wonderlife.pl - Zostań gwiazdą
ZARA LAXTON - "NAMELESS LOVE" :: DEBUT
Czas 14 lipca 2016 Kategoria Film
Tagi debiut | film | lily collins | matthew cohle | ivette | harlow | aaron king | adam hartnett | casper ross | zara laxton

PROSZĘ O UWAGĘ! Przez całe 130 minut będziemy obcować przede wszystkim z językiem migowym, nie padnie zbyt dużo słów, nie będzie napisów, ani lektora. W pierwszej chwili może wywołać niepokój, bo wejście w świat osób głuchoniemych jest faktycznie z początku trudne. Jednakże z czasem zaczynamy niemal bezbłędnie odczytywać to, co bohaterowie chcą nam przekazać. Okazuje się, że wystarczy mimika, gesty i język ciała. W "Nameless love" mówi obraz, a nie dźwięk- jest to nie tylko piękny hołd dla kina niemego i osób głuchoniemych, ale dowód wiary w magię kina jako sztuki wizualnej.

************************

Owszem, to jest kolejna historia o miłości, która sama w sobie jest bardzo prosta. Śledzimy ją z perspektywy dwóch głównych bohaterów… których drogi wreszcie się spotkają…


Słowa czy obraz - co ma większą siłę oddziaływania, jest bardziej lepkim podłożem dla emocji i treści?


Racquel Shaffer (Harlow) od urodzenia cierpi na ciężką przypadłość, jaką jest mutyzm. Ma dopiero 16 lat, a już nie raz targnęła się na swoje życie. Jej problemy w domu przeplatają się z problemami w miłości. Nastolatka nie potrafi odnaleźć się w otaczającym ją świecie. Dziewczyna ma tylko jedną bliską osobę przed którą zdecydowała się otworzyć, jest to jej internetowa przyjaciółka Sammy953. Matka Racquel- Annette Rhoads-Shaffer (Lily Collins) to wysoko usytuowana projektantka mody. Kobieta okrutna, prawdopodobnie pozbawiona wszelkich uczuć. Ojciec Racquel? Nieznany, bo kto by nadążył za partnerami Annette. Nieznany tak samo jak ojciec młodszej siostry Racquel- Debry (Ivette), czy starszego brata- Briana (Adam Hartnett). Matka 16-latki nie mogąc narazić swojej nieskazitelnej reputacji (bo przecież to ma ogromny w pływ na dobre imię Annette) postanawia wysłać córkę do jednej z najlepszych prywatnych szkół z internatem dla osób głuchoniemych.


Titrus Carlton (Aaron King) to 17-latek, który od urodzenia zamieszkuje w co rusz to innej rodzinie. Wreszcie trafia do rezydencji państwa Sager. Głowa rodziny- Brett (Matthew Cohle) to światowej sławy lekarz i naukowiec, człowiek bez skazy. PODOBNO… Szkoda, że nikt nawet nie podejrzewa, że ten odziany w nieskalanie biały fartuszek doktorek ma słabość do Titrusa. Chłopak nie potrafiąc poradzić sobie z chaosem otaczającego go świata, popada w spore uzależnienie od narkotyków. Ucieczka od rzeczywistości kończy się dla rozprowadzającego narkotyki nastolatka wysłaniem go przez sąd do szkoły z internatem dla osób głuchoniemych, by tam chłopak pomagając na kuchni, nauczył się jak zapracować na samego siebie.


Ich drogi wreszcie się zejdą, to było pewne… tak musiało być, taka kolej rzeczy. Spotkali się pierwszego dnia. Racquel akurat siedziała w bibliotece, czytała swoją ulubioną książkę o Vladzie Palowniku (no spoko). Titrus od razu zwrócił uwagę na dziewczynę. Przecież to było wiadome, że się nią zainteresuje. Zapewne skończą jako małżeństwo, w dużym domu i z gromadką dzieci, bez jakichkolwiek problemów… Niestety, ale was zaskoczę… nic nie jest takie kolorowe jak się wydaje. Był przecież w internacie dla osób głuchoniemych, jak miał się dogadać z dziewczyną, która ani nie mówi, ani nie słyszy? Mimo wszystko poddanie się to ostatnia rzecz jaką mógłby zrobić. Przecież Titrus to zawzięty osobnki. Przynosił jej kwiaty, starał się… a ona wciąż milczała. Dziwne, prawda? Titrus zdecydował zainwestować w podręcznik do nauki języka migowego. Przy każdym spotkaniu z Racquel próbował się z nią porozumieć, tylko dlaczego ona wciąż nie reagowała? Ona też go kochała, to było widać, chociażby po tym jak na niego zerkała, kiedy on nie patrzył. Tak nie spogląda się na zwykłego kolegę, czy przyjaciela, na pewno nie. Mijały dni, tygodnie, miesiące… a Racquel wciąż milczała. Przecież nie można być tak zamkniętym w sobie. Titrus jednak wciąż się nie poddawał. Kochał ją, naprawdę ją kochał. To już nie było zwykłe szczeniackie zauroczenie, był tego pewien. Znali się już 5 miesięcy, a właściwie nic o sobie nie wiedzieli. Titrus trochę opowiadał o swoim życiu, na przykład o tym jak w toalecie Sagerów wciągał kokę i został przyłapany przyłapany przez Bretta, który w zamian za milczenie zaproponował spędzenie wspólnej nocy. Titrus musiał się zgodzić, inaczej trafiłby do ośrodka wychowawczego lub w jeszcze gorsze miejsce… A teraz, teraz dzięki pani Sager, która w przeciwieństwie do męża używała czasem swojego kawałka mięsa, Titrus znalazł się tutaj, w szkole, a może bardziej trafnie byłoby użyć słowa "ośrodku"? Znalazł się w ośrodku, gdzie poznał (czy aby na pewno poznał?) osobę, z którą jest w stanie spędzić całe życie. Racquel to czuła, czuła, że on ją kocha, to się podobno czuje. Przecież tak bardzo zabiegał o nią przez te pięć miesięcy. Chłopak, któremu by nie zależało by odpuścił po miesiącu, może dwóch. Tylko dlaczego ona wciąż nie reagowała? Jej mimika ograniczała się do kilku delikatnych uśmiechów. Nastolatek zaczął nawet myśleć, że jego wybranka ma poważne zaburzenia, że cierpi na coś, z czego najzwyczajniej w świecie on sam nie jest w stanie jej wyleczyć. Mimo to, wciąż nie dawał za wygraną, pomimo, że był tą sytuacją tak bardzo zmęczony. Jak on ją musiał bardzo kochać, żeby po tylu miesiącach wciąż zabiegać chociażby o tak mały gest jakim jest spojrzenie sobie prosto w oczy? Wreszcie coś pękło, niemożliwe stało się możliwe. Ta wiecznie cicha panna R. przemówiła. Wielkie zaskoczenie dla Titrusa. Jak osoba, która od urodzenia nie potrafiła powiedzieć słowa, nagle się odezwała? Przecież on oczekiwał od niej jedynie kilku prostych gestów, a dostał kilka prostych słów. Po tylu miesiącach dziewczyna wreszcie potrafiła się przed nim otworzyć, być sobą, a nawet czasem się uśmiechnąć. Czyż to nie piękne co miłość potrafi zrobić z człowiekiem? Może żyli długo i szczęśliwie, może nie. Tego jeszcze nie wiemy.
“Nameless love 2’ :: 20XX.

ZARA LAXTON to 19-letnia mieszkanka Kanady. Urodziła się 8 lutego w Toronto, w bezdzietnej rodzinie państwa Laxton. Córka niemieckiej śpiewaczki operowej- Anji Eichelberger oraz kanadyjskiego producenta muzycznego- Larsena Laxtona. Kiedy Zara miała 12 lat, jej mama zaszła w ciążę. W 2057 roku na świat przyszła mała Lara. Jak się okazało głuchoniema. Stąd inspiracja do stworzenia produkcji oddającej hołd osobom głuchoniemym. Zara od małego pokazywała zainteresowanie aktorstwem, często też opowiadała swojemu tacie historie wymyślone przez nią samą. Larsen nie dowierzał, że jego mała córeczka mogłaby wymyślać tak wyimaginowane opowieści. Jako nastolatka Zara występowała też podczas amatorskich wieczorków tanecznych w pubie swoich dziadków. Jak twierdzi jedna ze znanych aktorek i producentek- Rae Goodwin- “Zara nie tylko tworzy świetne scenariusze, ale jest również obdarzona wielkim talentem aktorskim. Mam nadzieję, że w przyszłości zagra w wielu produkcjach, już nie rolę drugoplanową, a główną. Życzę jej tego!”. Musimy podkreślić, że młoda Laxton ma na swoim koncie wiele ról teatralnych i filmowych. Współpracowała m.in. z Isabellą, Rae Goodwin, Robertem Travesem, Richardem La Mettrie czy Joshem Hartnettem, jednakże wszystkie role były epizodyczne. Kiedy miała 18 lat postanowiła jednak zmienić coś w swoim życiu i postawić na swoim. Zaznaczamy, że jej tata za wszelką cenę chciał, by ta została lekarką. Mimo przeciwności, Zara ukończyła swój scenariusz (przy pomocy jednej ze znanych producentek) i dzięki znajomościom ojca (i swoim umiejętnościom oczywiście) bez problemu podpisała kontrakt z jedną z najlepszych kanadyjskich wytwórni filmowych. Tak też więc rozpoczęły się prace nad filmem “Nameless love”.


“Długo zastanawiałam się czy podjąć się produkcji tego filmu. Doradzałam się wielu producentom, przedstawiałam swój pomysł i większość twierdziła, że to świetna inicjatywa. Mimo mojego braku doświadczenia- powinnam spróbować. I właściwie cieszę się, że się nie poddałam tak szybko i faktycznie postawiłam na swoim (sorry, daddy!). Od zawsze chciałam poczuć się jak producentka. Już jako mała dziewczynka pisałam swoim przyjaciołom krótkie scenki, które wspólnie odgrywaliśmy. Praca nad “Nameless love” była jedną z najprzyjemniejszych, a zarazem najtrudniejszych, rzeczy które mnie spotkały w życiu. Na początku na planie panował chaos, nie mogliśmy dojść do porozumienia. Wtedy zdecydowałam, że tak być nie może. Szybko wszystko się poukładało (oczywiście nie samo- thanks, daddy!), każdy wiedział już co ma robić. No ale do rzeczy. Bardzo mile wspominam czas, kiedy “Nameless love” był w trakcie produkcji. Współpraca z doświadczonymi aktorami jednak też jest wyzwaniem, zapewniam was. Od razu, z miejsca chciałabym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do realizacji tego projektu. Cudownie się z wami współpracowało i mam nadzieję, że mnie za bardzo nie znienawidziliście […]”

*******************************
*******************************


Na oficjalnej premierze filmu, która odbyła się 18.01.2065 roku w Toronto, pojawiła się reżyserka z partnerem Bryantem Woodsem, obsada filmu wraz z osobami towarzyszącymi- Harlow, Aaron King & Constance Hardwick, Lily Collins, Adam Hartnett, Ivette & Pablo Costa, Casper Ross & Isabella oraz Matthew Cohle. Zjawili się również twórcy soundtracku - Travis Hawk oraz Derek Rhodes wraz z Keirą Portman. Zawitali też wszyscy zaproszeni goście.



 
avatar
 
Zacznę od zapytania, dlaczego biedny i kochany Matthew zawsze praktycznie wciela się w role czarnych charakterów? Czy to klątwa czy przeznaczenie? Druga kwestia, to że bardzo podoba mi się odmienna forma przedstawienia całej historii, niezależnie od tego, czy to dlatego, że nie masz ręki do dialogów, jak to powiedział Fassy, bo wydaje mi się, że całe to milczenie zintensyfikowało tylko dawkę emocji, jaką zaserwowałaś widzom. Miło się patrzało na rozwijające się uczucie pomiędzy głównymi bohaterami, szczególnie do Titrusa zapałałam sympatią. Bardzo utalentowane z Ciebie stworzonko, Zaro, nie mogę się doczekać części numer dwa.

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Hm, sam nie wiem, jak mógłbym odnieść się do tej produkcji. Ogar, Raymond, to tylko film… ale cholercia, tak niesamowity film. Ale dobra, bo trochę bezsensownie gadam. Gdybym gdzieś tam nie doczytał się, że to debiut, w życiu bym tak nie pomyślał, naprawdę. Spodobał mi się pomysł na tą produkcję; brak napisów, lektora i tak dalej. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z czymś takim. Nie sądziłem też, że cała ta historia tak bardzo mnie poruszy. Co do pytania zadanego na samym początku seansu - "Słowa czy obraz - co ma większą siłę oddziaływania, jest bardziej lepkim podłożem dla emocji i treści?" - ciężko było przed obejrzeniem filmu do końca na nie odpowiedzieć. Jednak ty w naprawdę piękny sposób pokazałaś, że to właśnie obrazem i emocjami /mówię tu o zajebistej grze aktorskiej, klimacik i te sprawy/ można przekazać więcej. Nie wiem, co jeszcze mógłbym dodać, bo żadne słowa takie tam nawiązanie do tematyki filmu ciii nie oddadzą tego, co czuję po wyjściu z kina. Mogę jedynie pogratulować ci cudownego debiutu, który na pewno zostanie na długo w pamięci wielu osób (w tym mojej ofc) <3 <3

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Bardzo podoba mi się pomysł na ten film, bo mało kto miałby odwagę już przy debiucie rzucić się na tak głęboką wodę i stworzyć film niemy, zwłaszcza, że może być on trudny w odbiorze i niekoniecznie okazać się wielkim sukcesem komercyjnym. I fkatycznie, jest on trudny, ciężki, ale warto dotrzeć do końca, aby potem nie móc uwolnić się od myśli o tejże produkcji. Nie mam pojęcia, ile ten film zarobi, jak wiele osób obejrzy go w kinach. Jak dla mnie jest on sukcesem i jest on naprawdę niesamowitą historią opowiedzianą w niebanalny sposób. To dopiero debiut, a już mnie zauroczyłaś. Piekielnie ciężko będzie Ci tworzyć kolejne filmy, ponieważ no wiadomo, będą one porównywane do genialnej pierwszej produkcji, ale ja wierzę, że dasz sobie radę z następnymi i będą one co najmniej tak samo dobre.

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!
avatar
Frida Kovh : dita, przerażasz mnie 19 lipca 2016
1


avatar
 
Sprytne, jak się nie ma ręki do dialogów, to można zrobić film praktycznie bez gadania i zostać okrzykniętym geniuszem, wizjonerem i jeszcze na dodatek odkryciem roku. Nie no, tak sobie śmieszkuję panno Laxton, po prostu muszę sobie coś tam pomruczeć pod noskiem, żeby nie było, że z Cruelli robię się Cindirellą pozytywnie nastawioną do całego świata, co to to nie! Historia, jaką nam rzucasz wydawać by się mogło, że jest jedną z wielu, niczym niewyróżniającą się w swoim gatunku. I fakt, fabuła jest równie prosta, co rozmowy, a raczej monolog Titrusa. Ujmujący jest jednak sposób, w jaki ją podajesz. Wyjaśnię to sposób metaforyczny. W najlepszych restauracjach klient na talerzu dostaje jakąś artystyczną kupkę z masą mazideł, o coś takiego. Ty zaś zaryzykowałaś i rzuciłaś mi na talerz schabowego, ziemniaczki i mizerię. Brzmi tanio? No niby tak, ale po głębszym zastanowieniu jedzenie nie ma być powierzchowną uciechą, orgazmem dla oczu, tylko ma człowieka nakarmić i nasycić, i to właśnie Ci się udało (oczywiście nie chodzi mi o to, że film od strony wizualnej źle się prezentuje, bo już ci mówiłem na stronie, co sądzę o plakacie, mistrzu mój mały). W gruncie rzeczy chodzi mi o to, że nie tworzysz imitacji czegoś wartościowego poprzez jakieś ozdobniki, patetyczne złote myśli i tym podobne. Ty po prostu dajesz coś wartościowego, a przy tym tak niewymuszonego, że naprawdę nie mogę ukryć zadowolenia. Postacie są tak fajnie poprowadzone, czuć chemię między głównymi bohaterami, a ich wspólna historia i nadzieję na jej dalszy ciąg napawają mnie entuzjazmem porównywalnym do wielkości mojego członka, co jest najwyższym komplementem, jaki mogłem Ci dać. W gruncie rzeczy udało Ci się zaliczyć baaardzo dobry debiut, mam nadzieję, że to nie był taki jednorazowy wypadek przy pracy i masz jeszcze wiele ciekawych pomysłów w rękawie lub raczej w tych miseczkach C *zabki* *hihi*

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Zacznę od tego, że pokazałaś niesamowitą odwagę i pewność swoich umiejętności, stawiając na kino nieme i już za to na wstępie należą Ci się pokłony! Jednak wiadomo - sam pomysł to jedno, realizacja - drugie. A pierwsze, co rzuca się w oczy to oczywiście szata graficzna, a tutaj całość jest po prostu genialna! Najbardziej podoba mi się już końcówka (czyli od tego info o reżyserce), kocham czcionkę i w ogóle no WSZYSTKO OK *adhd2* *lol* Ale teraz przejdę do fabuły, która jest totalnie wzruszająca i nawet ja byłam naprawdę poruszona. Przede wszystkim Titrus musiał okropnie cierpieć, szczególnie przy tym niby ojcu. Dobrze, że trafił do tego ośrodka, a jeszcze lepiej, że od razu w oko wpadła mu Racquel. No i sama nie wiem, czy to w ogóle możliwe, że w końcu się odezwała, ale to był najpiękniejszy moment filmu, na którym płakałam, jak małe bobo… Szczerze? Najmocniej na świecie nie mogę doczekać się kontynuacji i tym samym trzymam kciuki, by film ujrzał światło dzienne jak najszybciej. Podziwiam za tak dopracowany i perfekcyjny debiut! <3

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Debiutując najważniejsze jest to, by zapaść ludziom w pamięć. Ty zdecydowałaś się poruszyć w swoim filmie temat na tyle oryginalny, że ciężko będzie o Tobie zapomnieć. Lubię minimalizm w kinie, więc motyw osób głuchoniemych bardzo mi się spodobał i faktycznie okazało się, że minimum wypowiadanych słów wcale nie oznacza, że produkcja jest nudna. Wręcz przeciwnie - to pozwala skupić się na innych aspektach gry aktorskiej, a nie jedynie na wypowiadanych kwestiach. Jestem pod wielkim wrażeniem pomysłu, który sprawił, że z pozoru banalna historia miłosna nabrała kolorów :D

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Jestem pod naprawdę dużym wrażeniem, gdyż na taki film nie wpadł chyba jeszcze nikt. Gratuluję tej młodej producentce, gdyż widać, że jest ona bardzo dojrzałą osobą. Stworzenie tej produkcji z pewnością było dla niej nie lada wyzwaniem. Produkcja ta jest bardzo dopracowana. Widać, że zwrócono uwagę na najmniejsze szczegóły. Obsada również spisała się perfekcyjnie. Po prostu… nic dodać, nic ująć. Ten film pozostanie w mojej pamięci na długi, długi czas. Z pewnością polecę go moim znajomym.

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Tak bardzo się cieszę, że miałam okazję zagrać w twojej debiutanckiej produkcji! Tym bardziej, że pod względem aktorskim było to dla mnie wielkie wyzwanie. Nigdy jeszcze nie grałam kogoś, kto nie może mówić, więc było to naprawdę ciekawe doświadczenie. Ciężko czasem dobrze wyrazić uczucia poprzez słowa, ale zrobienie tego bez słów, tylko i wyłącznie za pomocą twarzy czy oczu, to dopiero trudne zadanie, ale mam nadzieję, że wyszło dobrze. Fajnie, że postawiłaś na tę historię, bo jest oryginalna i mało kto porusza takie tematy. Całość jest faktycznie wzruszająca i chociaż sama w tym filmie zagrałam, to byłam naprawdę poruszona jak już zobaczyłam całość w finalnej wersji. Świetnie pracowało mi się ze wszystkimi aktorami, w szczególności z Aaronem, był uroczy! I ma taki fajny głos, mogłabym słuchać i słuchać jego opowieści! *lol* Dzięki jeszcze raz za powierzenie mi roli Racquel, no i mam nadzieję, że do zobaczenia na planie kolejnej produkcji! <3

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Jestem absolutnie zachwycona. Tym razem nie zdrady, nie stare romanse, nie wypadki, a dramat codziennego życia, który zwykle w przemyśle artystycznym jest pomijany- to on jest największą przeszkodą w osiągnięciu szczęścia; boska fabuła. A i ekipa się spisała, 11/10 jeśli chodzi o wykonanie. 👌

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
wow… to jest pierwszy taki film jaki tutaj powstał. pierwszy raz miałam przyjemność spotkać się z taką produkcją, gdzie byłam wpatrzona cały czas w ekran. mimo, że nie padły żadne słowa w tym filmie to przez cały czas słyszałam w swojej głowie "cudo!". aż brak mi słów, żeby cokolwiek więcej powiedzieć, więc powiem tylko, że na prawdę jestem zachwycona. dobra robota! zakochałam się w tym filmie! <3

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
AAAA *totalnie zakochana w grafice* <333 Lubię się chwalić, a więc pochwalę, że miałam okazję zapoznać się z filmem już wcześniej i awww, efekt końcowy zwala z nóg, powala na kolana, przyprawia o zawrót głowy ii takie tam inne głupotki, no generalnie to zachwyca! Postawiłaś na coś oryginalnego i takiego no hmmm, świeżego, co zdecydowania wprowadza do show-biznesu coś innego. Zdecydowanie musimy kiedyś podjąć jakąś współpracę, więc na pewno będę wpadać na castingi, o to się nie martw *naughty* Co do filmu jeszcze, to w sumie płakałam kilka razy podczas seansu, chlip. Bo to jednak było takie maksymalnie smutne, kiedy on się tak meeega starał, to urocze, mężczyźni mogliby się tak zawsze starać w sumie, to byłoby totalnie kochane. Obsadę i soundtrack dopasowałeś tak idealnie, że przyznaję Ci za nie dwa złociutkie medale i jestem absolutnie oczarowana. Na sto procencików będę wracać do filmu, bo jest ideolo no samotne smuteczkowe wieczory i w ogóle, kc <3 aaaah, no i jesteś przeeepiękna!

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Jeszcze nigdy w życiu nie nagadałem się tak, jak podczas pracy nad tym filmem, wooow *lol* Nie no, poważniej mówiąc to film ten odbiega od reszty kinowych produkcji nie tylko samym pomyslem, a sposobem realizacji. Zgadzam się iż kino nieme zasługuje na większy hołd i czasem słowa nie mają takiego przebicia jak czyny, czy gesty. Cieszę się ogromnie, że mogłem wcielić się w głównego bohatera i partnerować pięknej Harlow. Jej historia jest na pewno wielką niewiadomą i cudem jeśli chodzi o odzyskanie mowy. Dlatego mam nadzieję, że druga część NL powstanie i rozwikła nam zagadkę <3

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!


avatar
 
Film według mnie genialny. Ogólnie to czekam na drugą część, ale chciałam tylko powiedzieć, że ta produkcja to sztos i to tyle

1 osoba uważa tę wypowiedź za fajną!