nigdy wcześniej nie zostałyśmy poproszone o wykonanie czegoś samemu po lekcjach. Zaczęłyśmy być również przepytywane, nie tylko z Sawanny, Oceanu i Zwierząt Domowych… Czułam zmieszanie całą sytuacją, czy to były Zmiany na lepsze? Ewolucja? Ostrzeżenie? Kompromis? Poruszałyśmy się już pojedynczo, przestałyśmy być Wspólnym Bytem i przestałyśmy być jako takie traktowane. Góry zniknęły, Źródło ucichło. Nie jakby wyschło, jakby pokryło się lodem na zimę.

Weszłam nieśmiałym krokiem do Biblioteki. Większość książek nie miała żadnych okładek, nie miała również żadnej formy – były to informacje unoszące się i gotowe do wchłonięcia. Informacje o zwierzętach, krajobrazach, budowlach. Jedynymi prawdziwymi książkami były książki historyczne – które nie mogły być wchłonięte, tak jakby miały jakiś wyższy Cel i musiały być przez nas studiowane, a nie przyjęte. Z jakiegoś powodu wszystkie przedmioty w Ogrodzie zaczęły być powoli zdominowane przez tą gałąż nauki. II wojna światowa, okrucieństwa chińskiego cesarza Qin Shi Huanga, ludobójstwo na ludach Ameryki przez choroby… Ludzkie zbrodnie, spowodowane przez ludzkie impulsy, ludzkie emocje, ludzkie pożądania, ludzkie ideały, Ludzkie Ludzie Lud.

Tym razem miałam napisać referat o Wojnie Trzech Królestw. Wykorzystanie prymitywnych plemion koczowniczych przez skłócone królestwa, które ostatecznie zostały osłabione i podbite przez plemiona które same im pomagały. Lud tych królestw został zmuszone do asymilacji.

Przemierzałam powoli Bibliotekę, sama nie będąc do końca pewna jak wygląda książka której szukam. Czemu Nauczycielka nie dała mi jej po prostu sama? Czemu każda z nas dostała inny temat? Odrzuciłam swoje przemyślenia, w końcu one mi w niczym nie pomogą.

W końcu jedna z książek odezwała się do mnie. Była zupełnie poza moim polem widzenia, ale poczułam od niej znajome ciepło, które zawsze mnie do siebie przyciągało. Szybkim krokiem podeszłam do tej sterty książek, pewna że to mój święty Graal. Jej okładka wyglądała zupełnie inaczej niż wszystkie inne które do tej pory widziałam. Zazwyczaj były one utrzymane w minimalistycznym stylu, czarno białe, jedynie tytuł i gatunek na samym dole ujawniał zawartość książki. Ta była wyjątkowa. Miała tytuł, owszem, ale był również napisany Autor. Na okładce znajdował się też wizerunek jakiegoś mężczyzny, którego nie byłam w stanie poznać. Spojrzałam jeszcze raz na tytuł, nadal w pewnym stopniu łudząc się, że to książka której poszukiwałam. „Zbrodnia i Kara”. Znany mi już ból głowy znowu dotarł do każdego zakamarka mojej głowy. W plecy uderzyło mnie ciepło.

Poczułam na sobie czyiś wzrok, natychmiast odwróciłam się. Nikogo nie było. Zaczęłam ciężko dyszeć, jakbym właśnie była w połowie biegu maratońskiego. Pospiesznie schowałam książkę do torby, za bardzo bałam się komukolwiek powiedzieć że znalazłam książkę, która zdawała się pochodzić ze świata Ludzi.

Usłyszałam głośny dźwięk wody. Wody, która dopiero została wpuszczona do obiegu, jakby przedarła się przez blokującą ją tamę. Wody, która mimo swojej porywczości, nie była ani trochę gwałtowna, zamiast tego powoli nawadniała tereny wokół swojego biegu.
Nadzieja. 소망




IV.
Pierwszy raz obudziłam się sama – bez wybudzenia przez Nauczycielkę albo Strażnika. Ptaki na zewnątrz głośno śpiewały, co chwilę przekrzykując jeden drugiego. Jakby o czymś żarliwie rozmawiały. Poczułam się nieswojo. Czy dzisiaj nie miało być zajęć? Zalał mnie zimny pot. Instynktownie zeskoczyłam z łóżka i spojrzałam pod nie. Odetchnęłam z ulgą, wszystkie książki nadal tam były, lecz ze względu na ilość stały się niezmiernie trudne do ukrycia. Odsłoniłam firanę i wyjrzałam przez okno. Słońce uderzyło mnie w oczy, minęło parę chwil zanim moje oczy się przyzwyczaiły do blasku. Słońce wisiało wysoko na niebie, było też niesamowicie blisko, jakby miało zaraz spaść na Ogród. Mimo tego nie było wcale gorąco. Odwróciłam wzrok od Słońca.

Brama była otwarta.

Rozejrzałam się jeszcze raz po całym pokoju, jakbym szukała Przyczyny, Wyjaśnienia, czyjeś Winy. Zakręciło mi się w głowie. Usiadłam na łóżku. Dopiero wtedy mój wzrok dosięgneło Jabłko, leżące przy samych drzwiach, jakby ktoś był wystarczająco odważny by wejść i je podrzucić, ale nie miał wystarczająco czasu żeby znaleźć lepsze miejsce. Owoc nie był duży, większość jego powierzchni było pokryte przez zielone barwy, z paroma przebyłskami czerwonego. Było też parę miejsc które zdążyły się zepsuć, były odciśnięte. Tępo się w nie wpatrywałam, nie do końca wierząc nawet że faktycznie się tam znajduje. Może go nawet tam nie było?

Mimo Słońca w zenicie było strasznie zimno. Zaczęłam nerwowo pakować swoje książki do torby, ignorując całkowicie Owoc. Nie miałam czasu żeby myśleć co z Nim zrobić, do kogo należał i jaki jest Jego sens. W jednej chwili jednak wszystko to, o czym nie chciałam myśleć mnie uderzyło. Odłożyłam torbę i ponownie usiadłam na łóżku. Gdzie miałabym uciec? Przecież w Ogrodzie jest tak dobrze. Za bramą nie czeka mnie nic oprócz wojen, chorób i bólu. Jabłko zniknęło. Słońce stanęło w drzwiach.

„Pozostałe dziewczyny zostały zesłane do świata Ludzi za zjedzenie owocu z Drzewa Wiedzy”

Niemożliwe. Nieważne jak wiele reguł zostało złamanych, żadna z nas nie została nigdy wypuszczona za Bramę, nawet na chwilę. Te groźby działały tylko na te Góry, które nie zostały zasilone przez życiodajne Źródło. W pokoju momentalnie zrobiło się gorąco.

Uciekły. I zostawiły mnie całkowicie samą.
Gniew. 분노



All the innocence, past sins and ink make it hard to shake



SEE ALSO:
OLIVIA HYE REVEAL TEASER




 
avatar
 
Jak pięknie to jest napisane <3 Koncept idealnie nadaje się na film!

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
przede wszystkim składam dozgonne wyrazy szacunku dla autorki/a tego tekstu! świetnie rozpoczęta promocja albumu, po takich zapowiedziach nikt nie powinien mieć wątpliwości, że warto czekać na ten krążek. trzymam kciuki i tuptam z niecierpliwości na debiut!

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!