✧ ROYALTY MUSIC AWARDS 2105 - LIVE ✧
09 sierpnia 2022
Oficjalnie
ocean | muse | bambi | judith hagen | joon | breakers | royalty music awards | rma | don duffer | noelani | theia bloom | areumi | blt | karen | trina | lovelies | vex | taro | zeri




NOELANI: *kamera ukazuje imponująco długi, jasnobłękitny dywan, a następnie Noelani, obok której stoi Zeri* Witamy kochani w słonecznym LA! To jest TEN dzień - dzień, na który czekało miliony z nas. To tu *wskazuje na STAPLES CENTER* odbędzie się kolejna edycja ROYALTY MUSIC AWARDS! Jednak zanim rozpocznie się królewskie rozdanie, ja i Zeri zajmiemy Was ciekawymi wywiadami, a w międzyczasie wschodzące gwiazdy rozgrzeją Was do czerwoności na pre-show bardziej, niż dzisiejszy upał… *wachluje się dłonią* No to co? Zaczynajmy!



Swój występ YEOTAE rozpoczyna od krótkiego intro w formie rapu a cappella, będącego adresem w stronę osoby, która po odejściu zostawiła po sobie nic więcej jak tylko blizny psychiczne. Publiczność podziwia umiejętności artysty w ciszy, by nie zagłuszać jego przekazu. Yeotae na koniec partii teatralnie wzdycha do mikrofonu, szepcząc “YOU FUCKED ME UP”, po czym przenosi swoje zapierające dech w piersiach spojrzenie prosto na kamery. Wszyscy zebrani nagradzają go brawami i piskami, podczas gdy ten wykorzystuje chwilową przerwę na zrzucenie z siebie białej kurtki i odsłonięcie tym samym wyrobionego tygodniami ciężkiej pracy za barem w Loco bica. Nagle dochodzi do rozbrzmienia, jak można było się domyślić po wstępie, melodii do FUCKED UP. Na scenę wkracza grupa tancerzy, która wspólnie z rapującym kolejne wersy utworu Yeotae wykonuje sensualną choreografię z dusznoparnymi ruchami bioderkami czy też klatką piersiową, oczywiście wszystko w rozsądnej ilości. Ku zdziwieniu wszystkich, na telebimach pokazuje się PRIAMOS, który z zacisza domowego i w towarzystwie gitary odśpiewuje swoją partię. Yeotae w międzyczasie świeci bicem i zbija piąteczki z fanami z pierwszych rzędów, a w odpowiednim momencie wraca na środek sceny, by artystycznym tańcem zakończyć swoje show i zebrać kolejny aplauz.

NOELANI: Hej, Theia! Po pierwsze, miło Cię widzieć. Po drugie, przepięknie się prezentujesz *uśmiechnęła się* Jaki nastrój dopisuje Ci tuż przed wręczeniem nagród?
THEIA BLOOM: Hej Noe, również cieszę się, że Cię widzę, a zwłaszcza, że mogę dzisiaj tutaj być! *posyła szeroki uśmiech w stronę kamery* A dziękuję, nieskromnie powiem, że już ktoś mi to dzisiaj mówił i to wiele razy *spogląda na stojącego nieopodal Grizzle* Uwielbiam takie imprezy i jestem niesamowicie podekscytowana galą i całą jej otoczką.
NOELANI: No tak… *rzuciła wzrokiem na Grizzle i zaśmiała się cicho* W takim razie następnym razem wymyślę coś bardziej oryginalnego *zachichotała* Cieszy mnie to! Masz nadzieję na wygraną podczas dzisiejszego wielkiego wieczoru?
THEIA BLOOM: Cieszę się, bo był to dla mnie naprawdę bardzo ważny krążek, w którym odsłoniłam się całkowicie i wyzbyłam się wszystkich negatywnych uczuć. Hmm… *rozejrzała się zawstydzona* możemy to wyciąć? *zaśmiała się* Ale cóż, raczej tak, jesteśmy całkowicie normalną parą i takie sytuacje też się zdarzają. Na szczęście to rzadkość no i szybko się godzimy!
NOELANI: Niestety to wywiad na żywo *posłała w jej stronę przepraszający uśmiech* Dobrze to słyszeć, aww… Planujecie w niedalekiej przyszłości nagrać ze sobą kolaborację?
THEIA BLOOM: Ups… *uśmiechnęła się rozbawiona* Na razie raczej tego nie planujemy, ale nigdy nic nie wiadomo. Garrett skupia się na swoim debiucie, a ja mam już wstępne plany, co do trzeciego albumu. Wszystko jest przed nami, więc może kiedyś wspólnie coś nagramy, kto wie *wzruszyła niewinnie ramionami*
NOELANI: Rozumiem, to i tak brzmi intrygująco i nie wiem, jak widzom, ale dało mi malutką nadzieję! *zaśmiała się cicho* Zdradzisz nam coś więcej na temat trzeciego albumu? Bardzo będzie się różnił od Twojej dotychczasowej dyskografii?
THEIA BLOOM: Nie mogę za dużo ujawniać, ale na pewno będzie się różnił od tego, co do tej pory wydałam. Ponieważ w moim życiu zapanował spokój i jestem szczęśliwa, to będzie można odczuć na najnowszym krążku. Same pozytywne emocje i mnóstwo miłosnych brzmień *uśmiechnęła się podekscytowana*
NOELANI: Miło to słyszeć, naprawdę *posłała w jej stronę ciepły uśmiech* Te słowa na pewno uspokoiły Twoich wiernych fanów, wiesz?
THEIA BLOOM: Mam nadzieję, że jeszcze nie mają dosyć słuchania moich smutnych i przygnębiających utworów, ale nie zawsze nasze życie jest cukierkowe i takie jakbyśmy dokładnie tego chcieli *delikatnie się uśmiechnęła*
NOELANI: Masz rację, ale zawsze trzeba mieć nadzieję na to, że lepszy czas nadejdzie, a w Twoim przypadku jak najbardziej sprawdziło się to! Nie mogę się doczekać Twojej nowej ery i jestem bardzo ciekawa, co zaprezentujesz podczas dzisiejszego występu *spojrzała na nią z podekscytowaniem* Życzę powodzenia, T!
THEIA BLOOM: Tobie również tego życzę! Jestem pewna, że publiczność nie będzie się nudziła podczas mojego występu. Dziękuję i do zobaczenia na after party *pomachała do kamery i wraz z Grizzle przeszła dalej po niebieskim dywanie*


Na przyciemnioną scenę pada wiązka białego światła oświetlając stojący na jej środku fortepian, na szczycie którego zasiada LORELEI. W tym samym momencie z głośników rozbrzmiewają pierwsze nuty akustycznej wersji LOVE-FICTION autorstwa Bambi grane przez muzyka zasiadającego przy instrumencie. Występująca wokalistka przechodzi do wykonywania utworu, dając przy tym popis swoich fenomenalnych umiejętności wokalnych, co zostaje nagrodzone głośnymi krzykami oraz oklaskami zgromadzonej publiczności. Wraz z zakończeniem pierwszego refrenu melodia zmienia się płynnie w rockową aranżację tego samego utworu, a Leia przy pomocy muzyka pozostającego na scenie zeskakuje na podest, gdzie przechodzi do wykonywania prostej choreografii. Wraz z zakończeniem występu artystka kłania się nisko, po czym dziękuje swojej przyjaciółce za możliwość wykonu jej piosenki, aby finalnie zbiec za kulisy.

ZERI: Benny, cieszę się przeogromnie, że zdołałeś dziś zaszczycić nas swoją obecnością! W końcu jeszcze kilka miesięcy temu w sieci wątpiono w Twe przybycie na galę ze względu na pogorszony stan zdrowia, który, szczerze liczę, zdołał ulec poprawie. Chociaż Twój szeroki uśmiech mógłby na to wskazywać, nie chcę dokonywać oceny na podstawie wyglądu, dlatego też spytam bezpośrednio - jak się dziś czujesz?
BENTLEY BURTON: Cześć, Zeri! Dziękuję, że pytasz. Czuję się naprawdę dobrze, bawię się tu świetnie i cieszę się, że mogłem się pojawić na niebieskim dywanie! Chociaż przyznam szczerze, że trochę boli mnie brzuch… ale to chyba z nerwów, bo pierwszy raz jestem na tak wielkim i ważnym wydarzeniu.
ZERI: Ach, jak miło słyszeć takie pewne pozytywności słowa! *posłała mu ciepły uśmiech* Biorąc pod uwagę, że jesteś mimo wszystko wciąż dość świeżą twarzą w show-biznesie, w końcu od Twojego pojawienia się na rynku minęły może ze trzy lata, to nic dziwnego, że złapał Cię stresik. Przedsięwzięcia o takiej skali bywają przytłaczające, zwłaszcza jeżeli jest się pretendentem do statuetki, bo spojrzenia i oczekiwania innych są skierowane na Ciebie. W Twoim przypadku szczególnie, przecież zyskałeś tyle nominacji, że gdybyś wszystko wygrał, to musiałbyś się koniecznie zaopatrzyć w jakąś sporą półkę z Ikei! *zaśmiała się* A czy pośród tego wszystkiego jest jakaś kategoria, na której szczególnie Ci zależy, by wyjść z niej zwycięsko?
BENTLEY BURTON: Hm, wiesz co, dostałem tyle nominacji, że już nawet sam nie wiem, w jakich kategoriach dokładnie. *śmiech* Jednak myślę, że tak najbardziej bym cieszył się z wygranej w najlepszym debiucie, bo jednak grono debiutantów zawsze jest spore i zróżnicowane, a wygrana w TAKIEJ kategorii to… byłoby COŚ. Ale nawet, jeśli nie wygram, to bardzo mocno trzymam kciuki za swoich przyjaciół z branży, bo ich sukcesem będę cieszył się tak samo, jak własnym.
ZERI: Nic dziwnego, w takiej ilości trudno się nie pogubić… Po raz kolejny zaimponowałeś nie tylko mi, ale zapewne i też wszystkim oglądającym, bo nieczęsto spotyka się osobę z taką pokorą. Niemniej jednak również trzymam za Ciebie kciuki w tej kategorii, która zresztą myślę, że będzie jedną z najbardziej emocjonujących. Osobiście nie mogę się doczekać tego rozdania, a nawet nie jestem nominowana! Jak już jesteśmy w temacie Twoich znajomych, to czy są jakieś konkretne osoby, którym kibicujesz?
BENTLEY BURTON: Oh, całe mnóstwo! Każdy tworzy coś wyjątkowego, co zasługuje na uznanie. No ale skoro nalegasz to powiem: z całego serca kibicuję Trinie, bo jest przegenialną artystką i w pełni zasługuje na wszelkie nagrody. Tak samo mocno trzymam kciuki za Noelani - jej sukces to będzie moja radość.
ZERI: Oj, proszę o zażalenia do zarządu, który mi podsunął karteczkę z pytaniami! Ale bardzo dyplomatycznie odpowiedziałeś, jestem pod wrażeniem. Przejdźmy teraz do Twojej kariery, bo ostatnio zdołałeś wypuścić nowy krążek, który wzbudził szerokie zainteresowanie. Jak wiadomo, często gęsto muzycy po wydaniu debiutu znikają, gdyż nie wytrzymują presji towarzyszącej podczas tworzenia kolejnego wydawnictwa. Czy Ty odczuwałeś coś podobnego? Stresowałeś się, że B2 nie będzie tak dobre jak jego poprzednik?
BENTLEY BURTON: Ojejku, tak! Bardzo się stresowałem, bo nieskromnie mówiąc uważam, że poprzeczkę ustawiłem sobie wysoki wydając „American Cliché”. Wydawało mi się, że nie będę potrafił stworzyć drugiego takiego albumu. Wiesz, prawdziwego i z serca… na szczęście w nieszczęściu pojawił się i zniknął Adam, który tchnął we mnie zupełnie nowe uczucia, które mogłem przelać na papier a następnie nagrać. I teraz całkowicie szczerze mogę powiedzieć, że z „Dead Reckoning” jestem zadowolony chyba nawet bardziej niż ze swojego debiutu!
ZERI: Ja osobiście uwielbiam muzykę, w którą dany artysta włożył całe swoje serce. Dlatego też szczerość "Dead Reckoning" całkowicie mnie urzekła i czym prędzej zakupiłam egzemplarz dla siebie! Cóż, nie chcę Cię już dłużej tutaj trzymać, dlatego na koniec chciałabym się zapytać o Twoje poczynania jako aktor. Zdołałeś już wystąpić w wielu produkcjach, więc masz pewne doświadczenia. U kogo na planie najprzyjemniej Ci się pracowało?
BENTLEY BURTON: Dziękuję, cieszę się, że Tobie też mój album przypadł do gustu! *uśmiech wart milion dolarów* Chyba nikogo nie zaskoczę mówiąc, że u Aubrey mi się najlepiej pracowało? *śmiech* Ale wiesz, u niej zagrałem w kilku produkcjach już, czy to główną rolę czy poboczną, ale może to dlatego pracę z Aubrey uwielbiam, bo sporo jej już za nami. A i może jeszcze więcej przed nami, kto wie?
ZERI: *wymienia się przytulaskiem z Bentleyem na pożegnanie i idzie do następnej osoby*


Publiczność szaleje, kiedy z głośników wydobywa się melodia każdemu dobrze znanej piosenki B+ (BE POSITIVE) oryginalnie wykonywanej przez Vantego. Oczywiście to nie koreański multimiliarder, ojciec Mic Blaze Entertainment i Banana Nation, CEO Twittera, wybitny kucharz, wielbiciel bananów oraz wróg ludzkości znajduje się obecnie na scenie, tylko jego podopieczny - KAZUHA. Mężczyzna daje popis swoich umiejętności podczas pierwszej połowy utworu, której tekst uległ drobnej zmianie za pozwoleniem menedżera. Kazuha za pomocą szybkiego, lecz zrozumiałego rapu przekazuje zebranym, że są w stanie poradzić sobie z każdą przeszkodą, o ile uwierzą w siebie i własne możliwości. Zaraz potem w ramach rozbawienia i ochłodzenia publiczności po wielu gorących występach, ten łapie za działko wodne i oblewa wodą wszystkich wokół, łącznie z samym sobą. Po ostatnich słowach piosenki Kazuha zrzuca swoją przemoczoną Gucci koszulkę i rzuca nią w tłum, po czym pokazuje w stronę kamer znak pokoju i uchodzi za kulisy.

NOELANI: Taro, hej! Świetnie wyglądasz i muszę przyznać, że na żywo jesteś jeszcze większym słodziakiem, niż na zdjęciach *zaśmiała się*
TARO: *słysząc jej słowa, wyraźnie się zarumienił* Dziękuję, to bardzo miłe, ale to samo można powiedzieć o Tobie, Noe! Wyglądasz zjawiskowo!
NOELANI: O-oo… dziękuję *uśmiechnęła się* Jak się czujesz wśród tylu ludzi? Jesteś podekscytowany na dzisiejszy wieczór?
TARO: Szczerze mówiąc, jestem nieco zestresowany… Wiesz, nie brałem jeszcze udziału w tak wielkiej imprezie, pełnej tak wielu gwiazd, więc odczuwam lekki dyskomfort *gestykuluje w nieco zabawny sposób rękami* no, ale wszyscy są bardzo mili, więc to pewnie kwestia kilku minut nim poczuję się ja w domu. Samego wydarzenia nie mogę się doczekać, bo na pewno to będzie niezapomniany wieczór, pełny wielu atrakcji. Zresztą, już jedną zjawiskową dzisiaj napotkałem *wskazuje nieśmiało na nią palcem wskazującym, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha*
NOELANI: Na pewno z czasem oswoisz się, wszyscy są tutaj dla siebie bardzo mili i pomocni Taro, to ja miałam za zadanie wychwalać Cię ponad niebiosa, a nie na odwrót… *przewróciła oczami z rozbawieniem* Dziękuję, jesteś przeuroczy. Jak Twoje nastawienie przed dzisiejszym wielkim wieczorem? Myślisz, że masz szansę wrócić do domu z królewską statuetką?
TARO: Dla mnie już sam fakt, że jestem wśród tych wszystkich zdolnych ludzi jest już nie lada wyróżnieniem i nawet nie myślę o tym, czy jestem w stanie cokolwiek zdobyć. Nie czuję też żadnej presji i nie mam żadnych oczekiwań, liczę tylko na dobrą zabawę.
NOELANI: Dobre nastawienie, podziwiam! W takim razie, jest ktoś za kogo specjalnie trzymasz kciuki podczas dzisiejszego rozdania nagród?
TARO: Zadałaś bardzo trudne pytanie *zaśmiał się krótko i nieco zamyślił* Hmm, tu jest tak wielu zdolnych ludzi i najlepiej byłoby docenić każdego, ale tak się nie da *śmiech* Powiem Ci, że chyba najbardziej trzymam kciuki za Karen, Bambi i Haze, Coochie, Blair, Imani, Vexa… To takie pierwsze nazwiska, które przyszły mi do głowy.
NOELANI: Wygląda na to, że mamy tych samych ulubieńców! Długo przygotowywałeś się do swojego występu na RMA? Możemy spodziewać się czegoś nowego?
TARO: Nie chciałbym zdradzać wszystkiego, by jednak to była niespodzianka, ale powiem Ci w sekrecie, że… *w tym momencie nachyla się nad jej uchem* początek roku przyniesie coś nowego.
NOELANI: *uśmiechnęła się tajemniczo* Mam nadzieję… Zdradzisz coś więcej, czy…? *zamrugała zachęcająco*
TARO: Ja… Nie mogę… *powiedział wręcz piskliwym głosem, ledwo opierając się jej urokowi, po czym się zaśmiał* Mogę powiedzieć tylko tyle, że w przyszłym roku moja muzyka najlepiej będzie smakować przy zgaszonym świetle *śmiech*
NOELANI: Oh- *uśmiechnęła się i odchrząknęła znacząco* W takim razie nie mogę się doczekać. A rzucisz jakimś smaczkiem w formie singla przed premierą albumu?
TARO: Wiesz, że myślałem nad tym… *mówiąc to przeczesuje dłonią włosy* w sumie, to nie wiem jak wyjdzie, ale wiem, że chciałbym wydać to na początku przyszłego roku i taki jest plan.
NOELANI: Wow, to już całkiem niedługo! Nie mogę się doczekać, totalnie. Jakie emocje towarzyszą Tobie na myśl o rozpoczęciu nowej ery?
TARO: Szczerze? Na samą myśl jestem mega zestresowany, sama zobacz! *mówiąc to, złapał ją za dłoń i ułożył na swoim torsie* Czujesz jak bije mi serce? *śmiech* Ciężko się nie stresować, oczekiwania, które sam sobie narzuciłem są ogromne, nie mówiąc już o oczekiwaniach innych ludzi.
NOELANI: *wydęła uroczo dolną wargę, po czym zaśmiała się* Tak, czuję i potwierdzam wszystkim, że jest dokładnie tak, jak mówisz! Jestem zdania, że najważniejsze są nasze własne oczekiwania i trzymam mocno kciuki, abyś je wszystkie spełnił. Dziękuję za poświęcony mi czas i życzę Ci niezapomnianego wieczoru, słodziaku *posłała w jego stronę promienny uśmiech*
TARO: Ja również dziękuję za tę przeuroczą rozmowę i mam nadzieję, że wszyscy będziemy bawić się wybornie! *ukłonił się przed kobietą i pomachał do kamery*


Na scenie pojawia się biały gęsty tym, przed który ledwo można dostrzec elementy scenografii. Kolorowe reflektory szybko migoczą, powoli oświetlając całą estradę w rytm rozpoczynającego się intro. Po chwili mgła stopniowo opada, a na środku sceny pojawia się HARDIN, dla którego jest to pierwszy występ na żywo przed tak liczną publicznością. Zza niego wyłaniają się skąpo ubrane cztery tancerki, które otaczają muzyka. Z głośników coraz głośniej rozbrzmiewają pierwsze takty nikomu nieznanego dotąd utworu, a Russo wpina mikrofon do statywu i rozpoczyna wykonywanie swojego lead singla - FANTASIES. Ubrany cały na czarno wokalista wyśpiewuje pierwsze szybkie wersy utworu, a jego showgirls poruszają się synchronicznie w rytm muzyki. Wraz z refrenem Russo odpina mikrofon i porusza się swobodnie ze swoimi tancerkami, które wiją się dookoła niego i sugestywnie się o niego ocierają. Następnie muzyk podchodzi do gitarzystki, która stoi najbliżej niego i to do niej wykonuje ostatnie wersy singla. Grupa tancerek wyłania się na pierwszy plan i wykonuje skomplikowany układ choreograficzny. Pod koniec występu na telebimie zostają wyświetlone fragmenty oficjalnego teledysku, który został nakręcony do lead singla Hardina, a wokalista dziękuję za możliwość zaprezentowania się na pre-party i zachęca do pobierania utworu, który kilka godzin przed galą pojawił się na wszystkich serwisach streamingowych. Russo żegna się z publicznością, posyłając wszystkim szeroki uśmiech i schodzi na backstage wraz ze swoją grupą taneczną. Scena ponownie wypełnia się ciemnością.

NOELANI: Wow, Blair, wyglądasz jak milion dolarów! Jak się dzisiaj czujesz?
BLAIR: A dziękuje pięknie, ty również wyglądasz nieziemsko! Czuje się rewelacyjnie, naprawdę! Jest tu świetna atmosfera i cudowni ludzi, dzięki czemu bawię się świetnie *uśmiechnęła się pięknie w stronę Noelani oraz w stronę kamer*
NOELANI: Oj, dziękuję! *uśmiechnęła się uroczo* Naprawdę bardzo miło mi to słyszeć. Jesteś gotowa na rozdanie nagród? Nastawiłaś się na jakąkolwiek wygraną dzisiejszego wieczoru?
BLAIR: Oj jestem gotowa, zresztą jedną z nagród wręczę ja, tym bardziej nie mogę się doczekać. Nie nastawiłam się, ale oczywiście byłoby miło dostać statuetkę… Sama nominacja była dla mnie zaskoczeniem i dużym wyróżnieniem. Życzę wszystkim nominowanym w każdej kategorii powodzenia. Hwaiting!
NOELANI: Jesteś bardzo skromna, wiesz? Osobiście jestem zdania, że zasługujesz na królewską statuetkę i to niejedną! Niedawno wydałaś pierwszy singiel zapowiadający nowe wydawnictwo, co zainspirowało Cię do stworzenia go?
BLAIR: Bardzo dziękuje, to naprawdę bardzo budujące słowa *ponownie uśmiechnęła się* Myślę, że to co powiem nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, ale inspiracją było oczywiście moje życie uczuciowe, mój ostatni związek. Początkowo nie chciałam nic oficjalnie przyznawać, ale fani są naprawdę bardzo domyślni i ich teorie bardzo często są w dziesiątkę! *zaśmiała się* Dodam, skoro jestem przy głosie, że bałam się wydawać tak osobisty utwór. Przyznam jednak, że zupełnie tego nie żałuje i cieszę się na tak miły odbiór "Mad"!
NOELANI: Znam to z autopsji - fani są często o wiele bardziej przebiegli, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać *zaśmiała się* Przyznam, że utwór "MAD" od razu przypadł mi do gustu, i w pewien sposób mogę utożsamić się z nim… Gratuluję odniesionego sukcesu z pierwszym singlem, zdecydowanie zasłużone! Z tego co się orientuje, ostatnio nastąpił reveal tracklisty, rozumiem, że następnym krokiem jest ujawnienie daty premiery krążka? *spojrzała na nią z podekscytowaniem*
BLAIR: Aaa, powiem tylko, że już wkrótce wyruszy pre-order i wtedy będzie znana data albumu! Jednak dodam, że krążek zostanie wydany bardzo szybko po ruszeniu pre-orderu, także ci którzy będą zainteresowani zakupem płyty przed oficjalną premierą, będą musieli się pospieszyć *również z ekscytacją spojrzała na nią oraz w stronę kamer* Swoją drogą niedawno sama wydałaś mini album, a później mignęło mi, że szykujesz drugie pełne wydawnictwo, bardzo się cieszę!
NOELANI: Okej, w takim razie jestem w pełnej gotowości i nie mogę się doczekać, aż zakupię pre-order! *fangirling* Um, tak, to prawda, ale teraz tu nie o mnie mowa, kochana *mrugnęła do niej i zaśmiała się cicho* Trzymasz za kogoś specjalnie kciuki? Jak myślisz, kto dzisiaj wyjdzie z chociażby jedną królewską statuetką?
BLAIR: Trzymam kciuki za wszystkich, naprawdę! Patrząc na nominacje wybór jest bardzo ciężki, bo każdy odwalił kawał świetnej roboty. Ale coś czuje, że ze statuetką i to pewnie nie jedną wyjdzie Trina, bo o tej pani jest głośno od dłuższego czasu. Stoi za naprawdę świetną promocją, ta kolekcja bielizny to był strzał w dziesiątkę i oczywiście jest ona ze mną każdego dnia, nawet tego wieczoru *puściła oczko i zalotny uśmieszek w stronę kamer* Jej single osiągają szczyty list przebojów, no i na pewno każdy czekał na jej debiut. Dlatego też mam nadzieje, że zobaczę ją na scenie, odbierającą statuetkę nie raz.
NOELANI: Zgadzam się z Tobą, B. Ja też mocno trzymam kciuki za Trinę i… za Ciebie! Liczysz na czyjś występ podczas rozdania nagród? Podobno nie wszyscy artyści zostali ogłoszeni ze względu na podtrzymanie aury tajemniczości…
BLAIR: Hmmm niech no pomyślę… Chętnie zobaczyłabym jakiś przystojniaków na scenie. Oh już wiem, bardzo chciałabym obejrzeć występ Vexa! Myślę, że zagwarantowałby publiczności bardzo duszno-parny występ, po którym ciężko byłoby później zapomnieć! Ba, jestem tego nawet pewna. Równie cudowanie byłoby ujrzeć moją drogą przyjaciółkę Raven na scenie. A jeszcze jakby wystąpiła z jakimś kawałkiem z płyty BlOODSTAIN to uh…. *aż się powachlowała dłonią z uśmiechem na twarzy*
NOELANI: *uśmiechnęła się tajemniczo* Brzmi jak idealny koncept spędzenia dzisiejszego wieczoru! Chyba żaden z organizatorów nie obrazi się na mnie, jeśli zdradzę, że jeden z wymienionych przez Ciebie artystów faktycznie wystąpi na scenie podczas RMA. Podekscytowana?
BLAIR: Mam nadzieje, że w pobliżu nie ma Muse *rozejrzała się z rozbawieniem* Ale super i chyba przeczucie mi podpowiada, kto to taki… Więc jestem bardzo podekscytowana! Aczkolwiek czekam na każdy występ tego wieczora, naprawdę nie mogłam się doczekać tego wydarzenia!
NOELANI: Oj, ja też… *sama instynktownie rozejrzała się wokół i zaśmiała się wesoło* W takim razie mam nadzieję, że będziesz bawiła się dobrze i zapamiętasz ten wieczór na długo! Dziękuję Ci za znalezienie dla mnie chwili, a tymczasem zapraszam Cię na główne show. Jeszcze raz - niezapomnianej zabawy, kochana! *pomachała jej na odchodne*
BLAIR: Ja również dziękuje i cóż na pewno będę bawić się świetnie, zebrała się sama śmietanka towarzyska *uśmiechnęła się machając do niej oraz do kamer, po czym szybko zniknęła w towarzystwie Azazela*


Nim widownia dochodzi do siebie po poprzednim występie, z głośników rozbrzmiewa energiczna solówka gitarowa, do której zaraz dołączają dźwięki perkusji. Telebimy nagle wyświetlają napis “LET’S HAVE SOME FUN THIS BEAT IS SICK!”, a na scenie pojawia się DAVINA, machająca w stronę publiczności z szerokim uśmiechem na twarzy. Kobieta z łatwością wyciąga pierwsze nuty piosenki oryginalnie wykonywanej przez zespół Virgin, którą niedawno wydała we własnej wersji pod tytułem JAGA. Kiedy wokalizowanie w końcu przeradza się w odśpiewywanie tekstu, Davina skupia wzrok na ustawionej przed nią kamerze, by zaraz za pomocą mowy ciała i słów uświadomić wszystkie panie, że mogą mieć każdego, bo fajne dżagi z nich są. Następnie, podczas tekstu o męczeniu i dręczeniu, kobieta puszcza oczko w stronę Alastaira, który zamiast oburzenia reaguje śmiechem, zapewne myśląc, że jego partnerka tylko się z nim droczy. Czy aby na pewno? Tego nie wie nikt poza Daviną, która obecnie skacze z jednego końca sceny na drugi, dając z siebie wszystko podczas ostatniego refrenu. Występ kończy się małym wybuchem kolorowych konfetti, słowami podzięki ze strony zmachanej wokalistki i głębokim ukłonem w stronę widowni.

ZERI: Jest i on - jedna z najjaśniejszych gwiazd azjatyckiego przemysłu muzycznego! Pomimo pełnej czerni stylizacji trudno nie dostrzec Ciebie w tłumie, cóż, chyba taki już Twój urok, a może to Maybelline? W każdym razie, Blaciku… Jaki nastrój towarzyszy Ci tuż przed wielkim rozdaniem?
BLT: Ale mi słodzisz, gdyby nie tona pudru na policzku to skończyłbym z rumieńcem… Jaki nastrój? Cóż, dostałem pierwsze nominacje w swoim życiu, jestem zestresowany *zaśmiał się* ale nie nastawiam się na nic i trzymam mocno kciuki za każdego nominowanego artystę.
ZERI: Stwierdzanie faktów to nie słodzenie, cukiereczku *puściła mu oczko* Ale aż trudno mi uwierzyć, że to pierwsza Twoja okazja do zgarnięcia statuetki, w końcu przez całą swoją karierę nie zaliczyłeś ani razu tak zwanego "flopa". Od razu zaznaczam, iż stwierdziłam to na podstawie statystyk w postaci sprzedaży i miejsc na listach przebojów, a nie subiektywizmu! W każdym razie cieszę się zatem, że w końcu zostałeś doceniony. A powiedz mi, spośród swoich wszystkich dotychczasowych wydawnictw, które uważasz za najbardziej udane?
BLT: *zerknął w bok na jej słodzenie* Zdecydowanie INNER GHOSTS to najbardziej udane wydawnictwo spod mojej ręki, najwięcej dla mnie znaczy i poniekąd rozpoczęło pewną erę. Ale wydaje mi się, że każdy artysta darzy największym sentymentem swój pierwszy album, czyż nie?
ZERI: Bardzo możliwe, ja jeszcze co prawda nie zdołałam nic wydać, ale zapamiętam to sobie i ocenię za kilka lat! Mówiąc szczerze, to mnie Twoja odpowiedź niesamowicie zaskoczyła, bo jednak spodziewałam się usłyszeć o "NO GODS", biorąc pod uwagę bogactwo tej płyty w każdej możliwej sferze. Jest to jednak prawda, że Twój debiutancki album posiadał tak zwany "impact". Pomijając kwestie wizualne, to wprowadziłeś na rynek mocniejsze klimaty, które wcześniej gdzieś się zapodziały. Z tego powodu nurtuje mnie pewna kwestia, skąd czerpiesz inspirację przy tworzeniu muzyki?
BLT: Inspirację? W pewnym stopniu inspiruje mnie to, czym otaczam się na co dzień. Kocham sztukę sakralną i to właśnie ona jest moim największym natchnieniem. Na tym etapie, na którym jestem, zarówno artystycznym jak i duchowym mogę też powiedzieć, że sam sobie jestem inspiracją.
ZERI: Widzę w Tobie niesamowitą dojrzałość i samoświadomość, która wzbudza ogromny podziw. Jesteś okropnie ciekawą personą, muszę przyznać! Nie zdziwię się nawet, jeżeli Ty sam stanowisz inspirację dla innych artystów. Czy mógłbyś w tym momencie, jako prawdziwy weteran, posłużyć radą bądź radami dla świeżych twarzy na rynku muzycznym? Obojętnie w jakim kontekście, czy to wytrzymania presji show-biznesowej, czy kwestie czysto muzyczne… Na pewno słowa osoby tak doświadczonej komuś pomogą!
BLT: *bierze porządny łyk wina z kieliszka, który trzymał przez ten cały czas w swojej dłoni* Rynek muzyczny to wbrew pozorom mroczne miejsce. Trzeba przygotować się na to, że przez większość czasu nie jest tak kolorowo, jak myślimy. Nie jest to zdecydowanie branża dla ludzi z kruchą psychiką. A w kwestii muzycznej trzeba postawić na autentyczność, zamiast ślepo podążać za wzorcami. *zadziorny uśmieszek*
ZERI: W sumie to każda branża to takie bagno, w którym tylko najsilniejsi przetrwają… *przytaknęła, cicho wzdychając* Ach, powoli kończy nam się czas antenowy, także z bólem serca zadam Ci ostatnie pytanie, mianowicie - jakie są Twoje plany na przyszłość, oczywiście w związku z karierą? Nie musisz ograniczać się do przemysłu muzycznego!
BLT: Pewnego dnia ją zakończyć *uśmiecha się niewinnie, kłaniając nisko w podzięce za wywiad, po czym znika z kadru*.


Na przyciemnioną dla podtrzymania tajemniczej atmosfery scenę z dwóch przeciwnych stron wbiega pokaźna grupa tancerzy z czarnymi parasolami, ułożonymi prosto do publiczności. Gdy cała estrada zostaje już przez nich oblężona wszerz, z sufitu spadają pojedyncze krople wody, a w tle słychać odgłosy deszczu oraz głośne kroki. Po dłuższej chwili trzymania oglądających w napięciu i niewiedzy, tancerze ze środka odsuwają się, ujawniając skrytego za sobą KAIRIEGO. Widok osoby, o którego domniemanej ucieczce w cień było niedawno głośno, zaskakuje wszystkich. Niektórzy biją brawa i krzyczą, inni z szoku nie potrafią zareagować. Japończyk prześmiewczo spogląda w kamerę, wyciągając z tylnej kieszeni spodni zapałkę, którą z łatwością podpala, pomimo deszczu. Wówczas wypowiada następujące słowa: "I HAVEN'T YET SAID MY LAST WORD… ACTUALLY, I DIDN'T GET TO SAY ANYTHIG, SO STOP BELIEVING THESE RUMORS" i przechodzi do wykonywania swojej autorskiej piosenki SET FIRE TO THE RAIN. Mocne hip-hopowe brzmienia porywają publiczność, która skacze w rytm utworu. Zaskakująco, już przy drugim refrenie nieznanego dotychczas kawałka wcześniejsze skandowanie imienia występującego ustaje, a w zamian obecni na koncercie ludzie rapują wraz z nim. Wraz z końcem utworu Kairi obiecuje rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące jego osoby, po czym rzuca mikrofonem i schodzi ze sceny.

NOELANI: V, witaj! Muszę przyznać, że Twój outfit jako pierwszy wpadł mi w oko. Wyglądasz naprawdę fantastycznie, a jak z Twoim samopoczuciem tuż przed wielkim wieczorem?
VEX: Witam serdecznie i ślicznie dziękuję za komplemenciki, choć przy Tobie mimo wszystko wypadam blado… Ogólnie to bardzo rzadko pojawiam się na większych wydarzeniach, bo nie jestem zbytnio fanem oślepiającego blasku fleszy, krzyków często bezczelnych reporterów i generalnie tłumów, aczkolwiek dzięki towarzystwu mojego niezastąpionego przyjaciela Subina a także Karen czuję się dzisiaj komfortowo i już nie mogę się doczekać rozpoczęcia gali! Mówię to całkiem szczerze, ten mój resting bitch face bywa mylący…
NOELANI: Oj, nie zgodzę się, wyglądasz naprawdę świetnie! Cieszę się, inaczej nie wiem, czy mogłabym dalej przeprowadzać z Tobą wywiad *zaśmiała się* Krążą plotki, że wystąpisz dzisiaj, czy to prawda?
VEX: A muszę na to odpowiadać? Niech fani żyją w niepewności do samego końca… *uśmiechnął się zadziornie* Żartuję, oczywiście. Tak się właśnie składa, że faktycznie zaproszono mnie do występu, co w sumie niesamowicie mnie zszokowało, w końcu RMA to niekwestionowanie najbardziej prestiżowe rozdanie nagród, któremu żadne Grinmys czy Grammys nie sięgają do pięt, a ja jestem tak naprawdę jeszcze świeżakiem w show-biznesie. Przygotowałem co nieco i liczę, że nie zawiodę oczekiwań!
NOELANI: O, myślę, że tymi słowami stopisz serducho zarówno Muse, jak i reszcie osób, które w tym roku odpowiadają za organizację RMA *uśmiecha się zalotnie* A może zdradzisz nam co nieco, czego możemy się spodziewać po Twoim występie?
VEX: No cóż, ja tylko powiedziałem to, co szczerze myślę i pewnie masa osób się ze mną w tej kwestii zgodzi! *nagle słychać aplauz ze strony obecnych dookoła osób* Jeżeli chodzi o klimat mojego występu, to chyba nikogo nie zdziwię wspominając o tak zwanych "dusznoparnych" momentach.. Ale to nie wszystko! Usłyszycie także po raz pierwszy na żywo wykon jednej piosenki z mojego ostatniego mini-albumu, która zupełnie odbiega nastrojem od "Body Talk". Więcej już nie powiem, przekonacie się wkrótce… *poruszył znacząco brewkami w stronę kamer*
NOELANI: *udała, że wachluje się dłonią* No, no… zapowiada się ciekawie i gorąco, me likey! Widziałam w hasztagu RMA wiele próśb o to, by zapytać się o Twój następny projekt muzyczny *zachichotała cicho* W związku z tym czuję się zobowiązana — powiedz nam, masz jakieś plany dotyczące następnej ery?
VEX: Och, mogłem się spodziewać, że i to nie pozostanie tajemnicą… *pokręcił głową z rozbawieniem* No cóż, już zdołałem wypuścić kilka singli z nadchodzącego albumu, który mogę zdradzić, że klimatycznie nie będzie podobny ani do "Body Talk" ani do "HEX". Spodziewajcie się za to sporej dawki satyry *kaszlu* i to w sumie tyle, nic więcej nie powiem, stay tuńczyk czy coś!
NOELANI: Ależ Ty jesteś tajemniczy, ale rozumiem, że w takim sposób zamierzasz zbudować napięcie wokół Ciebie, i like it… Trzymasz dziś za kogoś specjalnie kciuki? Masz nadzieję, że któryś z Twoich ulubieńców zgadnie królewską statuetkę, czy jesteś tu tylko i wyłącznie dla dobrej zabawy i nagrody nie obchodzą Cię?
VEX: Gdyby wszystko zostało podane na tacy, to brakowałoby elementu zaskoczenia, którzy wszyscy uwielbiają! Taka tam taktyka marketingowa, czy coś… Oj, ja ogólnie kibicuję wszystkim, ale to raczej normalne, że mam swoich specjalnych faworytów, jak na przykład panie z Aogiri czy Yaksha. Są to bliskie mi osoby, stąd rzecz jasna życzę im wszystkiego, co najlepsze. Aczkolwiek fakt faktem, jeżeli nic nie otrzymają, to nie widzę w tym powodu do smutku bądź wylewania innych negatywnych emocji. Śpiewałem o tym na najnowszym singlu, "Worth It", ale rozwinę temat na nadchodzącym mini-albumie, który pojawi się przed V2. Miałem i to pozostawić w tajemnicy, ale w sumie to był tak luźny pomysł z tym stworzeniem EP, że nie będzie fajerwerków, to co to za niespodzianka w ogóle. *zaśmiał się*
NOELANI: No dobrze, masz rację! Również trzymam mocno za nich kciuki, oby im się udało *uśmiechnęła się ciepło* Nie będzie fajerwerków?! *spojrzała na niego z niedowierzaniem* W co jak co, ale w to nigdy nie uwierzę, mogę się założyć, że EP-ka będzie genialna, a ja nie będę mogła przestać jej słuchać przez dobre kilka tygodni, jak zresztą wszystkich Twoich poprzednich wydawnictw… Vex, dziękuję Ci za poświęcony mi czas i mam nadzieję, że będziesz dobrze wspominać królewskie rozdanie nagród, a i… *nachyla się i szepcze mu do ucha* powodzenia podczas występu, hihi.
VEX: Jesteś przekochana, aż mi się ciepło na serduszku zrobiło, że ktoś docenia moje twory… To ja dziękuję za poświęcenie uwagi mej osobie, bawmy się dziś dobrze! *delikatnie uśmiecha się w stronę kamer, robiąc szybki finger heart*


Pod sceną panuje wrzawa, publiczność skanduje imiona swoich idoli - każdy innego, nie mogąc doczekać się występu swoich ulubieńców; wtem słychać dźwięki przypominające te obecne na peronie, jakby pociąg właśnie wjechał na scenę. W gęstej mgle, zarysowuje się sylwetka mężczyzny, co doprowadza zgromadzonych pod sceną do coraz większej ekscytacji. Z głośników zaczynają wydobywać się pierwsze dźwięki, a LISYAN opuszcza strefę incognito i słowami "NEVER FELT LIKE THIS BEFORE", zaczyna śpiewać balladę, która prawdopodobnie zagości na jego debiutanckim krążku. Młody artysta jest na tyle przejęty wykonywaniem tego utworu, że praktycznie całość śpiewa z zamkniętymi oczami, nie kryjąc przy tym wzruszenia. Gdy wyśpiewuje ostatnie takty piosenki w asyście owacji publiki, to posyła w jej stronę szczery uśmiech. "Kochani, nawet nie wiecie, jak cieszę się, że tu jestem! To cholerne szczęście być tu z Wami! Zanim wykonam, prawdopodobny lead z mojego debiutu, to chciałbym powiedzieć kilka słów. W życiu wiele razy zaczniecie się zastanawiać, czy coś wypada, czy nie. Jak zostaniemy odebrani, co ktoś sobie o nas pomyśli. Często takie myśli odbierają nam możliwości. Boimy się podejmować ryzyko. Boimy się być szczęśliwi… O tym właśnie jest "RISK TAKER" i mam nadzieję, że będziecie bawić się przy nim tak samo dobrze, jak ja w studiu nagrywając go!" - Lisyan kończy przemowę i zaczyna z tancerzami wykonywać układ choreograficzny utworu, zaczynając śpiewać jego pierwszą zwrotkę, a następnie refren, przy którym bawi się już cała publika; przed momentem kulminacyjnym piosenki, mężczyzna podchodzi na skraj sceny i zaczyna rozpinać 2 guziki swojej koszuli, co sprawia, że ekscytacja damskiej części publiczności osiąga apogeum, lisyan łapie za kolejny guzik, ale w efekcie zaczyna się krótko śmiać i puszcza w kierunku kamery oczko. Koreańczyk kończy swój występ i kłaniając się publiczności, po chwili opuszcza scenę.

ZERI: *na widok dziewczyn z Aogiri aż powachlowała się karteczką z pytaniami* Oh wow, wyglądacie olśniewająco! Rzekłabym, że jesteście królowymi tego dywanu, subiektywnie oczywiście, ale co tu się dziwić, skoro mamy tutaj jedyną w swoim rodzaju projektantkę modową i trendsetterkę… Korci mnie jednak pewna sprawa… Droga Haze, czy sprawę ze śmiercią byłego męża udało się załatwić, skoro zdołałaś się tu pojawić?
HAZE: Tak, poza śmiercią byłego męża udało mi się załatwić, by wszyscy na sali sądowej kopnęli w kalendarz. a ja mogła zwiać… *widząc, że nikt nie reaguje na jej niesforny "żarcik" śmiechem sama zaczyna się śmiać* Oczywiście nie mówię poważnie! Cała sprawę upozorowano tak, by rodzina staruszka mogła dobrać się do pieniędzy, które zostawił mi, a ja bym była główną podejrzaną. Szczęście, ze miałam mocne alibi i w postaci przesiadywania wówczas w dormie Pryzmatów… zresztą, co ja się tu będę produkować, dlaczego Retsuko jeszcze nie oczyściła mnie publicznie z tych zarzutów? *Karen w tym czasie szepcze swojej koleżance na ucho, że Retsuko nie jest już menadżerką* Ach, no tak, pewnie ten nowy nie wie, że wypada kończyć to, co już nasza stara menadżerka zaczęła, tragedia jakaś.
ZERI: *osobiście ją ten żarcik rozbawił, musiała aż zasłonić się wyżej wspomnianą karteczką* Cieszę się, że jesteś mimo wszystko na wolności! I oczywiście ogromne gratulacje z powodu zawarcia związku małżeńskiego. A co u Ciebie, moja droga Karen?
KAREN: U mnie chyba żadnych nowych zmian i nowości, nie ma o czym plotkować… Wiesz, poza dłubaniem czegoś dla Aogiri prostu spędzam czas a to pracując dalej nad kolekcją Calvina Kleina, czy pomagam przy magazynie… Straszne nudy, nie mam tak porywających przygód jak Haze… ale może to i lepiej, bo bym wykitowała! *macha tylko ręką*
ZERI: Oj, nie mów mi tutaj o nudach, kochana, w końcu tworzysz pierwszy modowy magazyn od lat! To też coś wielkiego i z pewnością zaciekawi naszych oglądających, także jeżeli byś mogła, to zdradź nam co nieco o Apparelu! A jak nie o tym, to chociaż o swojej kolekcji, bo nie powiem, nowe szmatki do świecenia przed partnerem brzmią niesamowicie zachęcająco. ]*zaśmiała się*
KAREN: Jestem trochę kiepska jeśli chodzi o zdradzanie newsików… Nie chcę za dużo mówić na temat Apparelu, by nie robić hype na niego, przez co zarówno ja jak i Dagon czulibyśmy presję. Aczkolwiek mogę powiedzieć, że z pewnością będzie tworzony pod społeczność, masa konkursów, gierek skierowanych do ludzi a to wszystko w modowym temacie… A co do kolekcji żałuj, że nie zgłosiłaś się na casting, dostałabyś szmatki przedpremierowo *zaśmiała się* Ale to też nie tak, że będzie to kolekcja tylko i wyłącznie skupiona na bieliźnie! Pamiętajmy, że z CK kojarzone są też mocno dżinsy a tych brakuje w sklepach moim zdaniem, więc wiesz czego można się spodziewać. Ale to malutka kolekcja, nie ma się na co napalać! *skromny uśmieszek*
ZERI: Cholerka, to wszystko wina menedżera, który mi nie załatwił miejsca w pokazie! No cóż, i tak kupię wszystko, co tam stworzysz, bo uwielbiam Twoje projekty, a i jak mówisz, ciężko teraz o dobrą bieliznę czy właśnie jeansowe rzeczy. Wracając na moment do Hazi, która chyba jest bardziej zainteresowana czymś w tle aniżeli wywiadem *kaszlu* Jak tam nastrój przed wielkim wieczorem? Myślisz, że zdołacie wrócić do domu ze statuetką? Swoją drogą, jeżeli do tego dojdzie, to jak się nią podzielicie…
HAZE: *przywołana do tablicy odwraca migiem wzrok od Pryzmatów przechadzających po dywanie a dokładniej od Neo, tak jakby za te wszystkie lata jeszcze się nie napatrzyła* Co? Ach, nastroje superowe! Ja się nastawiam na statuetkę, ale za moje solo. Dlaczego? Z prostej przyczyny - ta hiena *wskazuje na stojącą obok Karen* kiedyś zgarnęła MOJE Grinmy za piosenkę w hip-hopie bo Aogiri przegrało z jej solo, więc czas na rewanż! A jak wygra Aogiri to własnoręcznie wyszarpię jej to z rąk! Znaczy się, to tylko takie żarty, przecież nagroda to tylko taki symbol! *macha ręką ze śmiechem, ale jej wzrok mówi jawnie, że nie żartuje!*
ZERI: *wepchnęła się między dziewczyny, żeby przypadkiem nie doszło do rękoczynów na wizji* Dobrze, dobrze, ale proszę, abyście swoje porachunki załatwiały poza kamerami! Przyznam, że walka na żywo z pewnością podbiłaby oglądalność, ale nie chcę przypadkiem oberwać… To znaczy, oczywiście miałam na myśli, iż jest to nielegalnie! Zaraz Was puszczę, tylko w ramach zakończenia jeszcze poproszę Karen o krótką zapowiedź występu, który dla nas na dziś przygotowała.
KAREN: Na pewno większość podczas mojego występu wyjdzie i to wcale nie dlatego, że nie umiem śpiewać, jak to dawno mi zarzucano, a przez światełka i kolory. Zresztą, przecież wszyscy pamiętają w jakich klimatach był mój ostatni album, to sobie pomyślcie jak bardzo wszystko będzie tam nawalać w oczka. Ach, no i być może będę musiała potem zapłacić odszkodowanie, ale to dlaczego dowiecie się potem hihi! *uśmiech aniołka, a Hazia staje za nią i dorabia jej rogi*
ZERI: Zaopatrzę się w jakieś okulary ochronne czy coś, dziękuję za uprzedzenie! I tym miłym akcentem muszę się z Wami pożegnać, trzymajcie się kochane i powodzenia na rozdaniu!


Gdy przychodzi pora na kolejnego artystę, początkowo scenę przepełnia pustka i ciemność, pomiędzy którą udaje się dostrzec jakieś ruchy nieznajomych sylwetek na scenie. Mroczny i tajemniczy ambient, który zaczyna wydobywać się z głośników, w żaden sposób nie pomaga publiczności w rozszyfrowaniu, kogo w następnej kolejności ujrzymy. W końcu widząc cztery zacienione postaci wkraczające na środek, widownia zaczyna mieć pierwsze przypuszczenia, które sprawdzają się wraz z powolnym i gładkim rozbłyskiem reflektorów. Na telebimie za plecami artystów pojawia się ogromny, ciemny napis THE PURGE, a publiczność nie może się doczekać show od wiecznie debiutującego zespołu, który ostatnimi czasy postanowił odżyć pod innymi nazwami. Pierwszy utwór rozpoczyna ROWENA z coverem piosenki PARANOID oryginalnego autorstwa legendy heavy metalu Black Sabbath. Pomimo że docelowo zarówno K jak i YUUREI są raperami, przyłączają się do śpiewania ikonicznego kawałka. Fani zespołu jednak po dzisiejszym wieczorze nie pozostaną nienasyceni, bowiem zaraz po zakończeniu utworu, wjeżdża BILLIE wraz z autorskim przedpremierowym o nazwie HORSEMAN OF THE APOCALYPSE, co jeszcze bardziej porywa tłum. Do pochłoniętego pierwszym wykonaniem swojego debiutanckiego kawałka zespołu dołączają fani, którzy podłapując trochę refrenu, dołączają do śpiewania. W tle można dostrzec kilkoro tancerzy, którzy nie wiadomo kiedy pojawili się na scenie. W międzyczasie K i Yuurei zachwycają publiczność, mając w końcu swoją własną chwilę i mogąc popisać się swoim rapem. W międzyczasie Billie wraz z Roweną dołączają do tancerzy, przy okazji rzucając po scenie wszystkim, co wpadnie im w ręce. Kończy się to tym, że niszczą one prowizoryczne instrumenty służące za tło. Siostry nie dają się raperom długo nacieszyć uwagą, bowiem zaraz swoim chaosem, które stworzyły za ich plecami, przyciągają wzrok publiczności. Wykorzystują to przy okazji do płynnego przejścia do zakończenia utworu, dając z siebie wszystko przy wyciąganiu high notów. Przy tym słychać lekko załamujący się głos Roweny, będącej niestety widocznie pod wpływem alkoholu (!), co publika szybko zauważa. Billie stara się szybko ratować sytuację, kończąc utwór na własną rękę. Po skończonym utworze zespół kłania się nisko w akompaniamencie powoli gasnących świateł scenicznych i znika gdzieś w mroku sceny.
JUDITH HAGEN: Naczelnej wysłanniczki Szmatławca nikt się nie spodziewa, tak jak hiszpańskiej inkwizycji! Mój red carpet commentary na Scam Week był tak legendary, że nie dziwię się wcale, że dostaję zaproszenia na inne imprezy eventowe… no dobra, może tu się trochę wprosiłam i może to tylko kwestia czasu, aż prawowity host znajdzie miejsce, gdzie stoję z tym skradzionym mikrofonem… nieważne, to wszystko robię dla was, bo Szmatławiec nie śpi. Szmatławiec tak bardzo nie śpi, że ma bezsenność!
NICHELLE RAYMOND: Cóż, na bezsenność to ja będę cierpieć bo zobaczeniu co niektórych kreacji!
JUDITH HAGEN: No, stara, ledwo co przyszłam, a już widzę, że jest tanio, plastikowo i tandetnie. Czyli tak, jak lubię najbardziej! Może tym razem nie będę się musiała nawalać za kulisami, żeby zrobić z tego comedy gold, bo cały czerwony dywan sam się ośmiesza! Patrz, czy to celofan i azbest?!


KAREN: Sama nie wiem co mi się tu gryzie najbardziej. Kochana, trochę dajesz mi vibe losowo ubranego Sima wersja exclusive. Wiem, że góra zapewnie pokazuje to, jak bardzo chciałaś błyszczeć dzisiejszego wieczoru, ale dół wygląda jakbyś co najmniej owinęła się zasłoną! A buty wcale nie ratują sytuacji, wręcz krzyczą, by je zdjąć, bo inaczej twoje nogi będą umierać z bólu przez następne kilka dni!
NICHELLE RAYMOND: Ah, Sloane! Tak, jak piękna, tak kreację dobrałaś sobie słabiutką, sweetie… Makijaż wręcz idealny, te kreski - BOSKIE! Jednak jeśli chodzi o całą resztę to jestem po prostu zawiedziona. Jakoś w ogóle nie zgrywa mi się dół z tyą cekinową górą. Ratuje Cię tylko śliczna buźka i ładnie ułożone włoski, bby.
JUDITH HAGEN: Ok, to jest… cute. Trochę disjointed, nie za bardzo rozumiem, co tu się dzieje, Góra daje mi nowy rok w Heaven w Londynie, dół trochę ksiądz, buty za to 2012 VMA’s…To nie ma kształtu kochaniutka! Może jestem biased, ale NIENAWIDZĘ open toed butów. To nie wygląda dobrze na nikim, poza tym jeden wystający paluch??? To NIE jest vibe, PRZESTAŃ!
LOTTIE VAUGHN: Chyba muszę się zgodzić z moimi koleżankami. Góra i dół zdecydowanie nie wyglądają jak całość, tylko jak zebrane od dwóch różnych kreacji i to dość nieumiejętnie. Myślę, że może miałaś na ten wieczór przygotowaną czarną suknię, ale jak zobaczyłaś Bena ubranego całego na srebro, to na szybko chciałaś się do niego dopasować i dorzuciłaś ten gorset, który został Ci po sylwestrze… Niestety to nie była dobra decyzja, ale mówią, że ładnemu jest we wszystkim ładnie i mimo wszystko przyjemnie się patrzy na Twoją śliczną i roześmianą twarz!

KAREN: Słuchaj, twoja dziewczyna tak zna się na modzie a ty przychodzisz na galę w czymś takim? Znaczy, nie jest źle, ale nie uważasz, że to trochę zbyt basic jak na taką galę? Po takim mózgu jak tobie spodziewałabym się czegoś kreatywniejszego. Przyznam, że czasem i prosty strój potrafi wyglądać zajebiście, aczkolwiek tutaj tego nie widzę. Widzę ładnego faceta w zwyczajnym stroju i tyle.
NICHELLE RAYMOND: Hmm, cóż ja mogę tu powiedzieć? Na pewno na plus jest ten Twój czarny golfik, no po prostu wygląda jak stworzony dla Ciebie. Spodnie klasyczne, elegancki pasek, i like it. Trochę mi wadzi ta koszula, sama nie wiem, jest w niej coś, co daje mi takie trochę… kościelne vibes? Może gdyby krój tej koszuli był nieco inny to patrzyło by mi się na całość przyjemniej.
JUDITH HAGEN: Oh ok, widzę cię! Wziąłeś czarny golf i spodnie i byłeś gotowy wyjść, ale wtedy przypomniałeś sobie, że masz do obskoczenia event, więc ogarnąłeś na to czerwoną koszulę? To jest takie proste, że aż low key ikoniczne. Wygląda super, wygląda regal. Dobra robota, rób tak dalej!
LOTTIE VAUGHN: Czy to jest kreacja na czerwony dywan najbardziej prestiżowej gali na świecie? Powiedzmy, że te czarne spodnie i golf świetnie wyglądałyby z atłasową marynarką w tym czerwonym kolorze i to byłby strój na ten event, ale to? Na co dzień ten zestaw sprawdziłby się idealnie, ale na to wydarzenie jednak jest za biednie i mało szykownie.

KAREN: Oh damn! *wachluje się* Czemu nikt nie zainwestował w porządną klimatyzację, wiedząc, że na gali pojawią się takie gorące persony? Nie wiem jak to robisz, ale chyba jesteś jedną z tych osób, które potrafią świetnie zaprezentować się nawet w worku na ziemniaki. Aczkolwiek sukni którą masz na sobie daleko do worka na ziemniaki, ba - świeci jak miliony monet. W przenośni i dosłownie! Poza tym oślepia mnie nie tylko blask twojej sukienki, ale ten duży dekolt też robi wrażenie, ciężko skupić uwagę na czymś innym, choć zgaduję, że nie jestem pierwszą i ostatnią osobą, która dzisiejszego wieczoru będzie miała z tym problem.
NICHELLE RAYMOND: Girlll, you boss ass bitch! Siska, jesteś dla mnie najpiękniejsza na świecie, ta sukienka to najlepsze, co mogłaś założyć dzisiejszego wieczoru. Prosta, elegancka ale nie da obok siebie przejść obojętnie. Podkreśla Twoje atuty, leży idealnie. Wspaniała kreacja.
JUDITH HAGEN: Ach, Miss Trina! Totalnie bad and boujee, ale wcale nie way 2 sexy, bo w moim słowniku nie ma czegoś takiego! Powiem ci szczerze, ta sukienka sama w sobie wygląda trochę… tanio, a do tego jestem pewna, że coś ci z jednej strony odstaje. ALE, skoro to mamy już out of the way, girl you carry it off! Na wieszaku nie spojrzałabym na tę sukienkę w ogóle, a ty wyglądasz w niej jak pieniądze. A pieniądze są super. Totalnie plusik.
LOTTIE VAUGHN: WOW, jest ogień! Stylizacja a’la Marilyn Monroe, ale w seksowniejszej wersji wygląda na Tobie nieziemsko! Sukienka może i jest trochę wulgarna, bo Twój biust aż chce z niej wyskoczyć i się z nami przywitać, ale jakoś to wszystko na Tobie się broni. Pokazałaś swoje największe atuty i zdecydowanie jest to stylizacja, w której mogłabyś odebrać jakąś statuetkę albo i kilka!

KAREN: Oj Elias! Z jednej strony mam ochotę zganić cię za ten chaos, a z drugiej strony cholernie mi się to podoba! Trochę kręci mi się w głowie jak na to patrzę, bo tak dużo tutaj… wszystkiego, ale ten twój szaliczek robi tutaj niezłą robotę. Muszę przyznać, że ten cały artystyczny nieład wyszedł tutaj naprawdę zacnie, mocna piątka z plusem!
NICHELLE RAYMOND: Ah, Eliasku, skarbie, ja wiem, że lubisz oryginalne kreacje, które się wyróżniają, aleee dzisiaj to przesadziłeś! Ten fioletowy szaliczek totalnie robi robotę. Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że zupełnie nie pasuje do reszty, ale im dłużej się na to patrzy, tym przyjemniej się robi. I mean, przyjemniej się patrzy ekhm… Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to ta koszulka, można by ją podmienić na coś innego i było idealnie.
JUDITH HAGEN: Ach, jak ja lubię, kiedy jest tak nasrane wszystkiego! Czuję łaskotki od tego szaliczka już stąd! Powiem ci, że gdyby nie twoje boa, to byłby to nudny bałagan. A tak jest ciekawy bałagan i od razu mi lepiej!
LOTTIE VAUGHN: Czy muszę jeszcze coś dodawać? Elias zawsze wygląda nienagannie i zdecydowanie ma swój styl, który pasuje do jego osobowości. Nie wierzę, że aż tak słodzę byłemu… ale ode mnie po prostu 10/10!

KAREN: Witaj Casey! Wpadłaś do nas prosto ze spotkania bogów na Olimpie? Bo twoja kreacja zdecydowanie to sugeruje! Choć oczywiście nie mówię, że to złe! Przyznaj się, robiłaś za zastępstwo Afrodyty? Sama suknia jest naprawdę świetna, ładny dekolt jak przystało na Beachankę i smaczne rozcięcie na jedną nóżkę prezentują się naprawdę dobrze i ze smakiem. Dzięki liściastym zdobieniom nie jest tutaj za pusto, a buciki też ładnie komponują się z całością. Problemem jest tu jedynie makijaż, który psuje cały efekt kreacji i jest po prostu… zły. Totalnie musisz zmienić wizażystkę!
NICHELLE RAYMOND: Woah, a tutaj co się wydarzyło? Urwałaś się z kościoła, Cass? Ta stylizacja kojarzy mi się jedynie z kościołem, jakąś pielgrzymką czy innym takim. Jeszcze te gałęzie na talii, no totalnie jakiś jezuskowy wianek. A gdyby tego było mało, Twoja twarz wygląda jak duch. Zły podkład? Sorry not sorry, ale jestem zupełnie nie, darling.
JUDITH HAGEN: Hej mała, bolało? Kiedy spadałaś z Olimpu? Totalnie zgadzam się z Karynką, ten makijaż to porażka. Ja wiem, że biała powieka to takie Hollywood, a ciemne usta takie ponętne, ale to absolutnie nie ma sensu. Wygląda tanio i trochę daje mi zestaw małej ślicznotki z gazetki Barbie. Im dłużej się tobie przyglądam, tym coraz bardziej mi się wydaje, że widzę wśród tego białego jakieś srebro i teraz przypominasz mi o folii do pieczenia. Pasuje do twoich butów. Sukienki bronią tylko te chwasty w talii, bo bez nich to byłaby zwykła szmata.
LOTTIE VAUGHN: I mamy Beach, która nie wygląda jak bitch… to chyba coś nowego? Biała sukni zdecydowanie kojarzy się z niewinnością, z którą Casey ma niewiele wspólnego, ale dodając do tego ogromny dekolt plus odsłoniętą nogę i srebrne zdobienia - mamy sukces! Kochana, tylko gdzie Twoja słynna opalenizna? Koniecznie zmień makijażystkę bo wyglądasz jakby ktoś obsypał Cię mąką albo cukrem pudrem, hmm. Chyba, że po prostu zrobiłaś się na Blankę Lipińską z 2022 roku, ale to również nie jest dobry wzór do naśladowania!

JUDITH HAGEN: Myślisz, że Taro mógłby postawić mi Tarota? Czy dzisiaj dostaniemy jego coming out jako wróżki telewizyjnej?
NICHELLE RAYMOND: Myślę, że jest to bardzo prawdopodobne. Ja od samego początku, gdy tylko pojawił się w szoł-bizie wiedziałam, że nie jest NORMALNYM człowiekiem. Ciekawa jestem tylko, jakie moce ma jego różdżka… bo wróżki mają różdżki, prawda??
JUDITH HAGEN: Ty brudna, brudna dziewczynko! Dobrze, że nie ma tu dzisiaj twojego ojca, bo za takie komentarze przełożyłby cie przez kolano! Chociaż powiem ci, że mogę się poświęcić i wziąć tę karę zamiast ciebie…
NICHELLE RAYMOND: …Naprawdę nie wiem, czy chciałam to słyszeć, Judith Hagen.
JUDITH HAGEN: Myślisz, że Eliaszek pożyczyłby nam swoje różowe boa? Słyszałam, że Rappcio bywa kinky, masz jakiś intel na ten temat?
NICHELLE RAYMOND: Od kogo słyszałaś takie rzeczy?! Mój daddy jest potulnym barankiem, który nie fascynuje się żadnymi dzikimi zabawami. Znaczy, tak myślę… ACZKOLWIEK, jak czasem wpadam do niego na odwiedziny i zostaję na noc to nie da się nie słyszeć zza ściany jęczenia Diany Beach. Dla spokoju swojego umysłu wolę wmawiać sobie, że biedna kobieta tylko rozgrzewa struny głosowe przed wizytami w studio nagraniowym.
JUDITH HAGEN: Ta stara raszpla tylko potrafi jęczeć! Ostatnio wysłałam jej smska, a ona chamsko mi odpisała pytaniem, czy nie potrzebuję pieniędzy! PFF! Chyba już zapomniała, że jej jedyne dochody w ostatniej dekadzie pochodzą z tego jednego numeru Szmatławca, który zrobiłyśmy razem! Za to zdradzę ci w sekrecie, że Roksanę totalnie kręci podduszanie, sama kiedyś zdradziła mi to po pijaku, kiedy bawiła się w moją mamusię, gdy mój ojciec leczył z jej pomocą złamane serce po rozstaniu z moją matką.
NICHELLE RAYMOND: Woah… historia życia. A tak na pierwszy rzut oko Roksana wygląda na spokojną i taką… normalną?? Ułożoną? Jak to pozory mogą mylić!
JUDITH HAGEN: Może dlatego jej związek z twoim ojcem nie przetrwał? Kobiety zazwyczaj marudzą, że duszą się w niespełnionych związkach. A może tu było na odwrót i miała po prostu za dużo tlenu? Speaking of tlen, czy oczy mnie mylą, czy mamy tu konwent fanów Star Wars? To Bentley Burton! Ciekawa jestem koloru jego miecza, bo popraw mnie, jeśli się mylę, ale ci niebiescy i zieloni uprawiają jakąś telekinezę, a czerwoni mają bardziej spicy moce? Zapytamy?


KAREN: Okej, to jest naprawdę odjazdowa stylóweczka! I to dosłownie odjazdowa, bo totalnie przywodzi mi na myśl jakieś science-fiction klimaty przez połączenie satyny i szarości! Może przed galą porwali cię kosmici? Tak czy inaczej; na tobie wygląda to interesująco i niebanalnie. Jedyne do czego muszę się przyczepić to ten satynowy top pod garniakiem, daje mi już trochę lekki przesyt, który zastąpiłabym czymś bardziej stonowanym, aczkolwiek to tylko ja! Ach, no i te buciory to przesada, muszę zasłaniać je dłonią, by nie zepsuły wrażenia!
NICHELLE RAYMOND: Damn, ten Burton to wie, jak sprawić, aby kobiety, i nie tylko, zawiesiły na nim oko! Całkowicie urzekł mnie minimalizm tego stroju. Blady kolorek pasuje do ciemnych loczków, czarne buty są fajnym kontrastem. Fajnie, fajnie.
JUDITH HAGEN: Gwiezdne wojny but make it red carpet! Walka z Sithami na 18, ale RMA na 20! Rozumiesz, o co mi chodzi? Ja to totalnie czuję, to jest piękny przykład, jak można zrobić satynę HOT! Co prawda ja bym pod marynarkę wrzuciła jakiś mesh top albo coś, ale to dlatego, że jestem niepoprawna. Dobra robota młody padawanie!
LOTTIE VAUGHN: Kolejny mężczyzna, który na szczęście nie założył czarnego garnituru i myślał, że jakoś ujdzie! Piękna forma, bardzo twarzowy kolor, który wręcz idealnie pasuje do Bena i jego aury tajemniczości! Kochany, rób tak dalej, bo każda Twoja stylizacja jest trafiona w punkt!

KAREN: Nie będę owijać w bawełnę - twoja sukienka jest zwyczajnie kiczowata. Jak bardzo uwielbiam cię jako artystkę, tak sukienkę wybrałaś tragiczną. Szczerze nie wiem, czy to kwestia koloru, kroju, czy też może całokształtu, ale w żaden sposób do ciebie nie pasuje, kochana, a jedynie przywodzi mi na myśl kreacje moich ciotek na zdjęciach ślubnych mojej matki sprzed trzydziestu lat! Nie będę jednak tak krytyczna, bo twój fryzjer ewidentnie się postarał no i makijaż również masz nienaganny! Niestety, to tylko tyle!
NICHELLE RAYMOND: Oh my- Cóż za odważny kolor! Coś mi się w oczach pierdzieli czy te kokardko-motylki na kiecce są czerwone? Nie zrozum mnie źle, kochana, nie jest źle… sama sobą promieniejesz, Twoja fryzura i make-up są w punkt! Krój sukienki też w porządku, jak najbardziej. Może gdyby tylko kolor lub wzór był inny…
JUDITH HAGEN: Co za satynowy wieczór! Moja matka chyba z wibratorem się na rozum zamieniła. TO ma być out_fit na galę rangi RMA? Nie wiem, czy nie spodziewała się mnie w panelu tutaj, czy co, ale ktoś powinien jej powiedzieć, że skręt na dożynki był w drugą stronę. Do czego to doszło… totalnie zgadzam z Nichelle, jebie mi się przed oczami do tego czegoś, co lata ci na sukience.
LOTTIE VAUGHN: Samantho, kocham Twoją muzykę i całokształt twórczości, ale to raczej nie jest Twój wieczór. Może zacznijmy od plusów, bo włosy i makijaż są świetne, bo od Twojej skóry bije piękny naturalny glow. Co do sukienki, czy ja widzę, że jest to świecąca satyna? Gdybyś byka raperką jak Trina taki tandetny materiał może by się na Tobie obronił, ale takie rzeczy nie przystoją damie Twoje rangi. Materiał i wzór zdecydowanie na nie, jedynie krój jest korzystny, bowiem podkreśla talię.

KAREN: Coś mi się tutaj gryzie… Z jednej strony przywodzisz mi na myśl Aurorę czy inną księżniczkę Disneya, a z drugiej… wydłuża cię i to śmiem twierdzić, że aż za bardzo. Wycięte boki są naprawdę hot i ładnie współgrają z tym rozkloszowaniem, ale mam wrażenie, że nie do każdego pasuje ten krój. Makijaż, fryzura i dodatki? Pierwsza klasa, ale ogółem…W dużym skrócie? Wyglądasz bardzo ładnie - ale jedynie ładnie, nie będzie z tego kreacji wieczoru!
NICHELLE RAYMOND: Na pewno nie mogę zaprzeczyć, że jest to CIEKAWA suknia. Wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że jest ona piękna. Nietuzinkowa. Podkreśla Twoją talię tymi wycięciami, a ten rozkloszowany dół dodaje elegancji, wręcz takiej królewskości. Wyglądasz jak księżniczka, B!
JUDITH HAGEN: Moja pierwsza myśl, jak cię zobaczyłam, to było wow, ale ona jest długa! I wcale nie chodziło mi o twoja kiecke, tylko o ciebie! Serio, te wycięcia w talii i rozkloszowanie tuż pod tyłkiem zaskakująco ze sobą współgrają. Now, pomimo tego, chyba bardziej jestem na nie. Jesteś piękna jak poranna rosa *chichocze*, ale wolałabym chyba, żeby całość była prosta, ewentualnie fitted. Wtedy wyglądałabyś bardziej chic, a mniej Lady Dimitrescu.
LOTTIE VAUGHN: Po pierwsze wyglądasz jak uroczy i niewinny aniołek! Może ta stylizacja na pierwszy rzut oka wydaje się zbyt basic, ale tutaj wszystko ze sobą gra! Po drugie sukienka ma świetną formę i ciekawą teksturę, a do tego kokieteryjnie wycięte boki! Jak widać na załączonym przykładzie, można pokazać trochę ciała i być przy tym całkowicie eleganckim! W końcu ktoś odważył się założyć widoczną biżuterię, która wręcz oślepia nas swoim blaskiem. Ja jestem bardzo na tak! To Twój wieczór!

KAREN: *dramatycznie omdlewa* Prawie dostałam zawału widząc jakie buty dobrałeś do swojej kreacji! No ale na szczęście wyglądasz jak doktorek, więc liczę, że w razie czego się mną zajmiesz *kaszl kaszl* No dobra, co my tutaj mamy? Ta koszulka z dekoltem w serek idealnie podkreśla to, jakie szerokie masz bary i ładnie pokazuje obojczyki, pasuje ci ten krój… Wait a sec, a co to za nitki przy płaszczu?! Łapcie mnie, bo zemdleje! Jak stroiiście się z Yakshą on nie zauważył, że przy twoim płaszczu są takie ogromne nieestetyczne nitki?! A tak zupełnie poważnie to w tej prostocie kreacji tkwi pewien urok, który pokazuje, że nawet dość casualowe odzienie w odpowiedniej kombinacji ze sobą jak i odpowiedniki dodatkami potrafi przykuwać oko… pomijając w tym wszystkim twoje buty, które wyglądają, jakbyś wybierał się na spacer, a nie na galę. Gdyby to jednak wymienić myślę, że byłoby na mocne 8/10.
NICHELLE RAYMOND: A Ty to się urwałeś z dyżuru w szpitalu? Autentycznie widzę tu morską lekarską bluzkę z narzuconym na ramiona białym lekarskim płaszczem. Może gdybym była pacjentką, to byłabym zachwycona widząc takiego doktorka… ale nie zapominajmy, że to gala i cóż, od kogo jak od kogo, ale od Ciebie oczekiwałam “troszkę” więcej.
JUDITH HAGEN: Panie doktorze, słabo mi! Totalnie dajesz mi vibe lekarza. I to nawet nie jakiegoś niepoprawnie hot lekarza, tylko zwykłego zioma, który właśnie zaczął swoją rezydenturę i dla którego dekolt w serek to risque zagranie. Spodziewałam się więcej! Gdybyś tylko tutaj był taki adventurous jaki jesteś w swojej karierze!
LOTTIE VAUGHN: Halo, panie doktorze chyba boli mnie serce… czy ktoś może mnie zbadać? Niestety muszę zgodzić się z Nichelle, że ten płaszcz wygląda dokładnie jest lekarski kitel. Gdyby był w innym kolorze wyglądałbyś nonszalancko i totalnie hot! A tak to wyszedł lekarski outfit, który raczej nie nadaje się na taką galę. W obecnej wersji jestem na nie, ale gdy na after party zrzucisz płaszcz, zawieszę na Tobie oko na dłużej.

KAREN: Jak to mówią - kobieta zmienną jest. I Harina pokazuje nam to na sobie dosłownie idealnie. Widać, że miałaś spory problem z wybraniem kreacji, a ostatecznie połączyłaś jedno z drugim co dało… nietypową kombinację. O ile zarówno zwierzęce wzory jak i koronki są totalnie hot, to kroje wydają się ze sobą lekko gryźć. Z jednej strony jest to naprawdę ciekawy i oryginalny pomysł na pokazanie twojej drapieżnej i kobiecej natury Harinko, ale z drugiej strony w pewien sposób przypominasz mi tą kreacją moją ciocię. Oh wait, to chyba dlatego Hastur nazywa cię ciotką…Osobiście zmieniłabym fryzurę przy tej kreacji, bo być może to właśnie przez niej wpadasz w lekki vibe ciotuni, przy lekkiej zmianie myślę, że prezentowałabyś się bajecznie. Podsumowując mimo wszystko jest naprawdę świetnie, choć mogło być lepiej.
NICHELLE RAYMOND: Mm, dzika laska z Ciebie, Harinka. Slayyy totalny! Z jednej strony mamy skromną czarną sukienkę, dopasowaną do ciała, a z drugiej obszerniejszą, zwierzęcą część. To jest dla mnie tak cudne, że aż sama żałuję, że nie założyłam czegoś podobnego! Bez wątpienia jedna z lepszych kreacji, jakie dziś widziałam, a trust me, widziałam dziś wiele…
JUDITH HAGEN: No, no, no, czy to moja nowa okładkowa Szma… to znaczy hejka kochana, miałam oczywiście na myśli szmaragdową gwiazdę, to taki modny kolor w tym sezonie! Wyglądasz oszałamiająco. Wyglądasz jednocześnie jak cougar milf i jak niewinna ingenue na pierwszej randce z czerwonym dywanem. Dosłownie, bo masz jesteś pięknie przepołowiona! Trafne oko, na pewno wezmę to pod uwagę podczas robienia swojej listy…
LOTTIE VAUGHN: O proszę Harinka, chyba nie mogłaś zdecydować się czy dzisiejszego wieczoru chcesz być romantyczna albo dzika i postawiłaś na obie wersje! Muszę powiedzieć, że podoba mi się to nieoczywiste rozwiązanie! Ta peleryna w cętki fajnie dopełnia czarny outfit, który bez niej może byłby nudny. Do tego ta kokieteryjnie wystająca nóżka spod tego tiulu i całość wygląda ultra kobieco.

JUDITH HAGEN: Czas na przerwę dla sponsorów, reklamy, czy cokolwiek Muse potrzebuje tu wsadzić, żeby zwróciła się jej ta inwestycja. Biedna musiała zaciągnąć się w Providencie A TAKŻE Bocianie, to stąd te wszystkie opóźnienia? Jak oceniasz poziom do tej pory? Połowa gwiazd już przeszła, więc możemy ocenić vibes czerwonego dywanu? Jesteś rozgrzana jak on, czy wyziębiona jak posadzka pod nim?
NICHELLE RAYMOND: Czerwonego dywanu? A on nie jest przypadkiem w tym roku niebieski?? Czy to mi już się coś w oczach pieprzy? Ugh, tak czy siak, osobiście to jest mi nieco CHŁODNO. Tylko teraz nie wiem, czy to z powodu mało wystrzałowych kreacji naszych biznesowych znajomych czy przez dające się wyczuć z drugiego końca dywanu LODOWATE spojrzenia byłych Duffera rzucane w jego stronę!
JUDITH HAGEN: *agresywnie macha rękami* Psujesz mi moją piekną metaforę swoją drobiazgowością, ogarnij się laska!!!! Kogo obchodzi kolor tej szmaty?… To znaczy super akcesoria Muse, rewelacyjne oko! Anyway, Duffer niedługo będzie chyba musiał zabawić się w Assassin’s Creed irl, bo to tylko kwestia czasu, aż zbierze się angry mob jego żon/dziewczyn/kochanek/opiekunek i przegoni go na drugi koniec kontynentu. Słyszałam, że próbował schować się w męskim kiblu, ale Beauty Hart jest na tyle wyzwolona, że wyrwała pisuar ze ściany i rozwaliła nim drzwi do kabiny Duffera! Muszę ją złapać i przepytać o całą sprawę do Szmatławca!
NICHELLE RAYMOND: Oj, kochana, nie wiem czy dasz radę ją teraz złapać. Z tego, co widziałam i słyszałam, to teraz jest zajęta jakimś hot Włochem czy innym takim. Może wyrwała ten pisuar nie po to, żeby wbić się do Sheldona, tylko aby zbudować z niego tron dla swojego nowego MACZO?
JUDITH HAGEN: Myślisz, że tak szybko się pozbierała po tym rozstaniu? Chociaż możesz mieć rację, słyszałam na dzielni, że młoda potrzebuje ogiera w sypialni i odbija sobie za wszystkie noce, kiedy musiała Duffera lulać do snu, bo piosenka mu w studio nie wyszła. Tak czy siak czekam na jego breakup album, bo na pewno będzie juicy. Aż szkoda, że dostał już okładkę w Szmatławcu. O, czekaj, idzie Muse, wracaj do stolika!


KAREN: Jestem totalnie hoe jeżeli o gorsetowe, czy ogółem suczkowate rzeczy, więc ta kiecka zdobyła moje serce. Sama z chęcią bym się w taką wcisnęła, gdyby była czarna albo czerwona! Wyglądasz gorąco to jest pewne *wachluje się* i jak na organizatorkę przystało przykuwasz uwagę! Co prawda twoja kreacja nie jest specjalnie wymyślna, ale ja jestem na tak! Oczywiście pomijając twoje rajstopki, a fe! Zdejmuj to, ale już!
NICHELLE RAYMOND: Może nie wypada mówić tak o organizatorce, ale zawiodłaś mnie trochę, Muska. To niestety wygląda jak coś, co mogłoby służyć za podszewko-gorset pod prawdziwie królewską suknię. Nie wiem, czy miałaś zamiar postawić na minimalizm, ale dla mnie to jest aż za mało. Bronisz się tylko swoją śliczną buźką, kochanie.
JUDITH HAGEN: Mój dziadek kiedyś wypalił sobie składankę do samochodu, którą podpisał muzola różna. I trochę to tutaj widzę. Rozumiem, że ze stresu przed galą zostałaś w samej bieliźnie i zapomniałaś o sukience, prawda? Nie zrozum mnie źle, wyglądasz pięknie i świeżo, ale oczekiwałam po tobie więcej grandeur!
LOTTIE VAUGHN: Mówicie co chcecie, ale mi się podoba ta sukienka! Genialnie podkreśla Twoją talię i przez to, że jest taka halkowo-bieliźniana wyglądasz niesamowicie hot! Sama bym chętnie ją założyła. Tylko, czy to jest kreacja godna organizatorki? Tutaj można by się spierać, ale na pewno zaskoczysz nas dziś niejedną sukienką. I ostatnia kwestia, dlaczego Twoje nogi wyglądają tak dziwnie? Czy Ty masz na sobie rajstopy, czy to jakiś balsam? Mam nadzieję, że to ta druga opcja…

KAREN: Może i odziałeś się w pełni w czerń, ale jest to dość ciekawe wdzianko! Głównie mówię tutaj o górnej części kreacji, bo ten nietypowy fason przykuwa uwagę! Co prawda osobiście poeksperymentowałabym przy tym z kolorami, bo pełna czerń od góry do dołu w większości przypadków nie jest tak porywająca, dopóki w grę nie wchodzą bardziej wyszukane materiały i wzorki! Tak czy inaczej, jest super. Jeszcze ta szrama na policzku - nie wnikam czy to makijaż, czy Vex przywalił ci gdy stroiliście się razem na galę, aczkolwiek dodaje ci ona +10 do drapieżności. Trzy razy na tak, następny!
NICHELLE RAYMOND: I to jest coś, czego potrzebowałam! Wyjątkowy garniak, ciekawe zapięcie… czy może to pasek? Sama nie wiem, ale wygląda nieziemsko! Ta marynarka to absolutny hit. Prostota i elegancja, to jest klucz do sukcesu. Naprawdę świetnie wyglądasz.
JUDITH HAGEN: Czy to ty jesteś tym Sithem, z którym Padawan Burton bił się przed galą?
LOTTIE VAUGHN: Niby jesteś cały na czarno, ale zdecydowanie wyróżniasz się na tle innych mężczyzn. Bardzo ciekawa forma marynarki, sprawia, że nie jest nudno i całość bardzo do mnie przemawia. Inni panowie mogliby wziąć z Ciebie przykład i również zaszaleć w poczytnym tego słowa znaczeniu! Jestem na tak!

KAREN: Kochana, nie wiem, kto jest twoim stylistą, ale powinnaś go zwolnić. Sama wyglądasz jakbyś była tutaj za karę a sukienka, którą masz na sobie była jakimś kiepskim zakładem. I problemem tutaj wcale nie jest dekolt, do którego zapewne duża ilość osób się przyczepi. Te fikuśne wycięcia są naprawdę ciekawe i w innej odsłonie byłoby pewnie hot, choć jedynie irytuje mnie ten materiał pomiędzy nimi. No ale ja nie o tym chciałam mówić, bo katastrofę tutaj czyni ten dół! Nawet nie wiem, jak określić, to jest po prostu złe i nie pasuje do ciebie. Dodatkowo ten gradient też w żaden sposób nie podkreśla twojej urody, a pogłębia twój smutny wygląd! Mam nadzieję, że masz coś na zmianę!
NICHELLE RAYMOND: Nawet nie wiem, co powiedzieć. Szkoda mi słów na to… coś. Nie dość, że wyglądasz na niezadowoloną z życia max, to na dodatek sukienka jest dla mnie po prostu beznadziejna, brzydka. Nawet szkoda się nad tym rozwodzić. Tragedia, Sunshine. Może na afterparty założysz coś lepszego.
JUDITH HAGEN: Zacznijmy od tego, że ja kocham wszystko, co wulgarne. Lata pracy z Fran, Dockiem i Beachankami do tego cię przyzwyczajają! Chciałabym podzielić oburzenie koleżanek z panelu, aczkolwiek mi to wycięcie do samej pizdy wcale nie przeszkadza, więc proszę mi tu za cnotki nie robić! Jedyne co, to trochę drażnią mnie twoja biodra, bo ta kieca jest tak napakowana jakąś gąbką czy czymś, że totalnie zaburza twoje delikatne proporcje. Więc padding do śmietnika, leć do łazienki podczas przerwy i to wyjmij i będzie git!
LOTTIE VAUGHN: Wow, w takim wydaniu jeszcze Cię nie widziałam! Rozumiem, że chciałaś zaszaleć i ze słodkiej dziewczynki stać się wampem, choćby na jedną noc, ale nie. To wycięcie z przodu nie przystoi nawet pani do towarzystwa, więc nie mam pojęcia dlaczego założyłaś tak wulgarną kreację na galę. Jedynie nowy kolor włosów wygląda ciekawie, jednak ciężko Cię w nim poznać, ale z tą sukienką może to i lepiej, zwłaszcza jakby te cieniutkie paseczki nie wytrzymały…

KAREN: Nie wiem kto cię tak wkurzył, że zabrałeś ze sobą na galę pukawkę, ale wyglądasz trochę jak Bond. James Bond. Wyglądasz w tym wydaniu całkiem smacznie, aczkolwiek jeśli mam być szczera spodziewałam się po tobie czegoś znacznie więcej. Kto jak kto, ale ty potrafisz się ciekawie ubrać, obserwuje twojego Instagrama i jestem zakochana w każdej stylówce, jaką wstawisz, bo to totalnie moje klimaty! A tutaj nie wiedzieć czemu uraczyłeś nas zwyczajnym galowym strojem, co prawda z domieszką vibe agenta, ale to nadal za mało. Przyznaj się, ktoś przed galą rozlał na ciebie soczek i musiałeś się przebrać w coś innego?
NICHELLE RAYMOND: A cóż to za gangsta? Aż mi się ciepło zrobiło, damn! Klasyczne czarne garnitury chyba mają w sobie to coś, co sprawia, że wyglądają dobrze ZAWSZE, niezależnie od okazji czy osoby, która je nosi. Klasyka, schludność. A ten gnat to prawdziwy? Czy atrapa? Bo od tego zależy, jak wysoko ocenię całokształt…
JUDITH HAGEN: Ale tak ze spluwą na dywan wyskoczyć? Jeżeli próbujesz mnie zastraszyć, to tough shit, matka próbowała mnie usunąć zarówno przed, jak i po narodzinach, więc skoro przetrwałam jej mordercze zapędy, to i ty mi niestraszny! Co do ficiku i tych spodni po młodszym bracie, to trochę basic. Bo dosłownie długość spodni to jedyne, na czym mogę się tu skupić, a to powinno ci zasugerować, jak nudne to jest.
LOTTIE VAUGHN: Czy zabrałeś ze sobą tego gnata żeby nas trochę nastraszyć w razie jak chcielibyśmy wystawić Twojej stylizacji najniższe noty? Trochę czuję presję, ale zaryzykuje. Niestety jest to czarny garnitur z biała koszulą i krawatem. Nic odkrywczego, a w dodatku chyba jakaś pijana krawcowa zbyt mocno skróciła Ci spodnie. Taka długość może lepiej prezentowałaby by się z mokasynami? Tego już się nie dowiemy, bo obecnie wyglądasz jedynie poprawnie. I po tych słowach się oddalę w razie jakbyś chciał użyć swojej broni…

JUDITH HAGEN: Jaki jest stan ochrony na tej imprezie? Poważne pytanie, oczekuję poważnej odpowiedzi.
NICHELLE RAYMOND: Pytasz o to, czy są dobrze wyszkoleni, czy o stan ich trzeźwości?? Bo to istotna kwestia.
JUDITH HAGEN: Jedno i drugie, a jeśli podasz mi jeszcze stan ich portfeli, to nawet lepiej, będę wiedziała do kogo uderzyć po imprezie! O ile dotrwamy do końca oczywiście, bo nie wiem, czy śmieszki z BLT nie skończą się dla nas sześć stóp pod ziemią…
NICHELLE RAYMOND: Widziałam jakiś papier na backstage’u, w którym było napisane, że każdy ochroniarz tutaj ma czarny pas w karate, więc to chyba podchodzi pod dobre wyszkolenie. Trzeźwości nie sprawdzałam, aczkolwiek kątem oka zwróciłam uwagę na tamtego młodziaka *wskazuje palcem na młodego ochroniarza* Trochę go rzuca na lewo i prawo, ale może po prostu gościu ma fun z bycia tutaj, nie wiem, ale AKURAT JEGO to mogłabym zapytać o stan portfela. Tylko niekoniecznie dla Ciebie… *ślini się*
JUDITH HAGEN: *wachluje Nichelle swoimi kartkami* Halo, ziemia do Nichelle, takie rumieńce ci wykwitły, że zaraz będę musiała zawołać lekarza! Chociaż nie, jednego już mamy na sali. Vex? VEX! Vex chodź tu, moja współprowadząca potrzebuje twojej asysty! *biegnie w stronę Vexa*


KAREN: Kochana, świecisz jak monetki w portfelu mojego ojca! Jestem jak kotek, więc uwielbiam wszelkie świecidełka, więc do mnie ta kreacja jak najbardziej przemawia. Trochę wygląda jakbyś miała na 18 imprezę na Marsie, a na 20 red carpet na RMA, albo jakby ktoś przetworzył ozdobne opakowanie na prezenty na sukienkę, ale to nie szkodzi! Wyglądasz w tym naprawdę dobrze, te aplikacje wzdłuż ręki naprawdę dużo tutaj robią, bo jeśliby się ich pozbyć sukienka mogłaby zalatywać kiczem, a w takim wydaniu wygląda interesująco i galowo. Do tego dobrze dobrana biżuteria też robi swoje, bo podkręca cały look. Dobra robota, Faith!
NICHELLE RAYMOND: Na pewno nie da się przejść obok takiego świecidełka obojętnie. Z jednej strony trochę tandeta, z drugiej jednak no ma to coś w sobie. Względnie prosty krój z bogatszą jedną stroną robi robotę. Do tego ten dopasowany naszyjnik - wspaniały zestaw.
JUDITH HAGEN: Wszyscy wiedzą, że kocham tandetę. Mam to w genach, spójrzcie jak tandetnie wygląda dzisiaj moja matka! Ta aplikacja koło twojej łapki wygląda jak folia, kiedy ją zmiotę w rękach dookoła garnka. I to jest super! Wyglądasz świeżo i mnie to jara. Tylko sio z tymi butami, nie chcę widzieć twoich stóp!
LOTTIE VAUGHN: Ta stylizacja jednocześnie mi się podoba, ale z drugiej strony wyglądasz jak kula dyskotekowa. W miarę prosty krój i jednolity kolor plus dopasowany makijaż i włosy stanowią spójną całość, ale przez to sprawiasz wrażenie mocno zmęczonej. Chyba, że już wcześniej zaliczyłaś inną imprezę, to się nie dziwię. Niko wszystko suknia jest równie kosmiczna, co Twój fantastyczny krążek, więc możemy to uznać za jego promocję i odpowiednio dobraną charakteryzację.

KAREN: Oj Taro, o ile jesteś naprawdę ciekawą personą, tak w twojej kreacji nie ma nic co zasługiwałoby na to miano. Gdyby nie to, że przed galą wypiłam dwie mocne czarne kawki pewnie teraz bym teatralnie przysnęła na potwierdzenie mych słów. Nie boj się szaleć ze strojami jeżeli chodzi o galę! Proste czarne garnitury są już passé!
NICHELLE RAYMOND: Widzę, że kolejny postawił na klasykę i czarny garniturek? Bardzo dobrze. Elegancji nigdy za wiele. Wyglądasz tak pięknie a sprawiasz wrażenie takiej sierotki… rozluźnij się, kochany! Have fun, to najważniejsza gala tego roku!
JUDITH HAGEN: Jeżeli myślisz, że błyszczące buciki to dla mnie zrobią, to jesteś w błędzie. Widzę, że postanowiłeś ubrać się na galowo. Stań prosto, zaraz apel i hymn, a 3c wniesie sztandar!
LOTTIE VAUGHN: I mamy tutaj kolejny klasyczny czarny garnitur. Jest szykownie, elegancko, ale jakby trochę nudno? Dobrze, że każdy zna Twoją słodką buźkę, bo jeszcze ktoś pomylił by Cię z ochroną. Mimo wszystko, nie się do czego przyczepić, bowiem garnitur jest nienagannie wykonany, widać, że jest z dobrych materiałów i idealnie dopasowany do Twojej sylwetki!

KAREN: Fajnie wyglądasz, Theia. No właśnie, niestety tylko fajnie. Mam wrażenie jakbym na ostatnich zakupach z moją drogą Mirai widziała w każdym sklepie tę samą sukienkę, bo wygląda tak pospolicie. Znaczy się, nie zrozum mnie ze złotko, nie jest źle, fason idealnie podkreśla twoje kształty i dodatkowo dodaje ci wzrostu, ty też wyglądasz ładnie, ale na pewno nie zasługuje na miano kreacji wieczoru, bo zwyczajnie zawiewa tutaj nudą. To taki damski odpowiednik tych wszystkich garniturowych kreacji u panów. Szkoda, że ograniczyłaś tutaj dodatki, bo sądzę, że dobrze dobrane mogłyby właśnie choć trochę urozmaicić twoją kreację i być może byłaby ciekawsza.
NICHELLE RAYMOND: Dopasowywałaś się do garnituru Taro? Myślę, że tworzylibyście idealny fashion duet, tylko może troszkę nudny. Bo o ile garnitur na mężczyźnie zawsze wygląda dobrze, tak już niestety nie każda sukienka wygląda równie fajnie. Jesteś piękną kobietą, ale to nie jest Twój najlepszy look. A szyja aż prosi się o jakąś biżuterię.
JUDITH HAGEN: ZIEW. Czy to już czas na moją drzemkę? Bo nie widze tu NIC godnego mojej uwagi. Ładna dziewczyna, ładna sukienka, ale czy TO jest właśnie ten zwycięski ciuch? No na pewno nie w moim słowniku. Odpowiem na to za pomocą żargonu nerdów - maxis match rzeczy są cute, ale alpha cc to inna planeta. To jest maxis match. Przyszłam tu po alpha cc.
LOTTIE VAUGHN: Biel i czerń zawsze się sprawdzi, bo jest to niezawodne zestawienie kolorystyczne. Suknia jest ładna i Theia wygląda w niej pięknie, tylko może jest aż za klasycznie? Zaszalałbym z dodatkami i może przydałby się jakiś naszyjnik na szyję? Choć, ktoś ewidentnie chciał tutaj pokazać biust, który jest albo świetnie zrobiony, albo naturalny…

JUDITH HAGEN: To było… Nichelle, masz jakiś komentarz? Bo ja chyba nie za bardzo… a ja zawsze mam coś do powiedzenia, więc to powinno dać ci znać, że coś jest nie tak…
NICHELLE RAYMOND: Hm, daj no mi się chwilkę zastanowić… *intensywnie myśli* Prawdę mówiąc to nie było AŻ TAK tragicznie. Niektórzy naprawdę mają niezły styl! Szkoda jedynie, że te wybitne pojedyncze jednostki nie podzieliły się wiedzą modową z innymi. Może wtedy zaoszczędzono by nam patrzenia na kościelne kiecki i zbyt blade ryjki rodem z filmów o duchach…
JUDITH HAGEN: Nikt mi nie płaci za ciepłe słowa! Tak naprawdę Muse miała nie płacić mi w ogóle, ale teraz dostała ode mnie tyle contentu, że nie będzie miała wyjścia. Kto według ciebie wyglądał najgorzej i dlaczego właśnie moja matka?
NICHELLE RAYMOND: Nie bądź taka surowa dla swojej rodzicielki, jej można wybaczyć modową porażkę ze względu na wiek, ale młode siksy raczej powinny wiedzieć co jest HOT a co NOT! Dla mnie największym przegrywam wieczoru była kościelna, znaczy ekhm Casey Bitch. I to wcale nie z powodu rodzinnej nienawiści do niej!
JUDITH HAGEN: Samantha Harris jest tak stara, że odbierała poród matki Harajuku Bitch. Samantha Harris jest tak stara, że wypalała płyty Osi, zanim ta zmieniła sobie datę urodzenia, Samantha Harris jest tak stara…
NICHELLE RAYMOND: *wyciąga z torebki szeroką taśmę i zakleja Judith usta* To by było na tyle, kochani! Mam nadzieję, że bawicie się dzisiejszego wieczoru lepiej, niż bawiłyśmy się my podczas oceniania tych „kreacji”. Pozdrawiamy serdecznie, buźka!
JUDITH HAGEN: *mdleje z braku powietrza i dowcipów*








Światła na scenie lekko przygasają. Z głośników powoli wydobywa się brzmienie, które od razu zostaje rozpoznane przez zebranych na widowni fanów zespołu. Jest to początek największego przeboju dziewczyn LOUD TALKS w nieco zmienionej wersji, specjalnie przygotowanej na galę. Z rogów sceny wybiegają tancerze i po zebraniu się na środku, wykonują wspólnie choreografię do dance break. Po kilku minutach energicznego tańca, na platformie spod sceny wyłaniają się członkinie zespołu LOVELIES. SUNYE i JUNE od razu przystępują do wykonania ostatniego refrenu piosenki. Kończą ją popisowymi high notes. Zaraz nabrzmiewają oklaski ze strony widowni, ale w tym samym momencie bit z głośników zmienia się, na inny, nikomu nie znany. Artystki zbliżają się nieco bliżej publiczności i zachęcają ją do oklasków w rytm muzyki. Głos zabiera MAYMOONY i wita wszystkich zebranych ciepłymi słowami. “NEW ERA? MAYBE…” dodaje LIZZIE z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy, lecz zaraz jej wyraz całkowicie się zmienia gdy zaczyna śpiewać swoją część w utworu. Lovelies płynnie przechodzą do swoich kolejnych partii wykonując przy tym bardzo energiczną choreografię. Podczas partii rapu CLOVER, swoimi umiejętnościami tanecznymi popisuje się MEIRIN w towarzystwie YOA i HAY LIN. Widać, że dziewczyny wspaniale bawią się na scenie. Po chwili reszta dołącza do nich i wspólnie szykują się do finału. Nagle jeden z reflektorów wędruje w stronę publiczność. Oświetla DAHYE i ustawionych za nią tancerzy. Artystka kieruje się w stronę sceny wykonując w tym samym czasie swoją partię piosenki. Tancerze jej towarzyszą tańcząc wokół niej, ale również między stolikami obok gości. W tym samym czasie Lovelies ustawiają się powoli przy krawędzi sceny w jednej linii i kiedy Dahye w końcu do nich dołącza, wykonują wspólnie ostatni refren. Artystki wkładają całą swoją energię tańcząc i uśmiechając się w stronę widowni. W końcu piosenka się kończy, a Lovelies przybiera ending pose i światła na widowni całkowicie gasną. Podczas gorących braw kilka reflektorów oświetla zespół. Dziewczyny kłaniają się nisko i dziękują za możliwość wystąpienia na gali.
MUSE: Ależ to było piękne otwarcie, dziękuję Wam dziewczyny za niezapomniany występ! Kochani, teraz czas na moje powitanie na najbardziej królewskiej gali ever! Jak się dzisiaj czujecie? *głośne piski ze strony publiczności* Okej, rozumiem, że humor również Wam dopisuje *zaśmiała się cicho* Dacie wiarę, że to już piąta edycja RMA?! No ja również nie mogę w to uwierzyć, a jestem organizatorką i hostem po raz drugi z rzędu, wow… Dobra, myślę, że ma co dłużej przedłużać, zapraszam DAMIN do wręczenia pierwszej iście królewskiej statuetki!


DAMIN: *wchodzi na scenę, poprawiając włosy i posyła uśmiech w kierunku publiki, która w większości nie poznaje kobiety* Dobry wieczór kochani, jak dobrze jest znów być na scenie, kolejny raz pokazać się Wam po tak długiej przerwie *ociera niewidzialne łzy, a publika patrzy po sobie zastanawiając się co właśnie ma miejsce. Dopiero po chwili w tłumie słychać stłumiony przez odległość głos Priamosa, który krzyczy „matka nie rób siary, mów co masz mówić”. Po tym Damin peszy się, marszczy swoje idealnie wyrysowane brwi, chrząka i wyciąga z koperty kartkę ze zwycięzcami* Wiem, że nie jesteście tutaj by wysłuchiwać o mojej przeszłości i cudownym powrocie do show-biznesu, a bardziej interesują Was nagrody. W tym roku przypadło mi w udziale wręczanie nagrody z kategorii BEST MALE ARTIST. I choć większości z tych facetów nie kojarzę, to sądzę, że każdy jest najlepszy na swój własny sposób. Jednak żeby Was nie zanudzić, bo i tak mam wrażenie, że Taekook zaraz wstanie i mnie siłą stąd ściągnie - przejdę do zaprezentowania podium. *chrząka kolejny raz i dramatycznie rozkłada kartkę* Na trzecim miejscu jakiś świeżak, o którym mało słyszałam, Vex, rymuje się z seks… dziwne te pseudonimy w tych czasach. Na drugim miejscu ktoś kogo nie znam i nawet nie jest z Korei, ale może się poznamy jak tylko nauczę się lepiej angielskiego - Bentley Burton. *rozgląda się po publice by tylko przeciągnąć dramatycznie efekt* Dobrze, a teraz chwila, na którą wszyscy czekamy, pierwsze miejsce w kategorii BEST MALE ARTIST przypadło… a raczej otrzymał… BLT! Również nie znam, ale gratuluję wygranej i mam nadzieję, że wszyscy poznamy się na after party! Dobranoc, nie szalejcie zbytnio!


TAEIL: *wchodzi na scenę pewnym krokiem, puszczając masę buziaków i machając w stronę kamer, jak gdyby czuł się największą gwiazdą wieczoru* Dobry wieczór, drodzy fani i nie-fani… Zanim przejdę do przydzielonego mi zadania, chciałbym wyrazić swoje niezadowolenie postawą menedżera Vantego, który wysłał jakiegoś szmaciarza jako reprezentanta swoich podopiecznych do głównego występu zamiast mnie! A i ogólnie to nie wiem, czy słyszeliście, ale otworzyłem niedawno swój klub, także jak ktoś z Was będzie chciał zatopić smutki bądź świętować wyniki dzisiejszego rozdania, to zapraszam serdecznie – specjalna okazja, 20% zniżki na wszystkie drinki z kodem RMA2105! *audycja zawiera lokowanie produktu* Dobra, co ja miałem… Ach tak, kategoria BEST FEMALE ARTIST. Pewnie zastanawiacie się, do kogo należy ten zacny tytuł? *otwiera kopertę z wynikami* Na trzecim miejscu znajduje się królowa serc Jia, wielkie gratulacje, kochana! Następnie mamy Dream z wysoką gorączką, tak chyba brzmiała jej piosenka, czyż nie? *puszcza oczko, śmiejąc się ze swoich własnych dad jokes* Natomiast zwyciężczynią tej kategorii zostaje… *dramatyczna pauza* BAMBI! Woohoo, zapraszam na scenę po statuetkę, ja w ramach nagrody dorzucam "Bittersweet" do menu w Loco! *audycja ponownie zawiera locowanie produktu*


LUCRETIA: Witam wszystkich w ten jakże piękny wieczór! Cieszę się bardzo, że mogę być tu dzisiaj na scenie by ogłosić zwycięzcę, a właściwie zwyciężczynię nagrody BEST NEW ARTIST! Każdy z nominowanych jest oczywiście utalentowany, ale pora dowiedzieć się, kto jest top of the top. A zatem - trzecie miejsce zajmują przesłodkie BLUSH! Drugie miejsce zajmuje nasza Tiana! A statuetkę zgarnia… *chwila ciszy* BAMBI! Gratuluję wszystkim dziewczynom, you deserve it!
MUSE: Szczerze mówiąc nie spodziewałam się dwóch wygranych i to pod rząd. Jeszcze raz brawa i gratulacje! Teraz jestem niemal pewna, że fandom Bambi jest o wiele liczniejszy, niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać, a co ciekawe, nie wydała ona jeszcze swojego debiutanckiego albumu, insane! Czas na muzyczną przerwę i rozgrzanie publiczności, a zrobi to jedyna w swoim rodzaju KAREN!


Publiczność zostaje wyrwana z chwilowego roztargnienia przerywającym ciszę kobiecym śmiechem dobiegającym z głośników. Zaciemnioną scenę przeszywa rażąca czerwień rzucana przez Trigger Warning, który pojawił się nagle na telebimie. Kilka chwil po ostrzeżeniu scena zalewa się pełnią barw, a kolory i abstrakcyjne kształty na ekranie zmieniają się z prędkością światla, mogące przyprawić o mdłości czy zawroty głowie - niektórzy w pierwszych rzędach zasłaniają z tego powodu oczy. Halucynogenne migotanie zapewne nie daje publiczności skupić się nawet na znajomej melodii, która zaczyna być coraz głośniejsza. Na szczęście psychodela ta nie trwa długo. Znów zapada chwilowa ciemność - tylko po to, by w tym czasie na scenę w rytmie muzyki wkroczyła w rytm muzyki kobieca postać w towarzystwie niewielkiego tłumu za sobą. Ponadto dzięki delikatnym światłom widać dekoracje, mające być wizualizacją parku rozrywki. Tajemnicza aura zostaje rozmyta wraz z pierwszymi słowami piosenki KILLING JOKE, a na środek sceny zostaje rzucone czerwone światło ujawniając kryjącą się dotychczas w ciemnościach KAREN. Raperka w towarzystwie otaczających ją tancerzy wykonuje dość skomplikowaną i intensywna choreografię. Jej asymetryczna czerwona sukienka lawiruje podczas żywiołowych i zmysłowych ruchów, przyprawiając o gęsią skórkę niejedną osobę wśród widowni. Finalnie, wraz z ostatnimi słowami utworu tancerze otaczają Karen i zrywają okrywającą ją sukienkę. Niestety, ku wielkim oczekiwaniom widowni nie jest dane ujrzeć pięknego ciała godnego bogini, na co słychać tylko westchnienia. Oczom wszystkich ukazuje się jednak krótka, czarna kreacja opiewająca ciało artystki. Nastrój na scenie ulega lekkiej zmianie, a gdzieniegdzie pojawia się sztuczna mgła. Nim mija kilka sekund rozbrzmiewa melodia utworu PSYCHE. Wersja ta jednak zdaje się różnić od oryginału, co zostaje potwierdzone gdy tylko z ust Karen padają pierwsze wersy piosenki. Jest nie tylko wolniejsza, a całość brzmi bardziej tajemniczo i mroczniej ale także choreografia zostaje całkiem odmieniona. W pewnym momencie sceniczne ozdoby parku rozrywki zaczynają wariować, zalewając publiczność psychodeliczną dyskoteką kolorów, niczym z początku występu, a w tle słychać grzmoty piorunów. W tej samej chwili raperka upada dramatycznie na podłogę. Na szczęście jest to jedynie część choreografii i po chwili zostaje podniesiona przez swoich tancerzy, którzy następnie biorą ją na ręce i zanoszą na kręcącą się powoli karuzelę. W końcu i ona jak cala reszta scenicznego parku rozrywki zaczyna także się psuć i wariować, a w tle słychać odgłosy przypominające odgłosy psującej się elektroniki. Całość jest metaforą podupadającej psychiki, o której możemy usłyszeć w piosence. Ostatecznie Karen dostaje od jednego ze swoich tancerzy wielki młot i sama zaczyna rozwalać scenografię. Z wielkim uśmiechem na twarzy demoluje wszystko co znajduje się na scenie, kończąc piosenkę pół cichym śmiechem i puszczając oczko w kierunku publiki.
MUSE: To było HAUTE i to bardzo, bardzo! Jak wiecie lub nie, jestem wielką fanką Sohee i nie mogłam sobie odpuścić zaproszenia jej do występu na gali, teraz już sami wiecie dlaczego. Gotowi na kolejną kategorię? Let’s go!


BRYAN GRAVES: Witajcie kochani w ten magiczny wieczór! To niesamowite, po tak długiej przerwie, stać na wielkiej scenie i wręczać jedną z najważniejszych nagród - za ALBUM ROKU. *zaczyna powoli otwierać kopertę* Trzecie miejsce wędruje do Vex i jego krążka Body Talk. Drugie miejsce, choć sam miałem nadzieję na nieco wyżej, zajmuje Bentley Burton z American Cliché. Zaś zwycięzcą kategorii zostaje BLT z albumem APOSTATE. Serdecznie gratuluje!


NAEUN: *drobnym kroczkiem wchodzi na scenę ciągnąc za sobą na smyczy potulnego Hochu* Słońce zaczekaj na mnie w szafie za kulisami. Muszę odbębnić tu jakieś wybory największej ofiary show-biznesu czy coś w tym stylu. O-oops to ten mikrofon był włączony? *speszony Hochu ucieka na backstage zostawiając Naeun samą na estradzie* No to ten, zanim mnie znienawidzicie do reszty to chciałabym zaznaczyć, że zmieniłam się. Widzicie, rok temu to ogłaszałabym w tym momencie casting na mojego kolejnego kochanka. *tu Koreanka robi gest dłoni „call me” do siedzącego w pierwszym rzędzie Yeotae* Dziś jednak jestem dorosłą kobietą, matką dwójki… nie, trójki, a może i czwórki dzieci i do tego zakochałam się. Zaznaczcie tą datę w kalendarzach, bo pewnie jesteście świadkami wiekopomnej chwili, ale chyba nie przyszliście tu, by posłuchać o moich romansach. No właśnie, dlaczego tu jesteście? *Naeun sięga do swojej mikrotorebuni nie przejmując się zupełnie publicznością czekającą na ogłoszenie zwycięzców w kolejnej kategorii. Wyjmuje z niej przenośny leżaczek, który jakimś cudem wcisnęła do swojego mikrobagażu, a zaraz za nim buteleczkę bimbru, kieliszek i przeciwsłoneczne różowe okulary. Następnie zajmuje miejsce na przygotowanym siedzeniu i wydaje się opalać w blasku reflektora skierowanego na jej osobę, i popijać przygotowany drink z palemką. Nagle na scenę wpada sfrustrowana partnerka Koreanki i staje nad Naeun sapiąc aż ze złości, a może od nadmiaru koki, która widocznie jej już nie służy* No co jest do cholery? Kto mi zasłania światło? Ja się tu opal… A to ty promyczku *Naeun stękając podnosi się z leżaczka, po czym toczy z Harin zaciekłą dyskusję, którą tylko częściowo wyłapuje mikrofon. Udaje się usłyszeć tylko pojedyncze słowa „więzienie”, „fajerwerki”, „koło zamachowe”, „paseczek” czy „rurka”. Po chwili twórczyni ponadczasowego utworu Północny Cukierek, który przez kilkanaście tygodni królował na wszystkich listach przebojów, powodując u konkurencji niemały stres przed aktualizacją Radio Hot 100, azjatycka it-girl, kuchmistrzyni, kreatorka słynnego przepisu na mizerię, pani doktor i noblistka schodzi ze sceny, a Naeun podchodzi do mikrofonu* Przypomniało mi się, po co się tu zebraliśmy - by połączyć w końcu mnie i Hochu świętym węzłem małżeńskim. Czy jest na sali ktoś, kto wyraża sprzeciw temu małżeństwu? *z krzesełek w pierwszym rzędzie wstają Harin i… Yeotae* Dobra, dobra tylko żartowałam. Po co te nerwy? Ale Yeo zadzwoń… *szepcze, w międzyczasie szukając w swojej mikrotorebuni skrawka papieru, na którym zapisała zwycięzców oraz binokli, gdyż wzrok już na stare lata nie ten* Zebraliśmy się tu, by poznać zwycięzców w kategorii DEBIL OF THE YEAR! A nie przepraszam, wylała mi się chyba w tym miejscu kawusia i nieco poprzestawiały literki. Chodziło oczywiście o DEBUT OF THE YEAR. A więc zaszczytne miejsce trzecie zajmują… Kupić mandarynki, olej, taśmę klejącą, knebel i łopatę. Przepraszam najmocniej, chyba zapisałam tu też listę zakupów. Mniejsza, miejsce trzecie zajmują SECRET SPELL za swój album Bedtime Stories! Gratulacje kochane, może drineczka na opicie sukcesów *wyjmuje w torebuni kolejną flaszeczkę domowego bimbru, na co Harin znów podnosi się w krzesełka* Dobra, bo Ci żyła pęknie Harin. To ten, drugie miejsce zajmuje kiełbasa podwawelska. Cholera nie słyszałam o tym artyście, ale brzmi fruity. A nie moment, to znów moja lista zakupów. Drugie miejsce trafia do Sexa, znaczy Vexa za album Body Talk. Uh, toż to był genialny debiut. Jakbyś cukiereczku chciał w kimś porozmawiać tym językiem ciała to władam nim biegle. Musimy się na to umówić jednak później, gdyż muszę jeszcze ogłosić zwycięzcę w tej kategorii. A więc nagroda główna, pięć nuksów, stary maluch i połowa morenki, znaczy zamku trafia do BENTLEY'A BURTRONA za płytę AMERICAN CLICHÉ. Gratuluję wszystkim, bawiłam się przednio, a teraz muszę się napić!


ASHTON: Dobry wieczór wszystkim, a przede wszystkim pięknym paniom! Mam nadzieję, że świetnie się bawicie podczas gali, bowiem teraz przyszedł czas na poznanie laureatów w kategorii POP SONG OF THE YEAR! Już sam nie mogę się doczekać wyników, więc nie przedłużając *teatralnym ruchem otwiera kopertę* czas poznać zwycięską piosenkę! Na trzecim miejscu znalazł się BLT z utworem SALVATION OF HUMANITY. Gratulacje stary! Na drugim miejscu uplasowała się słodka Bambi ze swoim hitem Bittersweet! Wielkie brawo kochana! A teraz czas na pierwsze miejsce, które należy do prawdziwego króla popu i jest nim mój ziomek DON DUFFER! Zwycięski kawałek to DOZE-OFF, który na szczęście nagrałeś z MIPHS, a nie swoimi byłymi, które na pewno są rządne Twojej krwi *śmiech* Don, zapraszam po odbiór statuetki i jeszcze raz wielkie gratulacje!
MUSE: *nadal nie doszła do siebie po wielkim wejściu sm- Naeun* Dobra, kochani, j-ja chyba potrzebuję nieco dłuższej przerwy… Zapraszam na scenę AREUMI!


Na scenie panuje mrok, lecz nie na długo, gdyż po krótkiej chwili rozrywają go migoczące, niczym gwiazdy na nocnym niebie, drobne światełka. Estradę spowija gęsta mgła, a z głośników można usłyszeć spokojną, choć nieco dramatyczną melodię. Przerywa ją dźwięczny głos z backstage’u, rozpoczynający monolog w rytm piosenki ETHEREAL MELODY.
Publiczność od razu rozpoznaje właścicielkę owego głosu, lecz nie znajduje jej na scenie. Po kilku sekundach z sufitu zostaje spuszczony ogromny świecący półksiężyc, na którym zasiada, ubrana w białą sukienkę, AREUMI. Koreanka kontynuuje swoje przemówienie, ale z każdym wymawianym zdaniem jej ton głosu staje się coraz mroczniejszy.
Wraz z kolejnymi zdaniami padającymi z ust artystki, dotyka ona kolejnych światełek, które zamieniają się w spadające gwiazdy. Z czasem dołączają do nich nowe migoczące światełka, rozpoczynające swoją swobodną wędrówkę w stronę estrady. Deszcz meteorów staje się coraz szybszy i intensywniejszy, aż w końcu każda z gwiazd staje się rozżarzoną kulą, częściowo zapalając scenę w miejscu, w którym spadła. W momencie, gdy cała staje w płomieniach, księżyc obniża się, a Areumi zeskakuje z niego w samo centrum ognia. Publiczność nie ukrywa zaniepokojenia, gdy śnieżnobiała sukienka artystki zaczyna płonąć. Ktoś nawet woła o pomoc, lecz szybko okazuje się, że to jedynie zaplanowana akcja pirotechniczna, a Koreanka porzuca swoje niewinne oblicze dla nieco bardziej zadziornego. Melodia płynnie zmienia brzmienie na nieco bardziej rockowe, przez co goście nie mogą rozpoznać kolejnej piosenki, którą okazuje się być YOU DISTURBED MY HARMONY. Wokalistka podchodzi do płonącego mikrofonu stojącego na środku estrady, by nieco zachrypniętym głosem odśpiewać utwór w nowej aranżacji. Piosenka zdaje się przypaść do gustu publiczności, która rozpoczyna się kołysać w rytm ballady. W dance breaku Areumi daje popis swoich umiejętności tanecznych rozpoczynając efektowny układ choreograficzny pomiędzy płomieniami. Gdy utwór dobiega końca ogień gasi nagła ulewa, mocząca Koreankę oraz dołączających do niej tancerzy. Deszcz nie ustępuje, a z głośników wydobywa się ścieżka dźwiękowa dotychczas nieprezentowanego przed wokalistkę utworu. Popowy skoczny kawałek zdaje się współgrać z melodią wygrywaną przez spadające krople. Areumi rozpoczyna śpiewać piosenkę wykonując przy tym nieskomplikowaną choreografię z towarzyszami. Goście reagują entuzjastycznie na nową twórczość artystki wiwatując, a niektórzy nawet podnoszą się do tańca pod sceną. Mimo wesołych rytmów tekst utworu niesie w sobie mrok, co może snuć jedynie domysły odnośnie tematyki jej kolejnego dzieła. Na koniec Koreanka żegna się z fanami i znika za kulisami.
MUSE: Cudowny występ, prawda? Nadal jestem pod wrażeniem, a miałam okazję podejrzeć co nieco podczas prób. Mam nadzieję, że następna osobą wręczająca statuetkę nie zmiecie mnie z planszy, bo cóż, tego akurat nie ćwiczyliśmy! MONA oddaję Ci głos, pamiętaj, że ufam Ci…


MONA: *wchodzi na scenę, trzymając swoją długą kreację, a w drugiej ręce trzyma kopertę z nazwiskami oraz kategorią, w której będzie wręczać nagrody; chrząka cicho, zwracając na siebie uwagę publiczności* Witam Państwa bardzo serdecznie, to moje pierwsze publiczne wystąpienie odkąd ojciec pozwolił mi zawitać w show-biznesie *posyła uśmiech w stronę siedzącej w pierwszych rzędach rodziny - Naeun, Hochu oraz Yakshy* Jednak nie będę dzisiaj przeciągać Waszego cennego czasu, kategorią, w której będę wręczać pierwszą nagrodę jest HIP-HOP/RAP SONG OF THE YEAR. Bardzo lubię wszystkich wykonawców, co muszę przyznać bez zająknięcia, jednak, jak możecie się domyślić, wyłonienie zwycięzcy było w tym roku bardzo trudne *drżącymi dłońmi wyciąga z koperty kartkę z utworami na podium* Bez zbędnego ociągania, na trzecim miejscu ląduje Grizzle i jego piosenka Lost You, na drugim Trina, wraz z utworem Way 2 Sexy, a na pierwszym, duet dwóch artystek, a jak sądzicie, kto to może być? *czeka aż publiczność wykrzyczy swoje typy, po czym z szerokim uśmiechem odczytuje werdykt do mikrofonu* IMANI i MS MAD BARBIE z piosenką PUSSY!





HARIN: *po ukazaniu artystów nominowanych w kategorii ALTERNATIVE SONG OF THE YEAR oko kamery kieruje się na scenę, gdzie wniesiona na rękach Yasu zostaje Harin, na którą czeka już odpowiednio dopasowany do jej niziutkiego wzrostu mikrofon; po tym trwającym kilka sekund pokazie Koreanka staje przed mikrofonem, spogląda na Yasu, po czym daje mu znać, aby przekazał jej kopertę z rankingiem, którą, ze względu na to, iż miał zajęte ręce, postanowił schować do majtek* Witam, dzisiejszego wieczoru powierzone zostało mi wręczenie statuetki dla najlepszego alternatywnego utworu. Wiedzcie, iż nie zostało zaoferowane mi za to żadne wynagrodzenie, nie grajmy zatem na czas i przejdźmy od razu do rzeczy. Pozwólcie, iż oszczędzę sobie wymienienia drugiego oraz trzeciego miejsca, bowiem i tak osoby znajdujące się na tych pozycjach są wielkimi przegranymi dzisiejszego wieczoru. *otwiera kopertę* Przepraszam, ale doszło chyba do pomyłki? Niemożliwe jest, iż nagrodę tę wygrał DANDRUFFER, przecież to najbardziej mainstreamowy pop boy jakiego znam. *przez słuchawkę zostaje przekazana jej informacja, iż zwycięski utwór został wyprodukowany w soulowej aranżacji, stąd też łapie się do ów kategorii* No nieźle sobie to wymyśliłeś Duffer, chapeu bas, sama bym na to lepiej nie wpadła. Nieważne, chodź tu i odbierz proszę statuetkę z rąk Yasu, bowiem nie mamy całego wieczoru, do rozdania jest jeszcze cała masa statuetek.


PHO: *wchodzi na scenę w garniturze kupionym na lokalnym targu, za który dał całe 7 dolarów i kupon na tajski masaż* Dobry wieczór kochani. Nazywam się Pho i zaraz ujawnię, kto zdobył statuetki w kategorii COLLAB OF THE YEAR. Wiem wiem, wszyscy jesteście podekscytowani, ale uwierzcie mi *przybliża się do mikrofonu i mówi szeptem* ja również. Nie pozostaje mi nic innego, jak zdradzić Wam, kto wygrał! *otwiera ślicznie zdobioną kopertę, która prawdopodobnie lśni podobnym blaskiem, co jego twarz* Idealnie! Trzecie miejsce zajmują… Ah, tak… Para, z którą wiele mnie łączy… BLT oraz Mihee za utwór "Forget"! Drugie miejsce zajmuje… *robi zaskoczoną minę do kamery* Dream, wraz z Brandy za utwór "High Fever"! I w końcu, pierwsze miejsce zdobywają… *wyciera pot lecący z jego czoła chusteczką, którą wyjął z tylnej kieszeni spodni* TRINA i jej piękne koleżanki JIA oraz HAZE z piosenką "WAY 2 SEXY [REMIX]"! Gratulacje! Zapraszam panie na scenę po nagrodę! *wysyła buziaki w stronę zwyciężczyń, robiąc im setki zdjęć swoim aparatem cyfrowym z roku 2006*


LOTTIE VAUGHN: Witam wszystkich bardzo serdecznie. Niesamowicie się cieszę, że mogę być na tak wspaniałej gali, która wyłoni najlepszych artystów ubiegłego roku. Mam zaszczyt wręczyć nagrodę w kategorii GROUP OF THE YEAR, więc nadszedł moment, aby w końcu poznać wyczekiwane wyniki! Na trzecim miejscu uplanował się zespół, który kojarzę bardziej z przystojnych muzyków, ale również ze wspaniałej muzyki, oczywiści mowa o PRISM! Brawo chłopaki! Czas na drugie miejsce, na którym uplasowali się bardzo uzdolnieni egoiści, czyli BLACK BULLS! Gratulację! Niestety zwycięzca może być tylko jeden i już go przedstawiam, a raczej je, bowiem tą grupę tworzy siedem wyjątkowych dziewczyn! Zwycięzcami kategorii GROUP OF THE YEAR zostaje zespół SECRET SPELL! Serdeczne gratulacje i zapraszam Was po odbiór statuetki! Tymczasem ja żegnam się z Państwem i życzę udanego wieczoru!
MUSE: Um, komuś najwyraźniej nie spodobały się wyniki do jednej z kategorii. Well, nie mam wpływu na głosujących… Czy żałuję? Absolutnie! Dzięki Wam gala jest nieprzewidywalna, a wyniki nieraz zaskakują mnie bardziej, niż pokaz smoczycy Naeun *na samo wspomnienie prawie mdleje* Co ja tam mówiłam? No tak… Czas na muzyczną przerwę, która mam nadzieję przypadnie do gustu wszystkim, albowiem na naszej scenie zagości za krótką chwilę VEX i… a niech to pozostanie słodką tajemnicą *uśmiecha się tajemniczo, po czym zgrabnym krokiem schodzi zza kulisy*.


Scenę oświetla zaledwie kilka granatowych reflektorów, których delikatny blask tworzy nastrojowy półmrok. Na samym jej środku ujrzeć można klęczącego VEXA otoczonego przez grupę tancerzy kłaniających się do ziemi. Artysta pozostaje nieruchomy w swej pozycji aż do rozbrzmienia pierwszego dźwięku pianina, wówczas powoli podnosi wzrok w stronę kamer i, w rytm granej melodii, cicho wokalizuje. Równolegle, tancerze ociężale łapią się za własne szyje i wykonują chaotyczne, bezładne ruchy, w zamyśle mające przedstawić ofiarę duszenia. Następuje pierwsza zwrotka utworu SUFFOCATION, podczas której wszyscy obecni na scenie stają w końcu na nogi, co w rezultacie pozwala na podziwianie ich jednakowych, czarnych jak heban strojów w całej okazałości. Nieskomplikowana, lecz jakże ekspresyjna choreografia traci swój porządek w punkcie kulminacyjnym piosenki, kiedy to Vex niespodziewanie zostaje przywiązany do krzesła. Artysta, cały czas śpiewając, nie stara się walczyć o odzyskanie swobody ruchu, lecz całkowicie poddaje się swojemu losowi. Dwoje tancerzy ustawionych po przeciwnych stronach wykonawcy zaczyna szeptać w jego stronę słowa pełne nienawiści i żalu. Vex jednak nie odpowiada w żaden sposób – do samego końca utworu siedzi ze spuszczoną głową. Wszystkie światła gasną, nastaje ciemność i głucha cisza trwająca dłuższą chwilę. Wtem reflektory skupiają swój blask na uwolnionym już Vexie, który wykorzystał przerwę na zrzucenie czarnego płaszcza i odsłonięcie tym samym śnieżnobiałej koszuli z własnoręcznie namalowanym wzorem. Następuje kompletna zmiana klimatu, kiedy artysta przechodzi do wykonywania piosenki SENSITIVITY ze swojego debiutanckiego albumu – wówczas dobrze już wszystkim znana sensualna strona Vexa uaktywnia się. Po początkowej choreografii na krześle artysta podnosi się i podchodzi do jednego z tancerzy, z którym wchodzi w gorące interakcje. Publiczność klaszcze i krzyczy jak szalona, zwłaszcza kiedy ów tancerz decyduje się w całości rozpiąć koszulę Vexa i unieść do góry znajdujący się pod nią podkoszulek. Panowie nie odsuwają się od siebie ani na krok, dopóki nie rozbrzmiewa ostatni dźwięk utworu. Ku zdziwieniu wszystkich, nie jest to koniec występu.
Ów tancerzem, który igrał sobie z Vexem i próbował go rozebrać jak do rosołu okazał się nie kto inny jak sam JOON, który sprytnie kamuflował się w tłumie innych postaci występujących na scenie. Widownia nie przestaje wrzeszczeć, czyżbyśmy właśnie byli świadkami powstania nowego shipu? Siedząca blisko sceny Layla zdejmuje swoje sandały suki znane również jako stripper heels i celuje nimi prosto w swojego partnera, lecz pudłuje. Joon swoimi lepkimi łapskami zgrabnie łapie ulubione obcasy swojej lubej, po czym schyla się coraz to niżej do Vexa… zakładając mu te buty na jego stópeczki. Jeżeli w tym momencie myślicie, że Vex to jakiś alpha male, który zareaguje z oburzeniem na zachowanie scenicznego partnera, to się grubo mylicie – ten, jak gdyby nigdy nic, rozpoczyna swoją partię w AWOKEN autorstwa wielkiego Artysty TONY'EGO MOONA, chwaląc się przy tym niesamowitym balansem i ogólną umiejętnością chodzenia na obcasach. Joon w tym czasie ściąga spocony od wcześniejszego tańczenia longsleeve i ciska nim agresywnie o posadzkę na scenie, przyprawiając niejednego Taja o zawał. Paradując w czarnym tank topie, dołącza do Vexa i porywa go w sensualne tango we dwoje. Po dłuższej chwili gorącego, pełnego obrotów i, o dziwo, bez deptania sobie po stópkach tańca Vex ostatecznie zrzuca obcasiki Layli, by Joon nie czuł już się takim krasnalem. W trakcie bridge'u obaj panowie dają z siebie wszystko, wykonując oryginalną choreografię i przyprawiając tym samym wielu oglądających o krwotoki z nosa i omdlenia. Ale co się dziwić, i jednemu i drugiemu widać "pęknięcie" na dolnej części pleców, bo od tych szalonych choreografii trochę zjechały im spodnie. Pan ochroniarz, w tej roli Naruto z PRISM, nie przechodzi obok tego obojętnie - żwawym krokiem wchodzi na scenę i ciągnie zarówno jednego, jak i drugiego za szlufki od spodni w górę, po czym znika. Nie jest to jednak powód do wstydu dla obu panów, bowiem dalej kontynuują przepełnione miłością figury taneczne. Trudno stwierdzić, czy ci przed wejściem na scenę przypadkiem nie opróżnili po butelce Bociana na głowę, ale pomimo końca utworu i równocześnie czasu antenowego przeznaczonego na ich wspólny występ ci wciąż pląsają jak wujkowie na weselu, dopóki jeden z tancerzy nie łapie Vexa za ucho i siłą nie ściąga go za kulisy.
Nagła czerń na scenie dezorientuje publikę, której wciąż jest mało po wspólnym występie obu artystów. Wszyscy obecni mogą poczuć mocny zapach benzyny, który unosi się w powietrzu, wymieszany z duszącym dymem. Ogromne telebimy rozświetlają półmrok czerwonymi iskrami ognia, zupełnie tak, jakby scena zaczęła się podpalać. Ku zdziwieniu fanów - scena zaczyna się faktycznie palić - płomienie otulają jedyną męską sylwetkę, która znajduje się w tej chwili na scenie - JOONA. Reflektor pada na artystę - ubrany jest on w jasnobłękitny garnitur, przez co mocno kontrastuje z krwisto ognistą sceną. Gość się wczuł, nie ma co.
ONE BY ONE, to pierwszy utwór, który zaprezentuje nam lokalny cwaniaczek MMMENT. Piosenka właśnie się rozpoczyna, na scenie dołączają do Joona tancerze ubrani od stóp do głów w czarne stroje, zwieńczone kowbojskimi kapeluszami. Tańczą w ten sposób, by to solista był w centrum uwagi, i trzeba przyznać, że skutecznie, bo spojrzenia wszystkich obecnych lądują właśnie na Joonie. Artysta w rytm piosenki daje popis taneczny, luzując przy tym trochę zapiętą pod szyję koszulę, bo w tych płomieniach i temperaturze na scenie ledwo może złapać oddech. Jakoś trzeba nadrobić bycie hot, bo Yasu to z niego nie jest.
Płomienie stopniowo opadają, a Joon zgarnia swoje spocone włosy z czoła. Posyła czarujący uśmiech w stronę publiki, zbliżając mikrofon do twarzy. Z głośników można usłyszeć kolejny utwór z jego najnowszej płyty Burn - LOVESICK. Sceneria zmienia się diametralnie; z płomieni przenosimy się w bijącą chłodem scenę, przyozdobioną neonowymi łukami. Niczym weekly boss Signora w Genshin Impact. Pojawiają się również muzycy, którzy na żywo przygrywają Joonowi do nowej piosenki. Artysta jednak nie ma w planach zostać na scenie głównej. Pewnym krokiem zmierza po platformie, która rozdziela publikę, nawiązując tym samym kontakt z ludźmi w tłumie. Zabiera jednej osobie telefon, którym nagrywany był występ, po czym pręży się do kamery, ale tak bez pokazywania dupy i innych takich. Po interakcji z publiką wraca na scenę główną i dokańcza swoją piosenkę. Występ kończy się.
MUSE: Tadam! To chyba jeden z moich ulubieńców momentów tego jakże królewskiego wieczoru. Czy tylko mi zrobiło się gorąco? *teatralnie wachluje się ręką*. Szybciutko przechodzimy do następnej kategorii, bo aż sama jestem ciekawa wyników!


PANG: Cześć RMA, jesteśmy PANG! *wszystkie członkinie kłaniają się niziutko* Dziękujemy za możliwość wręczenia statuetki w kategorii MUSIC VIDEO OF THE YEAR! Jesteście podekscytowani? *publika odpowiada gromkimi brawami, chwilę potem Madoka otwiera kopertę i wyjmuje z niej kartę z wynikami* Trzecie miejsce na podium należy do Grizzle i jego teledysku do Lost You! Na drugim miejscu uplasowała się Samantha Harris z teledyskiem Chic, C'est La Vie! Pierwsze miejsce i jednocześnie statuetkę za teledysk roku zgarnia nie kto inny jak… BAMBI za LOVE-FICTION! *piszczy* Gratulujemy wszystkim! *kłaniają się nisko*


SUNSHINE MUNROE: Dobry wieczór, dobry wieczór, ale wy wszyscy pięknie wyglądacie! Dzisiaj przypadł mi zaszczyt wręczenia nagrody w kategorii BEST COMEBACK OF THE YEAR. Mieliśmy wiele cudownych powrotów, ale wasze serca podbiły te najbardziej wyjątkowe. *odchrząkuje i otwiera kopertę z wynikami* Trzecie miejsce przypadło niezwykłemu Donowi Dufferowi i jego Perfectly Splendid, moje gratulacje! Drugi stopień podium zgarnia niesamowita Buffy i jej red, do teraz grzejące miejsce na mojej półce z ulubionymi płytami. Ale zwycięzca może być tylko jeden… Wasze głosy zdecydowały, że najlepszym z najlepszych powrotów jest niesamowity BLT i APOSTATE! Poproszę o gorące brawa, bo zdecydowanie są zasłużone.





BENTLEY BURTON: Moi najmilsi, zebrani tutaj koledzy i koleżanki! Mam ogromny zaszczyt powiadomić Was o wynikach kategorii, której w sumie sam byłem chyba najbardziej ciekaw - MOST ANTICIPATED ALBUM! Czyj album chcemy usłyszeć, a kto nas nie obchodzi? Let's see! *otwiera kopertę i uważnie czyta nazwiska* Wygląda na to, żeee… mocno i niecierpliwie czekamy na mroczne muzyczne nowości od naszej ukochanej Buffy! Kochana, ile czasu minęło od premiery "Red"? Nie każ nam tyle czekać! To samo możesz przy okazji przekazać swojej love, bo to właśnie na album Muse czekamy jeszcze mocniej! *bije brawa z uznaniem* Jednakże, wciąż nie wiecie, kto znalazł się na naszym 1 miejscu! Osobą, która powinna ruszyć się do pracy i zaprezentować nam wspaniałej jakości materiał, którego chyba już nie możemy się doczekać zupełnie, jest… HARIN! Mam szczerą nadzieję, że statuetka zainspiruje Cię i niebawem wypuścisz nowe dziecko na świat, brawo!
MUSE: Brawo, zasłużona statuetka! Liczę, że dzięki temu RMA ponownie wkupi się w łaski Miss Kim Harin, a przynajmniej fani, którzy głosowali na nią *odchrząka znacząco i zerka w tabletka* O matko! Najwyższa pora na występ mojego ultimate kra… znaczy się biasa, tak, tak *uśmiecha się niewinnie*. TARO, promyczku, scena należy do Ciebie!


Na spowitej ciemnością scenie, nagle zapalają się światła, a oczom publiki ukazuje się atrapa drzewa i domku na nim. Wszystko wokół przybiera iście bajkowego klimatu, od scenerii po ubiór czekających jeszcze w ukryciu tancerzy. Muzyka zaczyna narastać, a jej brzmienie przypomina soundtrack rodem z filmu fantasy; słychać szum potarganych przez wiatr drzew oraz dźwięki jakiegoś małego strumyczka bądź rzeki. Po chwili, z domku na drzewie wyłania się zamaskowana damska sylwetka, która spogląda na dół, rozglądając się za czymś, jakby ewidentnie kogoś wypatrywała. Wtem, z ciemności powolutku wychodzi małymi krokami TARO, trzymając w dłoni bukiet żółtych róż i idąc w kierunku drzewa, zaczyna śpiewać pierwszą zwrotkę "BEFARE ALL THE PETALS FALL". Młody Koreańczyk kładzie kwiaty pod drzewem i w asyście tancerzy, tańczy układ choreograficzny znany z teledysku piosenki. Tuż przed ostatnim refrenem muzyka nagle ustaje. Zamaskowana kobieta znika, jakby się rozmyła w powietrzu. Słuchać wyraźnie teraz publikę. Wszyscy zastanawiają się, czy to była prawdziwa kobieta, a może tylko iluzja, jeden z efektów specjalnych. Domek staje w płonieniach, a mężczyzna chwilowo stoi w miejscu, delikatnie wyciągając dłoń w powietrze, jakby chciał złapać resztki, unoszącej się w powietrzu scenerii, która symbolizuje w jego mniemaniu utraconą miłość, jest to zarazem nawiązanie do konceptu jego debiutanckiego krążka. Klimat w tym momencie totalnie się zmienia, a Taro, odwracając się w kierunku widzów, w przejmujący sposób zaczyna śpiewać pierwsze słowa utworu "FAIRY-TALE PRINCESS", który również jego fani doskonale mogą kojarzyć z jego debiutu. Debiutant podnosi z podłogi wcześniej pozostawione na niej kwiaty i schodzi do zgromadzonej pod sceną widowni, wręczając je… Flossie, nie przerywając przy tym śpiewania ballady. Artysta kłania się przed dziewczyną, okazując szacunek i z uśmiechem wraca na scenę, kończąc piosenkę. Przy pierwszych dźwiękach "LIE CAN'T STOP ME" - ostatniego utworu, który postanowił zaprezentować młodzieniec tego wieczoru, na scenę wbiega z 20 tancerzy, którzy ustawiają się tuż za nim. Taro zrzuca marynarkę, wskazuje na telebim, który pokazuje napis o zagrożeniu epilepsją i w asyście wielu świateł, nieustających efektów efektów specjalnych, które nieustannie pojawiają się na scenie, tańczy choreografię do dupstep'owego bangera. Z trudem już łapiący oddech, ale i bardzo przy tym szczęśliwy; kończy piosenkę, kłania się publiczności i krzyczy "DZIĘKUJĘ, BAWCIE SIĘ DOBRZE!", po tych słowach, artysta znika ze sceny.
MUSE: Flossie i Buffy udajcie, że to co zaraz powiem wcale nie pochodziło z moich ust, ok? *gorączkowo rozgląda się za obiema kobietami na widowni* TARO STEP ON ME, zapłacę Ci, ile trzeba! Oj, nie musisz się wstydzić, przecież wiesz, że żartuję albo i nie… *murknęła pod nosem*. Anyways, przejdźmy lepiej do rozdania, zanim palnę coś za co będę musiała się wstydzić przez następną dekadę, czego bardzo nie chcę…


COOCHIE COO: Nikogo nie powinien dziwić fakt, że za każdym razem, kiedy dostaję propozycję przyznania nagrody, przypada mi w udziale ogłoszenie nazwiska osoby, której debiut jest najbardziej wyczekiwany. Dzisiejsi nominowani również wiedzą doskonale, jak budować napięcie i odpowiednio nasycać głód fanów. Do ich grona należy beż wątpienia LV*RS, zajmując wysokie trzecie miejsce. Publiczność nieco bardziej głodna jest twórczości Dream, autorki zeszłorocznego hitu "Fever High"! Zwyciężczynią zostaje natomiast artystka, której singiel został okrzyknięty największym przebojem 2102 roku, czyli… BAMBI! Gratuluję kochana i bierz się do roboty, bo ludzie nie mogą już dłużej czekać!


MAYMOONY: Dobry wieczór RMA! *poprawia nieco mikrofon, aby był nieco niżej i posyła ogromny uśmiech w stronę publiczności* Tym razem jestem sama, bo gdzie kucharek 9, tam nie ma co jeść… *śmieje się cicho i otwiera ostrożnie kopertę* Ah tak, kolejną kategorią jest BEST GRAPHIC DESIGN! *powoli wysuwa karteczkę* Na trzecim miejscu mamy Bentley'a Burtona i oprawę graficzną jego debiutanckiego krążka "American Cliché"! Poproszę o wielkie brawa! Drugie miejsce zajęła sama Afrodyta! Tak tak kochani mowa o Venus i płycie 像是梦境! Szczerze gratuluję i przyznam, że sama byłam zachwycona oprawą graficzną tej płyty… I w końcu przeszliśmy do pierwszego miejsca, które należy do… BLT i albumu APOSTATE! Zdecydowanie zasłużona nagroda. A teraz nagródźmy wszystkich zwycięzców dodatkowymi brawami!


ANTONI POROWSKI: BEST PROMO OF THE YEAR - pod tym hasłem kryje się najlepsza promocja o jakim mógł marzyć każdy artysta! Wiadomo, że bez porządnej promocji żaden album nie osiągnie sukcesu na listach przebojów i tym samym nie przyniesie upragnionej sławy artyście! A zdobywcą tej prestiżowej nagrody jest… LV*RS z READY TO BREAK YOUR HEART/MELT YOUR HEART!
MUSE: Kochani, nieubłaganie zbliżamy się do końca, jednak nie przejmujecie się, jak tylko zbiorę siły to wrócę do Was z szóstą edycją królewskiego rozdania nagród. Tymczasem zapraszam na gorący występ aktualnej księżniczki rapu, czyli oczywiście TRINY!


Z głośników rozbrzmiewa wszystkim znany hit ostatnich miesięcy - WAY 2 SEXY, a na scenę wkracza TRINA, która wita się z publicznością zgromadzoną na królewskiej gali rozdania nagród. Wszechobecni fani raperki recytują tekst słowo w słowo, momentami zagłuszając ją samą; LIL' WAIST, FAT ASS, BITCH TAP IN! Gwiazda gestykuluje rękoma w rytm utworu, akcentując to swoimi niebywale długimi, mieniącymi się od diamentów paznokciami, czego dokładne detale dostrzec można na telebimie. Artystka starannie wykonuje choreografię wraz ze swoimi tancerkami, po chwili wyłamując się z formacji by w spektakularny sposób wykonać szpagat, który wywołuje wśród publiki okrzyki radości. - RMA! HOW Y'ALL FEELING TONIGHT?! Przyszła pora na numer jeden prosto z listy Radio Hot 100 - INSANE w kolaboracji z DAVINĄ. Światło pada na wchodzącą na scenę Davinę, która z gracją kieruje się na środek sceny i rozpoczyna utwór refrenem; HOLD ME CLOSER… IT'S THE FREAK IN ME, I WANNA SHOW YA! Podczas wielkiego wejścia wokalistki, Trina zdążyła zmienić kreację, po czym wraz z D. i tancerkami odgrywa układ, który mogliśmy ujrzeć w teledysku.
Publiczność rozgrzana do czerwoności szaleje, a Trina raduje się niczym dziecko otwierające bożonarodzeniowy prezent. Utwór powoli dobiega końca, zatem raperka żegna Davinę czułym uściskiem, by za chwilę przejść do następnej piosenki z dzisiejszej setlisty. Na scenę zaczyna padać iście brokatowy śnieg, a tancerki podają gwieździe pompony. Choreografia przeistacza się w High School realness, serwując nam cheerleaderski układ prosto z lat 90. Artystka sprawnie rapuje wersy GIRLS LIKE GIRLS, nie wypadając z tanecznego rytmu. Gdy kawałek teoretycznie powinien się skończyć, z głośników rozbrzmiewa medley piosenek Triny, które ukształtowały jej drogę na szczyt. Możemy usłyszeć między innymi; BAD AND BOUJEE, PRIVACY czy MERRYLICIOUS. Raperka posyła całusy widowni i schodzi ze sceny, a zwieńczeniem występu są różowe fajerwerki i napis na telebimie - PINK FRIDAY.
MUSE: Duszno, parno… Błagam, zwiększcie obroty w klimatyzacji, zanim tu wszyscy padniemy z gorąca! Trina is a bad b i cieszę się, że znalazła czas w swoim napiętym grafiku, by wystąpić na RMA. Kolejne kategorie przed nami, jesteście gotowi?!


HERO: *nieśmiało podchodzi do mikrofonu i uśmiecha się w stronę widowni* Dobry wieczór, RMA! Nie będę pytać, czy dobrze się bawicie, ponieważ to oczywiste *zaśmiał się krótko* Dzisiaj po raz pierwszy w życiu mam okazję wręczyć nagrodę i jestem podekscytowany, no i może trochę zdenerwowany, bo angielski nie jest moją mocną stroną, jeszcze… Cóż, kto tym razem zgranie królewską statuetkę w kategorii BEST FANDOM? Zobaczmy… *sprawnie otwiera kopertę z wynikami i uśmiecha się tajemniczo* …To HARIN wraz ze swoim wiernym fandomem zgarnia kolejną statuetkę do kolekcji, moje gratulacje!


YAKSHA: Wow, na początek chciałbym podziękować za zaproszenie na galę, aż specjalnie na tą okazję wygrzebałem najlepszy garnitur z szafy i poprawiłem sobie fryzurę. W sumie ma to wiele wspólnego z kategorią, w której będę wręczać nagrodę, a jest to, oczywiście WOMAN OF THE YEAR. Kobiety, płeć cudowna, silna, imponująca, gdyby to ode mnie zależało, każda z Was dostałaby statuetkę, jednak nie mam aż takiej mocy sprawczej, by tego dokonać. Jak sądzę, wybór był bardzo trudny, ale właśnie mam ze sobą kartę ze zdobywczyniami pierwszych trzech miejsc. Już chyba wystarczająco czasu poświęciłem na czcze gadanie o pierdołach, a jak wszyscy wiemy, nikt nie lubi nadmiernego budowania napięcia podczas ogłaszania wyników. *śmiech* A więc, pragnę ogłosić, że trzecie miejsce w tegorocznej edycji RMA w kategorii WOMAN OF THE YEAR zajmuje Samantha Harris, zaledwie jeden stopień wyżej na podium znajduje się Harin, a na samym szczycie, ze złotym medalem oraz statuetką jest… DRUG!


BLAIR: *wchodzi na scenę z ogromnym uśmiechem na twarzy, który od razu kieruje w stronę publiczności* Witam wszystkich bardzo serdecznie! Pewnie zastanawiacie się skąd u mnie taki dobry humor? Pierwszy raz mam okazję wręczyć statuetkę i w dodatku na tak wspaniałej gali! Mało tego, mam możliwość wręczenia nagród w kategorii MAN OF THE YEAR! Niesamowity zaszczyt… Także proszę o skupienie, ponieważ… *delikatnie otwiera kopertę i wysuwa karteczkę z imionami* na trzecim miejscu uplasował się Mr. VEX! Mam nadzieję, że każdy z zebranych posłuchał jego najnowszego mini albumu Hex? Serdecznie polecam! A na drugim miejscu mamy… człowieka wielu talentów, Bentley'a Burtona! Niestety nie może dzisiaj z nami być, ale serdecznie go pozdrawiamy i gratulujemy. I już nie trzymam dłużej w niecierpliwości, pierwsze miejsce należy do niesamowitego artysty… ELIASA ARESA! Poproszę o wielkie brawa, a panów zapraszam po odbiór nagród!
MUSE: Emocje sięgają zenitu, czyż nie? Mimo że przygotowywałam się do tej chwili niezliczoną ilość godzin, to i tak momentami brakuje mi słów. Jestem mile zaskoczona wszystkimi wynikami i nie ukrywam, że doceniam gust głosujących. THEIA BLOOM następne kilka minut należy do Ciebie!


Cała scena pogrążona jest w ciemności, jednak po chwili zaczynają powoli migotać srebrne światła, a z głośników wydobywają się pierwsze akordy powolnego utworu. Na scenie pojawia się THEIA BLOOM, ubrana w połyskującą, srebrną sukienkę i pasujące wysokie kozaczki. Po przywitaniu się z publicznością rozpoczyna szybki utwór - ALL WOMEN AROUND YOU. Do wokalistki dołącza grupa tancerzy, składająca się z samych mężczyzn, którzy rozpoczynają wykonywanie nieskomplikowanego układu choreograficznego w rytm muzyki, pozostając za artystką. Artystka po chwili dołącza do tancerzy, a następnie wykonuje wraz z nimi szybki układ. Gdy zbliża się refren singla, Bloom angażuje zgromadzoną publikę, aby zaśpiewała kolejne kilka wersów wraz z nią. Roześmiana Theia przechadza się po scenie kontynuując energiczny kawałek. Wraz z końcem singla następuje stopniowe ściszenie muzyki, aby po chwili wybrzmiały pierwsze sekundy nie znanej melodii. Theia zaczyna premierowo śpiewać medley składający się z kawałków premierowego YOURS & LOVE ME BAD BOY. W międzyczasie choreografia zmienia się na bardziej zmysłową, a figlarna Bloom wije się w tańcu pomiędzy tancerzami, którzy z zachwytem ruszają się w rytmie wraz z nią. Pod koniec występu wokalistka zapowiada utwór YOURS jako nadchodzący lead singiel ze swojego trzeciego albumu. Gdy muzyka gra coraz ciszej, a następnie całkowicie cichnie, Theia powoli schodzi ze sceny wraz ze swoimi tancerzami. Światła powoli gasną, a scenę ponownie spowija mrok.
MUSE: Potrzebowałam tego występu, dzięki niemu czuję się natchniona! Dziękuję Theia za cudowne show i… mam nadzieję, że przypadkiem nie spotkałaś za kulisami naszego wspólnego ulubieńca *teatralne westchnięcie*.


DON DUFFER: Szanowni zebrani na dzisiejszym cudownym wieczorze! Nadeszła kolej na kategorię, w której lata temu zająłbym wszystkie trzy miejsca *znaczące spojrzenie w kamerę* Niestety, czas leci, czasy się zmieniają i nie ma mnie na podium… JEDNAKŻE! Każde z miejsc zajęła para, która niewątpliwie jest warta uwagi i która rozkochała w sobie cały show-biznes. Na trzecim miejscu znalazła się moja piękna była żona, Theia Bloom i jej nowy mężczyzna - Grizzle! Well, spodziewałem się tego. Gratuluję, moi drodzy i cieszę się, że wspólnie znaleźliście szczęście… *odchrząka, zerkając dalej na kartkę z wynikami* Nieco wyżej znalazły się dwa wściekłe aniołki, których miłość trwa już tak długo, że zliczyć tego nie mogę: Avena Meyer i Heather! Jesteście wspaniałe, moje drogie, uwielbiam was! A teraz dwójka, która znalazła się na samym szczycie, czyli nasza ulubiona COUPLE OF THE YEAR! Każda z nich jest śliczna, utalentowana, wyjątkowa… Panie i Panowie - zwycięska statuetka dla MUSE i BUFFY! Wielkie brawa dla zwyciężczyń!


VIVIE: Witam wszystkich! A może raczej powinnam powiedzieć dobry wieczór? Jak się bawicie?! Trochę mi szkoda, że musiałam odejść od drineczków, by tu wejść, ale wiecie, mam do rozdania bardzo ważną nagrodę, bo za LABEL OF THE YEAR! Macie swoich faworytów? Bo ja szczerze mówiąc miałam spory dylemat przy głosowaniu! No ale przejdźmy do sedna! Na ostatnim miejscu znajduje się Music Lab od pani Harinki! Oj, skoro tak to będę musiała się tam udać z recenzją i przeczesać każdy kąt, zobaczymy co tam ciekawego kryjecie! Co dalej mamy? Na drugim miejscu Savage Sound Records! A pierwsze miejsce wytwórnia, o której właśnie szykuję reportaż i ostatnio miałam okazję zwiedzić jej zacne korytarze! *nagle się rozmarza, wspominając, ale szybko wraca na ziemię* Pierwsze miejsce zgarnia HELL HEAVEN! Gratulacje serdeczne dla wszystkich wygranych!


SANGMI: *wchodzi na scenę pewnym krokiem i uśmiecha się czarująco w stronę zebranej publiczności* Hej, nazywam się Sangmi i mam zaszczyt wręczyć nagrodę w kategorii FASHION KILLA. Zdaję sobie sprawę z tego, iż jesteście tak samo ciekawi werdyktu tak, jak ja więc nie będę przedłużać tej chwili… *otwiera białą kopertę* Myślę, że tu nie będzie wielkiego zaskoczenia, ponieważ pierwsze miejsce zgarnia niekwestionowana ikona, ba, żyjąca legenda mody - DRUG! Gratulacje, zapraszam po odbiór nagrody.
MUSE: Kolejna zasłużona nagroda, yay! Drug to moja muza i niezastąpiona mentorką. A teraz chłopcy z mojego ulubionego zespołu zabawią nas teraz, raz, dwa, BREAKERS wskakujcie na scenę!


Na środku sceny znajduje się pięciu chłopaków, ustawionych w znaną już doskonale wszystkim fanom formację – w taki sposób zaczynają singiel promujący ich debiutancki album, czyli FADE OUT. Po tym, jak PRIAMOS wyciąga rękę w kierunku tłumu, następnie prędko ją cofając, YEOTAE opada na kolana na środku sceny, tym samym zaczynając piosenkę, podczas gdy reszta okrąża go, tworząc swego rodzaju tarczę. Po tym, jak główny raper wstaje z podłogi, jego miejsce w centrum zajmuje YAKSHA, który wykonuje swoją partię, kończąc ją przeciągłym spojrzeniem w tłum. Następnie odstępuje na bok, zostawiając miejsce dla najmłodszego z członków – CADMUSA, który następnie zostaje nieznacznie podniesiony z ziemi przez dwójkę najstarszych; wyciąga dłoń w górę, którą cofa zaraz po tym, gdy nie udaje mu się niczego „dosięgnąć”. Po tym formacja wraca do pierwotnego stanu, z Yeotae na środku, podczas gdy pozostała czwórka powoli opada na kolana. Po chwili bezruchu, gdy chłopcy dźwigają się na równe nogi, miejsce w środku zajmuje LYCUS, prędko oddając je Priamosowi, który swoją charakterystyczną przeciągniętą notą zapowiada początek refrenu. Piosenka ale również i choreografia przybiera na sile, pojawia się o wiele więcej skoków, formacji oraz wyraźnego uczucia zranienia w głosach wykonawców, kolejno Cadmusa, Priamosa, który nie byłby sobą gdyby nie zaczął szpanować wyćwiczonym głosem, oraz Yakshy, którego głos zostaje zagłuszony przez płynącą w tle melodię połączoną z przyjemnym głosem Kasumi, z którą nagrano ten kawałek. Po tym piosenka zaczyna powoli cichnąć, członkowie zamierają w bezruchu w różnych pozycjach na scenie, stojąc plecami do siebie oraz tłumu. Jedynie Yeotae, znajdujący się najbliżej publiki, klęczący na jednym kolanie, zdaje się zauważać to, co dzieje się wokół niego. Cała scena zamiera, jakby BREAKERS zostali zamrożeni przez pewną niezwykłą moc. Wtem, do dźwięków akustycznej wersji FADE OUT, na scenie pojawia się tajemnicza dziewczyna, ubrana cała na biało, co kolorytem pasuje do strojów członków zespołu. Obchodzi każdego z nich z osobna, jednak nie dotyka ich, jedynie patrzy bez słowa, bez żadnej reakcji, a oni również stoją niczym posągi, nie zwracając uwagi na nową towarzyszkę. Po obejściu całej sceny, brunetka w wysokim kucyku zatrzymuje się przy Yeotae, który zwraca na nią uwagę i podnosi głowę, by dostrzec towarzyszkę, która nieznacznie wyciąga do niego dłoń, jednak zatrzymuje ją w połowie. Wtedy muzyka całkowicie cichnie, jakby świat zamarł w momencie niespełnionego kontaktu tej dwójki. Po dłuższej chwili każdy z nich znów zaczyna się ruszać i jak gdyby nigdy nic kieruje się w stronę zejścia ze sceny, pozostawiając publikę w osłupieniu. Czy to jakiś żart, a może zaplanowana akcja związana z promocją kolejnego albumu, który może jest bliżej, niż wszyscy myślimy?
MUSE: Wow, chłopcy, zmiotliście mnie! Jesteście genialni, a ja jestem Waszą wierną fanką. Well, zegar nieubłagannie tyka, to oznacza, że przed nami jeszcze dwie kategorie i dwie występy. Tymczasem gorąco powitajmy królową DRUG, która wręczy kolejną statuetkę w jednej ze specjalnych kategorii!


DRUG: Dobry wieczór wszystkim. W pierwszej kolejności bardzo, ale to bardzo dziękuję za zaproszenie Muse Young, jest to istny zaszczyt uczestniczyć w tak ikonicznej gali. W tej kopercie *w tym momencie delikatnie macha kopertą, którą trzyma w swoich skostniałych łapkach* jest nazwisko gwiazdy, która za moment otrzyma statuetkę wyjątkową, bo w kategorii SPECIAL AWARD: ARTIST OF THE DECADE. Nie będę trzymać Was dłużej w niepewności, bo sama umieram z ciekawości *ostrożnie otwiera kopertę, z której wyciąga zdobioną kartę*. Królewską statuetkę RMA, a tym samym tytuł Artysty Dekady zdobywa nie kto inny jak… RAPPEARCE! Serdeczne gratulacje, tytuł jak najbardziej zasłużony, Rappciu, zapraszam Cię do nas!
MUSE: Zgadzam się jak najbardziej z werdyktem *uśmiecha się w stronę kamery*. Cieszę się, że legenda taka, jak Rappearce została doceniona! Kochani, czas na przedostatnie show wieczoru - przed Wami DON DUFFER!


Scena jest ledwie widoczna przez natłok dymu. Białe i żółte światła delikatnie zaczynają migać, a z głośników rozlega się gwizdanie w rytm wybijany przez perkusję. Na scenę wchodzi ubrany w różową bluzkę i spodnie w kratę DON DUFFER z ulizaną blond grzywką. Muzyk uśmiechnięty od ucha do ucha zaczyna solowe wykonywanie utworu "BENEFICIAL" ze swojego nowego albumu oryginalnie nagranego z Angry Angels. Mężczyzna żwawo przechadza się po scenie, wyraźnie dobrze bawiąc się. Gdy rozpoczyna się refren, publiczność wtóruje Dufferowi. Światła zmieniają swoją barwę na różową, a beat przyspiesza. Gdy piosenka dobiega końca, każdy dźwięk cichnie, a Sheldon sięga po swój keytar i rozgrywa pierwsze nuty nowej piosenki "OLD-FASHIONED". Utwór o imprezie i szalonej sobotniej nocy dopełniają nagrania wyświetlane na ekranie z tyłu sceny: są to urywki z prywatnych zbiorów nagrań Dona z lat młodości, kiedy to artysta nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Zmontowane pod rytm utworu nagrania wywołują na przemian krzyki i śmiech zebranych na sali osób. Duffer daje z siebie 100%, sprawnie grając na instrumencie skomplikowaną melodię i jednocześnie zgrabnie operując swoim głosem. Po zakończeniu utworu, na moment światła gasną a dym staje się gęstszy. Po krótkiej chwili przerwy rozlega się kojąca gra na pianinie. Don stojący przy instrumencie prezentuje wszystkim melancholijną wersję swojego ubiegłorocznego hitu "DOZE-OFF, perfekcyjnie wręcz wykonując partie oryginalnie śpiewane przez MIPHS. Światła ponownie nabierają białą barwę, a na scenę zostaje puszczony diamentowy pył. Całość prezentuje się magicznie. W takim magicznym klimacie występ dobiega końca. Publiczność bije głośne brawo Donowi, a ten z szerokim uśmiechem dziękuje wszystkim i puszcza oczko do kamery, następnie schodząc ze sceny.
MUSE: No, no, Sheldon jak zwykle ne zawiódł… muzycznie *zaśmiała się cicho*. Oddaję mikrofon w ręce KAZUHY, albowiem ma do przekazania ważny werdykt, niewątpliwie jeden z najważniejszych!


KAZUHA: *pewnym krokiem wchodzi na scenę, posyłając zawadiacki uśmiech w stronę kamer oraz pokazując znak pokoju* Dzień dobry-wieczór na dobranoc Polsko, dziś Zombie znów wędruje nocą… Skkf się nie boi, bo po co? I jak Cejrowski wędruje boso! *rapuje ikoniczny hit z poprzedniego stulecia za co otrzymuje aplauz* Dziękuję, dziękuję, nie mogłem się przed tym powstrzymać! Ogólnie to przyczłapałem tutaj, aby wręczyć niezwykłą statuetkę, którą tak naprawdę mógł otrzymać każdy. Trudno przewidzieć, kto zaraz wejdzie w posiadanie nagrody w kategorii AUDIENCE AWARD, dlatego żeby już nie trzymać wszystkich w niepewności, ogłoszę zwycięzcę. *po otwarciu koperty i ujrzeniu obecnego tam nazwiska, ponownie się uśmiecha* Uwaga, uwaga… Wielkie brawa dla naszej niezastąpionej organizatorki i wspaniałej artystki - MUSE!
MUSE: *wzruszona odbiera statuetkę z rąk Kazu©hy* Nie wiem, czy aktualnie jestem w stanie wydusić z siebie coś więcej, niż słowo “dziękuję”. I choć słowa nie są w pełni wyrazić tego, co czuję to chciałabym powiedzieć, że jestem ogromnie wdzięczna za to, że zostałam doceniona i czuję, że jednak ma jakiś większy sens to, co robię jako artystka. Dziękuję Wam za ten piękny, pełen cudownych wspomnień wieczór. Dziękuję za statuetkę i ogólnie za wszystko, jesteście najlepsi. Do zobaczenia niebawem! *posyła buziaka w stronę kamery*.


Wszystkie światła są pogaszone, a z głośników rozchodzi się miarowy beat, przypominający bicie serca. Z każdą chwilą przyspiesza coraz bardziej, aż nagle milknie, a reflektory zapalają się intensywnie różowym światłem, oświetlając stojącego na scenie OCEANA. Chłopak przez chwilę stoi nieruchomo, a po chwili słychać intro do jego największego hitu – pochodzącego z jego debiutanckiego albumu LOSING MY WAY. Piosenka jest doskonale wszystkim znana, ponieważ przez wiele tygodni utrzymywała się na szczytach najważniejszych list przebojów. Felix swoim znanym zwyczajem zmienia trochę tekst, część piosenki wykonując w języku hiszpańskim. Utwór płynnie przechodzi w tytułowy utwór z albumu i jednocześnie debiutancki singiel Salazara – hiszpańskojęzyczne LA VIDA NOCTURNA. Zaraz potem rozpoczyna się MATCHMAKER, zapowiedziane przez Felixa jako jeden z singli z jego nadchodzącej płyty. Kiedy piosenka dobiega końca, Ocean zapowiada, że wykona całkowicie nową piosenkę. Na scenie pojawiają się dwaj tancerze i rozpoczyna się UNA BUENA IDEA, pochodzące z niedawno wydanej hiszpańskojęzycznej EP młodego wokalisty. Nie jest to jednak koniec nowych utworów, piosenka przechodzi bowiem z THE SUMMER OF YOU, zapowiedziane przez Felixa jako tytułowy singiel z drugiego albumu. Jako ostatnią piosenkę Ocean wykonuje stworzone w języku szwedzkim LÄPPAR, kłania się kilkukrotnie, po czym kładzie na scenie pojedynczą czerwoną różę. Scenę zasnuwają kłęby sztucznego dymu, a kiedy ten się rozwiewa, nikogo już nie ma.
Muse, you did it, przeprowadziłaś wydarzenie na niezwykle wysokim poziomie! Nie dziwi mnie to jednak, patrząc na twoje duże doświadczenie w tego typu eventach. Co do nagród, to gratuluję wszystkim zwycięzcom i serdecznie dziękuję za przyznane mi statuetki, chociaż szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, abym na nie zasłużyła.
cudowna gala, doceniam bardzo nakład włożonej pracy, bo wygląda to nieziemsko! hehe dziękuje za każdy oddany na nas głos
jestem pod wrażeniem ogromu włożonej pracy
wszystkim zwycięzcom serdeczne gratulacje
przed tv było mnóstwo emocji, więc wyobrażam sobie co czuli na żywo
wywiady również bardzo ciekawe. nie powiem który występ był najlepszy, bo ciężko wybrać…. dobra robota!!!
no i mam nadzieję, że na następnej gali pojawię się osobiście xx
Kochane jury Fashion Killa nie wiem kogo oceniałyście, ale chyba nie mnie, może to była ta cała Novalie… Sama bym tego nie ubrała
Świetnie się bawiłam na gali. Wszystkie występy były cudowne, cieszę się, ze miałam okazje zobaczyć tylu artystów na scenie. Niezapomniane przeżycia! A organizatorom gratuluje i podziwiam za tyle pracy włożonej w zorganizowanie tej gali!!
dziękuję za statuetkę i dziękuję menedżerce Angie oraz Muse za tak cudowną galę! btw. i feel robbed w kategorii promo of the year, cause… nvm, buziaki i gratuluję wszystkim zwycięzcom
dłuższy komentarz soon
Nie ma słów, by opisać efekt końcowy. Bardzo się cieszę z gali i tego, że mogłem wręczyć nagrodę. Gratuluję wszystkim zwycięzcom oraz samej organizacji - jesteście the Best!
Dziękuję za możliwość rozgrzania publiki przed galą
Całe show, palce lizać! I nawet sporo można wynieść żarcia do domu, za to też plus
znaczy, widziałem, że niektórzy wynosili, nie że ja
Ja przede wszystkim dziękuję za możliwość występu, patrząc na to, jak wspaniałych mamy tu artystów, to serio było w czym przebierać, wiec naprawdę doceniam, że tarot mógł dołożyć tam swoje 3 grosze, co było nie lada wyróżnieniem samym w sobie. Gratuluję wygranym, uważam, że zasłużyli w pełni i to świadczy o tym, jak wielki poziom jest tu utrzymywany i za to szacun! No, ale przede wszystkim Tobie, Angie, należą się ogromne brawa i naprawdę wygląda to wszystko cudownie i prezentuje się wspaniale i dzięki takim osobom jak Ty i takim akcjom ta gra jeszcze żyje, bo jak wiemy na autora gry nie ma co liczyć w żadnej kwestii obecnie i tylko dzięki społeczności to nadal żyje. Dlatego naprawdę podziwiam, dziękuję za możliwość dołożenia czegoś od siebie w to piękne show i naprawdę piękne wyszło, świetna robota! Nie udało mi się wszystkiego jeszcze ogarnąć, ale zaraz się za to biorę
Wszystkim występującym, wygranym raz jeszcze gratuluję, jesteście cudowni i ach x412, buźka
jeszcze tutaj oficjalnie dziękuję za statuetkę Artysty Dekady, to wspaniałe, że choć ostatnio trochę mniej aktywny jestem, to i tak otrzymałem to wyróżnienie, kocham was wszystkich, peace!
to wy o mnie jeszcze pamiętacie?
czy man of the year zobowiązuje do bycia singlem? jeśli tak to idealna okazja na nowy rozdział
faktycznie, wyglądem hot podczas występu
Ben gratuluje statuetki i wszystkich innych miejsc
omg, kto ze służby wygadał, że nocami tylko tuliłam Dona, gdy mu nie szło w studio… co za wstyd ale przynajmniej nie dla mnie…
sama będę musiała zapłacić sobie za nadgodziny *pędzi kleić szmatławiec*
omg warto było zarwać chociaż tę jedną nockę
ale chwila moment, HeHe najlepszą wytwórnią? to ona jeszcze istnieje? interesujące..
btw, wszystko ładnie pięknie, ale mogliście darować sobie tego piejącego koguta z rozwaloną brwią w przedostatnim występie
Trina wyglądała jak chora psychicznie tyle powiem a coochie cala noc drapala sie po jajach
statuetka wręczana przez Harin? normalnie bym się z tego cieszył, gdyby nie to, że przez samym rozpoczęciem gali nieźle mnie laska szykanowała i posądzała o celowe zarażanie moich ex by te umarły







NOELANI: *kamera ukazuje imponująco długi, jasnobłękitny dywan, a następnie Noelani, obok której stoi Zeri* Witamy kochani w słonecznym LA! To jest TEN dzień - dzień, na który czekało miliony z nas. To tu *wskazuje na STAPLES CENTER* odbędzie się kolejna edycja ROYALTY MUSIC AWARDS! Jednak zanim rozpocznie się królewskie rozdanie, ja i Zeri zajmiemy Was ciekawymi wywiadami, a w międzyczasie wschodzące gwiazdy rozgrzeją Was do czerwoności na pre-show bardziej, niż dzisiejszy upał… *wachluje się dłonią* No to co? Zaczynajmy!



Swój występ YEOTAE rozpoczyna od krótkiego intro w formie rapu a cappella, będącego adresem w stronę osoby, która po odejściu zostawiła po sobie nic więcej jak tylko blizny psychiczne. Publiczność podziwia umiejętności artysty w ciszy, by nie zagłuszać jego przekazu. Yeotae na koniec partii teatralnie wzdycha do mikrofonu, szepcząc “YOU FUCKED ME UP”, po czym przenosi swoje zapierające dech w piersiach spojrzenie prosto na kamery. Wszyscy zebrani nagradzają go brawami i piskami, podczas gdy ten wykorzystuje chwilową przerwę na zrzucenie z siebie białej kurtki i odsłonięcie tym samym wyrobionego tygodniami ciężkiej pracy za barem w Loco bica. Nagle dochodzi do rozbrzmienia, jak można było się domyślić po wstępie, melodii do FUCKED UP. Na scenę wkracza grupa tancerzy, która wspólnie z rapującym kolejne wersy utworu Yeotae wykonuje sensualną choreografię z dusznoparnymi ruchami bioderkami czy też klatką piersiową, oczywiście wszystko w rozsądnej ilości. Ku zdziwieniu wszystkich, na telebimach pokazuje się PRIAMOS, który z zacisza domowego i w towarzystwie gitary odśpiewuje swoją partię. Yeotae w międzyczasie świeci bicem i zbija piąteczki z fanami z pierwszych rzędów, a w odpowiednim momencie wraca na środek sceny, by artystycznym tańcem zakończyć swoje show i zebrać kolejny aplauz.

NOELANI: Hej, Theia! Po pierwsze, miło Cię widzieć. Po drugie, przepięknie się prezentujesz *uśmiechnęła się* Jaki nastrój dopisuje Ci tuż przed wręczeniem nagród?
THEIA BLOOM: Hej Noe, również cieszę się, że Cię widzę, a zwłaszcza, że mogę dzisiaj tutaj być! *posyła szeroki uśmiech w stronę kamery* A dziękuję, nieskromnie powiem, że już ktoś mi to dzisiaj mówił i to wiele razy *spogląda na stojącego nieopodal Grizzle* Uwielbiam takie imprezy i jestem niesamowicie podekscytowana galą i całą jej otoczką.
NOELANI: No tak… *rzuciła wzrokiem na Grizzle i zaśmiała się cicho* W takim razie następnym razem wymyślę coś bardziej oryginalnego *zachichotała* Cieszy mnie to! Masz nadzieję na wygraną podczas dzisiejszego wielkiego wieczoru?
THEIA BLOOM: Cieszę się, bo był to dla mnie naprawdę bardzo ważny krążek, w którym odsłoniłam się całkowicie i wyzbyłam się wszystkich negatywnych uczuć. Hmm… *rozejrzała się zawstydzona* możemy to wyciąć? *zaśmiała się* Ale cóż, raczej tak, jesteśmy całkowicie normalną parą i takie sytuacje też się zdarzają. Na szczęście to rzadkość no i szybko się godzimy!
NOELANI: Niestety to wywiad na żywo *posłała w jej stronę przepraszający uśmiech* Dobrze to słyszeć, aww… Planujecie w niedalekiej przyszłości nagrać ze sobą kolaborację?
THEIA BLOOM: Ups… *uśmiechnęła się rozbawiona* Na razie raczej tego nie planujemy, ale nigdy nic nie wiadomo. Garrett skupia się na swoim debiucie, a ja mam już wstępne plany, co do trzeciego albumu. Wszystko jest przed nami, więc może kiedyś wspólnie coś nagramy, kto wie *wzruszyła niewinnie ramionami*
NOELANI: Rozumiem, to i tak brzmi intrygująco i nie wiem, jak widzom, ale dało mi malutką nadzieję! *zaśmiała się cicho* Zdradzisz nam coś więcej na temat trzeciego albumu? Bardzo będzie się różnił od Twojej dotychczasowej dyskografii?
THEIA BLOOM: Nie mogę za dużo ujawniać, ale na pewno będzie się różnił od tego, co do tej pory wydałam. Ponieważ w moim życiu zapanował spokój i jestem szczęśliwa, to będzie można odczuć na najnowszym krążku. Same pozytywne emocje i mnóstwo miłosnych brzmień *uśmiechnęła się podekscytowana*
NOELANI: Miło to słyszeć, naprawdę *posłała w jej stronę ciepły uśmiech* Te słowa na pewno uspokoiły Twoich wiernych fanów, wiesz?
THEIA BLOOM: Mam nadzieję, że jeszcze nie mają dosyć słuchania moich smutnych i przygnębiających utworów, ale nie zawsze nasze życie jest cukierkowe i takie jakbyśmy dokładnie tego chcieli *delikatnie się uśmiechnęła*
NOELANI: Masz rację, ale zawsze trzeba mieć nadzieję na to, że lepszy czas nadejdzie, a w Twoim przypadku jak najbardziej sprawdziło się to! Nie mogę się doczekać Twojej nowej ery i jestem bardzo ciekawa, co zaprezentujesz podczas dzisiejszego występu *spojrzała na nią z podekscytowaniem* Życzę powodzenia, T!
THEIA BLOOM: Tobie również tego życzę! Jestem pewna, że publiczność nie będzie się nudziła podczas mojego występu. Dziękuję i do zobaczenia na after party *pomachała do kamery i wraz z Grizzle przeszła dalej po niebieskim dywanie*


Na przyciemnioną scenę pada wiązka białego światła oświetlając stojący na jej środku fortepian, na szczycie którego zasiada LORELEI. W tym samym momencie z głośników rozbrzmiewają pierwsze nuty akustycznej wersji LOVE-FICTION autorstwa Bambi grane przez muzyka zasiadającego przy instrumencie. Występująca wokalistka przechodzi do wykonywania utworu, dając przy tym popis swoich fenomenalnych umiejętności wokalnych, co zostaje nagrodzone głośnymi krzykami oraz oklaskami zgromadzonej publiczności. Wraz z zakończeniem pierwszego refrenu melodia zmienia się płynnie w rockową aranżację tego samego utworu, a Leia przy pomocy muzyka pozostającego na scenie zeskakuje na podest, gdzie przechodzi do wykonywania prostej choreografii. Wraz z zakończeniem występu artystka kłania się nisko, po czym dziękuje swojej przyjaciółce za możliwość wykonu jej piosenki, aby finalnie zbiec za kulisy.

ZERI: Benny, cieszę się przeogromnie, że zdołałeś dziś zaszczycić nas swoją obecnością! W końcu jeszcze kilka miesięcy temu w sieci wątpiono w Twe przybycie na galę ze względu na pogorszony stan zdrowia, który, szczerze liczę, zdołał ulec poprawie. Chociaż Twój szeroki uśmiech mógłby na to wskazywać, nie chcę dokonywać oceny na podstawie wyglądu, dlatego też spytam bezpośrednio - jak się dziś czujesz?
BENTLEY BURTON: Cześć, Zeri! Dziękuję, że pytasz. Czuję się naprawdę dobrze, bawię się tu świetnie i cieszę się, że mogłem się pojawić na niebieskim dywanie! Chociaż przyznam szczerze, że trochę boli mnie brzuch… ale to chyba z nerwów, bo pierwszy raz jestem na tak wielkim i ważnym wydarzeniu.
ZERI: Ach, jak miło słyszeć takie pewne pozytywności słowa! *posłała mu ciepły uśmiech* Biorąc pod uwagę, że jesteś mimo wszystko wciąż dość świeżą twarzą w show-biznesie, w końcu od Twojego pojawienia się na rynku minęły może ze trzy lata, to nic dziwnego, że złapał Cię stresik. Przedsięwzięcia o takiej skali bywają przytłaczające, zwłaszcza jeżeli jest się pretendentem do statuetki, bo spojrzenia i oczekiwania innych są skierowane na Ciebie. W Twoim przypadku szczególnie, przecież zyskałeś tyle nominacji, że gdybyś wszystko wygrał, to musiałbyś się koniecznie zaopatrzyć w jakąś sporą półkę z Ikei! *zaśmiała się* A czy pośród tego wszystkiego jest jakaś kategoria, na której szczególnie Ci zależy, by wyjść z niej zwycięsko?
BENTLEY BURTON: Hm, wiesz co, dostałem tyle nominacji, że już nawet sam nie wiem, w jakich kategoriach dokładnie. *śmiech* Jednak myślę, że tak najbardziej bym cieszył się z wygranej w najlepszym debiucie, bo jednak grono debiutantów zawsze jest spore i zróżnicowane, a wygrana w TAKIEJ kategorii to… byłoby COŚ. Ale nawet, jeśli nie wygram, to bardzo mocno trzymam kciuki za swoich przyjaciół z branży, bo ich sukcesem będę cieszył się tak samo, jak własnym.
ZERI: Nic dziwnego, w takiej ilości trudno się nie pogubić… Po raz kolejny zaimponowałeś nie tylko mi, ale zapewne i też wszystkim oglądającym, bo nieczęsto spotyka się osobę z taką pokorą. Niemniej jednak również trzymam za Ciebie kciuki w tej kategorii, która zresztą myślę, że będzie jedną z najbardziej emocjonujących. Osobiście nie mogę się doczekać tego rozdania, a nawet nie jestem nominowana! Jak już jesteśmy w temacie Twoich znajomych, to czy są jakieś konkretne osoby, którym kibicujesz?
BENTLEY BURTON: Oh, całe mnóstwo! Każdy tworzy coś wyjątkowego, co zasługuje na uznanie. No ale skoro nalegasz to powiem: z całego serca kibicuję Trinie, bo jest przegenialną artystką i w pełni zasługuje na wszelkie nagrody. Tak samo mocno trzymam kciuki za Noelani - jej sukces to będzie moja radość.
ZERI: Oj, proszę o zażalenia do zarządu, który mi podsunął karteczkę z pytaniami! Ale bardzo dyplomatycznie odpowiedziałeś, jestem pod wrażeniem. Przejdźmy teraz do Twojej kariery, bo ostatnio zdołałeś wypuścić nowy krążek, który wzbudził szerokie zainteresowanie. Jak wiadomo, często gęsto muzycy po wydaniu debiutu znikają, gdyż nie wytrzymują presji towarzyszącej podczas tworzenia kolejnego wydawnictwa. Czy Ty odczuwałeś coś podobnego? Stresowałeś się, że B2 nie będzie tak dobre jak jego poprzednik?
BENTLEY BURTON: Ojejku, tak! Bardzo się stresowałem, bo nieskromnie mówiąc uważam, że poprzeczkę ustawiłem sobie wysoki wydając „American Cliché”. Wydawało mi się, że nie będę potrafił stworzyć drugiego takiego albumu. Wiesz, prawdziwego i z serca… na szczęście w nieszczęściu pojawił się i zniknął Adam, który tchnął we mnie zupełnie nowe uczucia, które mogłem przelać na papier a następnie nagrać. I teraz całkowicie szczerze mogę powiedzieć, że z „Dead Reckoning” jestem zadowolony chyba nawet bardziej niż ze swojego debiutu!
ZERI: Ja osobiście uwielbiam muzykę, w którą dany artysta włożył całe swoje serce. Dlatego też szczerość "Dead Reckoning" całkowicie mnie urzekła i czym prędzej zakupiłam egzemplarz dla siebie! Cóż, nie chcę Cię już dłużej tutaj trzymać, dlatego na koniec chciałabym się zapytać o Twoje poczynania jako aktor. Zdołałeś już wystąpić w wielu produkcjach, więc masz pewne doświadczenia. U kogo na planie najprzyjemniej Ci się pracowało?
BENTLEY BURTON: Dziękuję, cieszę się, że Tobie też mój album przypadł do gustu! *uśmiech wart milion dolarów* Chyba nikogo nie zaskoczę mówiąc, że u Aubrey mi się najlepiej pracowało? *śmiech* Ale wiesz, u niej zagrałem w kilku produkcjach już, czy to główną rolę czy poboczną, ale może to dlatego pracę z Aubrey uwielbiam, bo sporo jej już za nami. A i może jeszcze więcej przed nami, kto wie?
ZERI: *wymienia się przytulaskiem z Bentleyem na pożegnanie i idzie do następnej osoby*


Publiczność szaleje, kiedy z głośników wydobywa się melodia każdemu dobrze znanej piosenki B+ (BE POSITIVE) oryginalnie wykonywanej przez Vantego. Oczywiście to nie koreański multimiliarder, ojciec Mic Blaze Entertainment i Banana Nation, CEO Twittera, wybitny kucharz, wielbiciel bananów oraz wróg ludzkości znajduje się obecnie na scenie, tylko jego podopieczny - KAZUHA. Mężczyzna daje popis swoich umiejętności podczas pierwszej połowy utworu, której tekst uległ drobnej zmianie za pozwoleniem menedżera. Kazuha za pomocą szybkiego, lecz zrozumiałego rapu przekazuje zebranym, że są w stanie poradzić sobie z każdą przeszkodą, o ile uwierzą w siebie i własne możliwości. Zaraz potem w ramach rozbawienia i ochłodzenia publiczności po wielu gorących występach, ten łapie za działko wodne i oblewa wodą wszystkich wokół, łącznie z samym sobą. Po ostatnich słowach piosenki Kazuha zrzuca swoją przemoczoną Gucci koszulkę i rzuca nią w tłum, po czym pokazuje w stronę kamer znak pokoju i uchodzi za kulisy.

NOELANI: Taro, hej! Świetnie wyglądasz i muszę przyznać, że na żywo jesteś jeszcze większym słodziakiem, niż na zdjęciach *zaśmiała się*
TARO: *słysząc jej słowa, wyraźnie się zarumienił* Dziękuję, to bardzo miłe, ale to samo można powiedzieć o Tobie, Noe! Wyglądasz zjawiskowo!
NOELANI: O-oo… dziękuję *uśmiechnęła się* Jak się czujesz wśród tylu ludzi? Jesteś podekscytowany na dzisiejszy wieczór?
TARO: Szczerze mówiąc, jestem nieco zestresowany… Wiesz, nie brałem jeszcze udziału w tak wielkiej imprezie, pełnej tak wielu gwiazd, więc odczuwam lekki dyskomfort *gestykuluje w nieco zabawny sposób rękami* no, ale wszyscy są bardzo mili, więc to pewnie kwestia kilku minut nim poczuję się ja w domu. Samego wydarzenia nie mogę się doczekać, bo na pewno to będzie niezapomniany wieczór, pełny wielu atrakcji. Zresztą, już jedną zjawiskową dzisiaj napotkałem *wskazuje nieśmiało na nią palcem wskazującym, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha*
NOELANI: Na pewno z czasem oswoisz się, wszyscy są tutaj dla siebie bardzo mili i pomocni Taro, to ja miałam za zadanie wychwalać Cię ponad niebiosa, a nie na odwrót… *przewróciła oczami z rozbawieniem* Dziękuję, jesteś przeuroczy. Jak Twoje nastawienie przed dzisiejszym wielkim wieczorem? Myślisz, że masz szansę wrócić do domu z królewską statuetką?
TARO: Dla mnie już sam fakt, że jestem wśród tych wszystkich zdolnych ludzi jest już nie lada wyróżnieniem i nawet nie myślę o tym, czy jestem w stanie cokolwiek zdobyć. Nie czuję też żadnej presji i nie mam żadnych oczekiwań, liczę tylko na dobrą zabawę.
NOELANI: Dobre nastawienie, podziwiam! W takim razie, jest ktoś za kogo specjalnie trzymasz kciuki podczas dzisiejszego rozdania nagród?
TARO: Zadałaś bardzo trudne pytanie *zaśmiał się krótko i nieco zamyślił* Hmm, tu jest tak wielu zdolnych ludzi i najlepiej byłoby docenić każdego, ale tak się nie da *śmiech* Powiem Ci, że chyba najbardziej trzymam kciuki za Karen, Bambi i Haze, Coochie, Blair, Imani, Vexa… To takie pierwsze nazwiska, które przyszły mi do głowy.
NOELANI: Wygląda na to, że mamy tych samych ulubieńców! Długo przygotowywałeś się do swojego występu na RMA? Możemy spodziewać się czegoś nowego?
TARO: Nie chciałbym zdradzać wszystkiego, by jednak to była niespodzianka, ale powiem Ci w sekrecie, że… *w tym momencie nachyla się nad jej uchem* początek roku przyniesie coś nowego.
NOELANI: *uśmiechnęła się tajemniczo* Mam nadzieję… Zdradzisz coś więcej, czy…? *zamrugała zachęcająco*
TARO: Ja… Nie mogę… *powiedział wręcz piskliwym głosem, ledwo opierając się jej urokowi, po czym się zaśmiał* Mogę powiedzieć tylko tyle, że w przyszłym roku moja muzyka najlepiej będzie smakować przy zgaszonym świetle *śmiech*
NOELANI: Oh- *uśmiechnęła się i odchrząknęła znacząco* W takim razie nie mogę się doczekać. A rzucisz jakimś smaczkiem w formie singla przed premierą albumu?
TARO: Wiesz, że myślałem nad tym… *mówiąc to przeczesuje dłonią włosy* w sumie, to nie wiem jak wyjdzie, ale wiem, że chciałbym wydać to na początku przyszłego roku i taki jest plan.
NOELANI: Wow, to już całkiem niedługo! Nie mogę się doczekać, totalnie. Jakie emocje towarzyszą Tobie na myśl o rozpoczęciu nowej ery?
TARO: Szczerze? Na samą myśl jestem mega zestresowany, sama zobacz! *mówiąc to, złapał ją za dłoń i ułożył na swoim torsie* Czujesz jak bije mi serce? *śmiech* Ciężko się nie stresować, oczekiwania, które sam sobie narzuciłem są ogromne, nie mówiąc już o oczekiwaniach innych ludzi.
NOELANI: *wydęła uroczo dolną wargę, po czym zaśmiała się* Tak, czuję i potwierdzam wszystkim, że jest dokładnie tak, jak mówisz! Jestem zdania, że najważniejsze są nasze własne oczekiwania i trzymam mocno kciuki, abyś je wszystkie spełnił. Dziękuję za poświęcony mi czas i życzę Ci niezapomnianego wieczoru, słodziaku *posłała w jego stronę promienny uśmiech*
TARO: Ja również dziękuję za tę przeuroczą rozmowę i mam nadzieję, że wszyscy będziemy bawić się wybornie! *ukłonił się przed kobietą i pomachał do kamery*


Na scenie pojawia się biały gęsty tym, przed który ledwo można dostrzec elementy scenografii. Kolorowe reflektory szybko migoczą, powoli oświetlając całą estradę w rytm rozpoczynającego się intro. Po chwili mgła stopniowo opada, a na środku sceny pojawia się HARDIN, dla którego jest to pierwszy występ na żywo przed tak liczną publicznością. Zza niego wyłaniają się skąpo ubrane cztery tancerki, które otaczają muzyka. Z głośników coraz głośniej rozbrzmiewają pierwsze takty nikomu nieznanego dotąd utworu, a Russo wpina mikrofon do statywu i rozpoczyna wykonywanie swojego lead singla - FANTASIES. Ubrany cały na czarno wokalista wyśpiewuje pierwsze szybkie wersy utworu, a jego showgirls poruszają się synchronicznie w rytm muzyki. Wraz z refrenem Russo odpina mikrofon i porusza się swobodnie ze swoimi tancerkami, które wiją się dookoła niego i sugestywnie się o niego ocierają. Następnie muzyk podchodzi do gitarzystki, która stoi najbliżej niego i to do niej wykonuje ostatnie wersy singla. Grupa tancerek wyłania się na pierwszy plan i wykonuje skomplikowany układ choreograficzny. Pod koniec występu na telebimie zostają wyświetlone fragmenty oficjalnego teledysku, który został nakręcony do lead singla Hardina, a wokalista dziękuję za możliwość zaprezentowania się na pre-party i zachęca do pobierania utworu, który kilka godzin przed galą pojawił się na wszystkich serwisach streamingowych. Russo żegna się z publicznością, posyłając wszystkim szeroki uśmiech i schodzi na backstage wraz ze swoją grupą taneczną. Scena ponownie wypełnia się ciemnością.

NOELANI: Wow, Blair, wyglądasz jak milion dolarów! Jak się dzisiaj czujesz?
BLAIR: A dziękuje pięknie, ty również wyglądasz nieziemsko! Czuje się rewelacyjnie, naprawdę! Jest tu świetna atmosfera i cudowni ludzi, dzięki czemu bawię się świetnie *uśmiechnęła się pięknie w stronę Noelani oraz w stronę kamer*
NOELANI: Oj, dziękuję! *uśmiechnęła się uroczo* Naprawdę bardzo miło mi to słyszeć. Jesteś gotowa na rozdanie nagród? Nastawiłaś się na jakąkolwiek wygraną dzisiejszego wieczoru?
BLAIR: Oj jestem gotowa, zresztą jedną z nagród wręczę ja, tym bardziej nie mogę się doczekać. Nie nastawiłam się, ale oczywiście byłoby miło dostać statuetkę… Sama nominacja była dla mnie zaskoczeniem i dużym wyróżnieniem. Życzę wszystkim nominowanym w każdej kategorii powodzenia. Hwaiting!
NOELANI: Jesteś bardzo skromna, wiesz? Osobiście jestem zdania, że zasługujesz na królewską statuetkę i to niejedną! Niedawno wydałaś pierwszy singiel zapowiadający nowe wydawnictwo, co zainspirowało Cię do stworzenia go?
BLAIR: Bardzo dziękuje, to naprawdę bardzo budujące słowa *ponownie uśmiechnęła się* Myślę, że to co powiem nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, ale inspiracją było oczywiście moje życie uczuciowe, mój ostatni związek. Początkowo nie chciałam nic oficjalnie przyznawać, ale fani są naprawdę bardzo domyślni i ich teorie bardzo często są w dziesiątkę! *zaśmiała się* Dodam, skoro jestem przy głosie, że bałam się wydawać tak osobisty utwór. Przyznam jednak, że zupełnie tego nie żałuje i cieszę się na tak miły odbiór "Mad"!
NOELANI: Znam to z autopsji - fani są często o wiele bardziej przebiegli, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać *zaśmiała się* Przyznam, że utwór "MAD" od razu przypadł mi do gustu, i w pewien sposób mogę utożsamić się z nim… Gratuluję odniesionego sukcesu z pierwszym singlem, zdecydowanie zasłużone! Z tego co się orientuje, ostatnio nastąpił reveal tracklisty, rozumiem, że następnym krokiem jest ujawnienie daty premiery krążka? *spojrzała na nią z podekscytowaniem*
BLAIR: Aaa, powiem tylko, że już wkrótce wyruszy pre-order i wtedy będzie znana data albumu! Jednak dodam, że krążek zostanie wydany bardzo szybko po ruszeniu pre-orderu, także ci którzy będą zainteresowani zakupem płyty przed oficjalną premierą, będą musieli się pospieszyć *również z ekscytacją spojrzała na nią oraz w stronę kamer* Swoją drogą niedawno sama wydałaś mini album, a później mignęło mi, że szykujesz drugie pełne wydawnictwo, bardzo się cieszę!
NOELANI: Okej, w takim razie jestem w pełnej gotowości i nie mogę się doczekać, aż zakupię pre-order! *fangirling* Um, tak, to prawda, ale teraz tu nie o mnie mowa, kochana *mrugnęła do niej i zaśmiała się cicho* Trzymasz za kogoś specjalnie kciuki? Jak myślisz, kto dzisiaj wyjdzie z chociażby jedną królewską statuetką?
BLAIR: Trzymam kciuki za wszystkich, naprawdę! Patrząc na nominacje wybór jest bardzo ciężki, bo każdy odwalił kawał świetnej roboty. Ale coś czuje, że ze statuetką i to pewnie nie jedną wyjdzie Trina, bo o tej pani jest głośno od dłuższego czasu. Stoi za naprawdę świetną promocją, ta kolekcja bielizny to był strzał w dziesiątkę i oczywiście jest ona ze mną każdego dnia, nawet tego wieczoru *puściła oczko i zalotny uśmieszek w stronę kamer* Jej single osiągają szczyty list przebojów, no i na pewno każdy czekał na jej debiut. Dlatego też mam nadzieje, że zobaczę ją na scenie, odbierającą statuetkę nie raz.
NOELANI: Zgadzam się z Tobą, B. Ja też mocno trzymam kciuki za Trinę i… za Ciebie! Liczysz na czyjś występ podczas rozdania nagród? Podobno nie wszyscy artyści zostali ogłoszeni ze względu na podtrzymanie aury tajemniczości…
BLAIR: Hmmm niech no pomyślę… Chętnie zobaczyłabym jakiś przystojniaków na scenie. Oh już wiem, bardzo chciałabym obejrzeć występ Vexa! Myślę, że zagwarantowałby publiczności bardzo duszno-parny występ, po którym ciężko byłoby później zapomnieć! Ba, jestem tego nawet pewna. Równie cudowanie byłoby ujrzeć moją drogą przyjaciółkę Raven na scenie. A jeszcze jakby wystąpiła z jakimś kawałkiem z płyty BlOODSTAIN to uh…. *aż się powachlowała dłonią z uśmiechem na twarzy*
NOELANI: *uśmiechnęła się tajemniczo* Brzmi jak idealny koncept spędzenia dzisiejszego wieczoru! Chyba żaden z organizatorów nie obrazi się na mnie, jeśli zdradzę, że jeden z wymienionych przez Ciebie artystów faktycznie wystąpi na scenie podczas RMA. Podekscytowana?
BLAIR: Mam nadzieje, że w pobliżu nie ma Muse *rozejrzała się z rozbawieniem* Ale super i chyba przeczucie mi podpowiada, kto to taki… Więc jestem bardzo podekscytowana! Aczkolwiek czekam na każdy występ tego wieczora, naprawdę nie mogłam się doczekać tego wydarzenia!
NOELANI: Oj, ja też… *sama instynktownie rozejrzała się wokół i zaśmiała się wesoło* W takim razie mam nadzieję, że będziesz bawiła się dobrze i zapamiętasz ten wieczór na długo! Dziękuję Ci za znalezienie dla mnie chwili, a tymczasem zapraszam Cię na główne show. Jeszcze raz - niezapomnianej zabawy, kochana! *pomachała jej na odchodne*
BLAIR: Ja również dziękuje i cóż na pewno będę bawić się świetnie, zebrała się sama śmietanka towarzyska *uśmiechnęła się machając do niej oraz do kamer, po czym szybko zniknęła w towarzystwie Azazela*


Nim widownia dochodzi do siebie po poprzednim występie, z głośników rozbrzmiewa energiczna solówka gitarowa, do której zaraz dołączają dźwięki perkusji. Telebimy nagle wyświetlają napis “LET’S HAVE SOME FUN THIS BEAT IS SICK!”, a na scenie pojawia się DAVINA, machająca w stronę publiczności z szerokim uśmiechem na twarzy. Kobieta z łatwością wyciąga pierwsze nuty piosenki oryginalnie wykonywanej przez zespół Virgin, którą niedawno wydała we własnej wersji pod tytułem JAGA. Kiedy wokalizowanie w końcu przeradza się w odśpiewywanie tekstu, Davina skupia wzrok na ustawionej przed nią kamerze, by zaraz za pomocą mowy ciała i słów uświadomić wszystkie panie, że mogą mieć każdego, bo fajne dżagi z nich są. Następnie, podczas tekstu o męczeniu i dręczeniu, kobieta puszcza oczko w stronę Alastaira, który zamiast oburzenia reaguje śmiechem, zapewne myśląc, że jego partnerka tylko się z nim droczy. Czy aby na pewno? Tego nie wie nikt poza Daviną, która obecnie skacze z jednego końca sceny na drugi, dając z siebie wszystko podczas ostatniego refrenu. Występ kończy się małym wybuchem kolorowych konfetti, słowami podzięki ze strony zmachanej wokalistki i głębokim ukłonem w stronę widowni.

ZERI: Jest i on - jedna z najjaśniejszych gwiazd azjatyckiego przemysłu muzycznego! Pomimo pełnej czerni stylizacji trudno nie dostrzec Ciebie w tłumie, cóż, chyba taki już Twój urok, a może to Maybelline? W każdym razie, Blaciku… Jaki nastrój towarzyszy Ci tuż przed wielkim rozdaniem?
BLT: Ale mi słodzisz, gdyby nie tona pudru na policzku to skończyłbym z rumieńcem… Jaki nastrój? Cóż, dostałem pierwsze nominacje w swoim życiu, jestem zestresowany *zaśmiał się* ale nie nastawiam się na nic i trzymam mocno kciuki za każdego nominowanego artystę.
ZERI: Stwierdzanie faktów to nie słodzenie, cukiereczku *puściła mu oczko* Ale aż trudno mi uwierzyć, że to pierwsza Twoja okazja do zgarnięcia statuetki, w końcu przez całą swoją karierę nie zaliczyłeś ani razu tak zwanego "flopa". Od razu zaznaczam, iż stwierdziłam to na podstawie statystyk w postaci sprzedaży i miejsc na listach przebojów, a nie subiektywizmu! W każdym razie cieszę się zatem, że w końcu zostałeś doceniony. A powiedz mi, spośród swoich wszystkich dotychczasowych wydawnictw, które uważasz za najbardziej udane?
BLT: *zerknął w bok na jej słodzenie* Zdecydowanie INNER GHOSTS to najbardziej udane wydawnictwo spod mojej ręki, najwięcej dla mnie znaczy i poniekąd rozpoczęło pewną erę. Ale wydaje mi się, że każdy artysta darzy największym sentymentem swój pierwszy album, czyż nie?
ZERI: Bardzo możliwe, ja jeszcze co prawda nie zdołałam nic wydać, ale zapamiętam to sobie i ocenię za kilka lat! Mówiąc szczerze, to mnie Twoja odpowiedź niesamowicie zaskoczyła, bo jednak spodziewałam się usłyszeć o "NO GODS", biorąc pod uwagę bogactwo tej płyty w każdej możliwej sferze. Jest to jednak prawda, że Twój debiutancki album posiadał tak zwany "impact". Pomijając kwestie wizualne, to wprowadziłeś na rynek mocniejsze klimaty, które wcześniej gdzieś się zapodziały. Z tego powodu nurtuje mnie pewna kwestia, skąd czerpiesz inspirację przy tworzeniu muzyki?
BLT: Inspirację? W pewnym stopniu inspiruje mnie to, czym otaczam się na co dzień. Kocham sztukę sakralną i to właśnie ona jest moim największym natchnieniem. Na tym etapie, na którym jestem, zarówno artystycznym jak i duchowym mogę też powiedzieć, że sam sobie jestem inspiracją.
ZERI: Widzę w Tobie niesamowitą dojrzałość i samoświadomość, która wzbudza ogromny podziw. Jesteś okropnie ciekawą personą, muszę przyznać! Nie zdziwię się nawet, jeżeli Ty sam stanowisz inspirację dla innych artystów. Czy mógłbyś w tym momencie, jako prawdziwy weteran, posłużyć radą bądź radami dla świeżych twarzy na rynku muzycznym? Obojętnie w jakim kontekście, czy to wytrzymania presji show-biznesowej, czy kwestie czysto muzyczne… Na pewno słowa osoby tak doświadczonej komuś pomogą!
BLT: *bierze porządny łyk wina z kieliszka, który trzymał przez ten cały czas w swojej dłoni* Rynek muzyczny to wbrew pozorom mroczne miejsce. Trzeba przygotować się na to, że przez większość czasu nie jest tak kolorowo, jak myślimy. Nie jest to zdecydowanie branża dla ludzi z kruchą psychiką. A w kwestii muzycznej trzeba postawić na autentyczność, zamiast ślepo podążać za wzorcami. *zadziorny uśmieszek*
ZERI: W sumie to każda branża to takie bagno, w którym tylko najsilniejsi przetrwają… *przytaknęła, cicho wzdychając* Ach, powoli kończy nam się czas antenowy, także z bólem serca zadam Ci ostatnie pytanie, mianowicie - jakie są Twoje plany na przyszłość, oczywiście w związku z karierą? Nie musisz ograniczać się do przemysłu muzycznego!
BLT: Pewnego dnia ją zakończyć *uśmiecha się niewinnie, kłaniając nisko w podzięce za wywiad, po czym znika z kadru*.


Na przyciemnioną dla podtrzymania tajemniczej atmosfery scenę z dwóch przeciwnych stron wbiega pokaźna grupa tancerzy z czarnymi parasolami, ułożonymi prosto do publiczności. Gdy cała estrada zostaje już przez nich oblężona wszerz, z sufitu spadają pojedyncze krople wody, a w tle słychać odgłosy deszczu oraz głośne kroki. Po dłuższej chwili trzymania oglądających w napięciu i niewiedzy, tancerze ze środka odsuwają się, ujawniając skrytego za sobą KAIRIEGO. Widok osoby, o którego domniemanej ucieczce w cień było niedawno głośno, zaskakuje wszystkich. Niektórzy biją brawa i krzyczą, inni z szoku nie potrafią zareagować. Japończyk prześmiewczo spogląda w kamerę, wyciągając z tylnej kieszeni spodni zapałkę, którą z łatwością podpala, pomimo deszczu. Wówczas wypowiada następujące słowa: "I HAVEN'T YET SAID MY LAST WORD… ACTUALLY, I DIDN'T GET TO SAY ANYTHIG, SO STOP BELIEVING THESE RUMORS" i przechodzi do wykonywania swojej autorskiej piosenki SET FIRE TO THE RAIN. Mocne hip-hopowe brzmienia porywają publiczność, która skacze w rytm utworu. Zaskakująco, już przy drugim refrenie nieznanego dotychczas kawałka wcześniejsze skandowanie imienia występującego ustaje, a w zamian obecni na koncercie ludzie rapują wraz z nim. Wraz z końcem utworu Kairi obiecuje rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące jego osoby, po czym rzuca mikrofonem i schodzi ze sceny.

NOELANI: V, witaj! Muszę przyznać, że Twój outfit jako pierwszy wpadł mi w oko. Wyglądasz naprawdę fantastycznie, a jak z Twoim samopoczuciem tuż przed wielkim wieczorem?
VEX: Witam serdecznie i ślicznie dziękuję za komplemenciki, choć przy Tobie mimo wszystko wypadam blado… Ogólnie to bardzo rzadko pojawiam się na większych wydarzeniach, bo nie jestem zbytnio fanem oślepiającego blasku fleszy, krzyków często bezczelnych reporterów i generalnie tłumów, aczkolwiek dzięki towarzystwu mojego niezastąpionego przyjaciela Subina a także Karen czuję się dzisiaj komfortowo i już nie mogę się doczekać rozpoczęcia gali! Mówię to całkiem szczerze, ten mój resting bitch face bywa mylący…
NOELANI: Oj, nie zgodzę się, wyglądasz naprawdę świetnie! Cieszę się, inaczej nie wiem, czy mogłabym dalej przeprowadzać z Tobą wywiad *zaśmiała się* Krążą plotki, że wystąpisz dzisiaj, czy to prawda?
VEX: A muszę na to odpowiadać? Niech fani żyją w niepewności do samego końca… *uśmiechnął się zadziornie* Żartuję, oczywiście. Tak się właśnie składa, że faktycznie zaproszono mnie do występu, co w sumie niesamowicie mnie zszokowało, w końcu RMA to niekwestionowanie najbardziej prestiżowe rozdanie nagród, któremu żadne Grinmys czy Grammys nie sięgają do pięt, a ja jestem tak naprawdę jeszcze świeżakiem w show-biznesie. Przygotowałem co nieco i liczę, że nie zawiodę oczekiwań!
NOELANI: O, myślę, że tymi słowami stopisz serducho zarówno Muse, jak i reszcie osób, które w tym roku odpowiadają za organizację RMA *uśmiecha się zalotnie* A może zdradzisz nam co nieco, czego możemy się spodziewać po Twoim występie?
VEX: No cóż, ja tylko powiedziałem to, co szczerze myślę i pewnie masa osób się ze mną w tej kwestii zgodzi! *nagle słychać aplauz ze strony obecnych dookoła osób* Jeżeli chodzi o klimat mojego występu, to chyba nikogo nie zdziwię wspominając o tak zwanych "dusznoparnych" momentach.. Ale to nie wszystko! Usłyszycie także po raz pierwszy na żywo wykon jednej piosenki z mojego ostatniego mini-albumu, która zupełnie odbiega nastrojem od "Body Talk". Więcej już nie powiem, przekonacie się wkrótce… *poruszył znacząco brewkami w stronę kamer*
NOELANI: *udała, że wachluje się dłonią* No, no… zapowiada się ciekawie i gorąco, me likey! Widziałam w hasztagu RMA wiele próśb o to, by zapytać się o Twój następny projekt muzyczny *zachichotała cicho* W związku z tym czuję się zobowiązana — powiedz nam, masz jakieś plany dotyczące następnej ery?
VEX: Och, mogłem się spodziewać, że i to nie pozostanie tajemnicą… *pokręcił głową z rozbawieniem* No cóż, już zdołałem wypuścić kilka singli z nadchodzącego albumu, który mogę zdradzić, że klimatycznie nie będzie podobny ani do "Body Talk" ani do "HEX". Spodziewajcie się za to sporej dawki satyry *kaszlu* i to w sumie tyle, nic więcej nie powiem, stay tuńczyk czy coś!
NOELANI: Ależ Ty jesteś tajemniczy, ale rozumiem, że w takim sposób zamierzasz zbudować napięcie wokół Ciebie, i like it… Trzymasz dziś za kogoś specjalnie kciuki? Masz nadzieję, że któryś z Twoich ulubieńców zgadnie królewską statuetkę, czy jesteś tu tylko i wyłącznie dla dobrej zabawy i nagrody nie obchodzą Cię?
VEX: Gdyby wszystko zostało podane na tacy, to brakowałoby elementu zaskoczenia, którzy wszyscy uwielbiają! Taka tam taktyka marketingowa, czy coś… Oj, ja ogólnie kibicuję wszystkim, ale to raczej normalne, że mam swoich specjalnych faworytów, jak na przykład panie z Aogiri czy Yaksha. Są to bliskie mi osoby, stąd rzecz jasna życzę im wszystkiego, co najlepsze. Aczkolwiek fakt faktem, jeżeli nic nie otrzymają, to nie widzę w tym powodu do smutku bądź wylewania innych negatywnych emocji. Śpiewałem o tym na najnowszym singlu, "Worth It", ale rozwinę temat na nadchodzącym mini-albumie, który pojawi się przed V2. Miałem i to pozostawić w tajemnicy, ale w sumie to był tak luźny pomysł z tym stworzeniem EP, że nie będzie fajerwerków, to co to za niespodzianka w ogóle. *zaśmiał się*
NOELANI: No dobrze, masz rację! Również trzymam mocno za nich kciuki, oby im się udało *uśmiechnęła się ciepło* Nie będzie fajerwerków?! *spojrzała na niego z niedowierzaniem* W co jak co, ale w to nigdy nie uwierzę, mogę się założyć, że EP-ka będzie genialna, a ja nie będę mogła przestać jej słuchać przez dobre kilka tygodni, jak zresztą wszystkich Twoich poprzednich wydawnictw… Vex, dziękuję Ci za poświęcony mi czas i mam nadzieję, że będziesz dobrze wspominać królewskie rozdanie nagród, a i… *nachyla się i szepcze mu do ucha* powodzenia podczas występu, hihi.
VEX: Jesteś przekochana, aż mi się ciepło na serduszku zrobiło, że ktoś docenia moje twory… To ja dziękuję za poświęcenie uwagi mej osobie, bawmy się dziś dobrze! *delikatnie uśmiecha się w stronę kamer, robiąc szybki finger heart*


Pod sceną panuje wrzawa, publiczność skanduje imiona swoich idoli - każdy innego, nie mogąc doczekać się występu swoich ulubieńców; wtem słychać dźwięki przypominające te obecne na peronie, jakby pociąg właśnie wjechał na scenę. W gęstej mgle, zarysowuje się sylwetka mężczyzny, co doprowadza zgromadzonych pod sceną do coraz większej ekscytacji. Z głośników zaczynają wydobywać się pierwsze dźwięki, a LISYAN opuszcza strefę incognito i słowami "NEVER FELT LIKE THIS BEFORE", zaczyna śpiewać balladę, która prawdopodobnie zagości na jego debiutanckim krążku. Młody artysta jest na tyle przejęty wykonywaniem tego utworu, że praktycznie całość śpiewa z zamkniętymi oczami, nie kryjąc przy tym wzruszenia. Gdy wyśpiewuje ostatnie takty piosenki w asyście owacji publiki, to posyła w jej stronę szczery uśmiech. "Kochani, nawet nie wiecie, jak cieszę się, że tu jestem! To cholerne szczęście być tu z Wami! Zanim wykonam, prawdopodobny lead z mojego debiutu, to chciałbym powiedzieć kilka słów. W życiu wiele razy zaczniecie się zastanawiać, czy coś wypada, czy nie. Jak zostaniemy odebrani, co ktoś sobie o nas pomyśli. Często takie myśli odbierają nam możliwości. Boimy się podejmować ryzyko. Boimy się być szczęśliwi… O tym właśnie jest "RISK TAKER" i mam nadzieję, że będziecie bawić się przy nim tak samo dobrze, jak ja w studiu nagrywając go!" - Lisyan kończy przemowę i zaczyna z tancerzami wykonywać układ choreograficzny utworu, zaczynając śpiewać jego pierwszą zwrotkę, a następnie refren, przy którym bawi się już cała publika; przed momentem kulminacyjnym piosenki, mężczyzna podchodzi na skraj sceny i zaczyna rozpinać 2 guziki swojej koszuli, co sprawia, że ekscytacja damskiej części publiczności osiąga apogeum, lisyan łapie za kolejny guzik, ale w efekcie zaczyna się krótko śmiać i puszcza w kierunku kamery oczko. Koreańczyk kończy swój występ i kłaniając się publiczności, po chwili opuszcza scenę.

ZERI: *na widok dziewczyn z Aogiri aż powachlowała się karteczką z pytaniami* Oh wow, wyglądacie olśniewająco! Rzekłabym, że jesteście królowymi tego dywanu, subiektywnie oczywiście, ale co tu się dziwić, skoro mamy tutaj jedyną w swoim rodzaju projektantkę modową i trendsetterkę… Korci mnie jednak pewna sprawa… Droga Haze, czy sprawę ze śmiercią byłego męża udało się załatwić, skoro zdołałaś się tu pojawić?
HAZE: Tak, poza śmiercią byłego męża udało mi się załatwić, by wszyscy na sali sądowej kopnęli w kalendarz. a ja mogła zwiać… *widząc, że nikt nie reaguje na jej niesforny "żarcik" śmiechem sama zaczyna się śmiać* Oczywiście nie mówię poważnie! Cała sprawę upozorowano tak, by rodzina staruszka mogła dobrać się do pieniędzy, które zostawił mi, a ja bym była główną podejrzaną. Szczęście, ze miałam mocne alibi i w postaci przesiadywania wówczas w dormie Pryzmatów… zresztą, co ja się tu będę produkować, dlaczego Retsuko jeszcze nie oczyściła mnie publicznie z tych zarzutów? *Karen w tym czasie szepcze swojej koleżance na ucho, że Retsuko nie jest już menadżerką* Ach, no tak, pewnie ten nowy nie wie, że wypada kończyć to, co już nasza stara menadżerka zaczęła, tragedia jakaś.
ZERI: *osobiście ją ten żarcik rozbawił, musiała aż zasłonić się wyżej wspomnianą karteczką* Cieszę się, że jesteś mimo wszystko na wolności! I oczywiście ogromne gratulacje z powodu zawarcia związku małżeńskiego. A co u Ciebie, moja droga Karen?
KAREN: U mnie chyba żadnych nowych zmian i nowości, nie ma o czym plotkować… Wiesz, poza dłubaniem czegoś dla Aogiri prostu spędzam czas a to pracując dalej nad kolekcją Calvina Kleina, czy pomagam przy magazynie… Straszne nudy, nie mam tak porywających przygód jak Haze… ale może to i lepiej, bo bym wykitowała! *macha tylko ręką*
ZERI: Oj, nie mów mi tutaj o nudach, kochana, w końcu tworzysz pierwszy modowy magazyn od lat! To też coś wielkiego i z pewnością zaciekawi naszych oglądających, także jeżeli byś mogła, to zdradź nam co nieco o Apparelu! A jak nie o tym, to chociaż o swojej kolekcji, bo nie powiem, nowe szmatki do świecenia przed partnerem brzmią niesamowicie zachęcająco. ]*zaśmiała się*
KAREN: Jestem trochę kiepska jeśli chodzi o zdradzanie newsików… Nie chcę za dużo mówić na temat Apparelu, by nie robić hype na niego, przez co zarówno ja jak i Dagon czulibyśmy presję. Aczkolwiek mogę powiedzieć, że z pewnością będzie tworzony pod społeczność, masa konkursów, gierek skierowanych do ludzi a to wszystko w modowym temacie… A co do kolekcji żałuj, że nie zgłosiłaś się na casting, dostałabyś szmatki przedpremierowo *zaśmiała się* Ale to też nie tak, że będzie to kolekcja tylko i wyłącznie skupiona na bieliźnie! Pamiętajmy, że z CK kojarzone są też mocno dżinsy a tych brakuje w sklepach moim zdaniem, więc wiesz czego można się spodziewać. Ale to malutka kolekcja, nie ma się na co napalać! *skromny uśmieszek*
ZERI: Cholerka, to wszystko wina menedżera, który mi nie załatwił miejsca w pokazie! No cóż, i tak kupię wszystko, co tam stworzysz, bo uwielbiam Twoje projekty, a i jak mówisz, ciężko teraz o dobrą bieliznę czy właśnie jeansowe rzeczy. Wracając na moment do Hazi, która chyba jest bardziej zainteresowana czymś w tle aniżeli wywiadem *kaszlu* Jak tam nastrój przed wielkim wieczorem? Myślisz, że zdołacie wrócić do domu ze statuetką? Swoją drogą, jeżeli do tego dojdzie, to jak się nią podzielicie…
HAZE: *przywołana do tablicy odwraca migiem wzrok od Pryzmatów przechadzających po dywanie a dokładniej od Neo, tak jakby za te wszystkie lata jeszcze się nie napatrzyła* Co? Ach, nastroje superowe! Ja się nastawiam na statuetkę, ale za moje solo. Dlaczego? Z prostej przyczyny - ta hiena *wskazuje na stojącą obok Karen* kiedyś zgarnęła MOJE Grinmy za piosenkę w hip-hopie bo Aogiri przegrało z jej solo, więc czas na rewanż! A jak wygra Aogiri to własnoręcznie wyszarpię jej to z rąk! Znaczy się, to tylko takie żarty, przecież nagroda to tylko taki symbol! *macha ręką ze śmiechem, ale jej wzrok mówi jawnie, że nie żartuje!*
ZERI: *wepchnęła się między dziewczyny, żeby przypadkiem nie doszło do rękoczynów na wizji* Dobrze, dobrze, ale proszę, abyście swoje porachunki załatwiały poza kamerami! Przyznam, że walka na żywo z pewnością podbiłaby oglądalność, ale nie chcę przypadkiem oberwać… To znaczy, oczywiście miałam na myśli, iż jest to nielegalnie! Zaraz Was puszczę, tylko w ramach zakończenia jeszcze poproszę Karen o krótką zapowiedź występu, który dla nas na dziś przygotowała.
KAREN: Na pewno większość podczas mojego występu wyjdzie i to wcale nie dlatego, że nie umiem śpiewać, jak to dawno mi zarzucano, a przez światełka i kolory. Zresztą, przecież wszyscy pamiętają w jakich klimatach był mój ostatni album, to sobie pomyślcie jak bardzo wszystko będzie tam nawalać w oczka. Ach, no i być może będę musiała potem zapłacić odszkodowanie, ale to dlaczego dowiecie się potem hihi! *uśmiech aniołka, a Hazia staje za nią i dorabia jej rogi*
ZERI: Zaopatrzę się w jakieś okulary ochronne czy coś, dziękuję za uprzedzenie! I tym miłym akcentem muszę się z Wami pożegnać, trzymajcie się kochane i powodzenia na rozdaniu!


Gdy przychodzi pora na kolejnego artystę, początkowo scenę przepełnia pustka i ciemność, pomiędzy którą udaje się dostrzec jakieś ruchy nieznajomych sylwetek na scenie. Mroczny i tajemniczy ambient, który zaczyna wydobywać się z głośników, w żaden sposób nie pomaga publiczności w rozszyfrowaniu, kogo w następnej kolejności ujrzymy. W końcu widząc cztery zacienione postaci wkraczające na środek, widownia zaczyna mieć pierwsze przypuszczenia, które sprawdzają się wraz z powolnym i gładkim rozbłyskiem reflektorów. Na telebimie za plecami artystów pojawia się ogromny, ciemny napis THE PURGE, a publiczność nie może się doczekać show od wiecznie debiutującego zespołu, który ostatnimi czasy postanowił odżyć pod innymi nazwami. Pierwszy utwór rozpoczyna ROWENA z coverem piosenki PARANOID oryginalnego autorstwa legendy heavy metalu Black Sabbath. Pomimo że docelowo zarówno K jak i YUUREI są raperami, przyłączają się do śpiewania ikonicznego kawałka. Fani zespołu jednak po dzisiejszym wieczorze nie pozostaną nienasyceni, bowiem zaraz po zakończeniu utworu, wjeżdża BILLIE wraz z autorskim przedpremierowym o nazwie HORSEMAN OF THE APOCALYPSE, co jeszcze bardziej porywa tłum. Do pochłoniętego pierwszym wykonaniem swojego debiutanckiego kawałka zespołu dołączają fani, którzy podłapując trochę refrenu, dołączają do śpiewania. W tle można dostrzec kilkoro tancerzy, którzy nie wiadomo kiedy pojawili się na scenie. W międzyczasie K i Yuurei zachwycają publiczność, mając w końcu swoją własną chwilę i mogąc popisać się swoim rapem. W międzyczasie Billie wraz z Roweną dołączają do tancerzy, przy okazji rzucając po scenie wszystkim, co wpadnie im w ręce. Kończy się to tym, że niszczą one prowizoryczne instrumenty służące za tło. Siostry nie dają się raperom długo nacieszyć uwagą, bowiem zaraz swoim chaosem, które stworzyły za ich plecami, przyciągają wzrok publiczności. Wykorzystują to przy okazji do płynnego przejścia do zakończenia utworu, dając z siebie wszystko przy wyciąganiu high notów. Przy tym słychać lekko załamujący się głos Roweny, będącej niestety widocznie pod wpływem alkoholu (!), co publika szybko zauważa. Billie stara się szybko ratować sytuację, kończąc utwór na własną rękę. Po skończonym utworze zespół kłania się nisko w akompaniamencie powoli gasnących świateł scenicznych i znika gdzieś w mroku sceny.
JUDITH HAGEN: Naczelnej wysłanniczki Szmatławca nikt się nie spodziewa, tak jak hiszpańskiej inkwizycji! Mój red carpet commentary na Scam Week był tak legendary, że nie dziwię się wcale, że dostaję zaproszenia na inne imprezy eventowe… no dobra, może tu się trochę wprosiłam i może to tylko kwestia czasu, aż prawowity host znajdzie miejsce, gdzie stoję z tym skradzionym mikrofonem… nieważne, to wszystko robię dla was, bo Szmatławiec nie śpi. Szmatławiec tak bardzo nie śpi, że ma bezsenność!
NICHELLE RAYMOND: Cóż, na bezsenność to ja będę cierpieć bo zobaczeniu co niektórych kreacji!
JUDITH HAGEN: No, stara, ledwo co przyszłam, a już widzę, że jest tanio, plastikowo i tandetnie. Czyli tak, jak lubię najbardziej! Może tym razem nie będę się musiała nawalać za kulisami, żeby zrobić z tego comedy gold, bo cały czerwony dywan sam się ośmiesza! Patrz, czy to celofan i azbest?!


KAREN: Sama nie wiem co mi się tu gryzie najbardziej. Kochana, trochę dajesz mi vibe losowo ubranego Sima wersja exclusive. Wiem, że góra zapewnie pokazuje to, jak bardzo chciałaś błyszczeć dzisiejszego wieczoru, ale dół wygląda jakbyś co najmniej owinęła się zasłoną! A buty wcale nie ratują sytuacji, wręcz krzyczą, by je zdjąć, bo inaczej twoje nogi będą umierać z bólu przez następne kilka dni!
NICHELLE RAYMOND: Ah, Sloane! Tak, jak piękna, tak kreację dobrałaś sobie słabiutką, sweetie… Makijaż wręcz idealny, te kreski - BOSKIE! Jednak jeśli chodzi o całą resztę to jestem po prostu zawiedziona. Jakoś w ogóle nie zgrywa mi się dół z tyą cekinową górą. Ratuje Cię tylko śliczna buźka i ładnie ułożone włoski, bby.
JUDITH HAGEN: Ok, to jest… cute. Trochę disjointed, nie za bardzo rozumiem, co tu się dzieje, Góra daje mi nowy rok w Heaven w Londynie, dół trochę ksiądz, buty za to 2012 VMA’s…To nie ma kształtu kochaniutka! Może jestem biased, ale NIENAWIDZĘ open toed butów. To nie wygląda dobrze na nikim, poza tym jeden wystający paluch??? To NIE jest vibe, PRZESTAŃ!
LOTTIE VAUGHN: Chyba muszę się zgodzić z moimi koleżankami. Góra i dół zdecydowanie nie wyglądają jak całość, tylko jak zebrane od dwóch różnych kreacji i to dość nieumiejętnie. Myślę, że może miałaś na ten wieczór przygotowaną czarną suknię, ale jak zobaczyłaś Bena ubranego całego na srebro, to na szybko chciałaś się do niego dopasować i dorzuciłaś ten gorset, który został Ci po sylwestrze… Niestety to nie była dobra decyzja, ale mówią, że ładnemu jest we wszystkim ładnie i mimo wszystko przyjemnie się patrzy na Twoją śliczną i roześmianą twarz!

KAREN: Słuchaj, twoja dziewczyna tak zna się na modzie a ty przychodzisz na galę w czymś takim? Znaczy, nie jest źle, ale nie uważasz, że to trochę zbyt basic jak na taką galę? Po takim mózgu jak tobie spodziewałabym się czegoś kreatywniejszego. Przyznam, że czasem i prosty strój potrafi wyglądać zajebiście, aczkolwiek tutaj tego nie widzę. Widzę ładnego faceta w zwyczajnym stroju i tyle.
NICHELLE RAYMOND: Hmm, cóż ja mogę tu powiedzieć? Na pewno na plus jest ten Twój czarny golfik, no po prostu wygląda jak stworzony dla Ciebie. Spodnie klasyczne, elegancki pasek, i like it. Trochę mi wadzi ta koszula, sama nie wiem, jest w niej coś, co daje mi takie trochę… kościelne vibes? Może gdyby krój tej koszuli był nieco inny to patrzyło by mi się na całość przyjemniej.
JUDITH HAGEN: Oh ok, widzę cię! Wziąłeś czarny golf i spodnie i byłeś gotowy wyjść, ale wtedy przypomniałeś sobie, że masz do obskoczenia event, więc ogarnąłeś na to czerwoną koszulę? To jest takie proste, że aż low key ikoniczne. Wygląda super, wygląda regal. Dobra robota, rób tak dalej!
LOTTIE VAUGHN: Czy to jest kreacja na czerwony dywan najbardziej prestiżowej gali na świecie? Powiedzmy, że te czarne spodnie i golf świetnie wyglądałyby z atłasową marynarką w tym czerwonym kolorze i to byłby strój na ten event, ale to? Na co dzień ten zestaw sprawdziłby się idealnie, ale na to wydarzenie jednak jest za biednie i mało szykownie.

KAREN: Oh damn! *wachluje się* Czemu nikt nie zainwestował w porządną klimatyzację, wiedząc, że na gali pojawią się takie gorące persony? Nie wiem jak to robisz, ale chyba jesteś jedną z tych osób, które potrafią świetnie zaprezentować się nawet w worku na ziemniaki. Aczkolwiek sukni którą masz na sobie daleko do worka na ziemniaki, ba - świeci jak miliony monet. W przenośni i dosłownie! Poza tym oślepia mnie nie tylko blask twojej sukienki, ale ten duży dekolt też robi wrażenie, ciężko skupić uwagę na czymś innym, choć zgaduję, że nie jestem pierwszą i ostatnią osobą, która dzisiejszego wieczoru będzie miała z tym problem.
NICHELLE RAYMOND: Girlll, you boss ass bitch! Siska, jesteś dla mnie najpiękniejsza na świecie, ta sukienka to najlepsze, co mogłaś założyć dzisiejszego wieczoru. Prosta, elegancka ale nie da obok siebie przejść obojętnie. Podkreśla Twoje atuty, leży idealnie. Wspaniała kreacja.
JUDITH HAGEN: Ach, Miss Trina! Totalnie bad and boujee, ale wcale nie way 2 sexy, bo w moim słowniku nie ma czegoś takiego! Powiem ci szczerze, ta sukienka sama w sobie wygląda trochę… tanio, a do tego jestem pewna, że coś ci z jednej strony odstaje. ALE, skoro to mamy już out of the way, girl you carry it off! Na wieszaku nie spojrzałabym na tę sukienkę w ogóle, a ty wyglądasz w niej jak pieniądze. A pieniądze są super. Totalnie plusik.
LOTTIE VAUGHN: WOW, jest ogień! Stylizacja a’la Marilyn Monroe, ale w seksowniejszej wersji wygląda na Tobie nieziemsko! Sukienka może i jest trochę wulgarna, bo Twój biust aż chce z niej wyskoczyć i się z nami przywitać, ale jakoś to wszystko na Tobie się broni. Pokazałaś swoje największe atuty i zdecydowanie jest to stylizacja, w której mogłabyś odebrać jakąś statuetkę albo i kilka!

KAREN: Oj Elias! Z jednej strony mam ochotę zganić cię za ten chaos, a z drugiej strony cholernie mi się to podoba! Trochę kręci mi się w głowie jak na to patrzę, bo tak dużo tutaj… wszystkiego, ale ten twój szaliczek robi tutaj niezłą robotę. Muszę przyznać, że ten cały artystyczny nieład wyszedł tutaj naprawdę zacnie, mocna piątka z plusem!
NICHELLE RAYMOND: Ah, Eliasku, skarbie, ja wiem, że lubisz oryginalne kreacje, które się wyróżniają, aleee dzisiaj to przesadziłeś! Ten fioletowy szaliczek totalnie robi robotę. Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że zupełnie nie pasuje do reszty, ale im dłużej się na to patrzy, tym przyjemniej się robi. I mean, przyjemniej się patrzy ekhm… Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to ta koszulka, można by ją podmienić na coś innego i było idealnie.
JUDITH HAGEN: Ach, jak ja lubię, kiedy jest tak nasrane wszystkiego! Czuję łaskotki od tego szaliczka już stąd! Powiem ci, że gdyby nie twoje boa, to byłby to nudny bałagan. A tak jest ciekawy bałagan i od razu mi lepiej!
LOTTIE VAUGHN: Czy muszę jeszcze coś dodawać? Elias zawsze wygląda nienagannie i zdecydowanie ma swój styl, który pasuje do jego osobowości. Nie wierzę, że aż tak słodzę byłemu… ale ode mnie po prostu 10/10!

KAREN: Witaj Casey! Wpadłaś do nas prosto ze spotkania bogów na Olimpie? Bo twoja kreacja zdecydowanie to sugeruje! Choć oczywiście nie mówię, że to złe! Przyznaj się, robiłaś za zastępstwo Afrodyty? Sama suknia jest naprawdę świetna, ładny dekolt jak przystało na Beachankę i smaczne rozcięcie na jedną nóżkę prezentują się naprawdę dobrze i ze smakiem. Dzięki liściastym zdobieniom nie jest tutaj za pusto, a buciki też ładnie komponują się z całością. Problemem jest tu jedynie makijaż, który psuje cały efekt kreacji i jest po prostu… zły. Totalnie musisz zmienić wizażystkę!
NICHELLE RAYMOND: Woah, a tutaj co się wydarzyło? Urwałaś się z kościoła, Cass? Ta stylizacja kojarzy mi się jedynie z kościołem, jakąś pielgrzymką czy innym takim. Jeszcze te gałęzie na talii, no totalnie jakiś jezuskowy wianek. A gdyby tego było mało, Twoja twarz wygląda jak duch. Zły podkład? Sorry not sorry, ale jestem zupełnie nie, darling.
JUDITH HAGEN: Hej mała, bolało? Kiedy spadałaś z Olimpu? Totalnie zgadzam się z Karynką, ten makijaż to porażka. Ja wiem, że biała powieka to takie Hollywood, a ciemne usta takie ponętne, ale to absolutnie nie ma sensu. Wygląda tanio i trochę daje mi zestaw małej ślicznotki z gazetki Barbie. Im dłużej się tobie przyglądam, tym coraz bardziej mi się wydaje, że widzę wśród tego białego jakieś srebro i teraz przypominasz mi o folii do pieczenia. Pasuje do twoich butów. Sukienki bronią tylko te chwasty w talii, bo bez nich to byłaby zwykła szmata.
LOTTIE VAUGHN: I mamy Beach, która nie wygląda jak bitch… to chyba coś nowego? Biała sukni zdecydowanie kojarzy się z niewinnością, z którą Casey ma niewiele wspólnego, ale dodając do tego ogromny dekolt plus odsłoniętą nogę i srebrne zdobienia - mamy sukces! Kochana, tylko gdzie Twoja słynna opalenizna? Koniecznie zmień makijażystkę bo wyglądasz jakby ktoś obsypał Cię mąką albo cukrem pudrem, hmm. Chyba, że po prostu zrobiłaś się na Blankę Lipińską z 2022 roku, ale to również nie jest dobry wzór do naśladowania!

JUDITH HAGEN: Myślisz, że Taro mógłby postawić mi Tarota? Czy dzisiaj dostaniemy jego coming out jako wróżki telewizyjnej?
NICHELLE RAYMOND: Myślę, że jest to bardzo prawdopodobne. Ja od samego początku, gdy tylko pojawił się w szoł-bizie wiedziałam, że nie jest NORMALNYM człowiekiem. Ciekawa jestem tylko, jakie moce ma jego różdżka… bo wróżki mają różdżki, prawda??
JUDITH HAGEN: Ty brudna, brudna dziewczynko! Dobrze, że nie ma tu dzisiaj twojego ojca, bo za takie komentarze przełożyłby cie przez kolano! Chociaż powiem ci, że mogę się poświęcić i wziąć tę karę zamiast ciebie…
NICHELLE RAYMOND: …Naprawdę nie wiem, czy chciałam to słyszeć, Judith Hagen.
JUDITH HAGEN: Myślisz, że Eliaszek pożyczyłby nam swoje różowe boa? Słyszałam, że Rappcio bywa kinky, masz jakiś intel na ten temat?
NICHELLE RAYMOND: Od kogo słyszałaś takie rzeczy?! Mój daddy jest potulnym barankiem, który nie fascynuje się żadnymi dzikimi zabawami. Znaczy, tak myślę… ACZKOLWIEK, jak czasem wpadam do niego na odwiedziny i zostaję na noc to nie da się nie słyszeć zza ściany jęczenia Diany Beach. Dla spokoju swojego umysłu wolę wmawiać sobie, że biedna kobieta tylko rozgrzewa struny głosowe przed wizytami w studio nagraniowym.
JUDITH HAGEN: Ta stara raszpla tylko potrafi jęczeć! Ostatnio wysłałam jej smska, a ona chamsko mi odpisała pytaniem, czy nie potrzebuję pieniędzy! PFF! Chyba już zapomniała, że jej jedyne dochody w ostatniej dekadzie pochodzą z tego jednego numeru Szmatławca, który zrobiłyśmy razem! Za to zdradzę ci w sekrecie, że Roksanę totalnie kręci podduszanie, sama kiedyś zdradziła mi to po pijaku, kiedy bawiła się w moją mamusię, gdy mój ojciec leczył z jej pomocą złamane serce po rozstaniu z moją matką.
NICHELLE RAYMOND: Woah… historia życia. A tak na pierwszy rzut oko Roksana wygląda na spokojną i taką… normalną?? Ułożoną? Jak to pozory mogą mylić!
JUDITH HAGEN: Może dlatego jej związek z twoim ojcem nie przetrwał? Kobiety zazwyczaj marudzą, że duszą się w niespełnionych związkach. A może tu było na odwrót i miała po prostu za dużo tlenu? Speaking of tlen, czy oczy mnie mylą, czy mamy tu konwent fanów Star Wars? To Bentley Burton! Ciekawa jestem koloru jego miecza, bo popraw mnie, jeśli się mylę, ale ci niebiescy i zieloni uprawiają jakąś telekinezę, a czerwoni mają bardziej spicy moce? Zapytamy?


KAREN: Okej, to jest naprawdę odjazdowa stylóweczka! I to dosłownie odjazdowa, bo totalnie przywodzi mi na myśl jakieś science-fiction klimaty przez połączenie satyny i szarości! Może przed galą porwali cię kosmici? Tak czy inaczej; na tobie wygląda to interesująco i niebanalnie. Jedyne do czego muszę się przyczepić to ten satynowy top pod garniakiem, daje mi już trochę lekki przesyt, który zastąpiłabym czymś bardziej stonowanym, aczkolwiek to tylko ja! Ach, no i te buciory to przesada, muszę zasłaniać je dłonią, by nie zepsuły wrażenia!
NICHELLE RAYMOND: Damn, ten Burton to wie, jak sprawić, aby kobiety, i nie tylko, zawiesiły na nim oko! Całkowicie urzekł mnie minimalizm tego stroju. Blady kolorek pasuje do ciemnych loczków, czarne buty są fajnym kontrastem. Fajnie, fajnie.
JUDITH HAGEN: Gwiezdne wojny but make it red carpet! Walka z Sithami na 18, ale RMA na 20! Rozumiesz, o co mi chodzi? Ja to totalnie czuję, to jest piękny przykład, jak można zrobić satynę HOT! Co prawda ja bym pod marynarkę wrzuciła jakiś mesh top albo coś, ale to dlatego, że jestem niepoprawna. Dobra robota młody padawanie!
LOTTIE VAUGHN: Kolejny mężczyzna, który na szczęście nie założył czarnego garnituru i myślał, że jakoś ujdzie! Piękna forma, bardzo twarzowy kolor, który wręcz idealnie pasuje do Bena i jego aury tajemniczości! Kochany, rób tak dalej, bo każda Twoja stylizacja jest trafiona w punkt!

KAREN: Nie będę owijać w bawełnę - twoja sukienka jest zwyczajnie kiczowata. Jak bardzo uwielbiam cię jako artystkę, tak sukienkę wybrałaś tragiczną. Szczerze nie wiem, czy to kwestia koloru, kroju, czy też może całokształtu, ale w żaden sposób do ciebie nie pasuje, kochana, a jedynie przywodzi mi na myśl kreacje moich ciotek na zdjęciach ślubnych mojej matki sprzed trzydziestu lat! Nie będę jednak tak krytyczna, bo twój fryzjer ewidentnie się postarał no i makijaż również masz nienaganny! Niestety, to tylko tyle!
NICHELLE RAYMOND: Oh my- Cóż za odważny kolor! Coś mi się w oczach pierdzieli czy te kokardko-motylki na kiecce są czerwone? Nie zrozum mnie źle, kochana, nie jest źle… sama sobą promieniejesz, Twoja fryzura i make-up są w punkt! Krój sukienki też w porządku, jak najbardziej. Może gdyby tylko kolor lub wzór był inny…
JUDITH HAGEN: Co za satynowy wieczór! Moja matka chyba z wibratorem się na rozum zamieniła. TO ma być out_fit na galę rangi RMA? Nie wiem, czy nie spodziewała się mnie w panelu tutaj, czy co, ale ktoś powinien jej powiedzieć, że skręt na dożynki był w drugą stronę. Do czego to doszło… totalnie zgadzam z Nichelle, jebie mi się przed oczami do tego czegoś, co lata ci na sukience.
LOTTIE VAUGHN: Samantho, kocham Twoją muzykę i całokształt twórczości, ale to raczej nie jest Twój wieczór. Może zacznijmy od plusów, bo włosy i makijaż są świetne, bo od Twojej skóry bije piękny naturalny glow. Co do sukienki, czy ja widzę, że jest to świecąca satyna? Gdybyś byka raperką jak Trina taki tandetny materiał może by się na Tobie obronił, ale takie rzeczy nie przystoją damie Twoje rangi. Materiał i wzór zdecydowanie na nie, jedynie krój jest korzystny, bowiem podkreśla talię.

KAREN: Coś mi się tutaj gryzie… Z jednej strony przywodzisz mi na myśl Aurorę czy inną księżniczkę Disneya, a z drugiej… wydłuża cię i to śmiem twierdzić, że aż za bardzo. Wycięte boki są naprawdę hot i ładnie współgrają z tym rozkloszowaniem, ale mam wrażenie, że nie do każdego pasuje ten krój. Makijaż, fryzura i dodatki? Pierwsza klasa, ale ogółem…W dużym skrócie? Wyglądasz bardzo ładnie - ale jedynie ładnie, nie będzie z tego kreacji wieczoru!
NICHELLE RAYMOND: Na pewno nie mogę zaprzeczyć, że jest to CIEKAWA suknia. Wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że jest ona piękna. Nietuzinkowa. Podkreśla Twoją talię tymi wycięciami, a ten rozkloszowany dół dodaje elegancji, wręcz takiej królewskości. Wyglądasz jak księżniczka, B!
JUDITH HAGEN: Moja pierwsza myśl, jak cię zobaczyłam, to było wow, ale ona jest długa! I wcale nie chodziło mi o twoja kiecke, tylko o ciebie! Serio, te wycięcia w talii i rozkloszowanie tuż pod tyłkiem zaskakująco ze sobą współgrają. Now, pomimo tego, chyba bardziej jestem na nie. Jesteś piękna jak poranna rosa *chichocze*, ale wolałabym chyba, żeby całość była prosta, ewentualnie fitted. Wtedy wyglądałabyś bardziej chic, a mniej Lady Dimitrescu.
LOTTIE VAUGHN: Po pierwsze wyglądasz jak uroczy i niewinny aniołek! Może ta stylizacja na pierwszy rzut oka wydaje się zbyt basic, ale tutaj wszystko ze sobą gra! Po drugie sukienka ma świetną formę i ciekawą teksturę, a do tego kokieteryjnie wycięte boki! Jak widać na załączonym przykładzie, można pokazać trochę ciała i być przy tym całkowicie eleganckim! W końcu ktoś odważył się założyć widoczną biżuterię, która wręcz oślepia nas swoim blaskiem. Ja jestem bardzo na tak! To Twój wieczór!

KAREN: *dramatycznie omdlewa* Prawie dostałam zawału widząc jakie buty dobrałeś do swojej kreacji! No ale na szczęście wyglądasz jak doktorek, więc liczę, że w razie czego się mną zajmiesz *kaszl kaszl* No dobra, co my tutaj mamy? Ta koszulka z dekoltem w serek idealnie podkreśla to, jakie szerokie masz bary i ładnie pokazuje obojczyki, pasuje ci ten krój… Wait a sec, a co to za nitki przy płaszczu?! Łapcie mnie, bo zemdleje! Jak stroiiście się z Yakshą on nie zauważył, że przy twoim płaszczu są takie ogromne nieestetyczne nitki?! A tak zupełnie poważnie to w tej prostocie kreacji tkwi pewien urok, który pokazuje, że nawet dość casualowe odzienie w odpowiedniej kombinacji ze sobą jak i odpowiedniki dodatkami potrafi przykuwać oko… pomijając w tym wszystkim twoje buty, które wyglądają, jakbyś wybierał się na spacer, a nie na galę. Gdyby to jednak wymienić myślę, że byłoby na mocne 8/10.
NICHELLE RAYMOND: A Ty to się urwałeś z dyżuru w szpitalu? Autentycznie widzę tu morską lekarską bluzkę z narzuconym na ramiona białym lekarskim płaszczem. Może gdybym była pacjentką, to byłabym zachwycona widząc takiego doktorka… ale nie zapominajmy, że to gala i cóż, od kogo jak od kogo, ale od Ciebie oczekiwałam “troszkę” więcej.
JUDITH HAGEN: Panie doktorze, słabo mi! Totalnie dajesz mi vibe lekarza. I to nawet nie jakiegoś niepoprawnie hot lekarza, tylko zwykłego zioma, który właśnie zaczął swoją rezydenturę i dla którego dekolt w serek to risque zagranie. Spodziewałam się więcej! Gdybyś tylko tutaj był taki adventurous jaki jesteś w swojej karierze!
LOTTIE VAUGHN: Halo, panie doktorze chyba boli mnie serce… czy ktoś może mnie zbadać? Niestety muszę zgodzić się z Nichelle, że ten płaszcz wygląda dokładnie jest lekarski kitel. Gdyby był w innym kolorze wyglądałbyś nonszalancko i totalnie hot! A tak to wyszedł lekarski outfit, który raczej nie nadaje się na taką galę. W obecnej wersji jestem na nie, ale gdy na after party zrzucisz płaszcz, zawieszę na Tobie oko na dłużej.

KAREN: Jak to mówią - kobieta zmienną jest. I Harina pokazuje nam to na sobie dosłownie idealnie. Widać, że miałaś spory problem z wybraniem kreacji, a ostatecznie połączyłaś jedno z drugim co dało… nietypową kombinację. O ile zarówno zwierzęce wzory jak i koronki są totalnie hot, to kroje wydają się ze sobą lekko gryźć. Z jednej strony jest to naprawdę ciekawy i oryginalny pomysł na pokazanie twojej drapieżnej i kobiecej natury Harinko, ale z drugiej strony w pewien sposób przypominasz mi tą kreacją moją ciocię. Oh wait, to chyba dlatego Hastur nazywa cię ciotką…Osobiście zmieniłabym fryzurę przy tej kreacji, bo być może to właśnie przez niej wpadasz w lekki vibe ciotuni, przy lekkiej zmianie myślę, że prezentowałabyś się bajecznie. Podsumowując mimo wszystko jest naprawdę świetnie, choć mogło być lepiej.
NICHELLE RAYMOND: Mm, dzika laska z Ciebie, Harinka. Slayyy totalny! Z jednej strony mamy skromną czarną sukienkę, dopasowaną do ciała, a z drugiej obszerniejszą, zwierzęcą część. To jest dla mnie tak cudne, że aż sama żałuję, że nie założyłam czegoś podobnego! Bez wątpienia jedna z lepszych kreacji, jakie dziś widziałam, a trust me, widziałam dziś wiele…
JUDITH HAGEN: No, no, no, czy to moja nowa okładkowa Szma… to znaczy hejka kochana, miałam oczywiście na myśli szmaragdową gwiazdę, to taki modny kolor w tym sezonie! Wyglądasz oszałamiająco. Wyglądasz jednocześnie jak cougar milf i jak niewinna ingenue na pierwszej randce z czerwonym dywanem. Dosłownie, bo masz jesteś pięknie przepołowiona! Trafne oko, na pewno wezmę to pod uwagę podczas robienia swojej listy…
LOTTIE VAUGHN: O proszę Harinka, chyba nie mogłaś zdecydować się czy dzisiejszego wieczoru chcesz być romantyczna albo dzika i postawiłaś na obie wersje! Muszę powiedzieć, że podoba mi się to nieoczywiste rozwiązanie! Ta peleryna w cętki fajnie dopełnia czarny outfit, który bez niej może byłby nudny. Do tego ta kokieteryjnie wystająca nóżka spod tego tiulu i całość wygląda ultra kobieco.

JUDITH HAGEN: Czas na przerwę dla sponsorów, reklamy, czy cokolwiek Muse potrzebuje tu wsadzić, żeby zwróciła się jej ta inwestycja. Biedna musiała zaciągnąć się w Providencie A TAKŻE Bocianie, to stąd te wszystkie opóźnienia? Jak oceniasz poziom do tej pory? Połowa gwiazd już przeszła, więc możemy ocenić vibes czerwonego dywanu? Jesteś rozgrzana jak on, czy wyziębiona jak posadzka pod nim?
NICHELLE RAYMOND: Czerwonego dywanu? A on nie jest przypadkiem w tym roku niebieski?? Czy to mi już się coś w oczach pieprzy? Ugh, tak czy siak, osobiście to jest mi nieco CHŁODNO. Tylko teraz nie wiem, czy to z powodu mało wystrzałowych kreacji naszych biznesowych znajomych czy przez dające się wyczuć z drugiego końca dywanu LODOWATE spojrzenia byłych Duffera rzucane w jego stronę!
JUDITH HAGEN: *agresywnie macha rękami* Psujesz mi moją piekną metaforę swoją drobiazgowością, ogarnij się laska!!!! Kogo obchodzi kolor tej szmaty?… To znaczy super akcesoria Muse, rewelacyjne oko! Anyway, Duffer niedługo będzie chyba musiał zabawić się w Assassin’s Creed irl, bo to tylko kwestia czasu, aż zbierze się angry mob jego żon/dziewczyn/kochanek/opiekunek i przegoni go na drugi koniec kontynentu. Słyszałam, że próbował schować się w męskim kiblu, ale Beauty Hart jest na tyle wyzwolona, że wyrwała pisuar ze ściany i rozwaliła nim drzwi do kabiny Duffera! Muszę ją złapać i przepytać o całą sprawę do Szmatławca!
NICHELLE RAYMOND: Oj, kochana, nie wiem czy dasz radę ją teraz złapać. Z tego, co widziałam i słyszałam, to teraz jest zajęta jakimś hot Włochem czy innym takim. Może wyrwała ten pisuar nie po to, żeby wbić się do Sheldona, tylko aby zbudować z niego tron dla swojego nowego MACZO?
JUDITH HAGEN: Myślisz, że tak szybko się pozbierała po tym rozstaniu? Chociaż możesz mieć rację, słyszałam na dzielni, że młoda potrzebuje ogiera w sypialni i odbija sobie za wszystkie noce, kiedy musiała Duffera lulać do snu, bo piosenka mu w studio nie wyszła. Tak czy siak czekam na jego breakup album, bo na pewno będzie juicy. Aż szkoda, że dostał już okładkę w Szmatławcu. O, czekaj, idzie Muse, wracaj do stolika!


KAREN: Jestem totalnie hoe jeżeli o gorsetowe, czy ogółem suczkowate rzeczy, więc ta kiecka zdobyła moje serce. Sama z chęcią bym się w taką wcisnęła, gdyby była czarna albo czerwona! Wyglądasz gorąco to jest pewne *wachluje się* i jak na organizatorkę przystało przykuwasz uwagę! Co prawda twoja kreacja nie jest specjalnie wymyślna, ale ja jestem na tak! Oczywiście pomijając twoje rajstopki, a fe! Zdejmuj to, ale już!
NICHELLE RAYMOND: Może nie wypada mówić tak o organizatorce, ale zawiodłaś mnie trochę, Muska. To niestety wygląda jak coś, co mogłoby służyć za podszewko-gorset pod prawdziwie królewską suknię. Nie wiem, czy miałaś zamiar postawić na minimalizm, ale dla mnie to jest aż za mało. Bronisz się tylko swoją śliczną buźką, kochanie.
JUDITH HAGEN: Mój dziadek kiedyś wypalił sobie składankę do samochodu, którą podpisał muzola różna. I trochę to tutaj widzę. Rozumiem, że ze stresu przed galą zostałaś w samej bieliźnie i zapomniałaś o sukience, prawda? Nie zrozum mnie źle, wyglądasz pięknie i świeżo, ale oczekiwałam po tobie więcej grandeur!
LOTTIE VAUGHN: Mówicie co chcecie, ale mi się podoba ta sukienka! Genialnie podkreśla Twoją talię i przez to, że jest taka halkowo-bieliźniana wyglądasz niesamowicie hot! Sama bym chętnie ją założyła. Tylko, czy to jest kreacja godna organizatorki? Tutaj można by się spierać, ale na pewno zaskoczysz nas dziś niejedną sukienką. I ostatnia kwestia, dlaczego Twoje nogi wyglądają tak dziwnie? Czy Ty masz na sobie rajstopy, czy to jakiś balsam? Mam nadzieję, że to ta druga opcja…

KAREN: Może i odziałeś się w pełni w czerń, ale jest to dość ciekawe wdzianko! Głównie mówię tutaj o górnej części kreacji, bo ten nietypowy fason przykuwa uwagę! Co prawda osobiście poeksperymentowałabym przy tym z kolorami, bo pełna czerń od góry do dołu w większości przypadków nie jest tak porywająca, dopóki w grę nie wchodzą bardziej wyszukane materiały i wzorki! Tak czy inaczej, jest super. Jeszcze ta szrama na policzku - nie wnikam czy to makijaż, czy Vex przywalił ci gdy stroiliście się razem na galę, aczkolwiek dodaje ci ona +10 do drapieżności. Trzy razy na tak, następny!
NICHELLE RAYMOND: I to jest coś, czego potrzebowałam! Wyjątkowy garniak, ciekawe zapięcie… czy może to pasek? Sama nie wiem, ale wygląda nieziemsko! Ta marynarka to absolutny hit. Prostota i elegancja, to jest klucz do sukcesu. Naprawdę świetnie wyglądasz.
JUDITH HAGEN: Czy to ty jesteś tym Sithem, z którym Padawan Burton bił się przed galą?
LOTTIE VAUGHN: Niby jesteś cały na czarno, ale zdecydowanie wyróżniasz się na tle innych mężczyzn. Bardzo ciekawa forma marynarki, sprawia, że nie jest nudno i całość bardzo do mnie przemawia. Inni panowie mogliby wziąć z Ciebie przykład i również zaszaleć w poczytnym tego słowa znaczeniu! Jestem na tak!

KAREN: Kochana, nie wiem, kto jest twoim stylistą, ale powinnaś go zwolnić. Sama wyglądasz jakbyś była tutaj za karę a sukienka, którą masz na sobie była jakimś kiepskim zakładem. I problemem tutaj wcale nie jest dekolt, do którego zapewne duża ilość osób się przyczepi. Te fikuśne wycięcia są naprawdę ciekawe i w innej odsłonie byłoby pewnie hot, choć jedynie irytuje mnie ten materiał pomiędzy nimi. No ale ja nie o tym chciałam mówić, bo katastrofę tutaj czyni ten dół! Nawet nie wiem, jak określić, to jest po prostu złe i nie pasuje do ciebie. Dodatkowo ten gradient też w żaden sposób nie podkreśla twojej urody, a pogłębia twój smutny wygląd! Mam nadzieję, że masz coś na zmianę!
NICHELLE RAYMOND: Nawet nie wiem, co powiedzieć. Szkoda mi słów na to… coś. Nie dość, że wyglądasz na niezadowoloną z życia max, to na dodatek sukienka jest dla mnie po prostu beznadziejna, brzydka. Nawet szkoda się nad tym rozwodzić. Tragedia, Sunshine. Może na afterparty założysz coś lepszego.
JUDITH HAGEN: Zacznijmy od tego, że ja kocham wszystko, co wulgarne. Lata pracy z Fran, Dockiem i Beachankami do tego cię przyzwyczajają! Chciałabym podzielić oburzenie koleżanek z panelu, aczkolwiek mi to wycięcie do samej pizdy wcale nie przeszkadza, więc proszę mi tu za cnotki nie robić! Jedyne co, to trochę drażnią mnie twoja biodra, bo ta kieca jest tak napakowana jakąś gąbką czy czymś, że totalnie zaburza twoje delikatne proporcje. Więc padding do śmietnika, leć do łazienki podczas przerwy i to wyjmij i będzie git!
LOTTIE VAUGHN: Wow, w takim wydaniu jeszcze Cię nie widziałam! Rozumiem, że chciałaś zaszaleć i ze słodkiej dziewczynki stać się wampem, choćby na jedną noc, ale nie. To wycięcie z przodu nie przystoi nawet pani do towarzystwa, więc nie mam pojęcia dlaczego założyłaś tak wulgarną kreację na galę. Jedynie nowy kolor włosów wygląda ciekawie, jednak ciężko Cię w nim poznać, ale z tą sukienką może to i lepiej, zwłaszcza jakby te cieniutkie paseczki nie wytrzymały…

KAREN: Nie wiem kto cię tak wkurzył, że zabrałeś ze sobą na galę pukawkę, ale wyglądasz trochę jak Bond. James Bond. Wyglądasz w tym wydaniu całkiem smacznie, aczkolwiek jeśli mam być szczera spodziewałam się po tobie czegoś znacznie więcej. Kto jak kto, ale ty potrafisz się ciekawie ubrać, obserwuje twojego Instagrama i jestem zakochana w każdej stylówce, jaką wstawisz, bo to totalnie moje klimaty! A tutaj nie wiedzieć czemu uraczyłeś nas zwyczajnym galowym strojem, co prawda z domieszką vibe agenta, ale to nadal za mało. Przyznaj się, ktoś przed galą rozlał na ciebie soczek i musiałeś się przebrać w coś innego?
NICHELLE RAYMOND: A cóż to za gangsta? Aż mi się ciepło zrobiło, damn! Klasyczne czarne garnitury chyba mają w sobie to coś, co sprawia, że wyglądają dobrze ZAWSZE, niezależnie od okazji czy osoby, która je nosi. Klasyka, schludność. A ten gnat to prawdziwy? Czy atrapa? Bo od tego zależy, jak wysoko ocenię całokształt…
JUDITH HAGEN: Ale tak ze spluwą na dywan wyskoczyć? Jeżeli próbujesz mnie zastraszyć, to tough shit, matka próbowała mnie usunąć zarówno przed, jak i po narodzinach, więc skoro przetrwałam jej mordercze zapędy, to i ty mi niestraszny! Co do ficiku i tych spodni po młodszym bracie, to trochę basic. Bo dosłownie długość spodni to jedyne, na czym mogę się tu skupić, a to powinno ci zasugerować, jak nudne to jest.
LOTTIE VAUGHN: Czy zabrałeś ze sobą tego gnata żeby nas trochę nastraszyć w razie jak chcielibyśmy wystawić Twojej stylizacji najniższe noty? Trochę czuję presję, ale zaryzykuje. Niestety jest to czarny garnitur z biała koszulą i krawatem. Nic odkrywczego, a w dodatku chyba jakaś pijana krawcowa zbyt mocno skróciła Ci spodnie. Taka długość może lepiej prezentowałaby by się z mokasynami? Tego już się nie dowiemy, bo obecnie wyglądasz jedynie poprawnie. I po tych słowach się oddalę w razie jakbyś chciał użyć swojej broni…

JUDITH HAGEN: Jaki jest stan ochrony na tej imprezie? Poważne pytanie, oczekuję poważnej odpowiedzi.
NICHELLE RAYMOND: Pytasz o to, czy są dobrze wyszkoleni, czy o stan ich trzeźwości?? Bo to istotna kwestia.
JUDITH HAGEN: Jedno i drugie, a jeśli podasz mi jeszcze stan ich portfeli, to nawet lepiej, będę wiedziała do kogo uderzyć po imprezie! O ile dotrwamy do końca oczywiście, bo nie wiem, czy śmieszki z BLT nie skończą się dla nas sześć stóp pod ziemią…
NICHELLE RAYMOND: Widziałam jakiś papier na backstage’u, w którym było napisane, że każdy ochroniarz tutaj ma czarny pas w karate, więc to chyba podchodzi pod dobre wyszkolenie. Trzeźwości nie sprawdzałam, aczkolwiek kątem oka zwróciłam uwagę na tamtego młodziaka *wskazuje palcem na młodego ochroniarza* Trochę go rzuca na lewo i prawo, ale może po prostu gościu ma fun z bycia tutaj, nie wiem, ale AKURAT JEGO to mogłabym zapytać o stan portfela. Tylko niekoniecznie dla Ciebie… *ślini się*
JUDITH HAGEN: *wachluje Nichelle swoimi kartkami* Halo, ziemia do Nichelle, takie rumieńce ci wykwitły, że zaraz będę musiała zawołać lekarza! Chociaż nie, jednego już mamy na sali. Vex? VEX! Vex chodź tu, moja współprowadząca potrzebuje twojej asysty! *biegnie w stronę Vexa*


KAREN: Kochana, świecisz jak monetki w portfelu mojego ojca! Jestem jak kotek, więc uwielbiam wszelkie świecidełka, więc do mnie ta kreacja jak najbardziej przemawia. Trochę wygląda jakbyś miała na 18 imprezę na Marsie, a na 20 red carpet na RMA, albo jakby ktoś przetworzył ozdobne opakowanie na prezenty na sukienkę, ale to nie szkodzi! Wyglądasz w tym naprawdę dobrze, te aplikacje wzdłuż ręki naprawdę dużo tutaj robią, bo jeśliby się ich pozbyć sukienka mogłaby zalatywać kiczem, a w takim wydaniu wygląda interesująco i galowo. Do tego dobrze dobrana biżuteria też robi swoje, bo podkręca cały look. Dobra robota, Faith!
NICHELLE RAYMOND: Na pewno nie da się przejść obok takiego świecidełka obojętnie. Z jednej strony trochę tandeta, z drugiej jednak no ma to coś w sobie. Względnie prosty krój z bogatszą jedną stroną robi robotę. Do tego ten dopasowany naszyjnik - wspaniały zestaw.
JUDITH HAGEN: Wszyscy wiedzą, że kocham tandetę. Mam to w genach, spójrzcie jak tandetnie wygląda dzisiaj moja matka! Ta aplikacja koło twojej łapki wygląda jak folia, kiedy ją zmiotę w rękach dookoła garnka. I to jest super! Wyglądasz świeżo i mnie to jara. Tylko sio z tymi butami, nie chcę widzieć twoich stóp!
LOTTIE VAUGHN: Ta stylizacja jednocześnie mi się podoba, ale z drugiej strony wyglądasz jak kula dyskotekowa. W miarę prosty krój i jednolity kolor plus dopasowany makijaż i włosy stanowią spójną całość, ale przez to sprawiasz wrażenie mocno zmęczonej. Chyba, że już wcześniej zaliczyłaś inną imprezę, to się nie dziwię. Niko wszystko suknia jest równie kosmiczna, co Twój fantastyczny krążek, więc możemy to uznać za jego promocję i odpowiednio dobraną charakteryzację.

KAREN: Oj Taro, o ile jesteś naprawdę ciekawą personą, tak w twojej kreacji nie ma nic co zasługiwałoby na to miano. Gdyby nie to, że przed galą wypiłam dwie mocne czarne kawki pewnie teraz bym teatralnie przysnęła na potwierdzenie mych słów. Nie boj się szaleć ze strojami jeżeli chodzi o galę! Proste czarne garnitury są już passé!
NICHELLE RAYMOND: Widzę, że kolejny postawił na klasykę i czarny garniturek? Bardzo dobrze. Elegancji nigdy za wiele. Wyglądasz tak pięknie a sprawiasz wrażenie takiej sierotki… rozluźnij się, kochany! Have fun, to najważniejsza gala tego roku!
JUDITH HAGEN: Jeżeli myślisz, że błyszczące buciki to dla mnie zrobią, to jesteś w błędzie. Widzę, że postanowiłeś ubrać się na galowo. Stań prosto, zaraz apel i hymn, a 3c wniesie sztandar!
LOTTIE VAUGHN: I mamy tutaj kolejny klasyczny czarny garnitur. Jest szykownie, elegancko, ale jakby trochę nudno? Dobrze, że każdy zna Twoją słodką buźkę, bo jeszcze ktoś pomylił by Cię z ochroną. Mimo wszystko, nie się do czego przyczepić, bowiem garnitur jest nienagannie wykonany, widać, że jest z dobrych materiałów i idealnie dopasowany do Twojej sylwetki!

KAREN: Fajnie wyglądasz, Theia. No właśnie, niestety tylko fajnie. Mam wrażenie jakbym na ostatnich zakupach z moją drogą Mirai widziała w każdym sklepie tę samą sukienkę, bo wygląda tak pospolicie. Znaczy się, nie zrozum mnie ze złotko, nie jest źle, fason idealnie podkreśla twoje kształty i dodatkowo dodaje ci wzrostu, ty też wyglądasz ładnie, ale na pewno nie zasługuje na miano kreacji wieczoru, bo zwyczajnie zawiewa tutaj nudą. To taki damski odpowiednik tych wszystkich garniturowych kreacji u panów. Szkoda, że ograniczyłaś tutaj dodatki, bo sądzę, że dobrze dobrane mogłyby właśnie choć trochę urozmaicić twoją kreację i być może byłaby ciekawsza.
NICHELLE RAYMOND: Dopasowywałaś się do garnituru Taro? Myślę, że tworzylibyście idealny fashion duet, tylko może troszkę nudny. Bo o ile garnitur na mężczyźnie zawsze wygląda dobrze, tak już niestety nie każda sukienka wygląda równie fajnie. Jesteś piękną kobietą, ale to nie jest Twój najlepszy look. A szyja aż prosi się o jakąś biżuterię.
JUDITH HAGEN: ZIEW. Czy to już czas na moją drzemkę? Bo nie widze tu NIC godnego mojej uwagi. Ładna dziewczyna, ładna sukienka, ale czy TO jest właśnie ten zwycięski ciuch? No na pewno nie w moim słowniku. Odpowiem na to za pomocą żargonu nerdów - maxis match rzeczy są cute, ale alpha cc to inna planeta. To jest maxis match. Przyszłam tu po alpha cc.
LOTTIE VAUGHN: Biel i czerń zawsze się sprawdzi, bo jest to niezawodne zestawienie kolorystyczne. Suknia jest ładna i Theia wygląda w niej pięknie, tylko może jest aż za klasycznie? Zaszalałbym z dodatkami i może przydałby się jakiś naszyjnik na szyję? Choć, ktoś ewidentnie chciał tutaj pokazać biust, który jest albo świetnie zrobiony, albo naturalny…

JUDITH HAGEN: To było… Nichelle, masz jakiś komentarz? Bo ja chyba nie za bardzo… a ja zawsze mam coś do powiedzenia, więc to powinno dać ci znać, że coś jest nie tak…
NICHELLE RAYMOND: Hm, daj no mi się chwilkę zastanowić… *intensywnie myśli* Prawdę mówiąc to nie było AŻ TAK tragicznie. Niektórzy naprawdę mają niezły styl! Szkoda jedynie, że te wybitne pojedyncze jednostki nie podzieliły się wiedzą modową z innymi. Może wtedy zaoszczędzono by nam patrzenia na kościelne kiecki i zbyt blade ryjki rodem z filmów o duchach…
JUDITH HAGEN: Nikt mi nie płaci za ciepłe słowa! Tak naprawdę Muse miała nie płacić mi w ogóle, ale teraz dostała ode mnie tyle contentu, że nie będzie miała wyjścia. Kto według ciebie wyglądał najgorzej i dlaczego właśnie moja matka?
NICHELLE RAYMOND: Nie bądź taka surowa dla swojej rodzicielki, jej można wybaczyć modową porażkę ze względu na wiek, ale młode siksy raczej powinny wiedzieć co jest HOT a co NOT! Dla mnie największym przegrywam wieczoru była kościelna, znaczy ekhm Casey Bitch. I to wcale nie z powodu rodzinnej nienawiści do niej!
JUDITH HAGEN: Samantha Harris jest tak stara, że odbierała poród matki Harajuku Bitch. Samantha Harris jest tak stara, że wypalała płyty Osi, zanim ta zmieniła sobie datę urodzenia, Samantha Harris jest tak stara…
NICHELLE RAYMOND: *wyciąga z torebki szeroką taśmę i zakleja Judith usta* To by było na tyle, kochani! Mam nadzieję, że bawicie się dzisiejszego wieczoru lepiej, niż bawiłyśmy się my podczas oceniania tych „kreacji”. Pozdrawiamy serdecznie, buźka!
JUDITH HAGEN: *mdleje z braku powietrza i dowcipów*









MUSE: Ależ to było piękne otwarcie, dziękuję Wam dziewczyny za niezapomniany występ! Kochani, teraz czas na moje powitanie na najbardziej królewskiej gali ever! Jak się dzisiaj czujecie? *głośne piski ze strony publiczności* Okej, rozumiem, że humor również Wam dopisuje *zaśmiała się cicho* Dacie wiarę, że to już piąta edycja RMA?! No ja również nie mogę w to uwierzyć, a jestem organizatorką i hostem po raz drugi z rzędu, wow… Dobra, myślę, że ma co dłużej przedłużać, zapraszam DAMIN do wręczenia pierwszej iście królewskiej statuetki!


DAMIN: *wchodzi na scenę, poprawiając włosy i posyła uśmiech w kierunku publiki, która w większości nie poznaje kobiety* Dobry wieczór kochani, jak dobrze jest znów być na scenie, kolejny raz pokazać się Wam po tak długiej przerwie *ociera niewidzialne łzy, a publika patrzy po sobie zastanawiając się co właśnie ma miejsce. Dopiero po chwili w tłumie słychać stłumiony przez odległość głos Priamosa, który krzyczy „matka nie rób siary, mów co masz mówić”. Po tym Damin peszy się, marszczy swoje idealnie wyrysowane brwi, chrząka i wyciąga z koperty kartkę ze zwycięzcami* Wiem, że nie jesteście tutaj by wysłuchiwać o mojej przeszłości i cudownym powrocie do show-biznesu, a bardziej interesują Was nagrody. W tym roku przypadło mi w udziale wręczanie nagrody z kategorii BEST MALE ARTIST. I choć większości z tych facetów nie kojarzę, to sądzę, że każdy jest najlepszy na swój własny sposób. Jednak żeby Was nie zanudzić, bo i tak mam wrażenie, że Taekook zaraz wstanie i mnie siłą stąd ściągnie - przejdę do zaprezentowania podium. *chrząka kolejny raz i dramatycznie rozkłada kartkę* Na trzecim miejscu jakiś świeżak, o którym mało słyszałam, Vex, rymuje się z seks… dziwne te pseudonimy w tych czasach. Na drugim miejscu ktoś kogo nie znam i nawet nie jest z Korei, ale może się poznamy jak tylko nauczę się lepiej angielskiego - Bentley Burton. *rozgląda się po publice by tylko przeciągnąć dramatycznie efekt* Dobrze, a teraz chwila, na którą wszyscy czekamy, pierwsze miejsce w kategorii BEST MALE ARTIST przypadło… a raczej otrzymał… BLT! Również nie znam, ale gratuluję wygranej i mam nadzieję, że wszyscy poznamy się na after party! Dobranoc, nie szalejcie zbytnio!


TAEIL: *wchodzi na scenę pewnym krokiem, puszczając masę buziaków i machając w stronę kamer, jak gdyby czuł się największą gwiazdą wieczoru* Dobry wieczór, drodzy fani i nie-fani… Zanim przejdę do przydzielonego mi zadania, chciałbym wyrazić swoje niezadowolenie postawą menedżera Vantego, który wysłał jakiegoś szmaciarza jako reprezentanta swoich podopiecznych do głównego występu zamiast mnie! A i ogólnie to nie wiem, czy słyszeliście, ale otworzyłem niedawno swój klub, także jak ktoś z Was będzie chciał zatopić smutki bądź świętować wyniki dzisiejszego rozdania, to zapraszam serdecznie – specjalna okazja, 20% zniżki na wszystkie drinki z kodem RMA2105! *audycja zawiera lokowanie produktu* Dobra, co ja miałem… Ach tak, kategoria BEST FEMALE ARTIST. Pewnie zastanawiacie się, do kogo należy ten zacny tytuł? *otwiera kopertę z wynikami* Na trzecim miejscu znajduje się królowa serc Jia, wielkie gratulacje, kochana! Następnie mamy Dream z wysoką gorączką, tak chyba brzmiała jej piosenka, czyż nie? *puszcza oczko, śmiejąc się ze swoich własnych dad jokes* Natomiast zwyciężczynią tej kategorii zostaje… *dramatyczna pauza* BAMBI! Woohoo, zapraszam na scenę po statuetkę, ja w ramach nagrody dorzucam "Bittersweet" do menu w Loco! *audycja ponownie zawiera locowanie produktu*


LUCRETIA: Witam wszystkich w ten jakże piękny wieczór! Cieszę się bardzo, że mogę być tu dzisiaj na scenie by ogłosić zwycięzcę, a właściwie zwyciężczynię nagrody BEST NEW ARTIST! Każdy z nominowanych jest oczywiście utalentowany, ale pora dowiedzieć się, kto jest top of the top. A zatem - trzecie miejsce zajmują przesłodkie BLUSH! Drugie miejsce zajmuje nasza Tiana! A statuetkę zgarnia… *chwila ciszy* BAMBI! Gratuluję wszystkim dziewczynom, you deserve it!
MUSE: Szczerze mówiąc nie spodziewałam się dwóch wygranych i to pod rząd. Jeszcze raz brawa i gratulacje! Teraz jestem niemal pewna, że fandom Bambi jest o wiele liczniejszy, niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać, a co ciekawe, nie wydała ona jeszcze swojego debiutanckiego albumu, insane! Czas na muzyczną przerwę i rozgrzanie publiczności, a zrobi to jedyna w swoim rodzaju KAREN!


Publiczność zostaje wyrwana z chwilowego roztargnienia przerywającym ciszę kobiecym śmiechem dobiegającym z głośników. Zaciemnioną scenę przeszywa rażąca czerwień rzucana przez Trigger Warning, który pojawił się nagle na telebimie. Kilka chwil po ostrzeżeniu scena zalewa się pełnią barw, a kolory i abstrakcyjne kształty na ekranie zmieniają się z prędkością światla, mogące przyprawić o mdłości czy zawroty głowie - niektórzy w pierwszych rzędach zasłaniają z tego powodu oczy. Halucynogenne migotanie zapewne nie daje publiczności skupić się nawet na znajomej melodii, która zaczyna być coraz głośniejsza. Na szczęście psychodela ta nie trwa długo. Znów zapada chwilowa ciemność - tylko po to, by w tym czasie na scenę w rytmie muzyki wkroczyła w rytm muzyki kobieca postać w towarzystwie niewielkiego tłumu za sobą. Ponadto dzięki delikatnym światłom widać dekoracje, mające być wizualizacją parku rozrywki. Tajemnicza aura zostaje rozmyta wraz z pierwszymi słowami piosenki KILLING JOKE, a na środek sceny zostaje rzucone czerwone światło ujawniając kryjącą się dotychczas w ciemnościach KAREN. Raperka w towarzystwie otaczających ją tancerzy wykonuje dość skomplikowaną i intensywna choreografię. Jej asymetryczna czerwona sukienka lawiruje podczas żywiołowych i zmysłowych ruchów, przyprawiając o gęsią skórkę niejedną osobę wśród widowni. Finalnie, wraz z ostatnimi słowami utworu tancerze otaczają Karen i zrywają okrywającą ją sukienkę. Niestety, ku wielkim oczekiwaniom widowni nie jest dane ujrzeć pięknego ciała godnego bogini, na co słychać tylko westchnienia. Oczom wszystkich ukazuje się jednak krótka, czarna kreacja opiewająca ciało artystki. Nastrój na scenie ulega lekkiej zmianie, a gdzieniegdzie pojawia się sztuczna mgła. Nim mija kilka sekund rozbrzmiewa melodia utworu PSYCHE. Wersja ta jednak zdaje się różnić od oryginału, co zostaje potwierdzone gdy tylko z ust Karen padają pierwsze wersy piosenki. Jest nie tylko wolniejsza, a całość brzmi bardziej tajemniczo i mroczniej ale także choreografia zostaje całkiem odmieniona. W pewnym momencie sceniczne ozdoby parku rozrywki zaczynają wariować, zalewając publiczność psychodeliczną dyskoteką kolorów, niczym z początku występu, a w tle słychać grzmoty piorunów. W tej samej chwili raperka upada dramatycznie na podłogę. Na szczęście jest to jedynie część choreografii i po chwili zostaje podniesiona przez swoich tancerzy, którzy następnie biorą ją na ręce i zanoszą na kręcącą się powoli karuzelę. W końcu i ona jak cala reszta scenicznego parku rozrywki zaczyna także się psuć i wariować, a w tle słychać odgłosy przypominające odgłosy psującej się elektroniki. Całość jest metaforą podupadającej psychiki, o której możemy usłyszeć w piosence. Ostatecznie Karen dostaje od jednego ze swoich tancerzy wielki młot i sama zaczyna rozwalać scenografię. Z wielkim uśmiechem na twarzy demoluje wszystko co znajduje się na scenie, kończąc piosenkę pół cichym śmiechem i puszczając oczko w kierunku publiki.
MUSE: To było HAUTE i to bardzo, bardzo! Jak wiecie lub nie, jestem wielką fanką Sohee i nie mogłam sobie odpuścić zaproszenia jej do występu na gali, teraz już sami wiecie dlaczego. Gotowi na kolejną kategorię? Let’s go!


BRYAN GRAVES: Witajcie kochani w ten magiczny wieczór! To niesamowite, po tak długiej przerwie, stać na wielkiej scenie i wręczać jedną z najważniejszych nagród - za ALBUM ROKU. *zaczyna powoli otwierać kopertę* Trzecie miejsce wędruje do Vex i jego krążka Body Talk. Drugie miejsce, choć sam miałem nadzieję na nieco wyżej, zajmuje Bentley Burton z American Cliché. Zaś zwycięzcą kategorii zostaje BLT z albumem APOSTATE. Serdecznie gratuluje!


NAEUN: *drobnym kroczkiem wchodzi na scenę ciągnąc za sobą na smyczy potulnego Hochu* Słońce zaczekaj na mnie w szafie za kulisami. Muszę odbębnić tu jakieś wybory największej ofiary show-biznesu czy coś w tym stylu. O-oops to ten mikrofon był włączony? *speszony Hochu ucieka na backstage zostawiając Naeun samą na estradzie* No to ten, zanim mnie znienawidzicie do reszty to chciałabym zaznaczyć, że zmieniłam się. Widzicie, rok temu to ogłaszałabym w tym momencie casting na mojego kolejnego kochanka. *tu Koreanka robi gest dłoni „call me” do siedzącego w pierwszym rzędzie Yeotae* Dziś jednak jestem dorosłą kobietą, matką dwójki… nie, trójki, a może i czwórki dzieci i do tego zakochałam się. Zaznaczcie tą datę w kalendarzach, bo pewnie jesteście świadkami wiekopomnej chwili, ale chyba nie przyszliście tu, by posłuchać o moich romansach. No właśnie, dlaczego tu jesteście? *Naeun sięga do swojej mikrotorebuni nie przejmując się zupełnie publicznością czekającą na ogłoszenie zwycięzców w kolejnej kategorii. Wyjmuje z niej przenośny leżaczek, który jakimś cudem wcisnęła do swojego mikrobagażu, a zaraz za nim buteleczkę bimbru, kieliszek i przeciwsłoneczne różowe okulary. Następnie zajmuje miejsce na przygotowanym siedzeniu i wydaje się opalać w blasku reflektora skierowanego na jej osobę, i popijać przygotowany drink z palemką. Nagle na scenę wpada sfrustrowana partnerka Koreanki i staje nad Naeun sapiąc aż ze złości, a może od nadmiaru koki, która widocznie jej już nie służy* No co jest do cholery? Kto mi zasłania światło? Ja się tu opal… A to ty promyczku *Naeun stękając podnosi się z leżaczka, po czym toczy z Harin zaciekłą dyskusję, którą tylko częściowo wyłapuje mikrofon. Udaje się usłyszeć tylko pojedyncze słowa „więzienie”, „fajerwerki”, „koło zamachowe”, „paseczek” czy „rurka”. Po chwili twórczyni ponadczasowego utworu Północny Cukierek, który przez kilkanaście tygodni królował na wszystkich listach przebojów, powodując u konkurencji niemały stres przed aktualizacją Radio Hot 100, azjatycka it-girl, kuchmistrzyni, kreatorka słynnego przepisu na mizerię, pani doktor i noblistka schodzi ze sceny, a Naeun podchodzi do mikrofonu* Przypomniało mi się, po co się tu zebraliśmy - by połączyć w końcu mnie i Hochu świętym węzłem małżeńskim. Czy jest na sali ktoś, kto wyraża sprzeciw temu małżeństwu? *z krzesełek w pierwszym rzędzie wstają Harin i… Yeotae* Dobra, dobra tylko żartowałam. Po co te nerwy? Ale Yeo zadzwoń… *szepcze, w międzyczasie szukając w swojej mikrotorebuni skrawka papieru, na którym zapisała zwycięzców oraz binokli, gdyż wzrok już na stare lata nie ten* Zebraliśmy się tu, by poznać zwycięzców w kategorii DEBIL OF THE YEAR! A nie przepraszam, wylała mi się chyba w tym miejscu kawusia i nieco poprzestawiały literki. Chodziło oczywiście o DEBUT OF THE YEAR. A więc zaszczytne miejsce trzecie zajmują… Kupić mandarynki, olej, taśmę klejącą, knebel i łopatę. Przepraszam najmocniej, chyba zapisałam tu też listę zakupów. Mniejsza, miejsce trzecie zajmują SECRET SPELL za swój album Bedtime Stories! Gratulacje kochane, może drineczka na opicie sukcesów *wyjmuje w torebuni kolejną flaszeczkę domowego bimbru, na co Harin znów podnosi się w krzesełka* Dobra, bo Ci żyła pęknie Harin. To ten, drugie miejsce zajmuje kiełbasa podwawelska. Cholera nie słyszałam o tym artyście, ale brzmi fruity. A nie moment, to znów moja lista zakupów. Drugie miejsce trafia do Sexa, znaczy Vexa za album Body Talk. Uh, toż to był genialny debiut. Jakbyś cukiereczku chciał w kimś porozmawiać tym językiem ciała to władam nim biegle. Musimy się na to umówić jednak później, gdyż muszę jeszcze ogłosić zwycięzcę w tej kategorii. A więc nagroda główna, pięć nuksów, stary maluch i połowa morenki, znaczy zamku trafia do BENTLEY'A BURTRONA za płytę AMERICAN CLICHÉ. Gratuluję wszystkim, bawiłam się przednio, a teraz muszę się napić!


ASHTON: Dobry wieczór wszystkim, a przede wszystkim pięknym paniom! Mam nadzieję, że świetnie się bawicie podczas gali, bowiem teraz przyszedł czas na poznanie laureatów w kategorii POP SONG OF THE YEAR! Już sam nie mogę się doczekać wyników, więc nie przedłużając *teatralnym ruchem otwiera kopertę* czas poznać zwycięską piosenkę! Na trzecim miejscu znalazł się BLT z utworem SALVATION OF HUMANITY. Gratulacje stary! Na drugim miejscu uplasowała się słodka Bambi ze swoim hitem Bittersweet! Wielkie brawo kochana! A teraz czas na pierwsze miejsce, które należy do prawdziwego króla popu i jest nim mój ziomek DON DUFFER! Zwycięski kawałek to DOZE-OFF, który na szczęście nagrałeś z MIPHS, a nie swoimi byłymi, które na pewno są rządne Twojej krwi *śmiech* Don, zapraszam po odbiór statuetki i jeszcze raz wielkie gratulacje!
MUSE: *nadal nie doszła do siebie po wielkim wejściu sm- Naeun* Dobra, kochani, j-ja chyba potrzebuję nieco dłuższej przerwy… Zapraszam na scenę AREUMI!


Na scenie panuje mrok, lecz nie na długo, gdyż po krótkiej chwili rozrywają go migoczące, niczym gwiazdy na nocnym niebie, drobne światełka. Estradę spowija gęsta mgła, a z głośników można usłyszeć spokojną, choć nieco dramatyczną melodię. Przerywa ją dźwięczny głos z backstage’u, rozpoczynający monolog w rytm piosenki ETHEREAL MELODY.
I told the stars about you — you’ve no idea how they laughed. They promised they would help me find my loving, other half. The one who isn’t you. The one who will speak truth. The one who will not leave me weeping, wasting away my beloved youth. The one who would never hurt me, the one who would always care.
My love, my light, my beaming sun…
My love, my light, my beaming sun…
Publiczność od razu rozpoznaje właścicielkę owego głosu, lecz nie znajduje jej na scenie. Po kilku sekundach z sufitu zostaje spuszczony ogromny świecący półksiężyc, na którym zasiada, ubrana w białą sukienkę, AREUMI. Koreanka kontynuuje swoje przemówienie, ale z każdym wymawianym zdaniem jej ton głosu staje się coraz mroczniejszy.
I wonder how you fare? You left me with my crystalline tears, crying in the day. They were not there to comfort me, held back by golden rays. They’d been playing beyond the atmosphere, they’d been hidden by blues skies. They’d been watching as you broke me and left my rotting heart there to die.
If only you knew of our connection. If only you knew they were my friends. If only you hadn’t been foolish enough to bring our love to an end. You were meant to be my everything, my sun, my moon, my only love.
I told the stars about you. They detest you from above.
If only you knew of our connection. If only you knew they were my friends. If only you hadn’t been foolish enough to bring our love to an end. You were meant to be my everything, my sun, my moon, my only love.
I told the stars about you. They detest you from above.
Wraz z kolejnymi zdaniami padającymi z ust artystki, dotyka ona kolejnych światełek, które zamieniają się w spadające gwiazdy. Z czasem dołączają do nich nowe migoczące światełka, rozpoczynające swoją swobodną wędrówkę w stronę estrady. Deszcz meteorów staje się coraz szybszy i intensywniejszy, aż w końcu każda z gwiazd staje się rozżarzoną kulą, częściowo zapalając scenę w miejscu, w którym spadła. W momencie, gdy cała staje w płomieniach, księżyc obniża się, a Areumi zeskakuje z niego w samo centrum ognia. Publiczność nie ukrywa zaniepokojenia, gdy śnieżnobiała sukienka artystki zaczyna płonąć. Ktoś nawet woła o pomoc, lecz szybko okazuje się, że to jedynie zaplanowana akcja pirotechniczna, a Koreanka porzuca swoje niewinne oblicze dla nieco bardziej zadziornego. Melodia płynnie zmienia brzmienie na nieco bardziej rockowe, przez co goście nie mogą rozpoznać kolejnej piosenki, którą okazuje się być YOU DISTURBED MY HARMONY. Wokalistka podchodzi do płonącego mikrofonu stojącego na środku estrady, by nieco zachrypniętym głosem odśpiewać utwór w nowej aranżacji. Piosenka zdaje się przypaść do gustu publiczności, która rozpoczyna się kołysać w rytm ballady. W dance breaku Areumi daje popis swoich umiejętności tanecznych rozpoczynając efektowny układ choreograficzny pomiędzy płomieniami. Gdy utwór dobiega końca ogień gasi nagła ulewa, mocząca Koreankę oraz dołączających do niej tancerzy. Deszcz nie ustępuje, a z głośników wydobywa się ścieżka dźwiękowa dotychczas nieprezentowanego przed wokalistkę utworu. Popowy skoczny kawałek zdaje się współgrać z melodią wygrywaną przez spadające krople. Areumi rozpoczyna śpiewać piosenkę wykonując przy tym nieskomplikowaną choreografię z towarzyszami. Goście reagują entuzjastycznie na nową twórczość artystki wiwatując, a niektórzy nawet podnoszą się do tańca pod sceną. Mimo wesołych rytmów tekst utworu niesie w sobie mrok, co może snuć jedynie domysły odnośnie tematyki jej kolejnego dzieła. Na koniec Koreanka żegna się z fanami i znika za kulisami.
MUSE: Cudowny występ, prawda? Nadal jestem pod wrażeniem, a miałam okazję podejrzeć co nieco podczas prób. Mam nadzieję, że następna osobą wręczająca statuetkę nie zmiecie mnie z planszy, bo cóż, tego akurat nie ćwiczyliśmy! MONA oddaję Ci głos, pamiętaj, że ufam Ci…


MONA: *wchodzi na scenę, trzymając swoją długą kreację, a w drugiej ręce trzyma kopertę z nazwiskami oraz kategorią, w której będzie wręczać nagrody; chrząka cicho, zwracając na siebie uwagę publiczności* Witam Państwa bardzo serdecznie, to moje pierwsze publiczne wystąpienie odkąd ojciec pozwolił mi zawitać w show-biznesie *posyła uśmiech w stronę siedzącej w pierwszych rzędach rodziny - Naeun, Hochu oraz Yakshy* Jednak nie będę dzisiaj przeciągać Waszego cennego czasu, kategorią, w której będę wręczać pierwszą nagrodę jest HIP-HOP/RAP SONG OF THE YEAR. Bardzo lubię wszystkich wykonawców, co muszę przyznać bez zająknięcia, jednak, jak możecie się domyślić, wyłonienie zwycięzcy było w tym roku bardzo trudne *drżącymi dłońmi wyciąga z koperty kartkę z utworami na podium* Bez zbędnego ociągania, na trzecim miejscu ląduje Grizzle i jego piosenka Lost You, na drugim Trina, wraz z utworem Way 2 Sexy, a na pierwszym, duet dwóch artystek, a jak sądzicie, kto to może być? *czeka aż publiczność wykrzyczy swoje typy, po czym z szerokim uśmiechem odczytuje werdykt do mikrofonu* IMANI i MS MAD BARBIE z piosenką PUSSY!





HARIN: *po ukazaniu artystów nominowanych w kategorii ALTERNATIVE SONG OF THE YEAR oko kamery kieruje się na scenę, gdzie wniesiona na rękach Yasu zostaje Harin, na którą czeka już odpowiednio dopasowany do jej niziutkiego wzrostu mikrofon; po tym trwającym kilka sekund pokazie Koreanka staje przed mikrofonem, spogląda na Yasu, po czym daje mu znać, aby przekazał jej kopertę z rankingiem, którą, ze względu na to, iż miał zajęte ręce, postanowił schować do majtek* Witam, dzisiejszego wieczoru powierzone zostało mi wręczenie statuetki dla najlepszego alternatywnego utworu. Wiedzcie, iż nie zostało zaoferowane mi za to żadne wynagrodzenie, nie grajmy zatem na czas i przejdźmy od razu do rzeczy. Pozwólcie, iż oszczędzę sobie wymienienia drugiego oraz trzeciego miejsca, bowiem i tak osoby znajdujące się na tych pozycjach są wielkimi przegranymi dzisiejszego wieczoru. *otwiera kopertę* Przepraszam, ale doszło chyba do pomyłki? Niemożliwe jest, iż nagrodę tę wygrał DANDRUFFER, przecież to najbardziej mainstreamowy pop boy jakiego znam. *przez słuchawkę zostaje przekazana jej informacja, iż zwycięski utwór został wyprodukowany w soulowej aranżacji, stąd też łapie się do ów kategorii* No nieźle sobie to wymyśliłeś Duffer, chapeu bas, sama bym na to lepiej nie wpadła. Nieważne, chodź tu i odbierz proszę statuetkę z rąk Yasu, bowiem nie mamy całego wieczoru, do rozdania jest jeszcze cała masa statuetek.


PHO: *wchodzi na scenę w garniturze kupionym na lokalnym targu, za który dał całe 7 dolarów i kupon na tajski masaż* Dobry wieczór kochani. Nazywam się Pho i zaraz ujawnię, kto zdobył statuetki w kategorii COLLAB OF THE YEAR. Wiem wiem, wszyscy jesteście podekscytowani, ale uwierzcie mi *przybliża się do mikrofonu i mówi szeptem* ja również. Nie pozostaje mi nic innego, jak zdradzić Wam, kto wygrał! *otwiera ślicznie zdobioną kopertę, która prawdopodobnie lśni podobnym blaskiem, co jego twarz* Idealnie! Trzecie miejsce zajmują… Ah, tak… Para, z którą wiele mnie łączy… BLT oraz Mihee za utwór "Forget"! Drugie miejsce zajmuje… *robi zaskoczoną minę do kamery* Dream, wraz z Brandy za utwór "High Fever"! I w końcu, pierwsze miejsce zdobywają… *wyciera pot lecący z jego czoła chusteczką, którą wyjął z tylnej kieszeni spodni* TRINA i jej piękne koleżanki JIA oraz HAZE z piosenką "WAY 2 SEXY [REMIX]"! Gratulacje! Zapraszam panie na scenę po nagrodę! *wysyła buziaki w stronę zwyciężczyń, robiąc im setki zdjęć swoim aparatem cyfrowym z roku 2006*


LOTTIE VAUGHN: Witam wszystkich bardzo serdecznie. Niesamowicie się cieszę, że mogę być na tak wspaniałej gali, która wyłoni najlepszych artystów ubiegłego roku. Mam zaszczyt wręczyć nagrodę w kategorii GROUP OF THE YEAR, więc nadszedł moment, aby w końcu poznać wyczekiwane wyniki! Na trzecim miejscu uplanował się zespół, który kojarzę bardziej z przystojnych muzyków, ale również ze wspaniałej muzyki, oczywiści mowa o PRISM! Brawo chłopaki! Czas na drugie miejsce, na którym uplasowali się bardzo uzdolnieni egoiści, czyli BLACK BULLS! Gratulację! Niestety zwycięzca może być tylko jeden i już go przedstawiam, a raczej je, bowiem tą grupę tworzy siedem wyjątkowych dziewczyn! Zwycięzcami kategorii GROUP OF THE YEAR zostaje zespół SECRET SPELL! Serdeczne gratulacje i zapraszam Was po odbiór statuetki! Tymczasem ja żegnam się z Państwem i życzę udanego wieczoru!
MUSE: Um, komuś najwyraźniej nie spodobały się wyniki do jednej z kategorii. Well, nie mam wpływu na głosujących… Czy żałuję? Absolutnie! Dzięki Wam gala jest nieprzewidywalna, a wyniki nieraz zaskakują mnie bardziej, niż pokaz smoczycy Naeun *na samo wspomnienie prawie mdleje* Co ja tam mówiłam? No tak… Czas na muzyczną przerwę, która mam nadzieję przypadnie do gustu wszystkim, albowiem na naszej scenie zagości za krótką chwilę VEX i… a niech to pozostanie słodką tajemnicą *uśmiecha się tajemniczo, po czym zgrabnym krokiem schodzi zza kulisy*.


Scenę oświetla zaledwie kilka granatowych reflektorów, których delikatny blask tworzy nastrojowy półmrok. Na samym jej środku ujrzeć można klęczącego VEXA otoczonego przez grupę tancerzy kłaniających się do ziemi. Artysta pozostaje nieruchomy w swej pozycji aż do rozbrzmienia pierwszego dźwięku pianina, wówczas powoli podnosi wzrok w stronę kamer i, w rytm granej melodii, cicho wokalizuje. Równolegle, tancerze ociężale łapią się za własne szyje i wykonują chaotyczne, bezładne ruchy, w zamyśle mające przedstawić ofiarę duszenia. Następuje pierwsza zwrotka utworu SUFFOCATION, podczas której wszyscy obecni na scenie stają w końcu na nogi, co w rezultacie pozwala na podziwianie ich jednakowych, czarnych jak heban strojów w całej okazałości. Nieskomplikowana, lecz jakże ekspresyjna choreografia traci swój porządek w punkcie kulminacyjnym piosenki, kiedy to Vex niespodziewanie zostaje przywiązany do krzesła. Artysta, cały czas śpiewając, nie stara się walczyć o odzyskanie swobody ruchu, lecz całkowicie poddaje się swojemu losowi. Dwoje tancerzy ustawionych po przeciwnych stronach wykonawcy zaczyna szeptać w jego stronę słowa pełne nienawiści i żalu. Vex jednak nie odpowiada w żaden sposób – do samego końca utworu siedzi ze spuszczoną głową. Wszystkie światła gasną, nastaje ciemność i głucha cisza trwająca dłuższą chwilę. Wtem reflektory skupiają swój blask na uwolnionym już Vexie, który wykorzystał przerwę na zrzucenie czarnego płaszcza i odsłonięcie tym samym śnieżnobiałej koszuli z własnoręcznie namalowanym wzorem. Następuje kompletna zmiana klimatu, kiedy artysta przechodzi do wykonywania piosenki SENSITIVITY ze swojego debiutanckiego albumu – wówczas dobrze już wszystkim znana sensualna strona Vexa uaktywnia się. Po początkowej choreografii na krześle artysta podnosi się i podchodzi do jednego z tancerzy, z którym wchodzi w gorące interakcje. Publiczność klaszcze i krzyczy jak szalona, zwłaszcza kiedy ów tancerz decyduje się w całości rozpiąć koszulę Vexa i unieść do góry znajdujący się pod nią podkoszulek. Panowie nie odsuwają się od siebie ani na krok, dopóki nie rozbrzmiewa ostatni dźwięk utworu. Ku zdziwieniu wszystkich, nie jest to koniec występu.
Ów tancerzem, który igrał sobie z Vexem i próbował go rozebrać jak do rosołu okazał się nie kto inny jak sam JOON, który sprytnie kamuflował się w tłumie innych postaci występujących na scenie. Widownia nie przestaje wrzeszczeć, czyżbyśmy właśnie byli świadkami powstania nowego shipu? Siedząca blisko sceny Layla zdejmuje swoje sandały suki znane również jako stripper heels i celuje nimi prosto w swojego partnera, lecz pudłuje. Joon swoimi lepkimi łapskami zgrabnie łapie ulubione obcasy swojej lubej, po czym schyla się coraz to niżej do Vexa… zakładając mu te buty na jego stópeczki. Jeżeli w tym momencie myślicie, że Vex to jakiś alpha male, który zareaguje z oburzeniem na zachowanie scenicznego partnera, to się grubo mylicie – ten, jak gdyby nigdy nic, rozpoczyna swoją partię w AWOKEN autorstwa wielkiego Artysty TONY'EGO MOONA, chwaląc się przy tym niesamowitym balansem i ogólną umiejętnością chodzenia na obcasach. Joon w tym czasie ściąga spocony od wcześniejszego tańczenia longsleeve i ciska nim agresywnie o posadzkę na scenie, przyprawiając niejednego Taja o zawał. Paradując w czarnym tank topie, dołącza do Vexa i porywa go w sensualne tango we dwoje. Po dłuższej chwili gorącego, pełnego obrotów i, o dziwo, bez deptania sobie po stópkach tańca Vex ostatecznie zrzuca obcasiki Layli, by Joon nie czuł już się takim krasnalem. W trakcie bridge'u obaj panowie dają z siebie wszystko, wykonując oryginalną choreografię i przyprawiając tym samym wielu oglądających o krwotoki z nosa i omdlenia. Ale co się dziwić, i jednemu i drugiemu widać "pęknięcie" na dolnej części pleców, bo od tych szalonych choreografii trochę zjechały im spodnie. Pan ochroniarz, w tej roli Naruto z PRISM, nie przechodzi obok tego obojętnie - żwawym krokiem wchodzi na scenę i ciągnie zarówno jednego, jak i drugiego za szlufki od spodni w górę, po czym znika. Nie jest to jednak powód do wstydu dla obu panów, bowiem dalej kontynuują przepełnione miłością figury taneczne. Trudno stwierdzić, czy ci przed wejściem na scenę przypadkiem nie opróżnili po butelce Bociana na głowę, ale pomimo końca utworu i równocześnie czasu antenowego przeznaczonego na ich wspólny występ ci wciąż pląsają jak wujkowie na weselu, dopóki jeden z tancerzy nie łapie Vexa za ucho i siłą nie ściąga go za kulisy.
Nagła czerń na scenie dezorientuje publikę, której wciąż jest mało po wspólnym występie obu artystów. Wszyscy obecni mogą poczuć mocny zapach benzyny, który unosi się w powietrzu, wymieszany z duszącym dymem. Ogromne telebimy rozświetlają półmrok czerwonymi iskrami ognia, zupełnie tak, jakby scena zaczęła się podpalać. Ku zdziwieniu fanów - scena zaczyna się faktycznie palić - płomienie otulają jedyną męską sylwetkę, która znajduje się w tej chwili na scenie - JOONA. Reflektor pada na artystę - ubrany jest on w jasnobłękitny garnitur, przez co mocno kontrastuje z krwisto ognistą sceną. Gość się wczuł, nie ma co.
ONE BY ONE, to pierwszy utwór, który zaprezentuje nam lokalny cwaniaczek MMMENT. Piosenka właśnie się rozpoczyna, na scenie dołączają do Joona tancerze ubrani od stóp do głów w czarne stroje, zwieńczone kowbojskimi kapeluszami. Tańczą w ten sposób, by to solista był w centrum uwagi, i trzeba przyznać, że skutecznie, bo spojrzenia wszystkich obecnych lądują właśnie na Joonie. Artysta w rytm piosenki daje popis taneczny, luzując przy tym trochę zapiętą pod szyję koszulę, bo w tych płomieniach i temperaturze na scenie ledwo może złapać oddech. Jakoś trzeba nadrobić bycie hot, bo Yasu to z niego nie jest.
Płomienie stopniowo opadają, a Joon zgarnia swoje spocone włosy z czoła. Posyła czarujący uśmiech w stronę publiki, zbliżając mikrofon do twarzy. Z głośników można usłyszeć kolejny utwór z jego najnowszej płyty Burn - LOVESICK. Sceneria zmienia się diametralnie; z płomieni przenosimy się w bijącą chłodem scenę, przyozdobioną neonowymi łukami. Niczym weekly boss Signora w Genshin Impact. Pojawiają się również muzycy, którzy na żywo przygrywają Joonowi do nowej piosenki. Artysta jednak nie ma w planach zostać na scenie głównej. Pewnym krokiem zmierza po platformie, która rozdziela publikę, nawiązując tym samym kontakt z ludźmi w tłumie. Zabiera jednej osobie telefon, którym nagrywany był występ, po czym pręży się do kamery, ale tak bez pokazywania dupy i innych takich. Po interakcji z publiką wraca na scenę główną i dokańcza swoją piosenkę. Występ kończy się.
MUSE: Tadam! To chyba jeden z moich ulubieńców momentów tego jakże królewskiego wieczoru. Czy tylko mi zrobiło się gorąco? *teatralnie wachluje się ręką*. Szybciutko przechodzimy do następnej kategorii, bo aż sama jestem ciekawa wyników!


PANG: Cześć RMA, jesteśmy PANG! *wszystkie członkinie kłaniają się niziutko* Dziękujemy za możliwość wręczenia statuetki w kategorii MUSIC VIDEO OF THE YEAR! Jesteście podekscytowani? *publika odpowiada gromkimi brawami, chwilę potem Madoka otwiera kopertę i wyjmuje z niej kartę z wynikami* Trzecie miejsce na podium należy do Grizzle i jego teledysku do Lost You! Na drugim miejscu uplasowała się Samantha Harris z teledyskiem Chic, C'est La Vie! Pierwsze miejsce i jednocześnie statuetkę za teledysk roku zgarnia nie kto inny jak… BAMBI za LOVE-FICTION! *piszczy* Gratulujemy wszystkim! *kłaniają się nisko*


SUNSHINE MUNROE: Dobry wieczór, dobry wieczór, ale wy wszyscy pięknie wyglądacie! Dzisiaj przypadł mi zaszczyt wręczenia nagrody w kategorii BEST COMEBACK OF THE YEAR. Mieliśmy wiele cudownych powrotów, ale wasze serca podbiły te najbardziej wyjątkowe. *odchrząkuje i otwiera kopertę z wynikami* Trzecie miejsce przypadło niezwykłemu Donowi Dufferowi i jego Perfectly Splendid, moje gratulacje! Drugi stopień podium zgarnia niesamowita Buffy i jej red, do teraz grzejące miejsce na mojej półce z ulubionymi płytami. Ale zwycięzca może być tylko jeden… Wasze głosy zdecydowały, że najlepszym z najlepszych powrotów jest niesamowity BLT i APOSTATE! Poproszę o gorące brawa, bo zdecydowanie są zasłużone.





BENTLEY BURTON: Moi najmilsi, zebrani tutaj koledzy i koleżanki! Mam ogromny zaszczyt powiadomić Was o wynikach kategorii, której w sumie sam byłem chyba najbardziej ciekaw - MOST ANTICIPATED ALBUM! Czyj album chcemy usłyszeć, a kto nas nie obchodzi? Let's see! *otwiera kopertę i uważnie czyta nazwiska* Wygląda na to, żeee… mocno i niecierpliwie czekamy na mroczne muzyczne nowości od naszej ukochanej Buffy! Kochana, ile czasu minęło od premiery "Red"? Nie każ nam tyle czekać! To samo możesz przy okazji przekazać swojej love, bo to właśnie na album Muse czekamy jeszcze mocniej! *bije brawa z uznaniem* Jednakże, wciąż nie wiecie, kto znalazł się na naszym 1 miejscu! Osobą, która powinna ruszyć się do pracy i zaprezentować nam wspaniałej jakości materiał, którego chyba już nie możemy się doczekać zupełnie, jest… HARIN! Mam szczerą nadzieję, że statuetka zainspiruje Cię i niebawem wypuścisz nowe dziecko na świat, brawo!
MUSE: Brawo, zasłużona statuetka! Liczę, że dzięki temu RMA ponownie wkupi się w łaski Miss Kim Harin, a przynajmniej fani, którzy głosowali na nią *odchrząka znacząco i zerka w tabletka* O matko! Najwyższa pora na występ mojego ultimate kra… znaczy się biasa, tak, tak *uśmiecha się niewinnie*. TARO, promyczku, scena należy do Ciebie!


Na spowitej ciemnością scenie, nagle zapalają się światła, a oczom publiki ukazuje się atrapa drzewa i domku na nim. Wszystko wokół przybiera iście bajkowego klimatu, od scenerii po ubiór czekających jeszcze w ukryciu tancerzy. Muzyka zaczyna narastać, a jej brzmienie przypomina soundtrack rodem z filmu fantasy; słychać szum potarganych przez wiatr drzew oraz dźwięki jakiegoś małego strumyczka bądź rzeki. Po chwili, z domku na drzewie wyłania się zamaskowana damska sylwetka, która spogląda na dół, rozglądając się za czymś, jakby ewidentnie kogoś wypatrywała. Wtem, z ciemności powolutku wychodzi małymi krokami TARO, trzymając w dłoni bukiet żółtych róż i idąc w kierunku drzewa, zaczyna śpiewać pierwszą zwrotkę "BEFARE ALL THE PETALS FALL". Młody Koreańczyk kładzie kwiaty pod drzewem i w asyście tancerzy, tańczy układ choreograficzny znany z teledysku piosenki. Tuż przed ostatnim refrenem muzyka nagle ustaje. Zamaskowana kobieta znika, jakby się rozmyła w powietrzu. Słuchać wyraźnie teraz publikę. Wszyscy zastanawiają się, czy to była prawdziwa kobieta, a może tylko iluzja, jeden z efektów specjalnych. Domek staje w płonieniach, a mężczyzna chwilowo stoi w miejscu, delikatnie wyciągając dłoń w powietrze, jakby chciał złapać resztki, unoszącej się w powietrzu scenerii, która symbolizuje w jego mniemaniu utraconą miłość, jest to zarazem nawiązanie do konceptu jego debiutanckiego krążka. Klimat w tym momencie totalnie się zmienia, a Taro, odwracając się w kierunku widzów, w przejmujący sposób zaczyna śpiewać pierwsze słowa utworu "FAIRY-TALE PRINCESS", który również jego fani doskonale mogą kojarzyć z jego debiutu. Debiutant podnosi z podłogi wcześniej pozostawione na niej kwiaty i schodzi do zgromadzonej pod sceną widowni, wręczając je… Flossie, nie przerywając przy tym śpiewania ballady. Artysta kłania się przed dziewczyną, okazując szacunek i z uśmiechem wraca na scenę, kończąc piosenkę. Przy pierwszych dźwiękach "LIE CAN'T STOP ME" - ostatniego utworu, który postanowił zaprezentować młodzieniec tego wieczoru, na scenę wbiega z 20 tancerzy, którzy ustawiają się tuż za nim. Taro zrzuca marynarkę, wskazuje na telebim, który pokazuje napis o zagrożeniu epilepsją i w asyście wielu świateł, nieustających efektów efektów specjalnych, które nieustannie pojawiają się na scenie, tańczy choreografię do dupstep'owego bangera. Z trudem już łapiący oddech, ale i bardzo przy tym szczęśliwy; kończy piosenkę, kłania się publiczności i krzyczy "DZIĘKUJĘ, BAWCIE SIĘ DOBRZE!", po tych słowach, artysta znika ze sceny.
MUSE: Flossie i Buffy udajcie, że to co zaraz powiem wcale nie pochodziło z moich ust, ok? *gorączkowo rozgląda się za obiema kobietami na widowni* TARO STEP ON ME, zapłacę Ci, ile trzeba! Oj, nie musisz się wstydzić, przecież wiesz, że żartuję albo i nie… *murknęła pod nosem*. Anyways, przejdźmy lepiej do rozdania, zanim palnę coś za co będę musiała się wstydzić przez następną dekadę, czego bardzo nie chcę…


COOCHIE COO: Nikogo nie powinien dziwić fakt, że za każdym razem, kiedy dostaję propozycję przyznania nagrody, przypada mi w udziale ogłoszenie nazwiska osoby, której debiut jest najbardziej wyczekiwany. Dzisiejsi nominowani również wiedzą doskonale, jak budować napięcie i odpowiednio nasycać głód fanów. Do ich grona należy beż wątpienia LV*RS, zajmując wysokie trzecie miejsce. Publiczność nieco bardziej głodna jest twórczości Dream, autorki zeszłorocznego hitu "Fever High"! Zwyciężczynią zostaje natomiast artystka, której singiel został okrzyknięty największym przebojem 2102 roku, czyli… BAMBI! Gratuluję kochana i bierz się do roboty, bo ludzie nie mogą już dłużej czekać!


MAYMOONY: Dobry wieczór RMA! *poprawia nieco mikrofon, aby był nieco niżej i posyła ogromny uśmiech w stronę publiczności* Tym razem jestem sama, bo gdzie kucharek 9, tam nie ma co jeść… *śmieje się cicho i otwiera ostrożnie kopertę* Ah tak, kolejną kategorią jest BEST GRAPHIC DESIGN! *powoli wysuwa karteczkę* Na trzecim miejscu mamy Bentley'a Burtona i oprawę graficzną jego debiutanckiego krążka "American Cliché"! Poproszę o wielkie brawa! Drugie miejsce zajęła sama Afrodyta! Tak tak kochani mowa o Venus i płycie 像是梦境! Szczerze gratuluję i przyznam, że sama byłam zachwycona oprawą graficzną tej płyty… I w końcu przeszliśmy do pierwszego miejsca, które należy do… BLT i albumu APOSTATE! Zdecydowanie zasłużona nagroda. A teraz nagródźmy wszystkich zwycięzców dodatkowymi brawami!


ANTONI POROWSKI: BEST PROMO OF THE YEAR - pod tym hasłem kryje się najlepsza promocja o jakim mógł marzyć każdy artysta! Wiadomo, że bez porządnej promocji żaden album nie osiągnie sukcesu na listach przebojów i tym samym nie przyniesie upragnionej sławy artyście! A zdobywcą tej prestiżowej nagrody jest… LV*RS z READY TO BREAK YOUR HEART/MELT YOUR HEART!
MUSE: Kochani, nieubłaganie zbliżamy się do końca, jednak nie przejmujecie się, jak tylko zbiorę siły to wrócę do Was z szóstą edycją królewskiego rozdania nagród. Tymczasem zapraszam na gorący występ aktualnej księżniczki rapu, czyli oczywiście TRINY!


Z głośników rozbrzmiewa wszystkim znany hit ostatnich miesięcy - WAY 2 SEXY, a na scenę wkracza TRINA, która wita się z publicznością zgromadzoną na królewskiej gali rozdania nagród. Wszechobecni fani raperki recytują tekst słowo w słowo, momentami zagłuszając ją samą; LIL' WAIST, FAT ASS, BITCH TAP IN! Gwiazda gestykuluje rękoma w rytm utworu, akcentując to swoimi niebywale długimi, mieniącymi się od diamentów paznokciami, czego dokładne detale dostrzec można na telebimie. Artystka starannie wykonuje choreografię wraz ze swoimi tancerkami, po chwili wyłamując się z formacji by w spektakularny sposób wykonać szpagat, który wywołuje wśród publiki okrzyki radości. - RMA! HOW Y'ALL FEELING TONIGHT?! Przyszła pora na numer jeden prosto z listy Radio Hot 100 - INSANE w kolaboracji z DAVINĄ. Światło pada na wchodzącą na scenę Davinę, która z gracją kieruje się na środek sceny i rozpoczyna utwór refrenem; HOLD ME CLOSER… IT'S THE FREAK IN ME, I WANNA SHOW YA! Podczas wielkiego wejścia wokalistki, Trina zdążyła zmienić kreację, po czym wraz z D. i tancerkami odgrywa układ, który mogliśmy ujrzeć w teledysku.
ICY MUAH, OOH LA-LA! HOLD ME CLOSER, OH CE SOIR
Publiczność rozgrzana do czerwoności szaleje, a Trina raduje się niczym dziecko otwierające bożonarodzeniowy prezent. Utwór powoli dobiega końca, zatem raperka żegna Davinę czułym uściskiem, by za chwilę przejść do następnej piosenki z dzisiejszej setlisty. Na scenę zaczyna padać iście brokatowy śnieg, a tancerki podają gwieździe pompony. Choreografia przeistacza się w High School realness, serwując nam cheerleaderski układ prosto z lat 90. Artystka sprawnie rapuje wersy GIRLS LIKE GIRLS, nie wypadając z tanecznego rytmu. Gdy kawałek teoretycznie powinien się skończyć, z głośników rozbrzmiewa medley piosenek Triny, które ukształtowały jej drogę na szczyt. Możemy usłyszeć między innymi; BAD AND BOUJEE, PRIVACY czy MERRYLICIOUS. Raperka posyła całusy widowni i schodzi ze sceny, a zwieńczeniem występu są różowe fajerwerki i napis na telebimie - PINK FRIDAY.
MUSE: Duszno, parno… Błagam, zwiększcie obroty w klimatyzacji, zanim tu wszyscy padniemy z gorąca! Trina is a bad b i cieszę się, że znalazła czas w swoim napiętym grafiku, by wystąpić na RMA. Kolejne kategorie przed nami, jesteście gotowi?!


HERO: *nieśmiało podchodzi do mikrofonu i uśmiecha się w stronę widowni* Dobry wieczór, RMA! Nie będę pytać, czy dobrze się bawicie, ponieważ to oczywiste *zaśmiał się krótko* Dzisiaj po raz pierwszy w życiu mam okazję wręczyć nagrodę i jestem podekscytowany, no i może trochę zdenerwowany, bo angielski nie jest moją mocną stroną, jeszcze… Cóż, kto tym razem zgranie królewską statuetkę w kategorii BEST FANDOM? Zobaczmy… *sprawnie otwiera kopertę z wynikami i uśmiecha się tajemniczo* …To HARIN wraz ze swoim wiernym fandomem zgarnia kolejną statuetkę do kolekcji, moje gratulacje!


YAKSHA: Wow, na początek chciałbym podziękować za zaproszenie na galę, aż specjalnie na tą okazję wygrzebałem najlepszy garnitur z szafy i poprawiłem sobie fryzurę. W sumie ma to wiele wspólnego z kategorią, w której będę wręczać nagrodę, a jest to, oczywiście WOMAN OF THE YEAR. Kobiety, płeć cudowna, silna, imponująca, gdyby to ode mnie zależało, każda z Was dostałaby statuetkę, jednak nie mam aż takiej mocy sprawczej, by tego dokonać. Jak sądzę, wybór był bardzo trudny, ale właśnie mam ze sobą kartę ze zdobywczyniami pierwszych trzech miejsc. Już chyba wystarczająco czasu poświęciłem na czcze gadanie o pierdołach, a jak wszyscy wiemy, nikt nie lubi nadmiernego budowania napięcia podczas ogłaszania wyników. *śmiech* A więc, pragnę ogłosić, że trzecie miejsce w tegorocznej edycji RMA w kategorii WOMAN OF THE YEAR zajmuje Samantha Harris, zaledwie jeden stopień wyżej na podium znajduje się Harin, a na samym szczycie, ze złotym medalem oraz statuetką jest… DRUG!


BLAIR: *wchodzi na scenę z ogromnym uśmiechem na twarzy, który od razu kieruje w stronę publiczności* Witam wszystkich bardzo serdecznie! Pewnie zastanawiacie się skąd u mnie taki dobry humor? Pierwszy raz mam okazję wręczyć statuetkę i w dodatku na tak wspaniałej gali! Mało tego, mam możliwość wręczenia nagród w kategorii MAN OF THE YEAR! Niesamowity zaszczyt… Także proszę o skupienie, ponieważ… *delikatnie otwiera kopertę i wysuwa karteczkę z imionami* na trzecim miejscu uplasował się Mr. VEX! Mam nadzieję, że każdy z zebranych posłuchał jego najnowszego mini albumu Hex? Serdecznie polecam! A na drugim miejscu mamy… człowieka wielu talentów, Bentley'a Burtona! Niestety nie może dzisiaj z nami być, ale serdecznie go pozdrawiamy i gratulujemy. I już nie trzymam dłużej w niecierpliwości, pierwsze miejsce należy do niesamowitego artysty… ELIASA ARESA! Poproszę o wielkie brawa, a panów zapraszam po odbiór nagród!
MUSE: Emocje sięgają zenitu, czyż nie? Mimo że przygotowywałam się do tej chwili niezliczoną ilość godzin, to i tak momentami brakuje mi słów. Jestem mile zaskoczona wszystkimi wynikami i nie ukrywam, że doceniam gust głosujących. THEIA BLOOM następne kilka minut należy do Ciebie!


Cała scena pogrążona jest w ciemności, jednak po chwili zaczynają powoli migotać srebrne światła, a z głośników wydobywają się pierwsze akordy powolnego utworu. Na scenie pojawia się THEIA BLOOM, ubrana w połyskującą, srebrną sukienkę i pasujące wysokie kozaczki. Po przywitaniu się z publicznością rozpoczyna szybki utwór - ALL WOMEN AROUND YOU. Do wokalistki dołącza grupa tancerzy, składająca się z samych mężczyzn, którzy rozpoczynają wykonywanie nieskomplikowanego układu choreograficznego w rytm muzyki, pozostając za artystką. Artystka po chwili dołącza do tancerzy, a następnie wykonuje wraz z nimi szybki układ. Gdy zbliża się refren singla, Bloom angażuje zgromadzoną publikę, aby zaśpiewała kolejne kilka wersów wraz z nią. Roześmiana Theia przechadza się po scenie kontynuując energiczny kawałek. Wraz z końcem singla następuje stopniowe ściszenie muzyki, aby po chwili wybrzmiały pierwsze sekundy nie znanej melodii. Theia zaczyna premierowo śpiewać medley składający się z kawałków premierowego YOURS & LOVE ME BAD BOY. W międzyczasie choreografia zmienia się na bardziej zmysłową, a figlarna Bloom wije się w tańcu pomiędzy tancerzami, którzy z zachwytem ruszają się w rytmie wraz z nią. Pod koniec występu wokalistka zapowiada utwór YOURS jako nadchodzący lead singiel ze swojego trzeciego albumu. Gdy muzyka gra coraz ciszej, a następnie całkowicie cichnie, Theia powoli schodzi ze sceny wraz ze swoimi tancerzami. Światła powoli gasną, a scenę ponownie spowija mrok.
MUSE: Potrzebowałam tego występu, dzięki niemu czuję się natchniona! Dziękuję Theia za cudowne show i… mam nadzieję, że przypadkiem nie spotkałaś za kulisami naszego wspólnego ulubieńca *teatralne westchnięcie*.


DON DUFFER: Szanowni zebrani na dzisiejszym cudownym wieczorze! Nadeszła kolej na kategorię, w której lata temu zająłbym wszystkie trzy miejsca *znaczące spojrzenie w kamerę* Niestety, czas leci, czasy się zmieniają i nie ma mnie na podium… JEDNAKŻE! Każde z miejsc zajęła para, która niewątpliwie jest warta uwagi i która rozkochała w sobie cały show-biznes. Na trzecim miejscu znalazła się moja piękna była żona, Theia Bloom i jej nowy mężczyzna - Grizzle! Well, spodziewałem się tego. Gratuluję, moi drodzy i cieszę się, że wspólnie znaleźliście szczęście… *odchrząka, zerkając dalej na kartkę z wynikami* Nieco wyżej znalazły się dwa wściekłe aniołki, których miłość trwa już tak długo, że zliczyć tego nie mogę: Avena Meyer i Heather! Jesteście wspaniałe, moje drogie, uwielbiam was! A teraz dwójka, która znalazła się na samym szczycie, czyli nasza ulubiona COUPLE OF THE YEAR! Każda z nich jest śliczna, utalentowana, wyjątkowa… Panie i Panowie - zwycięska statuetka dla MUSE i BUFFY! Wielkie brawa dla zwyciężczyń!


VIVIE: Witam wszystkich! A może raczej powinnam powiedzieć dobry wieczór? Jak się bawicie?! Trochę mi szkoda, że musiałam odejść od drineczków, by tu wejść, ale wiecie, mam do rozdania bardzo ważną nagrodę, bo za LABEL OF THE YEAR! Macie swoich faworytów? Bo ja szczerze mówiąc miałam spory dylemat przy głosowaniu! No ale przejdźmy do sedna! Na ostatnim miejscu znajduje się Music Lab od pani Harinki! Oj, skoro tak to będę musiała się tam udać z recenzją i przeczesać każdy kąt, zobaczymy co tam ciekawego kryjecie! Co dalej mamy? Na drugim miejscu Savage Sound Records! A pierwsze miejsce wytwórnia, o której właśnie szykuję reportaż i ostatnio miałam okazję zwiedzić jej zacne korytarze! *nagle się rozmarza, wspominając, ale szybko wraca na ziemię* Pierwsze miejsce zgarnia HELL HEAVEN! Gratulacje serdeczne dla wszystkich wygranych!


SANGMI: *wchodzi na scenę pewnym krokiem i uśmiecha się czarująco w stronę zebranej publiczności* Hej, nazywam się Sangmi i mam zaszczyt wręczyć nagrodę w kategorii FASHION KILLA. Zdaję sobie sprawę z tego, iż jesteście tak samo ciekawi werdyktu tak, jak ja więc nie będę przedłużać tej chwili… *otwiera białą kopertę* Myślę, że tu nie będzie wielkiego zaskoczenia, ponieważ pierwsze miejsce zgarnia niekwestionowana ikona, ba, żyjąca legenda mody - DRUG! Gratulacje, zapraszam po odbiór nagrody.
MUSE: Kolejna zasłużona nagroda, yay! Drug to moja muza i niezastąpiona mentorką. A teraz chłopcy z mojego ulubionego zespołu zabawią nas teraz, raz, dwa, BREAKERS wskakujcie na scenę!


Na środku sceny znajduje się pięciu chłopaków, ustawionych w znaną już doskonale wszystkim fanom formację – w taki sposób zaczynają singiel promujący ich debiutancki album, czyli FADE OUT. Po tym, jak PRIAMOS wyciąga rękę w kierunku tłumu, następnie prędko ją cofając, YEOTAE opada na kolana na środku sceny, tym samym zaczynając piosenkę, podczas gdy reszta okrąża go, tworząc swego rodzaju tarczę. Po tym, jak główny raper wstaje z podłogi, jego miejsce w centrum zajmuje YAKSHA, który wykonuje swoją partię, kończąc ją przeciągłym spojrzeniem w tłum. Następnie odstępuje na bok, zostawiając miejsce dla najmłodszego z członków – CADMUSA, który następnie zostaje nieznacznie podniesiony z ziemi przez dwójkę najstarszych; wyciąga dłoń w górę, którą cofa zaraz po tym, gdy nie udaje mu się niczego „dosięgnąć”. Po tym formacja wraca do pierwotnego stanu, z Yeotae na środku, podczas gdy pozostała czwórka powoli opada na kolana. Po chwili bezruchu, gdy chłopcy dźwigają się na równe nogi, miejsce w środku zajmuje LYCUS, prędko oddając je Priamosowi, który swoją charakterystyczną przeciągniętą notą zapowiada początek refrenu. Piosenka ale również i choreografia przybiera na sile, pojawia się o wiele więcej skoków, formacji oraz wyraźnego uczucia zranienia w głosach wykonawców, kolejno Cadmusa, Priamosa, który nie byłby sobą gdyby nie zaczął szpanować wyćwiczonym głosem, oraz Yakshy, którego głos zostaje zagłuszony przez płynącą w tle melodię połączoną z przyjemnym głosem Kasumi, z którą nagrano ten kawałek. Po tym piosenka zaczyna powoli cichnąć, członkowie zamierają w bezruchu w różnych pozycjach na scenie, stojąc plecami do siebie oraz tłumu. Jedynie Yeotae, znajdujący się najbliżej publiki, klęczący na jednym kolanie, zdaje się zauważać to, co dzieje się wokół niego. Cała scena zamiera, jakby BREAKERS zostali zamrożeni przez pewną niezwykłą moc. Wtem, do dźwięków akustycznej wersji FADE OUT, na scenie pojawia się tajemnicza dziewczyna, ubrana cała na biało, co kolorytem pasuje do strojów członków zespołu. Obchodzi każdego z nich z osobna, jednak nie dotyka ich, jedynie patrzy bez słowa, bez żadnej reakcji, a oni również stoją niczym posągi, nie zwracając uwagi na nową towarzyszkę. Po obejściu całej sceny, brunetka w wysokim kucyku zatrzymuje się przy Yeotae, który zwraca na nią uwagę i podnosi głowę, by dostrzec towarzyszkę, która nieznacznie wyciąga do niego dłoń, jednak zatrzymuje ją w połowie. Wtedy muzyka całkowicie cichnie, jakby świat zamarł w momencie niespełnionego kontaktu tej dwójki. Po dłuższej chwili każdy z nich znów zaczyna się ruszać i jak gdyby nigdy nic kieruje się w stronę zejścia ze sceny, pozostawiając publikę w osłupieniu. Czy to jakiś żart, a może zaplanowana akcja związana z promocją kolejnego albumu, który może jest bliżej, niż wszyscy myślimy?
MUSE: Wow, chłopcy, zmiotliście mnie! Jesteście genialni, a ja jestem Waszą wierną fanką. Well, zegar nieubłagannie tyka, to oznacza, że przed nami jeszcze dwie kategorie i dwie występy. Tymczasem gorąco powitajmy królową DRUG, która wręczy kolejną statuetkę w jednej ze specjalnych kategorii!


DRUG: Dobry wieczór wszystkim. W pierwszej kolejności bardzo, ale to bardzo dziękuję za zaproszenie Muse Young, jest to istny zaszczyt uczestniczyć w tak ikonicznej gali. W tej kopercie *w tym momencie delikatnie macha kopertą, którą trzyma w swoich skostniałych łapkach* jest nazwisko gwiazdy, która za moment otrzyma statuetkę wyjątkową, bo w kategorii SPECIAL AWARD: ARTIST OF THE DECADE. Nie będę trzymać Was dłużej w niepewności, bo sama umieram z ciekawości *ostrożnie otwiera kopertę, z której wyciąga zdobioną kartę*. Królewską statuetkę RMA, a tym samym tytuł Artysty Dekady zdobywa nie kto inny jak… RAPPEARCE! Serdeczne gratulacje, tytuł jak najbardziej zasłużony, Rappciu, zapraszam Cię do nas!
MUSE: Zgadzam się jak najbardziej z werdyktem *uśmiecha się w stronę kamery*. Cieszę się, że legenda taka, jak Rappearce została doceniona! Kochani, czas na przedostatnie show wieczoru - przed Wami DON DUFFER!


Scena jest ledwie widoczna przez natłok dymu. Białe i żółte światła delikatnie zaczynają migać, a z głośników rozlega się gwizdanie w rytm wybijany przez perkusję. Na scenę wchodzi ubrany w różową bluzkę i spodnie w kratę DON DUFFER z ulizaną blond grzywką. Muzyk uśmiechnięty od ucha do ucha zaczyna solowe wykonywanie utworu "BENEFICIAL" ze swojego nowego albumu oryginalnie nagranego z Angry Angels. Mężczyzna żwawo przechadza się po scenie, wyraźnie dobrze bawiąc się. Gdy rozpoczyna się refren, publiczność wtóruje Dufferowi. Światła zmieniają swoją barwę na różową, a beat przyspiesza. Gdy piosenka dobiega końca, każdy dźwięk cichnie, a Sheldon sięga po swój keytar i rozgrywa pierwsze nuty nowej piosenki "OLD-FASHIONED". Utwór o imprezie i szalonej sobotniej nocy dopełniają nagrania wyświetlane na ekranie z tyłu sceny: są to urywki z prywatnych zbiorów nagrań Dona z lat młodości, kiedy to artysta nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Zmontowane pod rytm utworu nagrania wywołują na przemian krzyki i śmiech zebranych na sali osób. Duffer daje z siebie 100%, sprawnie grając na instrumencie skomplikowaną melodię i jednocześnie zgrabnie operując swoim głosem. Po zakończeniu utworu, na moment światła gasną a dym staje się gęstszy. Po krótkiej chwili przerwy rozlega się kojąca gra na pianinie. Don stojący przy instrumencie prezentuje wszystkim melancholijną wersję swojego ubiegłorocznego hitu "DOZE-OFF, perfekcyjnie wręcz wykonując partie oryginalnie śpiewane przez MIPHS. Światła ponownie nabierają białą barwę, a na scenę zostaje puszczony diamentowy pył. Całość prezentuje się magicznie. W takim magicznym klimacie występ dobiega końca. Publiczność bije głośne brawo Donowi, a ten z szerokim uśmiechem dziękuje wszystkim i puszcza oczko do kamery, następnie schodząc ze sceny.
MUSE: No, no, Sheldon jak zwykle ne zawiódł… muzycznie *zaśmiała się cicho*. Oddaję mikrofon w ręce KAZUHY, albowiem ma do przekazania ważny werdykt, niewątpliwie jeden z najważniejszych!


KAZUHA: *pewnym krokiem wchodzi na scenę, posyłając zawadiacki uśmiech w stronę kamer oraz pokazując znak pokoju* Dzień dobry-wieczór na dobranoc Polsko, dziś Zombie znów wędruje nocą… Skkf się nie boi, bo po co? I jak Cejrowski wędruje boso! *rapuje ikoniczny hit z poprzedniego stulecia za co otrzymuje aplauz* Dziękuję, dziękuję, nie mogłem się przed tym powstrzymać! Ogólnie to przyczłapałem tutaj, aby wręczyć niezwykłą statuetkę, którą tak naprawdę mógł otrzymać każdy. Trudno przewidzieć, kto zaraz wejdzie w posiadanie nagrody w kategorii AUDIENCE AWARD, dlatego żeby już nie trzymać wszystkich w niepewności, ogłoszę zwycięzcę. *po otwarciu koperty i ujrzeniu obecnego tam nazwiska, ponownie się uśmiecha* Uwaga, uwaga… Wielkie brawa dla naszej niezastąpionej organizatorki i wspaniałej artystki - MUSE!
MUSE: *wzruszona odbiera statuetkę z rąk Kazu©hy* Nie wiem, czy aktualnie jestem w stanie wydusić z siebie coś więcej, niż słowo “dziękuję”. I choć słowa nie są w pełni wyrazić tego, co czuję to chciałabym powiedzieć, że jestem ogromnie wdzięczna za to, że zostałam doceniona i czuję, że jednak ma jakiś większy sens to, co robię jako artystka. Dziękuję Wam za ten piękny, pełen cudownych wspomnień wieczór. Dziękuję za statuetkę i ogólnie za wszystko, jesteście najlepsi. Do zobaczenia niebawem! *posyła buziaka w stronę kamery*.


Wszystkie światła są pogaszone, a z głośników rozchodzi się miarowy beat, przypominający bicie serca. Z każdą chwilą przyspiesza coraz bardziej, aż nagle milknie, a reflektory zapalają się intensywnie różowym światłem, oświetlając stojącego na scenie OCEANA. Chłopak przez chwilę stoi nieruchomo, a po chwili słychać intro do jego największego hitu – pochodzącego z jego debiutanckiego albumu LOSING MY WAY. Piosenka jest doskonale wszystkim znana, ponieważ przez wiele tygodni utrzymywała się na szczytach najważniejszych list przebojów. Felix swoim znanym zwyczajem zmienia trochę tekst, część piosenki wykonując w języku hiszpańskim. Utwór płynnie przechodzi w tytułowy utwór z albumu i jednocześnie debiutancki singiel Salazara – hiszpańskojęzyczne LA VIDA NOCTURNA. Zaraz potem rozpoczyna się MATCHMAKER, zapowiedziane przez Felixa jako jeden z singli z jego nadchodzącej płyty. Kiedy piosenka dobiega końca, Ocean zapowiada, że wykona całkowicie nową piosenkę. Na scenie pojawiają się dwaj tancerze i rozpoczyna się UNA BUENA IDEA, pochodzące z niedawno wydanej hiszpańskojęzycznej EP młodego wokalisty. Nie jest to jednak koniec nowych utworów, piosenka przechodzi bowiem z THE SUMMER OF YOU, zapowiedziane przez Felixa jako tytułowy singiel z drugiego albumu. Jako ostatnią piosenkę Ocean wykonuje stworzone w języku szwedzkim LÄPPAR, kłania się kilkukrotnie, po czym kładzie na scenie pojedynczą czerwoną różę. Scenę zasnuwają kłęby sztucznego dymu, a kiedy ten się rozwiewa, nikogo już nie ma.
*na ekranie zostają wyświetlone napisy końcowe*


Dziękuję każdemu, kto dorzucił swoją cegiełkę, by powstała gala - osobom odpowiadającym za występy, wywiady, program Fashion Killa i całą resztę, you’re the best!


Dziękuję każdemu, kto dorzucił swoją cegiełkę, by powstała gala - osobom odpowiadającym za występy, wywiady, program Fashion Killa i całą resztę, you’re the best!


1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!





1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


2 osoby uważają tę wypowiedź za fajną!


1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!





1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!




3 osoby uważają tę wypowiedź za fajną!


1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!



1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


2 osoby uważają tę wypowiedź za fajną!



1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!

Don Duffer
: chyba pora wybrać się do siedziby we Wrocławiu i wybadać osobiście teren… 09 sierpnia 2022


Heather
: zapraszam serdecznie, ale najbliższy wolny termin odwiedzin to za trzy tygodnie, zarobiona jestem! 09 sierpnia 2022


Samantha Harris
: Noszę HeHe na swoich plecach i regularnie opłacam rachunki swoimi tantiemami, czas na powrót Heather 09 sierpnia 2022


1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!

2 osoby uważają tę wypowiedź za fajną!

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!







Daily Wonderlife
Artykuły
Artykuły